no własnie od kiedy? Wszedzie - na stronach, w instrukcjach nawet tutaj na forum jest, ze od urodzenia.
Z drugej strony spotkałam sie z wypowiedziamy, ze od urodzenia nie wolno ;) wiec od kiedy?!
Zreszta sama noworodka w 2X bym nie wpakowała...
Wersja do druku
no własnie od kiedy? Wszedzie - na stronach, w instrukcjach nawet tutaj na forum jest, ze od urodzenia.
Z drugej strony spotkałam sie z wypowiedziamy, ze od urodzenia nie wolno ;) wiec od kiedy?!
Zreszta sama noworodka w 2X bym nie wpakowała...
nigdy? ;)
Generalizując - ja bym poleciła od 4-6 miesiąca życia. Właśnie z tych powodów, o których napisała Sania. Choc oczywiście osoba doświadczona na pewno zawiąże tak, że kręgosłup nie jest wyprostowany, i żaba sie nie rozjeżdża. Ale ja tego wiązania nie lubię bardzo:( jakos tak zupełnie subiektywnie do mnie nie przemawia:)
odpowiedz jest prosta
Trageshule kontra reszta:ninja::lol:
Ja uwazam, ze mozna od urodzenia, ale...
2x to bardzo "elastyczne" wiazanie. Mozna je dowolnie zawiazac. Mozna dobrz podeprzec glowke, mozna dobrze ulozyc dziecko, albo zrobic wisiadlo. To kwestia umiejestnosci.
Nie wsyzstki niemowleta sa tycie - dla najmniejszych nie polece 2x, dla wiekszych, silnych i sprawnych prosze bradzo, pod warunkiem dobrego wiazania.
Problemem w 2x (mam wraznie, ze sie powtrzam:p) jest dobre wiazanie.
Duzo osob, nawet bardziej doswiadczonych, nie najlepiej wiaze i dociaga 2x. To wiazanie, ktore wydaje sie latwe i szybkie - i takie moze byc dla dzieci , ktore samodzielnie siedza, ale przy najmlodszych trzeba sie naprawde postarac i starannoscia i dokladanoscia, i w tym problem.
Czeste bledy
- brak podparcia dla glowy - opadajca glowka do tylu
- kregoslup dociniety na prosto lub uciekajacy na bok
- nozki na rozjechana zabe
- nozki wiszace
- ucikajaca pupa na boki
- zbyt luzne wiazanie lub docisniete na maxa
- spadjace ramiona
- skrecone poly, niczego nie tyrzmajace
czyli czesto 2x przypomina kiepskie nosidlo z zle wlozonym dzieckiem
dlatego to wizanie poleca sie ostroznie - kumatym rodzicom
Padthai tak myslalam, ze to wlasnie Trageshule kontra reszta.
nie mniej jednak bardzo mnie to zdiwilo bo wojna kieszonkowo/kangurkowa jest glosna ale o 2X nie slyszalam!
a ze podstawa to dobre wiazanie i dbre dociagniecie to wiem ;)
co prawda oworodka (nawet takigo jak moj czyli prawie 4 kg i 59 cm) bym do tego nie wlozyla, ale tez myslalam ze ok 4-5 miesiacapowinno byc ok
o bledach tore wypisalas wiem i zawsze zwracalam na to uwage ;)
Sania a te parę rzeczy jakich nie wymienilas to to co napisala Padthai czy cos jeszcze?
