oj mucha:D o tym sie nie mowi (to jest oczywiste:D); zakladamy chuste tylko i wylacznie dlatego, zeby byc blisko z dzieckiem i zaciesniac wiezy:):):)
Wersja do druku
oj mucha:D o tym sie nie mowi (to jest oczywiste:D); zakladamy chuste tylko i wylacznie dlatego, zeby byc blisko z dzieckiem i zaciesniac wiezy:):):)
mnie od początku ciągnęło do noszenia ale żona kazała trenować na lalkach lub misiach. No to już jest trochę niemęskie ;) a dodatkowo stwierdziłem, że misie są za lekkie i za płaskie - zachustowałem więc sobie wielkiego arbuza:lol::lol::lol: Myślicie, że żona to doceniła? - jasne, że nie - tylko był OP za to, że chustę brudzę bo arbuzy są sypane konserwantami.
Boi sie ze Trolin wypadnie z chusty (ciekawe jak ma wypasc z 2X?); ale najbardziej samej procedury motania. Kupujemy MT, zeby chociaz troche moj kregoslup odpoczal.
Moze ogolny instuktaz: jak namowic meza?
pozdrawiam
Mama Amelii - Trolla
dlaczego nie chodzą w chustach , no a dlaczego są w mniejszości wózkowej . Też częściej się widzi mamy z wózkami :) bo mamy częsciej przebywają z dziećmi
Mężczyźni tak ogólnie nowych rzeczy chyba wolą się nie uczyć :) Dlatego częściej wybierają latwiejsze rozwiązania np. MT czy nosidła ergonomiczne :)
Pewnie nie wszyscy ale ci któzy motają są w mniejszości.
Z pierwszym dzieckiem to ja eksperymentowałam , poznawałam co jest dla nas najlepsze. Przy kolejnym pokaże swoją wiedzę mężowi , to on też od początku będzie zachustowany :)
Dokładnie tak chyba jest w przypadku mojego. Mimo licznych upomnień ludzi z zewnątrz, że przyzwyczaja dziecko do noszenia, on od zawsze nosił i lubi nosić naszego starszego synka. Nigdy nie pisnął słówkiem, ze mu źle.
A może jeszcze nie wie, ze w chuście lepiej i wydaje to mu się komplikowaniem życia?
A ja się zastanawiam, czy niechęć panów do noszenia nie może częściowo wynikać trochę z ich innej budowy ciała - chodzi mi o noszenie z przodu.
Mój narzeczony zwrócił mi na to uwagę - panowie mają wyżej środek ciężkości, więc jak dojdzie im dodatkowy ciężar na piersiach, to robią się bardziej rozchwierutani i podatni na upadki niż kobiety, którym środek ciężkości wypada dużo niżej.
Dodatkowo - panowie oddychają raczej torem przeponowym, podczas gdy kobiety - piersiowym, unosząc ramiona. Jestem klarnecistką, więc wpojono mi oddychanie przeponą i faktycznie jest ono znacznie utrudnione z opatulonym przez chustę brzuchem.
Przy noszeniu na plecach te problemy są chyba mniejsze (nie wiem - jeszcze nie mieliśmy okazji spróbować :) ).
eee tam, mojemu nie przeszkadza noszenie, a ja tez oddycham przeponą (grałam na flecie poprzecznym) i mnie równiez nie przeszkadza zamotany z przodu maluch
to chyba raczej takie wymówki dla konserwatywnych panów co to nowości sie boją
Poniewaz mam duzo szurnietych pomysłow mój myslała ze sobie robie jaja z tym chustowaniem. Potem kupiłam chuste, to twierdził, ze dusze Blankę, i ze "dziecko jest za małe"na takie ekscesy. A potem jak zobaczył słynny film instruktażowy z youtube jak ten młody całkiem przystojny chłopiec pakuje w szarego elastyka maleńkie dziecko to zadziałał "syndrom kiszonego ogórka". sam sobie wybrał kolor chusty- ma pięciometrowego czarnucha sleepy wrap. Na początek!
Mój jest też wybitnie prochustowy - kieszonkę mota lepiej niż ja :) Nawet w "pstrokatą" chustę się już mota, choć wcześniej zarzekał się, że tylko w "mrocznych" będzie chodził.
