juhu! :vagen: :applause::mrgreen::applause:
Wersja do druku
Tak jeszcze tylko dopisze, ze Jula nie chodzila od pazdziernika. Wiec dlugo. I to, ze dzisiaj sama z siebie zaczela chodzic to ogromny wyczyn.
Ada w kangurze. Ale cos mi chyba nie do konca wyszedl. Nic to. Cwiczenie czyni mistrza.
Jankowi 2 dni temu cos strzelili w kregoslupie i nie moze nosic Juli. Byl na ostrym dyzurze. Zerwaly sie wiezadla. A no i nie mamy niani. Wiec od lutego jestem sama z dziewczynkami. Dam rade.
Ale jestem szczesliwa!
olciu, super wiadomość!! :high::high:A mężowi współczuję strasznie - mojemu mężowi wypadł dysk i to jakoś jak NIke miała 3 tygodnie. Silna z CIebie kobieta, kibicuję z całego serca!
egla, to ja trzymam kciuki, zeby czas do SERRRRRAAA szybko minął :D
A jakie macie plany sylwestrowe? My siedzimy w domu...
olcia, do lutego jeszcze trochę czasu ;) może ktoś się znajdzie...
mi. pewnie by ktos sie znalazl, ale nie szukamy. Jula jest tak przywiazana do bylej niani, ze ciezko by bylo ja przekonac do kogos innego. A ona po tym wszystkim nie chce dac sie dotknac nikomu obcemu (w tym dziadkom), wiec nowa osoba to bylaby trauma. Chcialam dac ja do przedszkola, ale nie ma miejsc. Wiec poczekamy na wolne miejsce a do tego czasu bede sama ogarniala temat.
Bedzie dobrze.
olcia super wieści :high: buziaki dla Was :kiss:
olcia, gratulacje dla Juli!
egla, berenike - bardzo Wam współczuję. I podziwiam, nie wiem czy dałabym tak radę. Ale Jasiek ma żelazne jelita i wsuwa wszystko, co przed nim nie ucieknie...
ja karmiąc Elę dałąm radę na bezmlecznej i bezjajecznej przez 20 miesięcy :ninja: wcześniej jedząc przez całą ciążę potworne ilości białego sera :hmm: są tacy, co twierdzą, że to przez to serożerstwo Ela ma alergię :rolleye:
Nie dajmy się zwariować :-) Ja się napchałam nabiału w ciąży chyba po same uszy bo jak się okazało, że jestem cukrzykiem ciężarnym to musiałam dietę zmodyfikować. No i na szczęście po pieczywie cukier mi skakał a po nabiale było super. Zaczynałam dzień od serka wiejskiego i na serku kończyłam :-)
No to jako alergiczka, matka alergików, także się wtrącę.
Rozumiem dietę bezmleczną, którą właśnie chyba ostatecznie kończę. Przy Hektorze też byłam na diecie bezmlecznej. Ale co do alergii ma smażone, kapucha i grzyby? To są IMO mity polskiego macierzyństwa. Już najprędzej bym w tę kapustę uwierzyła, bo ona jakieś tam lotne związki zawiera, które mogą - potencjalnie - do mleka dotrzeć. Ale grzyb??? On w ogóle jest mało trawiony (stąd "ciężkostrawny), człowiek ani chityny, ani celulozy nie przetwarza, jak wszedł, tak nieledwie wychodzi. Do mleka to nie ma prawa się przedostać. A uczulenie na grzyby jest rzadkie, ja nie znam ani nie słyszałam o nikim na grzyby uczulonym.
Najśmieszniejsze jest to, że wiele pokarmów "zakazanych" w diecie Matki Polki Karmiącej stanowi podstawę diety lub pokarmy zalecane matkom w innych krajach - i tam jakoś nie szkodzą :lol:
No ale każdy je co uważa.