a co do tego czy to mnie ma byc wygodnie dla mnie czy bezpiecznie dla dziecka to oczywiscie musi byc bezpiecznie dla dziecka ale jezli mnie bedzie niewygodnie to... wybiore wozek ;) raczej nie jestem matka - meczennica ;)
ha ha wojna kieszonkowo-kangurkowa, dobre:applause:
oficjalnie tak jak napisała Sania, nieoficjalnie nosiłabym jak dziecko porządnie trzyma główkę
kolejne dwa minusy, jakie rodzice sami zgłaszają po poznaniu kieszonki lub kangurka:
w 2x dziecko muszą opatulać dwie poły chusty
# cieplej, co przy noworodku - w domu min.20 stopni - okazuje się, że robi różnicę
# poły skośnie biegną przy główce dziecka, zasłaniając mu widoczność, odchylanie głowy wynika więc z chęci obserwacji świata, dziecko nie śpiące, które z boku głowy otaczają skośne poły ma pewnie uczucie zamknięcia na małej przestrzeni
po zawiązaniu wiązania z jedną połą poziomą (kangurek, kieszonka) rodzice widzą, że dziecko czuje się lepiej, nie protestuje, nie odchyla głowy, no i nie jest spocone od podwójnej warstwy chusty na pleckach
2x zawsze wzbudzalo kontrowersje
fala dyskucji przelala sie 2007-2008
noszenie na biodrze - najbardziej fijologiczne :)
wg ulozenia dziecka przy noszeniu na biodrze opisano prawidlowa zabke
choc to co powinno robic sie intuicyjnie, z braku doswiadczen i podpatrywania starszyzny - siadlo mimo to polecam, bo to bardo wygodne i dziecko duuuzo widzi
U nas w pewnym momencie (ok. 5 msc.) 2x okazało się jedynym możliwym wiązaniem. W innych, któe dociągało się dłużej - młoda po prostu nie dała się dociągnąć. Protest, kręcenie, krzyki. Jeśli to ma być dla nas obu przyjemnością, to walka chyba nie ma sensu?
Aktualnie niestety nie noszę w ogóle. Na plecach nie umiem - jestem typem człowieka, który musi się nauczyć na żywo, nie z YT lub obrazków.
Kupuję kółkową, na drobne potrzeby wystarczy... na większe - muszę poczekać aż jakimś cudem znajdę czas na warsztaty.
:thumbs up: się podpisuję ! :ninja:
a w sprawie 2x - uważam, że to wiązanie może się na upartego nadać dla dziecka siadającego samodzielnie. Po pierwsze ze względu na duże odwiedzenie (prostujące kręgosłup, a więc pionizujące - zatem nieodpowiednie dla dzieci niesiadających) i niewielkie zgięcie jakie w nim uzyskujemy, a po drugie dlatego, że siadającemu dziecku można wreszcie wyjąc rączki z chusty - dziecko z wyjętymi rączkami przyciska sobie nimi poły boczne, i może się normalnie rozglądać, a nie wychylać do tyłu utrzymując głowę w zwisie.
2x też nie jest dla każdego noszącego, ze względu na to, że ciężar w dużym stopniu opiera się na szyi (poły na ramionach przbiegają blisko szyi, a skrzyżowanie przebiega wysoko na karku, uciskając siódmy krąg szyjny i nie da się tego poprawić, bo taka jest specyfika przebiegu chusty w tym wiązaniu). Ale są tacy, co chyba lubią taki ucisk :hmm:
Jakkolwiek moim zdaniem w ogóle noszenie dzieci siadających samodzielnie w wiązaniach na przodzie jest nieporozumieniem - z racji etapu rozwojowego dziecko usiłuje patrzeć "zgodnie z kierunkiem jazdy", a więc odpycha się i odgina. Z racji wielkości dziecka, zwykle zasłania ono widoki noszącemu i sprawia, że noszący "wygląda" zza dziecka, co nie czyni dobrze dobremu samopoczuciu jego pleców. Z racji ciężaru dziecka, wprowadza ono rodzica w odgięcie do tyłu, czyli nadaje jego kręgosłupowi hiperlordozę w części krzyżowej - zdrowiu to nie służy.
Miejsce dużego dziecka jest zdecydowanie na plecach. Małego zresztą też.
