dorcia, fajny post :D
Wersja do druku
dorcia, fajny post :D
dorcia bardzo mi się podoba co napisałaś :thumbs up::D
Właśnie wróciłam ze spaceru, jak zwykle miłe komentarze od starszych osób, młodsi raczej udają że nie widzą ;)
Podobał mi się komentarz jednej starszej pani: Jakie mądre teraz te nosidła (o chuście oczywiście). Przypuszczam, że zamierzała powiedzieć, że modne :D
A ja się muszę pochwalić:p Poszliśmy ze starszakiem do kościółka. Początek roku szkolnego i te sprawy. Po mszy proboszcz zażyczył sobie spotkanie z rodzicami klas trzecich w kancelarii. Nijak wózkiem bym się tam nie zmieściła , więc poszliśmy zachustowani. Młody sobie smacznie spał , rodzice (dzieciaków z innych klas , bo "nasi" już nas dobrze znają) patrzyli na nas jak na ufoli:duh: No , więc pakujemy się do kancelarii a w drzwiach proboszcz aż zapiał z zachwytu. "O rany jakie to fajne , jak sobie słodko śpi dzidziuś , no super po prostu". Od dzisiaj do naszej Katedry , to już chyba tylko w chuście mi wypada chodzić:mrgreen:
a ja miałam dzisiaj miłą sytuację. zaczepił mnie pan, na oko 60-letni, z pytaniem, czy to nosidełko (chusta znaczy się:mrgreen:) jest mojego własnego pomysłu. i opowiedział mi, jak to w czasach, kiedy nic w sklepach nie było, samodzielnie zmajstrował dla swojej córci nosidełko turystyczne i maszerował z nią po Tatrach. a chusta bardzo mu się podobała:p
Wczoraj jechaliśmy we trójkę autobusem, Lena kokietowała starszego pana, takiego blisko osiemdziesiątki. Fajnie z nią rozmawiał, bardzo był miły, a na koniec, kiedy już wysiadał, powiedział: "Proszę mi uwierzyć, ja się na tym znam - państwa dziecko ma wrodzoną inteligencję. I od razu widać, że się nią dobrze zajmujecie i dużo czasu poświęcacie. A ta chusta to najlepsze, co można dziecku dać" - pomachał Lenie i wyszedł. Czy muszę dodawać, że nie mogliśmy się z panem nie zgodzić? :mrgreen:
Ja miewałam komentarze różne - takie, że lepiej w wózku, a nie tak dusić też. Ale generalnie dobre są komentarze - o bijącym sercu mamy, o zapachu, bliskości... I uśmiechy bez słów są.
A jedna starsza pani na osiedlu mówi, że noszę w 'powijakach' :D
Aaaa, no i w górach - to było ciekawe doświadczenie. Takie wyfiokowane panienki w klapach praktycznie wszystkie uważały, że mi totalnie odbiło. Za to wszyscy przyzwoicie ubrani górozdobywcy byli zachwyceni, że od tak młodego wieku do gór przyzwyczajam, że takie maleństwo, a już dobrego powietrza się nawdycha... A niektórzy zziajani obywatele lub obywatelki wyrażali chęć, by ich też tak ponieść na sam szczyt :D :D :D
Nas zapytał wczoraj facet czy jesteśmy buddystami (motaliśmy Jasia na parkngu w Nati Savannah)
A ja ostatnio w galerii handlowej przechodząc obok dwóch pań usłyszałam
- o patrz, jak fajnie...
a za chwilę:
- a jemu nie zimno tak w nóżki?? (skarpetki sobie ściąga więc mu nie wkładam w taki gorąc)
Ja na to z uśmiechem, że nie, spokojnie,nic mu nie będzie.
I już odchodząc odwróciłam się zmierzyłam nogi tej pani (boso w klapeczkach) i odpaliłam z uśmiechem
- a pani nie zimno tak bez skarpetek? :lol:
byłam z siebie dumna zostawiając panią lekko przytkaną:mrgreen:
Ja pozornie nie wzbudzam sensacji ani zainteresowania w Chełmie. Nikt mnie nie pyta, nie zaczepia, nie komentuje. Każdy chyba udaje, że wie co to chustowanie :rolleyes: W Lublinie na Krakowskim wzbudziliśmy trochę zainteresowania i widzieliśmy zaciekawione spojrzenia.
