A mój maluch aż do jesieni wózek lubił średnio, noszony miał lepszy humor. Cały okres śniegów przesiedział w bondku na plecach. W zeszłym tygodniu pierwszy po roztopach spacer wózkiem. I co? Teraz jak tylko się obudzi, to usiłuje ten wózek wyciągnąć za drzwi, zgadza się łaskawie zjeść śniadanie, po czym leci do wózka i pokazuje, żeby go tam wsadzić, a jak nie, to znów ciągnie wózek do drzwi. Owszem dał się zamotać bez większego oporu, ale już na plecach znów pokazuje wózek i gada HĘ? HĘ? Miałyście takich wózkomaniaków?