Jedyne co mu w chustach przeszkadza, to to że za dużo chustoforum czytam :) No i może jeszcze moje "chodź zobacz, jaka śliczna chusta" ;)
ja sobie poradziłam z dwoma bardzo upartymi chłopami, znaczy mężem i bratem, po prostu zamotałam ich w chuste pod prestekstem że muszę coś sprawdzic czy niby dobrze robie i pokachali:D; podobnie było z mt tylko pretekst inny, że się uczę ale i znów efekt identyczny i teraz noszą :ninja:
choc na początku kupiłam dwie chusty dla siebie i małża by nosic po jednym dziecku, teraz identycznie z mt i chłop nie ma wyjścia bo starsza też chce byc "noszona" a ja przecież dwóch nie wezmę na siebie:)
ja myślę że chłopy uważają że żadne "wspomagacze" im nie są potrzebne bo mają swoje łapki do dźwigania; no i co koledzy powiedzą :duh:
Mój nosi, bo jest oszczędny. I wygodny.
Sam się nie zamota, ale chusty i noszenie wychwala pod niebiosa. Wygodny - nigdy nie chciało mu się pakować wózka do naszego małego samochodzika, oszczędny - lekkiej spacerówki nie mamy, on małą nosi jak jest potrzeba, wózek okazuje się zbędny. A największa, nie do przecenienia oszczędność to że przy kolejnym dziecku nie będzemy musieli myśleć o większym samochodzie, bo do tego dwójka dzieci i wózek nie zmieści się w żaden sposób. Więc małe, choć jeszcze nienarodzone już jest skazane na chustę.
Ja nigdy nie robiłam z chusty świętości, przedmiotu marzeń czy westchnień. Traktuję ją i cenię wyłącznie za wygodą jaką nam daje. Mój mąż tak samo do tego podchodzi i nigdy nie protestował jak chciałam żeby on niósł dziecko. Może ze względu na tę otoczkę, którą tworzymy dla chust panowie się zrażają. Bo to takie niemęskie "jarać się" kawałkiem materiału.
mój twierdzi, że to niemęskie i w ogóle "siara" i nawet w domu nie chce się zamotać nawet na chwilę :(
Mój małż jak zobaczył chustę to mnie błagał:mighty: żebym mu nie kazała w tym nosić dziecka, ale teraz jak widzi Stefka słodko śpiącego w chuście to się przekonuje, myślę ,że jeszcze będzie nosicielem. Daję mu czas do wiosny, bo teraz ma argument w postaci braku odpowiedniej kurtki :rolleyes:.
ja nie napiszę dlaczego nie noszą, bo mój nosi i to bardzo chętnie.
Niesety rzadko, bo dużo pracuje i nie ma czasu dla Dziecka.
Ale co go przekonuje
- że będąc w chuście ma tę blliskość,której mu na co dzień brakuje
- widzi, że mały jest szczęśliwy w takim układzie
- mówi, że to robi piorunujące wrażenie na kobietach i w ten sposób zwraca na siebie uwagę ;)
noście Panowie, ności!e
Jak kto chce nosić to będzie nosił bez względu na teorie. Szczupły jestem ,, baaaaaardzo", zawodowo gram na trąbce od wielu lat i oto efekt http://picasaweb.google.pl/Swirek197...46162535415346
Oddychanie przeponą to skrót myślowy, oddycha się zazwyczaj płucami ale faktycznie jak się chce głeboko odetchnąć z dzieciem w chuście to się go troszkę uciska.
A jak ktoś nie chce nosić to nie ma go co zmuszać. Bycie dobrym rodzicem nie zależy od noszenia w chuście.
mój mąż dużo bardzo nosi (ja noszę, jak go z nami nie ma, bo jak jest, to on jest od takich wysiłkowych bardziej rzeczy ;))
on to bardzo lubi i nawet ostatnio się martwił, że się chustowanie zrobi popularne zbyt i już nie będzie taki wyjątkowy
bardzo chciał mieć drugą chustę :thumbs up:, chciałby też, żebyśmy kupili mei-taia
idealny :heart:
a myślę, że faceci tego nie lubią, bo się wstydzą, tak jak np. można się wstydzić noszenia bardziej zwariowanej czapki, albo kolorowego swetra
mój niemąż z góry założył, że wiązanie bedzie dla Niego za trudne, ale jednocześnie dodał, że wie, iż kiedyś do tej myśli dojrzeje i będzie nosił w chuście. I wczoraj mnie zaskoczył, bo podszedł do mnie z chustą i powiedział: "zamotaj mnie kobieto" - Mała Mi dała Mu popalić na ostatnich wózkowych spacerach;-). Zamotałam i poszli z Małą na spacer. Wrócił z miną 'nie_bardzo', bo: z jednej strony fajnie, bo dzieć spokojny i świat podziwia, bo zasnęła bez problemu i takie fajne to uczucie jak czuć jej oddychanie, ale... On nie wie, jak z tym dzieciem z przodu chodzić:lol:, mówił, że chodził, jakby połknął kij i się cały czas bał, ze się wywrócą... ale dodał, że się nauczy;-)