Dzisiaj jeszcze nic nie piłam. Mam problemy z koncentracją
Wersja do druku
Prawie do nich należałam(prawie, bo wina, należałam, bo juz nie karmie, nie dlatego, że zmieniłam zdanie). Dopuszczałam niewielką ilość wina po wieczornym karmieniu, pilnując min. 6 godzin przerwy od wypicia ok.50ml wina do podania cyca dziecku. Nie zauważyłam najmniejszej reakcji ze strony dziecka.
Ciastka sklepowe odrzucałam(nadal spożywam bardzo rzadko)- wyraźnie szkodziły mojemu dziecku, nadal szkodzą.
Również śmiem twierdzić, że parówki są bardziej niebezpieczne niż dobre wino przy zachowaniu 0 promili podczas karmienia i rozsądku, gdy już się karmić przestało.
nie wiem czy dla wszystkich, ale dla mnie było :]
kocham, uwielbiam, ubóstwiam ciemne pszeniczne, najlepiej niefiltrowane
podobnie kocham, uwielbiam i ubóstwiam kawę
spożywam często, acz w niewielkich ilościach (nie lubię nadmiaru kofeiny we krwi i nie lubię uczucia pełnego brzucha od piwa - zdecydowanie max 0,33l na wieczór mi wystarcza]
kawoholizm i piwoholizm, nie :>
[dla jasności, żeby tu linczu nie było - nie karmię już, a jak karmiłam to swoje ubóstwione popijadła miałam zdrowo ograniczone :]}
za to nie jadam słodyczy bo nie lubię, czekolada IMO zajeżdża wymiocinami (i trochę nie czaję jak można to lubić, ale mężu mówi, że on tam żadnych wymiocin nie czuje i że jest pycha i lepsze od piwa... myślę że kłamie i po prostu lubi się katować takim paskudztwem :P)
To raz, a dwa takie osoby, które w otoczeniu mają przykre przykłady osób "1 łyk=zalać się".
Osobiście od czasu do czasu miałam ochotę na alkohol, ale nie aż taką, żeby kombinować z kalkulatorami trzeźwości, organizowaniem odpowiedniej ilości czasu bez karmienia itd. itp. Nie kalkulowało mi się. Pierwszy raz od zajścia w ciążę piłam alkohol, gdy dziecko miało odrobinę ponad dwa lata, a ja wyjechałam z domu na noc - wieczorem owszem, konsumowałam. Drugi z okazji kolejnego, tym razem dwudniowego wyjazdu. Potem, kiedy przestaliśmy karmić się w nocy (późno i z przerwą na chorobę), Bartek miał wtedy grubo ponad dwa lata, czasami wieczorami.
Nie widzę powodu, dla którego miałabym się krzywić na dziewczyny, które wcześniej wspomniane kalkulatory i odpowiednie odstępy czasu stosowały wcześniej.
Nie widzę też problemu w tym, że ktoś czuje się pewniej, bezpieczniej i w ogóle z całkowitą abstynencją póki karmi piersią.
Natomiast nie podoba mi się narzucanie o takich zakazów, opartych na własnym widzimisię, bo nie na realnych informacjach innym. I sugerowanie, że jak się do nich nie stosuje, to alkoholizm, margines itp. itd.
O to to!
ale odbieglyscie od tematu:roll:
Dla mnie to nie bylo poswiecenie, dosc sie wyszumialam na studiach;)
Przed ciaza nie pilam ani lyka alku 2 lata, bo chcialam wyleczyc grzybice, potem ciaza - i pierwsze 2,5 roku karmienia(corka cycocholik i dluzsze przerwy w karmieniu niz 2h prawie nie istnialy), choc milam kumpele, ktora nie zalowala sobie alku ale nie wtracalam sie, bo to nie moja sprawa jaka ona jest matka, dziecko rozwijalo swietnie, ja badan nie znalam, nie pilam intuicyjnie, a jesli nawet dziewczyna miala problem, to ja nie czulam sie na silach jej pomoc, wiec po co mialabym jej zwracac uwage, po to by pokazac jej, ze jestem lepsza?
ale w ktoryms momencie stwierdzilam, ze dlaczego wlasciwie mam nie posaczyc sobie pol lampki grzanego pysznego wina po kolacji raz na miesiac np. gdy dziecko nie bedzie karmione przez najblizszych 8h? taka lampka rozluznia, rozgrzewa i jest pyszna. wszystko jest dla ludzi;)
Nie podpijałam wina, kiedy dziecko cycowało intensywnie i taka przerwa była nierealna to raz.
Podpijałam, kiedy już było wieksze i kiedy już miało nawyki ustabilizowane.
Dwa- jestem zwolennikiem karmienia na żądanie, ale równocześnie uważam, że jeżeli raz na rok(mi się właśnie taka sytuacja dokładnie raz w trakcie karmienia zdarzyła) zdrowe dziecko obudzi się za wcześnie, spotka się z odmową, dostanie herbatkę i przytulaska, to nic mu się nie stanie.
