a ja z noszeniem w chuście przy takich pogodach jak ostatnio mam jeden problem: buzia dziecka. Mam kurtkę 3 w 1 (nota bene ciut za dużą więc i tak kombinuję ze swoją) i polar i od szyi w dół jest ok - bodziak +sweterek lub polarek, rajstopki, na to rajstopki frotte, i na to wszystko chusta, mój polar i kurtka więc myślę, że ciepło. Na głowie czapka i kapturek od polarka. Ale buzia... Oliwka nie lubi chować buzi, wręcz ją wyciąga żeby więcej widzieć i strasznie się wkurza jak próbuję ją np. szalikiem omotać. Tak czy siak wczoraj ze spacerku wróciła z czerwonym nochalkiem i polikami. W ogóle póki nie uśnie to się wierci, próbuje podskakiwać i wykręcać, a już jak słyszy dzieci gdzieś wokół... Pomijam już komentarze, że dziecko buzie odmrozi![]()
__________________________________________
Patryk (2004),
Oliwka (2010),
Kalinka(2013)
w tamtym roku chustowanie zimą to był pikuś - młodą wiązałam tak jak była po domu, na to duża kurtka (zwykła, nie do noszenia), czapa, szaliczek, krem na buzię i z głowy. Ale teraz z chodzącym szkrabem...... zanim się ubrałyśmy minęło z 20 min., mała wkurzona. Motanie chusty na kurtkę i na młodej kombinezon to jakiś koszmar - opoci się człowiek, a i tak niepodociągane. Dlatego przerzucamy się na nosidło - o niebo wygodniej i łatwiej. Ale i tak to ubieranie do wyjścia mnie dobija. No ale to problem niekoniecznie chustowy ale w ogóle wyjściowy w zimie![]()
moje lwice: Jadzia -05.08.2000, Justynka - 15.08.2009
potwierdzam, a taaaaką ładną chustę z wełną sobie kupiłamno i nosić mi ją zostaje tylko w weekendy. nie daje rady bo jestem mokra jak szczur! no i póki mróz nie odpuści to innego wyjścia jak Manduca nie widzę
ale u mnie sekwencja zdarzeń trochę dłuższa jest: odbieram starszaka z przedszkola, idziemy po młodszego do żłobka (nawiasem mówiąc zanim starszego ubiorę to już ze mnie cieknie...), w żłobku zdejmuje starszemu rękawiczki i czapę, rozpinam zamek, ubieram młodszego - trochę to trwa (w tym czasie biegam na korytarz sprawdzić czy starszy się nie oddalił gdzieś - nie chce ze mną wejść do szatni bo ogląda piękną i wielką, kolorową choinkę w holu). no dobra, młody już w manduce to polar i kurtka na mnie - szukam gdzieś pod dzieckiem suwaka
jak mi się w końcu uda dopiąć to wracam na klęczki żeby te rękawiczki i czapę starszemu ubrać i zapiąć kurtkę. dobra, ubrany to w jedną rękę sanki, w drugą pościel z przedszkola (tak, tak - zasikaną mam ze 4x w tygodniu...) i wychodzimy. starszy zajmuje miejsce strategiczne, "psikryj mi nóźki kocikiem zieby nie źmajźły", no to ja znów na kolanach, to już potem ledwo wstaje - młodszy w ciepełku się zaśmiewa do rozpuku od tych moich wygibasów. mam wrażenie że ludzie wokół mi wspólczują
ruszamy, no i jest bosko - dzieci szczęśliwe, ja mokra jak szczur i co ciekawe nadal uważam że to lepsze rozwiązanie niż wózek![]()
jako nowa fanka noszenia dzieci w chuscie musze zadac pytanie, bo czuje ze robie cos zle
prawie od urodzenia nosilam swoje dziecie w chuscie, chlopak oczywiscie bardzo to lubi. ale nie ukrywam, ze ostatnie miesiace przerzucilam sie na wozek. Do chusty wrocilam natychmiast jak spadl snieg
co zrobilam? przy chyba -10 wlozylam Mlodego w cieply kombinezon, na siebie zalozylam kurtke i zapielam ja i dopiero na to chuste. czemu? bardzo latwo u mnie o byle przeziebienie, zakladajac chlopaka pod nia, nie mialabym jak sie zapiac. kurtki od meza nie wezme, poniewaz tez sie nie dopne (problemem jest moj spory biust w porownaniu do figury..kupienie dla mnie bluzki graniczy z cudem). tego samego dnia jak wyszlam na spacer zobaczylam inna chustomame, ktora podobnie rozwiazala problem jak ja. no ale tutaj czytam o zupelnie innej metodzie.
no i pytanie: czy noszenie dziecka "na zewnatrz" jest czyms zlym? Wydaje mi sie, ze jego nogi sa dobrze ulozone. Jemu sie bardzo podoba taki system, mi zreszta tez.