A znów jeśli chodzi o wpływ jedzenia nabiału w ciąży na alergię dziecka. Lekarz, który prowadził alergie Hektora i doradzał mi w ciąży, na podstawie naszej historii alergii, poradził mi ograniczyć nabiał w ciąży i wyeliminować go całkowicie w ostatnich 2-3 miesiącach. I moim zdaniem to ma sens, bo skoro alergizujące cząsteczki (białka) mleka mogą przeniknąć do mojego krwioobiegu i stamtąd do mojego mleka, to z tego samego krwioobiegu mogą przenikać przez barierę łożyska alergizując nienarodzone jeszcze dziecko. Tylko proszę, nie traktujcie tego osobiście, opisuję tylko moje doświadczenia i opinie na temat mleka krowiego i pochodnych.
Po doświadczeniach z Hektorem i paru lekturach w ogóle doszłam do wniosku, że mleko krowie w postaci nieprzetworzonej dla człowieka się nie nadaje i sama go nie spożywam i spożywać nie zamierzam. Hektor nie pił nigdy żadnego mleka, także modyfikowanego.
czyli mój ulubiony wątek "ja jem - w mleku jest. jak to się dzieje?"
dzięki Ci, LM, za post, bo już myślałam, że moja "oalergiczna" wiedza jest kompletnie nieteges...
Lena O, u mnie dieta skończyła się po urodzeniu Nike, więc nie narzekam :) Jest to jeden z plusów konieczności karmienia mm - staram się je wyszukiwać, żeby sobie jakoś humor poprawić.
Co do mleka w postaci nieprzetworzonej - to ja nienawidzę. Nie mam po nim co prawda wielkich sensacji, ale wolę nie pić.
Tutaj artykuł o tym jak nasi przodkowie zaczynali pić mleko: http://www.biotechnolog.pl/news-537.htm
olcia - baaaardzo sie cieszę z powrotu Julki do chodzenia! i coś mi się wydaje, że tryskasz optymizmem :)
Iza - oj miałaś kobieto przeprawę przy tej wyprawie, współczuję
LM - jak ja lubię Twój rozsądek :)
A my już zachoinkowani ;) zaprezentowani. W czwartek mkniemy do Łodzi i już się cieszę na megarodzinną wielką wigilię, na którą mama zaprosiła też teściów, więc po raz pierwszy od kilku lat mamy tylko jedna wigilię a nie dwie :)
olcia - dobrze, że Jula zdrowa już, a Ty że masz tyle siły i optymizmu!!!! Dacie radę!!!
my choinkę wczoraj ubieraliśmy jak tata był w pracy, więc jak tylko wszedł do domu Kuba z usmiechem od ucha do ucha poprowadził go do pokoju i pokazał nasze dzieło :)
a ja mam pytanie z innej beczki.
Dziewczyny doradzcie jakąs przychodnię w Pruszkowie lub w okolicy (autem dysponujemy), bo tej przychodni na ul.Helenowskiej mam serdecznie dość!!! Do lekarza dostać sie nie można (chyba że ktoś ma czas stać w kolejce od godz.5 rano!!!!!!!), lekarki do kitu (Kuba od miesiąca kaszle i każą mu syropki dawać....). Pomóżcie, bo ręce mi już opadły i w piatek musiałam po całym Pruszkowie okulisty szukać, bo Kuba ma zapalenie spojówek, ale do pediatry nie było już miejsca...
HELP!!
nieledwie?? to żeś archaizm wygrzebała.... jeszcze się nie spotkałam ;-)
Medycyna nie jest nauką ścisłą, a każdy ma inne zdanie na tematy dotyczące zdrowia. Wśród lekarzy znalezienie dwóch z takimi samymi opiniami na różne tematy jest raczej niemożliwe.
Medycyna jest zbiorem opinii różnych ludzi wynikających z różnic w doświadczeniach, toteż dyskusja jest całkiem jałowa :-)
a już alergologia to w ogóle zabałaganiony śmietnik.
