:D
to co ze mną? do końca już będę alkoholikiem na odwyku ;) ba, niespecjalnie zmartwionym :)
Wersja do druku
o to ciekawe, myślałam, że dając czerwonego reputa mówimy komuś - nie zgadzam się z Twoim postem - jakoś nie widzę w tym agresji i zapewniam, ze nie znajdziesz jej w moim repucie... :D
Joshima, wydaje mi się, że rzecz w kolejnym dogmatycznym ograniczeniu dotyczącym karmienia piersią. Podejrzewam, że rozmowa o zakazie spożywania czekolady wzbudziłaby podobne reakcje.
No właśnie takie odnoszę wrażenie :wink:
Moją, może nie agresję, ale na pewno niezgodę budzi sugerowanie, że fakt, że jakaś kobieta w rozsądny, zgodny z tym, co doradzają autorytety w zakresie laktacji, pije łyk piwa, pół lampki wina, jest komentowany stwierdzeniem, że ma problem z alkoholem.
Cytat:
Nie tylko ty, jeżeli ktoś nie potrafi powstrzymać sie przez kilka , kilkanaście miesięcy od alkoholu, mimo wiedzy ze naraza dziecko ( nie są znane dane na temat bezpiecznej ilości alkoholu dla dziecka w mleku pijącej matki, wszelkie rewelacje opieraja sie na przypuszczeniach i mało precyzyjnych obserwacjach retrospektywnych), to znaczy że ma problem z alkoholem.
hmmm
przyzwolenie na łyk alkoholu jest ale na ciastka ze sklepu nie bardzo bo zawierają utwardzone tłuszcze które nie są zbyt zdrowe ani dla matki ani dla dziecka :hmm:
idę się po zastanawiać nad sobą :D
Częstochowa na kolanach czy jak ? starczy ?
Czyli upraszczając... mam problem z alkoholem?Nie ważne dlaczego mam ochotę na kufel piwa od czasu do czasu(niech bedzie w przybliżeniu dwa-trzy razy w miesiącu) ważny jest sam fakt wypicia? Nie ma różnicy między osobą która wypiła ten kufel dla relaksu przy dobrym filmie z mężem, czy na spotkaniu z przyjaciółmi od mamy która ostatnie grosze wydaje zamiast na chleb to na alk? Jedna i druga wypiła i jedna i druga ma problem z alkoholem???
Bez ironi, pytam po prostu.
eee... ale to przecież na forum niemalże normą jest - pokaż mi wątek o jakimś "problemie", w którym nie ma ocen i to często wyrażonych w mało delikatny sposób (i przedstawianie swojej racji jako "najmojszej", a wszyscy inni to "idioci"). Proponowałabym zamknąć wątek, bo zmieni się w pyskówkę.
marnie to widzę :hmm:, ja się nie udzielam bo nieliczny wpis miałam, a ta w ogóle przeczytałam jeszcze raz twój 1wpis i też mnie zawsze kusi niepasteryzowane, więc PRZYTULAM :)
Dobrze, że lekarz zabronił ci alkoholu a nie np piwa :) Przypomniała mi się taka sytuacja u znajomego. Poszedł do lekarza miał jakieś problemy zdrowotne i lekarz zapytała się czy pije wódkę, a znajomy, ze owszem i mu lekarz zabronił picia wódki, tylko lekarz nie mówił nic o innym alk. wiec znajomy i wino i piwko wypije :D hehe tłumacząc, że lekarz nic o winie i piwie nie mówił :lool: :lool: :lool:
zadziwia mnie to strasznie to bronie tego łyka alkoholu naprawdę mnie to zadziwia
i im bardziej są tu posty tego broniące to mogłabym zacząć myśleć że te osoby mają naprawdę problem z alkoholem - brakuje mi tu jeszcze przytaczania jakiś badań itp
nie wiem skąd to wynika może z bronienia siebie jako osoby która ma jakąś cząstkę siebie dla siebie i ten łyk jej pomaga w tym
nie chcę w to wnikac bo jeszcze dojdę do wniosku że ... i będę miała za dużo czasu na sprzątanie mieszkania:lol:
Ja nie bronie alkoholu, tylko tego, ze 2 lyki piwa nie moga zrobic cokolwiek zlego dziecku karmionemu piersia i to po kilku godzinac:rolleye:
I jeszcze dodam, ze nie jestem smakoszka piwa, ale akurat gdy M. pije niepasteryzowana F czesto choc powacham, a kilka razy wzielam doslownie jednego lyka, bo jest pyszne, slodyczy tez nie jem, ale czasami zrobie sobie wyjatek, na boga! problem z lykiem piwa moze miec wlasnie osoba, ktora ma problem po jednym lyku przestac.
