trzeba samemu spróbować ;) ja również twierdzę, że oscha jest super, szkod tylko, że i ją powoli jest cieżko sprzedać (nie mówie o zysku)
Wersja do druku
Do mnie jeszcze wzory nie przemawiają ;)
Co do sprzedaży to chyba jest spory przesyt na rynku.
Niezłe przegięcie to Starlinghouse - nie dlatego, że drogo, ale dlatego że drogo+made in India...
Nie będę sie powtarzać w temacie, bo już wiele razy o tym pisałam, ale dajcie spokój, w Europie wciąż mamy kryzys, niektóre kraje stoją na skraju bankructwa. Nie będę płacić jakimś cwaniakom, którzy wywożą cenne miejsca pracy na Daleki Wschód żeby zbić dodatkowe $$$. To już prędzej kupię Artipoppe, made in NL:mrgreen:.
Myślę, ze w jednym nie macie racji.
Jak ktoś zapłaci 1500$ czy innej waluty za chustę, to w życiu nie powie ,ze to dziadostwo, że jest naiwniakiem i dał się złapać na luksus w nazwie i cenie.
Do mnie ni jak nie przemawia artipoppe. Obiciówka. Ale kilka popularnych pań dostaje kase za reklamowanie to świat chustowy się ślini. Jak firma przetrwa 2 lata to zobaczymy.
Oschy są świetne, a na NM w każdym wątku wisi każdy rozmiar, faktura i kolor. I ludzie myślą, że jak naiwnie zapłacili potrójną cenę to teraz odzyskają kasę.
Chusta nabiera wartości poprzez lata pozytywnych setek komentarzy ( np rożek), a nie marketingu- to działanie chwilowe, nastawione na szybki ale krótkotrwały zysk.
Widze ostatnimi czasmy potworny rozdźwięk między rynkiem chust użytkowych a chust kolekcjonerskich.
Użytkową Nati, Oszkę, Little Frog można dostać za rozsądne pieniądze, wybrac rozmiar, kolor i używać w celu jakiemu chusta służy.
Kolekcjonerską i tu celowo nie wrzucam marek - chustę na za nierozsądne pieniądze kupuje się z szałem w oczach i nie zważając na rozmiar. Fakt, że potem otwiera to nowe horyzonty na nowe wiązania itp. ale był O-szał, Jest Inny-szał i minie. Nadchodzi punkt przegięcia kiedy już wszyscy którzy chcieli daną chustę ją mają i rynek się nasyca.
Teraz jest szał na ręcznie tkane ale "stare - dobre" firmy jak utkają ładny wzór czy fajna mieszankę - nadal sprzedają "na pniu".
Ja ten rozdźwięk postrzegam pozytywnie: jak ktoś chce nosić to wystarczy 80 zł czasami za porządnego pasiaka Nati na początek. Kiedy ja zaczynałam było mało chust, większość niedostępna cenowo, nie było forum i rynku wtórnego. Z żalem stwierdzam że nie nosiłam pierwszej ani drugiej córki w długiej chuście bo nie miałam wtedy kasy, a koleżanka odradziła zszywanie dwóch prześcieradeł.
Kto chce to kolekcjonuje, wydaje na limity, zachwyca się i traci na sprzedaży. Kto nie to nie. Chusta może, ale nie musi być dobrem luksusowym i tak powinno być.
To jak z ciuchami: każdy musi miec buty ale nie każdy szpilki od Diora. A że dodatkowo nie krecą mnie szpilki od Diora to już kwestia mojego gustu :-)
Podpisze sie pod kazdym słowem :)
Jak zaczynałam kupiłam nowa chuste, za ciężkie pieniądze, sprowadziła, z Europy, bo innej opcji nie miałam, a teraz jakos da sie za polowe tamtych pieniędzy ta sama dostać na rynku wtórnym. A ile ja sie nalamalam :lol:
A teraz jak sie poszuka to jest duzo i w rozsądniejszych cenach.
Artipoppe właśnie ogłosiła na facebooku chustę:
Two Birds Qiviut Raspberry
Warp: 44% ecru Egyptian cotton Weft: 56% raspberry Qiviut, 273 gr/m2 Size 6 (4.70) €2500,-
co to w ogóle jest ten qiviut? :bduh:
Da się w ogóle nosić w czymś za 2500e:omg: I ciagle mówimy o chuście tkanej maszynowo, a nie ręcznie!!! :szok:
dokladnie ceny takiej wełny za mały motek to około 100funtów za 30 gramowy motek:
http://www.yarnfest.co.uk/yarns-arctic-qiviut.irc
ta oferta mnie osobiscie rozłożyła na łopatki mentalnie i chyba nie chcę w tym szukać sensu :hmm:
Ja się zastanawiam jaki jest popyt na tak drogie chusty. No bo zanim producent zdecyduje się na wykorzystanie tak drogiego materiału to chyba myśli o tym czy sprzeda.
ale wiesz:
raz, że egipska bawełna, która jest dość droga (jak na bawełnę), a po drugie ten kiwiut! w takiej ogromnej ilości. to jeden z najdroższych rodzajów wełny jaki istnieje. kaszmir to przy niej ubożątko:-)
Artipoppe, z tego co czytałam, nie tylko tka chusty w Holandii, ale i przędzie na miejscu surowiec. z tego co wiem nikt tego nie robi; standardem jest, że kupuje się gotowy surowiec.
cena więc mnie nie dziwi. odpowiada i zawartości, i wartości. bardzo bym chciała tę chustę pomacać. pięknie wygląda.
ja tam bym sie bała czegoś takiego dotknąc ;)
Może się również nie nadawać do noszenia - były już narzekania na inne AP z jakąś fikuśną wełną, które jest tak tłuste, że się rozchodzi i nie da się go dociągnąć. Więc jak ktoś kupuje do noszenia dzieci, to się może rozczarować.
Nie pamiętam, która to była chusta, w każdym razie chodziło o to, że użyta przędza jest tłusta, więc trzeba się było nad nią dość konkretnie poznęcać (w pralce itd.), żeby ją uzdatnić do noszenia. Przeczytałam to zupełnie przypadkiem i trochę się zdziwiłam - Artipoppe ma sporo testerek, nie zauważyły tego?