Wieki tu nie pisałam, bo w naszym mieście nikt jakoś już na nas nie reaguje (nawykli

), no ale dziś byliśmy kupę czasu w IKEA w Poznaniu

.
I tu mnie zszokowało, że... szokowaliśmy

. Nie spodziewałam się tego, bo w Poznaniu przecież tyle dziewczyn noszących a tymczasem ludzie na nas robili wielkie oczy, ale reagowali raczej z sympatią (w zasadzie trudno reagować inaczej na Piotrusia-czarusia, bo On tak się wdzięczy do ludzi i suszy zęby, że jeżeli ktoś ogólnie trawi dzieci, to mój Syn zrobi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę takiej osoby

).
Nie wiem, może to nie miejscowi byli, tylko prowincja jak i my, zwaliła się w długi weekend na zakupy

?...
Nieważne.
Istotne, iż pierwszy raz zdarzyło mi się "macanie chuściocha"
... Jakaś przyjazna baba nagle doskoczyła do Piotrasa i poczęła Go miziać po główce i buzi z zachwytami: "Jaki krasnoludek na plecach mamusi!", itp.
Sezon infekcji w pełni...

!
Ale poza tym to był bardzo miły chustowy pobyt w IKEA

.