Czy naprawdę wszystko musi być czarne lub białe:duh:?
dopisek: i nie wiem dlaczego całkowite zero alko mamy traktować od razu jako poświęcenie, a lampkę raz na długi czas, przy zachowaniu przerw w karmieniu, jako nieumiejętność odmówienia:roll: Trochę to tak, jakby świat składał się z samych abstynentów i alkoholików.
na to wyglada
watpie, zeby mozna bylo ustalis wpolne zdanie, bo to zalezy od wielu czynnikow
- od przkonania pic - nie pic
- do ilosci pitego alkolhollu
- od dlugosici jego przetwarzania w roganizmie
- od wieku dziecka i jego por karminia
- od wlasnych mozliwosci do przestania na najmniejszej "bezpieczniej iloscsi" alkohlu,
- od definicji "bezpieczna ilosc" alkoholu
- od od rozumienia zaleznosci - ilosc wypitego alkolholu / ilosc w krwi / tempo "trawiania" / odstep czasowy miedzy piciem alkoholu, a karmieniem
- od tego, ze karmienie piersia kojazone jest z pierwszysm polorczem zycia dziecka, kiedy je prawie bez przerwy
i jeszcz kilku rzeczy, dlatego lepiej glosic, ze alkoholu nie wolno pic podczas karmienia
Patrząc zdroworozsądkowo to chyba wiadomo wcześniej, że dziecko nie toleruje niczego innego niż pierś? Osobiście nie wypiłabym np. kieliszka wina, bo właśnie moja córka nie toleruje (w nocy - w dzień pewnie problemu by nie było) niczego innego jak pierś, a ja nie jestem przecież w stanie przewidzieć czy się nie obudzi za 5 min. Ale nie wpadam w panikę jeśli zdarzy się (czyt. kilka razy w roku), że podkradnę mężowi łyczek piwa (DOSŁOWNIE mały łyk i nie dlatego, że muszę, ale np. to jakieś nowe piwo i chcę spróbować smaku), bo wiem, że taka ilość nie ma żadnego wpływu na dziecko. Nie popadajmy w przesadę w żadną ze stron.
Mam malucha przy piersi i tylko jedną wolną rękę, więc nie sprawdzę dokładnie, ale to chyba Tola napisała, że w życiu mamy jest na tyle dużo poświęceń, iż nie widzi sensu w jeszcze jednym. Jeśli pomyliłam osoby to przepraszam.
Toż ja o niczym innym nie piszę (w kontekście karmienia, bo poruszałam też inne kwestie).
Widzisz. Ja mam poważne podejrzenia, że jednołykowcom chodzi o to samo, o co i mnie biega - lubię napój pod tytułem "piwo regionalne", ale PRZYPADKIEM jest w nim alkohol. Dlatego nie wypijam całej szklanki przysmaku, a tylko smakuję go na czubek języka.
Jeśli wypiję 1 łyk, powiedzmy do 30 ml piwa 4%, to w organizmie mam 1,2g alkoholu, co mój organizm, ważący tugyjhkgtfdziesiąt kilo rozłoży w ...
"Zgodnie z obliczeniami Wirtualnego Alkomatu Amii 4.0 teoretycznie będziesz trzeźwiała przez 0 godzin."
W praktyce jest to ilość alkoholu taka sama jak po zjedzeniu wymienionej przeze mnie surówki z kiszonej kapusty czy wypiciu dużego kefiru lub innego produktu fermentacji.
Ja już nie mówię o odgazowywanym (o.O purkła???) Karmi, bo tam też jednostek kefirowych podobna jest ilość.
dla jasności, ja rozumiem te Wasze kalkulatory etc i nie mam nic przeciwko temu łykowi, zdziwiła mnie tylko to przekonanie o poświęcaniu się etc... ja nie piłam, czułam się z tym bezpiecznie po prostu, ten łyk wcale nie był mi potrzebny po prostu... choć uważam jednak że przy karmieniu na żądanie noworodka i małego niemowlaka powinno się zachować abstynencję całkowitą...
Moje inicjały mówią same za siebie. AA, miłe Panie, nie chce być inaczej :dunno:.
Nie wzięłam kropli do ust przez cztery lata, ale ostatnio no ciągnie mnie, cholera. Nie poradzę - tak, lubię alkohol, tęsknię za koniakiem i innymi takimi :roll:.
Założyłam ten wątek: http://chusty.info/forum/showthread.php?t=81784&page=1/.
Tak, ostatnimi czasami wyrzeczenie alkoholu jest mi przykrym :dunno:.
Na miły Bóg, jestem alkoholiczką :omg:...
To forum ciągle coś przede mną odkrywa :thumbs up:.
Dzwońcie po opiekę społeczną. Z kim tam ląduję z Lilką, tak?... Ekstra :lol:
Bajeczny wątek :applause:!
