no ale dorosłego tak nie szkoda jak maluszka;)))
Wersja do druku
Głosować nogami czyli maszerować do sklepów życzliwych rodzicom z maluchami:)
w niedziele tylko wpuszczaj dziecia,a w inne dni wpuszcza jesli dziecko ma wiecej niz 140 cm wzrostu.wymogi bezpieczenstwa czy cos
My się kiedyś nadzialiśmy też na Makro, ale w niedzielę potulnie wróciliśmy, bo zależało nam na zakupach.
U nich taki przepis jest od dawna.
I to jest ich zabezpieczenie.
mi., ale masz pamięć, dokładnie nas wyprosili, wcale im nie przeszkadzało, że Ryś jest zintegrowany nieodłącznie z mamą powyżej 140cm...
mnie też wyprosili w Makro w Poznaniu, no ale Olapio przebiła wszystko, nigdy mnie nie wyproszono ze sklepu odzieżowego dlatego, że z dzieckiem... szok!
a ja się wyłamię, i napiszę, że to jest dobry przepis.
biorąc pod uwagę, jak klienci głęboko w du... mają swoje bezpieczeństwo (przechodzenie pod łańcuchami zabezpieczającymi alejkę w trakcie gdy pracuje w niej widlak, przepychanie się przy wózku..)
niedziela- dlatego, że jest to jedyny dzień, kiedy w Makro nie ma dostaw.
szok normalnie. zeby ze sklepu wyprosic? klientow tylko odstraszaja :) noa le niektore sklepy maja nieugiete zasady, a jeszcze jak popadnie na jakas zolzowata obsluge to mozna sobie pomarzyc :)
My właśnie też nie zostaliśmy wpuszczeni do makro - powiedziano że można z dziećmi przyjść w niedzielę - i dlatego teraz chodzimy do selgrosa - tam rzeczywiście nie ma żadnych ograniczeń
trzeba wiedziec z czego to wynika. nie ma co od razu się unosić. Chodzi o to, że poniżej 1,3 m operatorzy wózków widłowych nie widzą co się dzieje, czyli tez nie widzą chodzących (często w sklepach samopas) dzieci. Chodzi o ich bezpoieczeństwo. I tak jest sformułowana umow ubezpieczeniowa, która w razie wypadku z udziałem osoby niższej niż to minimum nie wypłaci odszkodowania.
trudno procownikowi naginac zasady dla jednej teoretycznie odpowiedzialnej matki, jeżeli potem ma za to bc podciągnięta do odpowiedzialności i wylecieć z pracy.
ale makro wlasnie takie jest zyczliwy, z takim przepisem (nie wiem czy nie mialas na mysli wspomnianego tutaj reserved..) - sama sie na makro nadzialam, pieknie zamotalam a tu zonk i robilismy zakupy z mezem wiszac na telefonie. Bylam wkurzona na maksa ale jak przemyslalam to stwierdzilam ze przepis chroniący moj nawiekszy skarb, zachowalam sie idiotycznie oburzając sie w sklepie
ja sie nie unosze :) rozumiem ze to chodzi o bezpieczenstwo. ale w tym momencie pomyslalam o dziecku w chuscie, przeciez ono stamtad nie wyleci i nie wpadnie pod wozek widlowy. no ale przepisy przepisami, wiadomo. nie bez powodu takie wymyslili i wprowadzili w zycie.
zakupy w Makro zrobisz z dzieckiem w niedzielę.
IMO nie kupujemy tam za często ale skoro mają takie zasady BHP trzeba się dostosować,a nie obrażać.
Niestety nie wszyscy rodzice zostali wyposażeni przez naturę, w stosowną porcję wyobraźni...stąd tak ostre stanowisko na obecność dzieci w dni powszednie.
ale to chyba kwestia pewnej elastyczności i umiejętności dopasowania przepisów do rzeczywistości...
jeżeli chodzi o to:
jak napisała martajotka, to jak to się ma do dziecka w chuście, zamotanego powyżej 1,3m.Cytat:
Chodzi o to, że poniżej 1,3 m operatorzy wózków widłowych nie widzą co się dzieje, czyli tez nie widzą chodzących (często w sklepach samopas) dzieci.
Osoby dorosłej, dotkniętej karłowatością też nie wpuszczą?
Kobiety w ciąży też, bo dziecko w brzuchu jest poniżej 1,3m?
No co jak co, ale dziecko w szmacie raczej samopas nie pobiega...
A w niedziele tam nie jeżdżą wózki widłowe i usuwają niebezpieczne urządzenia z hali absolutnie?
IMO to kwestia interpretacji przepisów, a nie ich samych.
w Makro nie byłam już całe wieki!
A co do Selgrosa - to mnie zadziwiłyście że można wejść bez problemu. Kiedyś przeżyłam tam lekki szok, bo nie wpuszczono mnie z dzieckiem z wózku. Powiedziano że to niebezpieczne i mam wózek zostawić przed wejściem. Jak oburzona zapytałam co z dzieckiem - czy tez mam zostawić przed wejściem - "miły" pan z ochrony odpowiedział że dziecko mogę wziąć na halę jeśli go wsadzę do..... wózka zakupowego!!!!!:hide:
zależało mi na zakupach i tak też zrobiłam, bo dzieć siedzący już był. Ale co sobie pomyslałam to sobie pomyslałam. Dziecko bezpieczniejsze w koszu sklepowym niz we własnym wózku???? :omg:
też miałam podobny problem w Makro w Białymstoku jeszcze jak Kacper był mały czyli jakieś 4 lata temu. Pani była nieugięta.... ostatecznie powiedziała że może zaopiekować się Kacperkiem na czas zakupów..... cóż nie skorzystaliśmy wuj zrezygnował z zakupów i śmigał z młodym po zjeżdżalniach ogrodowych ustawionych na zewnątrz pod czujnym okiem średnio zadowolonego pana ochraniacza...
A dlaczego się tak oburzacie. Dla mnie oczywiste jest, że do Makro się nie chodzi z dziećmi. Zawsze tak było. A gdyby zrobili wyjątek i wpuścili by mnie z dzieckiem w chuście co już chodzi? No siedzi, a potem chce wyjść? Dziecko to dziecko. Takie mają przepisy i nie ma się co obrażać. Makro to nie supermarket w końcu...