W ostatnim słowie tego postu dodam jeszcze, że rodzaj stosowanego wiązania to indywidualna decyzja każdego rodzica, dobrze jeśli jest podejmowana na podstawie aktualnie posiadanej wiedzy i dostępnego doświadczenia, a także zgodnie z intuicją. :znaika:
nie chce nosic noworodka ;)
U mnie w domu jest w zimie 17 C ;) wiec przegrzania sie nie boje
to sie na te dyskusje nie załapałam ;)
tylko na biodrze jest nie symetrycznie i dla kregosłupa noszacego nie bardzo.... ale ze dla dziecka super to wiem ;)
Musze popatrzec na zdjecia zJ bo wedlug mnie ona sie nie odginala do tylu jak byla w 2X - tylko, ze praktycznie zawsze spała.
co do kolkowej to dla mnie to chusta na 15 minut a nie na 4 godzinny spacer.... Niestety moj kregosłup nie pozwala na tak długie nie sypetryczne noszenie... do tego z kolkowa nigdy sie nie dogadalam...
czyli zostaje tylko kangur ktorego nie lubie ;( i plecak w ktorym 2 miesiecznego dziecka na spacer w zimie nie wezme ;( no to kiła ;(
moja Zośka też w 2x głównie spała :-)
IzaBK
"noszenie dzieci siadających samodzielnie w wiązaniach na przodzie jest nieporozumieniem "
wieciej luzu:ninja:
przeciez to zalezy do dziecka, rodzica i sytuacji
To nie jest kwestia luzu ;) Noszenie dziecka na przodzie jest "zdobyczą cywilizacyjną". To takie "europejskie" jest. I kiepskie dla dużego kręgosłupa bardzo. Nie bez przyczyny plecaki są skonstruowane do noszenia na plecach. Tornistry też..
Ale oczywiście że wszystko zależy od dziecka, rodzica i sytuacji, o tym też napisałam, ale do tego już się nie odniosłaś ;)
lubię to:thumbs up:
;)
to jeszcze tylko ostatnie pytanie do dziewczyn ktore nosza tylko w kangurku i w plecaczku - do jakiego wieku nosicie w kangurku? Duze dzieci tez?
ale czemu zadziwia?
Jeśli ktoś wie, co jest dobre, a jednak wybiera co innego, to jest to jego sprawa i nie powinno podlegać pod ocenę innych. Jako doradca mogę doradzać, ale decyzję podejmuje zawsze ten kto nosi, wybierając sobie z tego co doradzam to, co chce :) I słusznie, bo każdy żyje za siebie swoje życie.
Mam dejavu w tym wątku ;)
OT
robi mi się słabo po przeczytaniu niemal każdego tematu, w którym wypowiadają się Doradczynie takiej, czy innej szkoły.;) Bo wygląda na to, że wszystko robiłam źle :( I się zastanawiam: jakim cudem powstały chusty elastyczne, albo wiązania typu 2X? ;) I jakim cudem moje dziecko żyje, nie ma skoliozy, schizy i kręgosłup ok? Skoro takie złe?
Córę nr 1 wynosiłam w 2X /od 3 m-ca/ - wiązania uczyłam się na warsztatach z doradcą /nie pomnę jakiej szkoły/. Wtedy było dobrze, teraz źle... To może wózek jednak nie taki zły?
ps. to nie był złośliwy wpis, tylko na serio. Bo serio jestem już skołowana wypowiedziami doradców nt wiązań...
To jest forum internetowe, wypowiedzi są wycinkowe..
Jakim cudem powstały chusty elastyczne albo 2x? a nie pytasz jakim cudem powstały wisiadła i zdobyły atesty?