Jak odejdziesz od tej maszyny to do rzeczy gadasz :D
8 miesięczniak może jeszcze zawołac w każdej chwili i nie wiem jak autorak wątku jest w stanie przewidzieć przerwę no chyba że da odciągnięte wcześniej ub modi ale tez wiem z doświadczenia że to rzadko przechodzi
taaa i to wszystko wiesz po kilku miesiącach karmienia i to z ogromnymi problemami ??:ninja:
Dianek, to ile ma to Twoje dziecko??? Bo mnie to nurtuje dłuższy czas:hmm:
W sygnaturce stoi, że 5mcy z hakiem, a mówisz jakbyś miała harmonogram karmienia sprawdzony od przynajmniej roku.
Edit; o Baryłka, ty też masz nurty w tę strone;)
Gava czasami drugie uczy pokory jak wieść forumowa niesie :D
mnie również... bo jeszcze mi gdzieś mignęło, że w Manduce noszone...
a se zasubskrybuję i poczekam na rozwój wydarzeń, fajnie tu :cool:
tyle ile w stopce :)
karmiony przestał być tak jak pisałam,jak miał 4,5mies mniej więcej
on z porami od początku był ustawiony
i ja absolutnie nie mówię, że wszystkie dzieci takie są i w ogóle - stwierdzam tylko fakt, że u nas z czasem karmienia było komfortowo, bo przewidywalnie
choć nie zmienia to faktu, że w pogotowiu mleko zawsze było ;)
i nie wiem co byłoby później, mogę co najwyżej opowiedzieć co jest teraz na butli ;)
Magnolia i ja się zgadzam:thumbs up:
Dla mnie to nei wielkie poświęcenie, nie mam delirium przez nie picie i fakt odmawiania nie skręca mnie od środka.
Pierwszego łyka piwka pozwoliłam sobie wypić dokładnie dwa miesiące temu, mała miała 21 m-cy i dopiero wtedy poczułam się na tyle bezpiecznie, że sie skusiłam przy okazji odwiedzin.
Wcześniej nie byłam pewna pór snu i cycania więc nie ryzykowałam bo mimo, że duża to jednak cyc do spania konieczny.
Przeżyłam 3 lata bez picia to i przeżyłabym kolejnych 30, ale co to za życie:roll:8)):wink::rolleye:
I wszystko.
ale widzę, że Delinka wychodzi na tapetę:ninja:
Dirk witam w gronie alkoholików . Bardzo mi miło:-);-)
Nie dogadamy się z bardzo prostej przyczyny - osoby uważające, że absolutnie nie można pić podczas karmienia, automatycznie zakładają że każdy alkohol wypity przez matkę szkodzi dziecku. Ja ufam jednak liczbom, biochemii, badaniom naukowym i tym podobnym niewartym wzmianki źródłom, plus - last but not least - zdrowemu rozsądkowi i wiem, że mogę wypić pół kieliszka wina (50ml) i po kilku godzinach nakarmić moje prawie półtoraroczne, ważące ponad 11 kilo dziecko (podaję te dane żeby było jasne, że nie mówię o noworodku).
Wirtualny alkomat (z którego nie korzystam na codzień, ale na potrzeby dyskusji wklepałam dane) podaje, że ja (a ważę całe 51 kilo, czyli jeszcze mniej niż przeciętna kobieta pewnie) po przyjęciu tak oszałamiającej dawki alkoholu mam zero promili po trzech godzinach. W szczycie, czyli po godzinie, stężenie alko w mojej krwi (a więc i w mleku) to całe 0,16 promila, czyli jakieś, hm, 60 razy mniejsze niż w tym nieszczęsnym kefirze. Myślę więc (a linkowane już w tej dyskusji badania przyznają że mam rację), że nawet jeśli po tej godzinie nakarmię Młodą, serwując jej ten jakże wyskokowy trunek (bo wszelkie kalkulacje dotyczące długości snu zawiodły, a inne metody ponownego uśpienia okazały się nieskuteczne), nie skrzywdzę jej. Zwlaszcza że kefir też nam podpija, i kisozną kapustę wcina.
Ale tak naprawdę niepotrzebnie się wysiliłam i policzyłam co powyżej, bo w różnych formach zostało to już napisane i nieprzekonanych nie przekonało ani troszeczkę. No nic, trudno.
A poświęcenie to w ogóle dziwna kategoria, niezbyt mi pasująca do tematu... Zwłaszcza poświęcenie w imię sama-nie-wiem-czego.
I jeszcze - nie, przez kilka pierwszych miesiécy życia Kasi nie piłam nic.
nie potrafie wczuc sie w osoby ktorym z racji karmienia wystarcza łyk piwa.
Ja podczas karmienia nie piłam NIC i nie dlatego żem taka "prawa" ale ze łyk to dla mnie marna sprawa...
Albo 0,33l albo w ogole nie siegam bo szkoda zachodu :)