Hej, moja jest z września - jak spadły pierwsze śniegi, to miała 4 miesiące, a nie 8...
Ccałą zimę była noszona tylko i wyłącznie w chuście.
Ciepłe warstwowe ubranie dla mamy i dziecka + porządne buty i już!
Dla mnie akurat buty były najważniejsze, bo bałam się poślizgnać na lodzie, błocie, przewrócić... U nas było słabo odśnieżone i współczułam każdej mijającej mnie mamie, brnącej z wózkiem!!!
Oraz odłożonym w tym mrozie maluszkom, z dala od matczynej piersi, serca, ciepła... takie mam zboczenie

Mogłyśmy sobie gaworzyć, śpiewać, nucić kołysanki do snu. Mała spała, potem coraz częściej podziwiała świat. Nigdy nie chorowała.

Gajgo, a teściową ponoć masz już "zastraszoną", to co głosuje?