No tak, z garażem w domu masz nieco łatwiej :ninja:
Wersja do druku
No tak, z garażem w domu masz nieco łatwiej :ninja:
Ja lubię. Malucha, to nawet bardziej niż latem, bo przyjemnie grzeje. Z dwulatkiem też dawałam radę - wiązałam prosty plecaczek z krótkiej chusty z chestbeltem i nic mi się nie zsuwało, tylko brudził mnie butami, no i chusta miała non stop uświnione końce.
Mój patent na samochód (i brak garażu) to ciepły polarowy kocyk - wyjmuję z chusty, wkładam do fotelika i szybko przykrywam kocykiem. Na razie się sprawdza.
A ja zimą nosic nienawidzę. W ubiegłym roku w ogóle chuste odstawiliśmy. Nie dośc, że obydwoje upoceni byliśmy zanim zamotałam, to jeszcze pod wszystkimi kurtkami i polarami młody po prostu szału dostawał - wił się i wył. W tym roku ciut lepiej będzie, bo Tys już dośc samobieżny więc uzywamy kółkowej, a tu "motanie" przebiega błyskawicznie. Jedyny minus - kurtka po 3 spacerach do prania :mad
To ja wygłoszę pochwałę nosideł! Na zeszłoroczna gwiazdkę kupiłam sobie i Stachowi APeco i wózek poszedł w odstawkę na CAŁĄ zimę (a i MT też, bo nie lubię ubłoconych końców). A S. zaczynał już chodzić sam, więc było zakładanie/zdejmowanie/zakładanie... Ale fajnie nam sie nosiło całą zimę. Każde ubrane normalnie na wyjście i hop na plecy. Łatwiej jest jak przynajmniej jedna kurtka nie jest śliska - w naszym wypadku byl to kombinezon Stacha. No i kombinezon jest podstawą, bo sie kurtka nie roluje na brzuchu i plecy nie wyłażą. Getry na wierzch na nózki i hopsa! Fajnie się nosiło zimą :D
Ja nie lubie nosic jak jest slisko......boje sie, ze upadne i kropka. Dlatego pomimo, ze uwielbiam zime - narty, snieg, mrozek, dni coraz dluzsze....tym razem wiecej sie smuce niz ciesze. Bedzie na pewno przerwa w noszeniu na zwenatrz. Tylko jak dluga?
Dzisiaj przed wyjściem z domu ubrałam wbrew protestom dziecko, ubrałam siebie, zanim chustę do ręki wzięłam już się spociłam, potem pociłam się jeszcze bardziej motając. Za nic na świecie nie mogę się tak dobrze dociągnąć na kurtkę jak normalnie, młody w kieszonce obowiązkowo odstaje ode mnie górą ( a jeszcze dodatkowo przez swoją kurtalę przyjmuje pozycję a kuku mamo co nie ułatwia dociągania ) i muszę nakładać na niego boczne poły chusty, żeby chociaż ciutkę przytrzymać do przy sobie... ehh spocona, zmeczona i zła zanim wyjdę... nie lubię motania zimą.. Czekam, aż zacznie siadać i z ulgą przetrwam zimę częściowo zdradzając chusty z MT, ale tylko częściowo ;-), bo za bardzo bym tęskniła:mrgreen:.
Generalnie łączę się w bólu...
średnio lubię, nosze na ciuchy i zanim się zwiążę to ugotowana jestem. ale że to mój ostatni rok noszenia to nie będę marudzić ;)
Kurcze ja nie lubię i nie nosze zimą i trochę mi smutno bo przypuszczam że wiosną, latem kiedy Zosia będzie miała ponad 3 lata nie bardzo będziemy sie już nosić :frown Kurcze nie lubię zimy, nie lubię być skrępowana przez grubaśnie kurtki, szaliki, swetry itd i do tego jeszcze przywiązane dziecko :frown
Ja znacznie bardziej wolę nosić, jak jest ciepło, bez tych wszystkich warstw...
Zeszłej jesieni i zimy miałam malutkiego, podkurtkowego Bąbla. I jak teraz patrzę wstecz to kurczę fajne to było: zamotać na cienką bluzkę na to kurtkę i dopiero na dwór. Chociaż z drugiej strony, najlepsze to było przy elastyku - jak się w styczniu uczyłam wiązać tkaną, to jak po 10 minutach poprawiania wiązania i ubraniu się w warstwy wreszcie wyszłam na dwór i stwierdzałam że jednak coś mnie gdzieś uwiera, i musiałabym znów się rozebrać, żeby gniota poprawić, to też fajnie nie było.
