Aggacz, może coś w tym jest...?
Mój mąż uważał przed ciążą, że jestem zbyt krucha - jak ptak, którego strach wziąć do rękiW ciąży był zachwycony monumentalną sylwetką, brzuszkiem, w którym rozwijał się jego dzieciaczek, nie wspominając o biuście przy nawale - jak ze snu dorastającego nastolatka, hahaha!
Po porodzie za mną chodził i marudził, żebym tylko nie schudła (zostały mi 2kg) i tuczy mnie smakołykami, ale wiadomo - przy karmieniu mozna zjeść wszystko i śladu nie maTakże ja się zgadzam, że akceptacja ciała kobiety po porodzie to chyba w dużej mierze kwestia postrzegania, światopoglądu - to kobieta-matka mojego dziecka, a nie kobieta-ozdoba w pierwszej kolejności (przez co nie zmaierzam implikować, że bycie matką wyklucza się z byciem ozdobą).