Ale 2 dni temu zaskoczyła mnie 7-letnia dziewczynka pod moim blokiem na placu zabaw. Bujałam Maję na huśtawce a na sobie miałam kółkową. Dziewczynka mnie zapytała: "Pani nosi szatę?" (hihi, poczułam się przez chwilę jak doceniona księżniczka co najmniej), ale wyjaśniłam, że to chusta i do czego służy. A nóż, jak mała dorośnie, to przypomni sobie tę panią w "dziwnej szacie" i zechce spróbować tak nosić swoje dzieci?? :lol:
Spotkałam wczoraj sąsiadkę na klatce.
Ojej, i pani ją tak nosi?
No tak, noszę.
I nie boi się pani?
(Już miałam być dowcipno-złośliwa i powiedzieć: boję się że mi się zgubi...)
A czego mam się bać?
No że jej się coś stanie.
(... ale pomyślałam- trza być miłym dla sąsiadów)
Rzeczywiście, są mamy które się tak boją nosić.
(Autentycznie, moja koleżanka bała się włożyć swoją córeczkę w bebelulu przez rok czasu , potem chustę mi oddała).
Dzieć w parku mnie dziś rozbawił:
"prose pani coś pani z tyłu zwisa - jakaś szmata się pani przyczepiła"
Tomek zamotany w kieszonke a na plecach sweterek zarzucony i ogon zwisał sopd niego ;)
Widzisz, ja mam wrażenie, że to specyfika małych miast - (Jasło jest niemal dwa razy mniejsze niż Chełm, który zresztą trochę znam, mam wrażenie, że to "moja okolica" - bo ja z Lublina jestem :))
W małych miastach tak jest, że ludzie się nie lubią wychylać (od 20 m-cy sieję codziennie chustową propagandę na ulicach, a dopiero w tym tygodniu objawiła nam się jakaś chustonoszka, mam nadzieję, że miejscowa, a nie przyjezdna ;)), a jeśli ktoś się wychyla, to generalnie nie zwraca się na dziwnego człowieka uwagi. No właśnie, każdy udaje, że wie, o co chodzi.
Ale muszę Jasłu przyznać, że o ile komentarze są mizerne w ilościach, to zawsze pozytywne. Nigdy nie usłyszałam nic, co można by uznać za opinię niechętną, ani negatywnie oceniającą.
Wczoraj w przedszkolu, czekalam az mala sie obudzi. Na dworze piekne slonce i dzieci w piaskownicy wiec przysiadlam sie do nich. Nagle poczulam, ze ktos mi sie zawiesza na plecach. Przemila trzylatka :) No to wzielam ja na barana ale po chwili mysle sobie, ze mam chuste w samochodzie. Pobieglam po chuste i zawiazalam trzylatke w prosty plecak. Ale sie cieszyla :) A ja mialam okazje potestowac wieksze kilogramy na zywym i chetnym egzemplarzu :mrgreen:
Przedszkolanki zachwycone! (juz wczesniej widzialy mnie z Krysia w kolkowej) a jedna sie pyta skad pochodze. No to ja, ze z Polski. To ona na to
- czy w Polsce sie nosi wszystkie dzieci? Czy to taka nasza tradycja?
Dzisiaj w parku dosiadła się na nasz kocyk rezolutna sześciolatka. Bawi się z Ewką, wzięła jej drewnianą zabawkę na klipsie, "dochustną". "A do czego się to przypina?". Mówię, że do bluzki, jak noszę małą na rękach. Pokiwała ze zrozumieniem głową i mówi "a może kupiłaby sobie pani taką chustę specjalną do noszenia?" :D :D :D :D :D
Jak pierwszy raz wyszłam z Małą w chuście w miasteczku mojej mamy, to sąsiadka wyszła zapytać co mi się stało, bo z daleka myślała, że mam rękę na temblaku. Ale potem chwaliła, tylko musiała pooglądać jak to jest zawiązane.
Reakcje innych też pozytywne - choć czasem z elementem zaskoczenia.
Teraz w Niemczech widuję więcej zachustowanych mam (oczywiście jak jesteśmy z wózkiem, jak jesteśmy w chuście to mało kogo :/) .
Starsi na ogół się zachwycają, młodsi czasem ciekawie przyglądają lub chichoczą.
Ostatnio byliśmy na pchlim targu i tam było kilka Murzynek z dziećmi - strasznie się dziwowały, pokazywały na nas i namiętnie komentowały - niestety nie zrozumiałam co mówiły, ale miny miały naprawdę zdziwione. Co z kolei mnie zaskoczyło.