Nosiłam własne dziecko w torbie na dziecko a potem w elastyku. Ale nie robi mi się słabo, bo robiłam to zgodnie z moją najlepszą wiedzą na tamten moment. Nie wracam do tamtych błędów, bo nie ma to żadnego sensu. Ale gdybym miała teraz kolejne dziecko, zgodnie ze swoją obecną wiedzą nosiłabym je już prawidłowo, chyba że powstałyby jakieś przeszkody. Na przykład zwyrodnienia w nadgarstku uniemożliwjające dociąganie mogłyby mnie skazać na noszenie maleństwa w nosidle, albo w elastyku, i nie sprawiłoby to że czułabym się złą mamą. Dlatego nie oceniam wyborów innych mam co do sposobu noszenia ich dzieci, ale jako doradca wskazuję sposoby optymalne, aby inni mogli podjąć własne decyzje w oparciu o wiedzę.
to samo można by powiedzieć o żywieniu dzieci, metodach wychowawczych czy choćby fotelikach dla dzieci - tak się nad tym zastanawiam i wychodzi mi, że po prostu co jakiś czas w każdej z dziedzin musi wyjść coś nowego, tzn jakaś zmiana, bo jak coś za długo obowiązuje to zaraz sie okazuje, że ktoś wymyślił coś co jest lepsze (a czy takie jest faktycznie to okazuje się niestety po latach dopiero)
Nie, nie pytam. Bo wiem.
Ale wiązań uczyły mnie DORADCZYNIE zachwalając takowe.
W torbie nie nosiłam, bo wydało mi się to awykonalne i szkodliwe /torbę dostałam w prezencie po narodzinach pierwszej. Womar-nosidło też dostałam - po pierwszym płaczu zrezygnowałam/
Ps. Nie czuję się złą mamą, bo nosiłam w 2X
Odczuwam jedynie dysonans - z jednej strony popularne wiązania są ok / 2X np/ /bo warsztaty za pieniądze?/ a z drugiej na forum co i rusz te same wiązania są złe... To może ustalcie między sobą, że kangurek jedyny prawdziwy, tudzież plecaczki... I mówcie o tym na warsztatach, po prostu.
Ach mam ochotę zacytować tu pewną wypowiedź, ale poczekam aż sama jej autorka się odezwie...
Jak zaczynałam przygodę z chustowaniem to było mówione że można od urodzenia - ale jakoś ja nie miałam takiej potrzeby.
Widziałam w swoim życiu "na żywo" jednego noworodka zamotanego w 2x i kompletnie do mnie nie przemówiło ale nie ze względu na rozstaw nóżek czy jakieś wyprosty ale ze względu na niemożność zrobienia takiego V pod karczkiem żeby chusta "zjechała" z pleców na ramionach malucha i potem szła obok główki - imho za małe ramionka, za mała główka - i efekt był taki że spomiędzy poły wyglądał tylko czubek główki a cała chusta była pomarszczona na pleckach. Może to kwestia była szerokiej i grubej chusty, może umiejętności rodziców a zapewne wszystkiego po trochu - nie wiem, to było nim dorobiłam się swoich dzieci ;)
Pamiętam, że pierwsze 2x zaczęłam ze starszym uskuteczniać latem - miałam wtedy półroczniaka, w kieszonce się kisiliśmy a w 2x z boku jest przewiew ;) Rączek syn nie wyciągał na zewnątrz z przodu nigdy - nawet jako dwulatek.
Do tego to jest dla mnie wygodne wiązanie np na podróż samochodem - bo nie musiałam ogonami poniewierać po ziemi wiążąc po dotarciu np do przychodni czy coś - oczywiście dociągnięcie każdorazowe - dokładne, pasmo po paśmie, zawijając miednicę, pilnując pozycji etc etc - tak samo jak przy każdym wiązaniu - czyż nie?
Problem z 2x chyba polega (i o tym dyskusje już były nie raz) na tym, że rodzice (często tatusiowie lubiący to wiązanie) uważają, że jak włożą dziecko w chustę i ją z grubsza napną to jest ok - a nie jest.
A uważają tak zapewne dlatego, że tak się po prostu da ;) w kieszonce niedociągnięcie widać od razu - w kangurku to nawet niedociągniętym się po prostu nie da nosić - więc może to jest trochę tak, że zakłada się że rodzice nie zwrócą uwagi na jakość wiązania a jedynie na to czy "się trzyma"? Bo prawda jest taka, że spora część rodziców nosi tak jak umie i tak "jak się da" - więc bezpieczniej polecić kangurka czy kieszonkę bo wtedy się po prostu trzeba przyłożyć...