Jestemzdegenerowana . Jem ciastka z cukierni i lubie czerwone wytrawne .
Możecie wezwać opiekę społeczną, lubie poznawać nowych ludzi:mrgreen:
a chyba właśnie bardzo trafnie to podsumowałaś. :thumbs up:
Ja czuję że to właśnie to. Mamy mnóstwo ograniczneń związanych z macierzyństwem, więc jeśli gdzieś pojawia się jakiś margines wolności, coś na co (przy dobrej organizacji całego procederu, o którym pisałam wyżej) mozna sobie pozwolić, to czemu z tego nie skorzystać.
IMO lepiej pozwolić sobie na 200 ml shandy lub 100 ml wina od czasu do czasu (nie karmiąc po tym przez kilka dobrych godzin), ciastko z cukierni etc, niż mieć obraz macierzyństwa jako szeregu poświęceń i ograniczeń, prowadzących do frustracji.
JoShiMa ty serio nie czaisz ocb, czy sobie jaja robisz ?:>
2 klasa gimnazjum, chemia się kłania
alkohol jest rozkładany za pomocą tłuszczu, z organizmu wyparowuje dość szybko (nie podam konkretnych danych bo encyklopedią nie jestem, sami se pogrzebta)
po wypiciu 250ml piwa alkoholowego (dajmy te 4%) po 6-8h nie ma po nim żadnego śladu w organizmie (zazwyczaj nawet szybciej)
pijąc taką ilość piwa i karmiąc brzdąca po 6-8h od zakończenia picia on nawet nie czuje zmiany smaku, o przenikaniu jakichkolwiek % nie ma mowy
składniki substancji spulchniających oraz środków słodzących zawartych w sklepowych słodyczach przez organizm są rozkładane nawet kilka dni, a ich zawartość w mleku matki jest dość wysoka (waha się pomiędzy różnymi substancjami), układ pokarmowy malucha jest na tyle słabo rozwinięty, że część tych substancji przenika bezpośrednio do krwi malca w stanie nierozłożonym na czynniki pierwsze i odkłada się głównie w wątrobie
osobiście mamy karmiące zaraz po wypiciu piwa oraz mamy nagminnie faszerujące się chemią i karmiące zaraz po tym swoje dzieci uważam za co najmniej nierozsądne
[acz to tylko moje własne prywatne zdanie, każdy robi co chce, zwłaszcza jeśli ma zwariować jeśli nie zrobi tego co chce :P]
Ja np. udzielam się tu mimo, że nie karmię piersią. Irytuje mnie to, że ja nie mówię nikomu "musisz się napić łyka, bo inaczej masz problem z głową", a pojawiają się wypowiedzi "nie możesz wypić łyka, bo masz problem z alkoholem/bo to znaczy, że tak naprawdę wypijasz sześciopak/bo szkodzisz dziecku".
Wypowiedzi w stylu "uważam, że niepowinno się pić alkoholu opdczas karmienia i sama nie używam płynu do płukania jamy ustnej" nie obudziłyby raczej takich emocji:)
Ja do nich nie należę, ale jakby nie patrzeć razem z ciastkiem dziecko zjada różne szkodliwości, a gdy matka wypije niewielką ilość alkoholu i odczeka odpowiednio długo, to w mleku nie ma szkodliwości. Dostrzegam logikę.
ale czy dla Was wszystkich to niepicie to byłoby aż takie wielkie poświęcenie? bo szczerze powiedziawszy to trochę na tę dyskusję robię :omg:ja nie piłam ani łyka przez 4.5 roku (ciąże i karmienie nieprzerwanie) i generalnie żadne wyrzeczenie to dla mnie nie było...ani żaden powód do frustracji... nie jadłam też pewnych rzeczy bo dzieci alergiczne... wydaje mi się to po prostu normalne jakoś tak...
A we mnie kielkuje pewna myśl. Może te całkowite odrzucenie alkoholu i ostra negacja to ukryte pragnienia są?:ninja:
Dla mnie - żadne, nie jestem fanką alkoholu. Natomiast kategoryczny zakaz picia alkoholu podczas karmienia (co innego w ciąży, tutaj zasada "zero tolerancji" najlepiej się sprawdza) jest po prostu kretyński i niczym nieusprawiedliwiony. Równie dobrze mógłby to być zakaz farbowania włosów, golenia nóg czy chodzenia na basen. Taki sam poziom argumentacji, czyli "bo nie".