ad1. zdecydowanie odmawiam adopcji zarazków ospy choćby nie wiem jak były ładne, grzeczne i inteligentne!
ad2. dzieci (zdrowe) zabierz ze sobą
ad3. no to akurat ja mam - i samochód i prawo jazdy i nawet rower którego kompletnie nie używam a dostałam go od małża, więc da się załatwić - Pyza na krótkie dystanse mało marudzi jak jedzie sama
... no i wygląda na to, że mój małż jednak to dobre człopisko jest - od kilku dni chodzi i się cieszy jak dziecko, że jedziemy na urlop i będzie mógł wszędzie targać Pyzę na sobie i żebym się przyzwyczajała do tego, że będę za nimi tęsknić na urlopie bo urlop jest dla niego i Pyzy a ja mogę ich wozić gdzie będą chcieli
BTW: chustę to owszem ale po domu z rzadka zakładał a że nie umiał i nie naciskał na naukę to i mało też nosił ale od kiedy pojawiło się w domu nosidło to ulala, dzieje się, oj dzieje

ostatnio w pracy kolega mu opowiadał jak to w góry z niemowlakiem pojechał i natargał się wózka. To mu małż odpowiedział, że on też w góry jedzie ale odpoczywać a nie targać wózek. Nie wiem, co pomyślał sobie kolega ale małż miał na myśli, że targać będzie Pyzę a nie wózek

no i staw właśnie skończył robić, bo Pyza jak podrośnie to może będzie chciała sobie popływać albo kaczki czy rybki pokarmić
A jak byliśmy u znajomych i mąż koleżanki dziecka nie chciał na ręce brać i był taki w typie endurkowego małża (a może to ty endurko jesteś moją koleżanką

) to zrobił zdziwioną minę i powiedział, że po to się jest tatusiem, żeby dziecko miało oparcie w silnych tatusiowych ramionach

i w ogóle tata z niego pełną gębą i ... KONKLUZJA! ZGUBIŁAM KONKLUZJĘ TOPIĄC SIĘ W ZACHWYCIE NAD MAŁŻEM MOIM

... no i
konkludując, kiedyś mieliśmy wiele problemów, teraz też lekko nie bywa ale na regularnie zadawane pytanie mamy mojej "dlaczegóż się dziecko na takie zadupie wyniosłaś, przecież chciałam ci mieszkanie kupić w sąsiedniej klatce (w bloku)!" niezmiennie odpowiadam "bo dalej już się nie dało"

i jak spotykamy się raz na miesiąc (ja z Pyzą, bo małż nie trawi ich jak ostryg) nawet da się jakoś wytrzymać, chociaż cały czas usiłuje ubierać Pyzę cieplej, zabiera jej zabawki i nie pozwala jeść motylków

to jakoś żyjemy...
a małżeństwo rozkwita ponownie
uff... moje paluszki ałć ałć
to kto nie ma cukru w domu i jedzie pożyczyć go jutro od endurki?
