ja w Łodzi na moim osiedlu jestem jedyna chustowa i zawsze wzbudzam zainteresowanie. Zazwyczaj ciepłe spojrzenia, często miłe słowa - raz z przeciwka szła starsza pani (taka drobna , przedwojenna) i mów, jak to dobrze, że tak robię, bo ona nie robiła, nie wiedziała, że tak można i żałuje. Innym razem pewien lokalny kloszard z osiedlowego centrum handlowego (blaszak i budki) podchodzi do mnie i mówi "wspaniała z pani kobieta, miłość ponad wszystko" - choć skąpane w promilach, to miłe... Ale wczoraj byłam w nowej przychodni umówić się na rehabilitację (żeby małą zachęcić do raczkowania, bo sama siedzi i rwie się do chodzenia, a 6m-cy to za mało ciut), z pokoju wychodzi pani rehabilitatka, obrzuca mnie z zachustowaną Alą spojrzeniem zimnym jak lód i pyta równie zimnym głosem "często pani ją tak nosi" , ja na to że codziennie, godzinę, dwie, zależy , a ona, "to niech pani przestanie" podała godzinę i poszła. Pogadam sobie z nią na tej gimnastyce, ciekawe co mi powie, muszę się dobrze przygotować teoretycznie. Ufam, że mi nie zrobi wody z mózgu.




Odpowiedz z cytatem



. Matka Róży
Doradca Akademii Noszenia Dzieci





Jacuś 15/08/2012 