Oczywiscie rozwiazniem jest kurtka dla dwojga, ale na to chwilowo kompletnie mnie nie stac.
dziekuje za rady i uwagi. nie chce zrobic mu krzywdy, a nie wyobrazam sobie nie chodzenia na spacer, bo akurat spadlo troche wiecej sniegu.
Dodam, ze chlopak ma 5,5m i wazy ponad 8kg (duzy, duzy![]()
![]()
Ostatnio edytowane przez maria.wiktoria ; 07-12-2010 o 21:37
jak przeczytałam tytuł wątku to mnie naszło: wczoraj jak za dawnych czasów postanowiłam udać sie na zakupy z młoda w MT - ubrałam siebie w puchówkę, młoda w puchówkę złożyłam mt , W PRZELOCIE STWIERDZIŁAM, ZE WYGLADAM JAK CZŁOWIEK mICHELIN, zazuciłam dziecia na plecy i...... okazało się ze w takiej garderobie MT siega młodej raptem do połowy kręgołupa a poza tym dusi sie w mojej kurtce ...
lubie nosic
nie lubię zimy
Doradca noszenia w chuście po kursie podstawowym Trageschule Dresden®,
już nie .pl ale wciąż zamotana![]()
Można nosić i na ubranie i pod, byle by zawiązać dobrze. Ja osobiście wolę nosić pod ciuchy, bo wtedy nie muszę tak grubo ubierać dziecka (a mało które dziecko lubi ubieranie...). Poza tym noszę na brzuchu więc nie muszę żadnej specjalnej kurtki mieć (wystarczy szeroka zwykła kurta). Ale jak wkładam na plecy to na ubranie i tyle - tylko dziecko musi być wtedy grubo ubrane i chusta dłuższa...
Ja na razie noszę małą z przodu pod kurtką -ma dopiero 3 miesiące i w mojej cieplej kurtce jeszcze się zapniemy (chociaż marzy mi się taka kurtka la dwojga).
Może tę zimę jakoś przetrzymamy (zależy od tempa wzrostu mojego dzidziuśka), ale następną będę musiała wypróbować sposób wcześniej opisany -wiązać na kurtkę.
Swoją drogą widziałam na allegro osłonki wykonane z polaru, np.: http://allegro.pl/pentelka-oslonka-d...350382310.html
Zastanawiam się nad zakupem. Wygląda ciepło i cena przystępna.
Czy któraś z Was próbowała w tym nosić swoje pociechy? Nadaje się na zimę, czy raczej jest to wiosenno -jesienne okrycie?
Ja poszłam raz z wózkiem w śnieg i już tego nie zrobię. Napoci się człowiek, dziecko wytrzepie i tylko nerwy zamiast relaksującego spaceru. W chuście ostatnio poszłam z rozpiętą kurtką. Julka była naubierana w wełnę od stóp do głów. Ona nie zmarzła ale ja owszem bo wszędzie mi zawiewało w środku. Na wynalazki dla dwojga nie chcę jakoś wydawać kasy, więc dziś sobie uszyłam wstawkę do kurtki z podwójnego polara i zobaczymy jak nam jutro pójdzie. Poza tym ciężko się chodzi po śniegu. Mam na myśli więcej stresu niż wysiłku fizycznego, bo ja się ciągle boję, że się gdzieś pośliznę i wygrzmocę. Chyba rozważę kupno raków.
my używamy na spacery już tylko nosdiła Tuli, bo Kuba zbyt często chce chodzić. Ja zakładam go na kurtke, ale pod kurtkę ubieram sie nie za ciepło. A Młody ma kombinezon za duży o wieeele, wiec nogawki odwijam i pod kombinezon na rajstopy getry. On jest zachwycony jak siedzi na moich plecach i moze wszystko "z góry" oglądać. I jak tylko zobaczy coś ciekawego krzyczy "wstać!" - i wtedy trzeba go zdjąć, a za chwilę znowu na plecy.