Wisiadło da się zrobić w każdym wiązaniu - tylko że w jednym da się tak nosić pół dnia a w drugim się cało się rozleci po jednym kroku...
JA uważam, że 2x jest dla dzieci samodzielnie trzymających głowę. I dla rodziców, którzy wiedzą jakie pułapki na nich czyhają i się przyłożą do jakości wiązania - z grubsza rzecz biorąc, bo jak ktoś już tu napisał - zależy jakie dziecko, jaki rodzic, jaka sytuacja...
Ja to wiązanie bardzo lubię i często tak nosiłam, moja ponaddwulatka która - jeżeli w ogóle - daje się zamotać to tylko z przodu, pakowana jest w 2x - bo takie są nasze (moje i córki) potrzeby. Houk Szary Niedźwiedziu :)
A jeżeli chodzi o wybory czy różnice zdań - przykładowo idąc do pediatry z chorym dzieckiem otrzymujesz lek dla dwulatka. Nim podasz dla pewności czytasz jednak ulotkę - a tam zalecenie - od 3rż. I decyzja o tym co zrobić należy do Ciebie - posłuchać lekarza, posłuchać producenta - czy może zadzwonić do lekarza z wątpliwościami, porozmawiać z farmaceutą w aptece, zapytać się koleżanki która ma dziecko w podobnym wieku? Decyzję podejmujesz bazując na swojej - i innych - wiedzy i doświadczeniu (bo np ten sam lek w ubiegłym roku dostawał Twój wtedy roczniak i wtedy na ulotce było zalecenie "od urodzenia") i intuicji swojej tez warto słuchać.
Bo to Ty widzisz to konkretne dziecko w danej chwili (no i ten przykładowy lekarz, zakładając ze się przyjrzał ;)) ...
nie no, z kangura wisiadła nie zrobisz, w nim nie ma na czym zwisać
no to z tym lekarzem masz szczęście! ja nei znalazłam takiego, który by wzbudził moje zaufanie do końca, nie znalazłam też dwóch którzy mówiliby dokłądnie to samo o tym samym schorzeniu, o szczepieniach.... :-/
a teściowej, ani nikomu obcemu w życiu nie dałabym swojego dziecka do chusty, bo chustowanie to przeciez nie tylko kręgosłup i stawy, ale też więź! WW przypadku spaceru z teściową też wybrałabym wózek ;)
Nosiłam moją córeńkę w 2X i wydawało mi się to cool, tylko niepokoiło mnie, że główkę odchyla, a jak idzie spać to już w ogóle główka wisi i w efekcie podtrzymywałam ją ręką (nosze teraz w polarze dla dwojga i nie mogłam dociągnąc poły na główkę).
I na szczęscie zdecydowałam się na konsultacje u Izy. Iza, cierpliwa mądra babka mi wszystko wyłożyła, pokazała i... przekonała do noszenia w kieszonce (teraz jestem nią zachwycona), a w czwartek będzie mnie uczyła plecaczka, a ja doczekać się nie moge, bo rzeczywiście moja Niunia, co chwila wychyla się aby coś co Ją zaciekawi obejrzeć i rzeczywiście jak wysoko Ja zamotam, to wyglądam zza Jej główki, a jak niżej- to mi nóżkami dynda na moich. :lol:
Dodam jeszcze od siebie, dialog z dzisiejszego spaceru. Moja koleżanka, która nosiła w kieszonce, w wakacje przestawiła się na 2X, bo przewiewniej i tak Jej zostało:
Koleżanka- I jak po konsultacji?
Ja- Nosze teraz w kieszonce, bo tak lepiej
-O! To ja też dziś w kieszonkę się motam!
Na spacerze, po godzinie z hakiem
Koleżanka-Ty wiesz, że mnie kręgosłup nie boli, tak, jak wtedy, kiedy nosiłam w 2X? A ja myślałam, że dziecko coraz cięższe...
:)