Mój M. na szczęście z tych postępowych. Najpierw może i trochę krzywo patrzy, ale czeka, obserwuje i dopiero efekty ocenia, więc już noszący i propagujący pełną gębą. Nasza młodzież jakoś się nie "przyzwyczaiła" w negatywnym tego słowa znaczeniu. W chuście chodzi chętnie, ale na rękach już nie koniecznie. Tak samo nie lubi być za długo u kogoś na kolanach (przez co ubolewa moja teściowa). Generalnie dziewczyna jest samodzielna i, że tak powiem, "podłogowa"
.
Chustę doceniam przede wszystkim patrząc na moją umęczoną siostrę, która niechustowa jest, dziecko ma 8 miesięcy starsze i nie dosyć, że przez pierwszy rok życia targała je na rękach, to do tej pory zdarza się, że spacerek na rączkach u mamy musi być...