Powróciwszy z wesela chciałam się pochwalić, że moje dziecię ani razu nie płakało dnia tego (cały dzień praktycznie noszone). Zachwycał się nami pan fotograf, jako że sam ma małe dziecię (4 mies.). Stwierdził, że ta chusta jest genialna, bo szalenie praktyczna, a poza tym w połączeniu ze strojem weselnym wyjątkowo elegancko się prezentuje (gold rubin). Krzywych spojrzeń nie zanotowałam. O chuście rozmawiałam też z kilkoma młodymi parami i byli zachwyceni tą ideą noszenia i bardzo chętni by w niedługim czasie przetestować na własnej dziatwie .


A wczoraj jechałam z młodym tramwajem w chuście. Wsiadły jakieś studentki i jedna tak się zapatrzyła, że oczu odkleić nie mogła od dziecia, który był wtulony we mnie i prawie odpływał (21 godz.). Stwierdziła, że pierwszy raz w życiu dziecko poruszyło w niej instynkt macierzyński . Jak wysiadła to jeszcze długo śledziła nas wzrokiem z ulicy .