ja tylko chciałabym się pochwalić, że odwiedziłam bonito.pl i zakupiłam kilka nowych książek, nie wiem tylko czy odważę się pochwalić :mrgreen: Już je dzisiaj przyniósł kurier, wieczora się nie mogę doczekać :)
Wersja do druku
ja tylko chciałabym się pochwalić, że odwiedziłam bonito.pl i zakupiłam kilka nowych książek, nie wiem tylko czy odważę się pochwalić :mrgreen: Już je dzisiaj przyniósł kurier, wieczora się nie mogę doczekać :)
ja w pełni skorzystałam z promocji bonito :) Mam:
- Kamyki Astona - zawsze chciałam zobaczyć co to jest i już wiem :) niezwykle ciepłe, bardzo mi się spodobały
- Gdzie jest moja siostra - póki co tylko z lekka pooglądana
- Yeti - suuuper, zawsze kochaliśmy babo, lalo i spółkę, więc miło zobaczyć znów takie ilustracje, no i gadanie ala Yeti "chwyciło"
- Kłopoty rodu Pożyczalskich - suuuuper, wydanie śliczne (trochę słabo to brzmi ;), eleganckie, ilustracje bardzo wierne treści - ciekawe czy kolejne tomy Pożyczalskich też się pojawią, wcozraj skończyłyśmy czytać
- Cukiernia pod Pierożkiem z Wiśniami - ładna ramotka, moja młoda jeszcze ciut za młoda do takiej fabuły
- Sztuka latania - taki drobiazg z Holus Pokus o pingwinie.
Najfajniesza jednak była książka, którą sama sobie sprezentowałam w tej turze: Żywe lalki. powrót seksizmu, absolutnie wciągająca, niepokojąca - dotyczy głownie rodziców córek, choć nie tylko, słowem - tak się powinno stawiać pytania o kwestie społecznie ważne. Naprawdę polecam, wciąga jak skandynawski kryminał i nie puszcza, jest też wersja na kundla chyba.
dzieki za pozyczalskich, mam na wish list wiec chyba wezme w najblizszym czasie. astona uwielbiam, na yeti chwilowo patrzec nie moge (W wyciaga codziennie do usypiania, razem z Lota na rowerze, dobrze, ze zasypia na ogol zanim do nich dojdziemy, bo juz nawet franek zaczal protestowac :lol:). sztuke latania mamy, tematycznie podobna do Up and down Oliviera Jeffers'a czyli drugiej czesci Chlopca i pingwina (polska wersja chyba trudno dostepna my bardzo lubimy i pierwsza i te o lataniu (i inne ksiazki Jeffersa jakos tez ;))
Oliviera J. znamy tylko Serce w butelce - dawno nie wyciągane z półki, ale miało swój czas jakoś 1-2 lata temu.
U nas coraz bardziej cenione są dłuuuugie książki, czytanie po kawałku, wyłudzanie: "jeszcze jeden malutki roooozdziałek...."
a wątek tak sobie meandruje rozkosznie, może by go gdzieś podpiąć, do dobrych albo koszmarnych książek :)?
Z mojego dzieciństwa to mogę polecić "Sagę rodu Klaptunów". Stare wydanie ma zdecydowanie ładniejszą okładkę. Nie wiem jak ta wygląda w środku.
http://czytanki-przytulanki.blogspot...klaptunow.html
Zapętlone "Pies wpadł do kuchni" i "Siedziałem na słupku" to są jedne z niewielu piosenek jakie z dzieciństwa pamiętam.
Edit: te to moim zdaniem dobre. Takie "bez cukru".
tak sie skonczylo to wieszanie psow na martynie, ze skorzystalam z nieustajacej wyprzedazy w aros.pl :hide:
nic dla Was nowego ;-)
Lotta z ulicy Awanturników, Piaskowy Wilk, Dzieci z Bullerbyn (można było z biblioteki,ale sama lubię i postanowiłam mieć swoją-naszą), Pippi Pończoszanka, Hobbit i Władca Pierścieni 1-3. Jurek się zachłysnął na widok Hobbita, ma zamiar czytać (w tvn zobaczył zapowiedź), zobaczymy na ile zapału starczy ;)
v bądź rozgrzeszona. rozumiemy twój występek, nikt cię tu kamieniem nie ciśnie, możesz chlipnąć na wspomnienie kasy co odeszła w arosową dal - my Cię utulimy z pełnym zrozumieniem...
a konkretnie: tego Pierdziołkę wzięłaś, tak?
z zapętlaniem to z dzieciństwa pamietam ukochaną piosenkę ukochanego wujka Jurka mego:
wędrowali szewcy przez zielony las,
nie mieli pieniędzy ale mieli czas,
wędrowali rypcium pypcium rypcium pypcium
i śpiewali rypcium pypcium rypcium pypcium
wędrowali itd....
MOje dzieciątko lubiło sobie Martynkę poczytać - i co z tego skoro bliżej jej do koszmarnego Karolka!!!:twisted:
morepig, :heart:. Nikt w moim otoczeniu nie zna tego, nikt. Kiedy się mnie w sprzyjających warunkach przyrody "szewcy" włączali, słyszałam tylko takie jakieś pochrząkiwania niedowierzające...
Mój m. chyba przez jakiś czas podejrzewał, że to moja autorska kompozycja :twisted:, toleruje, ale czasem tak znacząco wciąga powietrze... przez zęby...
a tu nagle, ktoś zna! ktoś śpiewa! Moja kawa popołudniowa dzięki Tobie smakuje bossssssko. Nie jestem sama na tym świecie!
Podkusiło mnie i zacytowałam dziecku "Pana Pierdziołkę". Radość była tak wielka, że czym prędzej udałam się do Arosa i zamówiłam te poezyje. A żeby tak samotnie nie podróżowały, dorzuciłam (po konsultacjach - "Synku, co wolisz, Alberta czy Pettsona i Findusa?") "Rwetes w ogrodzie" :hide:
Nazywam się Amparo i jestem uzależniona od kupowania książek dla dzieci... :duh:
jesteście okropne
absolutnie okropne
i znów aros.pl mam pełno w koszu:hide: