OT - Zosinamamo, cudnego masz avatara! Tak sie smiejesz, jakbys tu obok siedziala
Tez tak myslalam kiedys, o tych pleckach zaokraglonych, nie biorac pod uwage punktu widzenia fizjoterapeutow. Dziecko w foteliku zamiast cwiczyc sie w przygotowywaniu do popelnienia obrotu przez jeden badz drugi boczek cwiczy sobie szesciopaka zginajac sie lub podnoszac nozki. Jak to mowia tutaj - fotelik to kompromis w zyciu z malym dzieckiem, raczej nikt spiacego niemowlecia z samochodu nie wklada do chusty czy wozka, tylko jesli ma taka mozliwosc - pozwala mu spac w tymze.
Czlowiek jako gatunek ma niespozyte mozliwosci dostosowywania sie do sytuacji i nie wymiera mimo najdziwniejszych praktyk, stosowanych tu i owdzie na swiecie. Masz duzo racji, ale sformulowanie jest generalizowaniem - nie wiadomo, jaka porcja ruchu jest potrzebna do dalszych treningow sensorycznych. Nawet dziecko lozeczkowo/wozkowe jest przeciez noszone na rekach, przenoszone, podnoszone, podawane z rak do rak. Kolejna sprawa - na swiecie jest coraz wiecej dzieci z ciaz zagrozonych, a przez to lezacych i pozbawionych sila rzeczy stymulacji ruchowej.
Jesienia dynie, a latem 12-kg arbuzy
Owszem, brak wyhustania powoduje najrozniejsze deficyty, a chusta MOZE pomoc, ale tak samo pomaga trzymanie i kolysanie do snu w ramionach, kolysanie w kolysce, bujanie sie na bujanym fotelu, na duzej pilce, etc etc. Jak powyzej - nie mozemy stwierdzic JEDNOZNACZNIE, czy w danym przypadku ten czy inny czynnik jest kluczowy dla rozwoju. A - jak wyzej - ludzkosc przetrzyma (bo jakosc sie nie liczy, ani jednostka w ostatecznym rozrachunku biologicznym).
Noszenie jest LEPSZE, ale nienoszenie jest DOBRE.
Swietnie, ze nosisz, ale jesli nie nosisz, to nic zlego.
Jeszcze lepiej, jesli czasem nosisz, choc w wiekszosci wolisz nie nosic.
To, czy nosisz czy nie nosisz w danej chwili zalezy od sytuacji, potrzeb dziecka i Twoich i jest wypadkowa zalet i wad obu systemow transportu.
Generalizujesz, zbyt wiele jest zmiennych w tej ukladance.
A co powiesz na to ? Oba ponizsze stwierdzenia sa prawidziwe:
3-godzinny spacer w chuscie jest lepszy niz 30 minut w chuscie + 2,5 godziny w wozku *
3-godzinny spacer jest gorszy od od 30 minut w chuscie + 2,5 godziny w wozku **
*z punktu widzenia rozwoju psychicznego (dziecka i matki).
** w zle zawiazanej chuscie lub zle dobranym do wieku wiazaniu lub zlym nosidle
Dalej czytac juz nie mam jak, pewnie co nieco mi umknie, ale ode mnie:
- o amortyzacji byla lata temu fajna dyskusja w De nt. tego, jakoby noszaca osoba przenosila bezposrednio drgania z asfaltu na kregoslup dziecka w chuscie, a wozki byly amortyzowane
- o jezdzeniu w wozkach twarza do swiata przegladowke robili Brytyjczycy, dochodzac do wnioskow podobnych do nie-nosidlom-twarza-do-swiata (w sferze komfortu psychicznego)
- dla mnie argumentem ZA noszeniem w pewnych sytuacjach jest bezpieczenstwo malucha ledwochodzacego, a znajdujacego sie na wysokosci kolan doroslych oraz przewozenie dziecka w wozko (gondoli, spacerowce) na wysokosci rur wydechowych samochodu.





no i niskie wykształcenie
Odpowiedz z cytatem









chociaż w duszy jestem szczęśliwa, że chce i UMIE budować tę więź, której większość z mojego pokolenia niestety nie miała możliwości zaznać, bo ojciec wkraczał w życie dziecka najczęściej razem z sankami i był postrzegany jako dostarczyciel zabawy a nie ktoś, z kim jestem związana niewidzialną nicią przywiązania
Ty powinienes ksiazke napisac na ten temat
napewno duzo ojcow by skorzystalo 