A teraz mam dziecko biegające już szybko i sprawnie i nie wiem, jak to będzie. Chusty wiązanej na kurtkę sobie trochę nie wyobrażam. Na razie na jesienne ubrania wiążę bez problemu, ale my się nosimy tylko w MT na plecach. Coś czuję, że na pewno prania będę miała pod dostatkiem :( MT mam cudne, bawełniano-chustowe, łatwe do prania w pralce i szybko schnące, więc powinno być OK, choć obawiam się, jak to będzie z tym motaniem w błocie i śniegu. Jedno co, to kurtkę jakąś ciemną, łatwą do prania i chyba najlepiej nieśliską muszę gdzieś wypatrzeć i sobie sprawić, bo coś czuję, że ubłocone buciki będą mnie nieźle po spacerze upiększać :(
a wiecie co? ja też nie lubie zimy, poce sie przy motaniu na kurtke itp, ale jest jedna zaleta - jak sie już zamota takie np 12 kilo na kurtke puchową, to komfort noszenia całkiem niezły - kurtka robi za amortyzacje na ramionach :)
Mam podobnie - nie znoszę zimy, śniegowo-błotnej pluchy, a najbardziej krepujących ruchy warstw ubrań , w ściekam się wtedy. I jak mamy iść na spacer z moim synkiem, któremu muszę pomóc przy ubieraniu, z Hania na brzuchu która muszę cieplej ubrać, zamotać i potem na siebie wcisnąć kurtkę która ciasna trochę, bo Haniula swoje 9 kilo już ma... to mi się źle robi... Toteż spacery częste nie są... ale na wózek się nie przestawie, bo to ograniczy moją swobodę ruchów jeszcze bardziej...
Ja się uzbroiłam w Suse's Kinder i się zimy nie boję. Zdarzyło nam się już nosić w wersji z polarem nawet. Myslałam, że będzie problem, bo Młoda rączki tylko na wierzchu trzyma, ale okazło się to zbawienne - mogę Ją ubrać w osobną kurtkę, bo i tak Jej połowa wystaje z kurtki. Dzieki temu nie mam problemu z wypuszczeniem Jej na dworze, bo już jest stosownie ubrana. Ja natomiast ubieram się bardzo lekko, bo i kurtka grzeje i ciężki dzieciak także, a jak dzieciak na wolności - kutrtka w zupełności wystarcza. Zatem oprócz narażania samej siebie podczas motania na dworze (kurtkę zakładam już na zamotaną na plecach Młodą) wszystko jest ok.
tak sobie wyciągam wąteczek, bo zima w pełni i ciekawa jestem - nosicie, nie nosicie?
Ja walczę jak mogę z zimą, czyli staram się nosić, ale jak jest bardzo zimno to Julkowi rączki marzną (rękawiczki to potwarz! ) bo się na kurtki nosimy, no i czasem wybieram wózek, z wersją z kocykiem z chusty jakiejś, żeby chociaż sobie popatrzeć:mad (ależ mi odbiło z tymi chustami:hide:)
ja niespecjalnie lubię nosić w zimie. kurtkę mam, więc kwestia ubrania nie stanowi problemu, blisko jesteśmy z małą i to jest fajne, ale do szału doprowadza mnie ubieranie i wchodzenie/wychodzenie do/ze sklepów. i jeszcze to, że chusty nie widać:duh: i słyszę komentarze typu: O, JAKA FAJNA KURTKA Z DZIECKIEM:duh::duh::duh:
Nosimy się intensywnie:)
Młoda jak jej zimno to i łapki pozwoli sobie schować do chusty,buźke wtuli..grzejemy się razem :D
ja już wiem, ze nie lubię ;)
ale paradoksalnie, teraz noszę częsciej, niż jesienią :)
Taaaa:) ja tez lubię w zimie nosić:) i pod kurtką(teściowej-rozm 44 ;)) i na kurtce. Lucia pięknie sie chowa w chustę i tuli do mnie, grzejemy się razem :) Fajnie jest :D Trza się cieszyć z zimy, niedługo przyjdzie lato i upały i tez będziemy narzekać ;)
Dajemy rade. Teraz to mam generalnie wypas bo Toska miesci sie jeszcze pod polarem. A z Hanka juz duza tez nie bylo tak zle tylko potrzeba albo krotka na prosty plecak albo kolkowa na biodro bo ona juz wiekszosc chodzila a poniesc ja trzeba bylo tylko od czasu do czasu.
Chociaz fakt, najwiecej nosimy sie w pomieszczeniach zamknietych, np. w centrach handlowych bo mam wrazenie ze kiedy jest wtulona we mnie to mniej dostaje po oczach i mniejsze prawdopodobienstwo ze ktos mi na nia nakaszle. Z domu do samochodu w foteliku cieko ubrana w spiworku, pos sklepech siup do chusty szybko motam i do srodka, spowrotem analogicznie. Wiekszy problem mam z Hanka ktora samobiezna ale w sklepie musze ja rozebrac no i targam ta jej kurtke...