Zdanie - "mam alergię bo nie jadłam mleka" jest tak samo prawdziwe jak zdanie - "mam alergię bo jadłam mleko"...
Me'shell - super! zazdroszczę dużej wigilii. U mnie w tym roku nie będzie duża, i trochę mi żal :-(
madzior - ja się nigdy nie zapisuje do pediatry, zawsz eprzychodzę byle kiedy i wchodzę zapytać czy mnie przyjmie. Zawsze przyjmują!!! To na Drzymały.
Niestety nie znalazłam lekarza dla dorosłych, do któego chciałaym chodzić, toteż przepisałąm się do Piastowa :-D
my też chodzimy do przychodni na Drzymały i jak dotąd jestem zadowolona, ale przyznam, że byliśmy tylko w poradni dla dzieci zdrowych:-)
odnośnie jedzonka - LM, zgadzam się - chociaż jak pisałam mój egzemplarz jest dość twardy:-) - jem grzyby, fasolę, kapustę...jak dotąd Jaśkowi zaszkodziła tylko węgierska przyprawa do gulaszu - ale mi też;-)współczuję natomiast wszystkim bezmlecznym i beznabiałowym - ja kocham mleko i jak mam fazę, potrafię wypić i 2 litry...
"Nieledwie" samo się pod pióro cisnęło :mrgreen: No i czy nie jest to piękne słowo? :lol:
Zgadzam się co do alergologii i z tego też powodu zaznaczyłam, że opisuję osobistą moją opinię n/t mleka.
Ale co do grzybów i tzw. "diety matkii karmiącej" (w zakresie m.in. grochu, kapuchy, smażonego itp.) to już będę się zapierać rękami i nogami i każdą wpuszczoną w ten kanał matkę przekonywać, żeby sobie odpuściła, bo szkodliwość tych pokarmów dla piersiowego niemowlaka to mit :znaika:
U moich rodziców wigilia będzie dziwna, umarli w kolejnych ostatnich latach mój dziadek i 2 babcie, został już tylko 1 dziadek, który nie spędza z nami świąt. W tym samym okresie urodziły się moje dzieci i dokonała się wymiana pokoleń :|
Edit:
Olcia, a ja znów zapomniałam.
To wspaniale, że leczenie Juli postępuje.
Życzę Wam wspaniałych świąt, zebyście mogli zapomnieć o trudnych chwilach. No i rozpocząć na świeżo w Nowym Roku :-)
No to ja się "pochwalę" naszą przedświąteczną czarną serią, bo 1,5h po tym jak napisałam poprzedniego posta Z. przewróciła sie na spacerze i z całą gracja wbiła sobie zęby w górna wargę (nie pytajcie które to były zęby i jak to zrobiła). W efekcie w wardze od wewnętrznej miała dziurę, która nawet na moje niefachowe oko wyglądała na "do szycia". I Wylądowałyśmy na Litewskiej na Izbie Przyjęć. Z. zaskakująco dobrze to wszystko zniosła, wieczorem już skakała jak to ma w zwyczaju.
Niestety dziś rano, zaczęła narzekać, że boli ją noga! Cały dzień nie chciała na niej stawać, chodziła na czworakach albo utykając, co mnie, mającą w pamięci Julcię Olci, przyprawiało o dreszcze i palpitacje. Nie wiem czy to efekt upadku, skoków, może źle stąpnęła. Na szczęście wieczorem było lepiej. Zobaczymy jutro. Mamy kontrolę na Litewskiej więc w razie czego będę błagała o pomoc.
rany...
powtórki z Juli Oli zdecydowanie Wam nie życzę... i mam nadzieję, że to przewiana noga, którą trzeba posmarować jakimś BenGayem.
keep us updated - tu, czy tam!
trzymajcie się!
ruszacie jutro mimo wszystko?
może na Spornej ktoś pomoże?