Jeden minus, to brudne buty... ale kurtkę mogę w pralce uprać, więc trudno się mówi![]()
mama Jakub-usia (21.04.2009)
Ja czekam niecierpliwie na polar dla dwojga, bo głównym problemem jak chodzimy zapięte w dużą kurtkę jest moja goła szyja. Pewnie mogłabym ubierać golf, ale przed wyjściem jest zawsze małe zamieszanko i kończy się na tym, że motam się górą w jakąś apaszkę, która mnie cały czas denerwuje i się przesuwa. Jak już będę miała polar, to mam nadzieję, że wystarczy mi kurtka zarzucona na plecy, bo w brzuchy grzejemy się cudnie. Mam trochę dylemat jeżeli chodzi o Mani nóżki. Jest maleńka, więc getry i takie tam podobne wynalazki to chyba jeszcze nie wchodzą w grę. Na razie na śpiochy dostaje skarpety frotte i całość ląduje w pajacu misiowo-polarowym który oczywiście ma też stopki. Po powrocie z zasp jest cieplutka ale nie mokra - to chyba dobrzeLiczę się z tym, że czasem trzeba popełnić jakiś błąd, żeby nauczyć się co jest dobre.
ja uwielbiam nosic w zimie, ubieram swoją kurtkę i dzieiaka w ciepły kombinezon i mt fajnie się prawdza, nie potrzebujemy kurtek dla dwojga![]()
K mama Kulki i Kropki
„Gdy dziecku dajesz książkę, zbroisz jego serce, a duszy jak ptakowi światłe przynosisz skrzydła”.
Tak się zastanawiam...
Sytuacja wygląda następująco: mam w okolicy dwójkę Dzieciaczków w podobnym wieku, co moja Młodsza. No i oba Dzieciaczki wózkowe. Moja raczej chustowa.
Tamte Dzieciaczki w wózkach na spacerach spędzają nawet i po 2-3 godziny. Z tym, że wózki często ofoliowane, Dzieciaki zakryte tak, że buźki im ledwo widać.
Moja Mała tyle zimą w chuście nie wytrzymuje - wystawia łepek, chce się rozglądać - i ile bym kremu nie nałożyła po jakimś czasie marznie Jej buzia, oczy łzawią i pora wracać do domu. Spacerujemy więc mniej od nich (tak max około godziny). Na dodatek dla nas już -5 (a czasem i mniej jak jest wiatr lub pada śnieg) stanowi barierę - Małej zimno w buzię i życzy sobie bardzo szybko wracać do domu.
No i mam trochę wyrzuty sumienia, że moje Dziecko nie jest aż tak przewietrzone jak tamte Dzieci.
Ale próbuję się pocieszać tym, że nasz spacer jest "jakościowo" lepszy - no bo Panniczka jest odkryta, może się rozglądać, ma pełen dostęp do świeżego powierza i summa summarum więcej korzysta na tym naszym łażeniu.
Racja to?
Ja myślę że po prostu te spacery są inne.
To tak jakby porównywać lody i bigos
Też mam takie dylematy. I wychodzi mi tak:
Spacer w chuście z założenia jest krótszy, aktywniejszy. Często służy małym zakupom, załatwianiu różnych spraw. Wymagania - brak wiatru, ogólnie wymagana nienajgorsza pogoda.
Spacer w wózku - dłuższy, często z drzemką, może być "międzylądowanie" w kawiarni. Może lać i wiać - okutane dziecko lepiej śpi. Ale nie używam folii - kojarzy mi się z sadzonkami pomidorów, takimi pod uparowaną folią.
Mały B: 2009
Mała T: 2012
dzis tak ślisko ze wyciągnełam wózek...ale było zdziwienie na buziuni- o'lala...ale podobalo jej sie...tylko nie w sklepie- za goraco w kombinezonie
i był płacz...
Kruszynka 2010
Doradca Akademii Noszenia Dzieci
LULAMY Akademia Chustonoszenia
Specjalistka od metody karmienia dzieci- BLW (Bobas Lubi Wybór), Certyfikowany uczestniczka szkolenia z BLW prowadzonego przez Gill Rapley.
BabyLedWeaning
oraz Stowarzyszenie Poznań w Chuście
moje zwierzaki i
Poważnie 2-3 godziny chodzą w tej temperaturze z wózkami??? Wprawdzie moja kariera wózkowa była krótka i to było dawno, ale w życiu bym tyle nie wytrzymała przy -5. Brrr.
Pozdrawiam anifloda mama H. (10.08.2003), K. (25.11.2006), M. (31.07.2009) i L.(10.06.2012)
W Poznaniu też nosimy!
anifloda kontra nitki
Właśnie ostatnio widziałam głęboki wózek okryty folią (nie w czasie deszczu, tylko przy lekkim mrozie) i zastanawiałam się, czy do dziecka w środku w ogóle dochodzi powietrze z zewnątrz.
Zeszłej zimy, kiedy młody miał pół roku, chodziliśmy na spacery tylko w chuście (1- 2 godziny) Wózek wzięłam kilka razy, kiedy było - 15 stopni i strasznie wiało.
Cóż, jak wózek szczelnie owinięty folią to taki spacer nic nie daje. Skłaniam się raczej ku temu, że w chuście bardziej dziecko korzysta z powietrza.
Co do czasu - sama wytrzymuję około godziny na spacerze i zmykam do domu.