O-o... niezłe :lol:
Tośka jedną książkę schowaliśmy bo już niemogliśmy na nią patrzeć :hide: po czym po kilku h Tosiek krzyczy w oddali: OOOOOOOO!!!!
I przybiegł z tą książką :ninja:
Wersja do druku
Jezu, a ja się modlę żeby moja latorośl takie hasła kiedyś rzucała, bo biblioteczkę wyposażyłam niezgorzej, a on nawet na książkę z obrazkami nie chce zerknąć :/.
ja zaczęła czytać Juniorowi w drugim tygodniu życia, oczywiście o zainteresowaniu nie było mowy. Na początu czytałam co popadnie np. "Z Pamiętnika Lampy Błyskowej. Wielka Siła Małych Fleszy", "Holoubek - Rozmowy", czy przewodnik Pascala po Danii :lol: Z czasem zaobserwowałam, że coś zaczyna go interesować / przyzwyczaja się do rytuału czytania i zmieniłam książki na dziecięce. Młody bardzo lubi "rytm" więc na tapecie mamy rymowanki z "Lokomotywą" i "Grzyboraniem" na czele.
Mimo to u nas i tak najlepiej się książki zjada :mrgreen:
dla mnie też :) o ile nie jest to czytane po raz n-ty "Babo chce" :P
turli turli tur tur :twisted:
kurcze no, do żadnej innej książki Jaś nie czuje takiej mięty :roll:
plus jest taki, że człowiek zaczyna już wynajdywać tysiące szczególików i wymyślać dziwne historie (Jasiu, a co ten ptaszek robi w dziupli :ninja:)
ćwiczy się kreatywność :twisted:
Zazdroszczę. U nas to ja biegam za dzieckiem i proponuje "A moze ci cos przeczytam?" i na ogół moja oferta zostaje odrzucona :-( A niedawno nigdy by nie odmówił, często sam przynosił książkę. To moze mu to wróci... Na razie czytanie jest tylko przed spaniem, tego nie odpuszcza, bo lubi sobie dzień przedłużać.
...
U nas to samo - a rządzi Tuwim ze swoimi rymowankami, tylko wierszyki rymowane są na topie i oczywiście w kółko 2 ulubione, które znam na pamięć. Z jednej strony się cieszę, bo w końcu chce żeby jej czytać , a z drugiej bokiem wychodzi czytanie po kilkanaście razy dziennie tego samego. A oprócz Tuwima, wszystkie książeczki z kotkami do oglądania. Maniaczka kotów, no - ale to po mnie.
No i dobrze,z takich terrorystów wyrastają potem czytelnicy.
Julce czytałam po 2 godziny dziennie.Nie dość,ze w pracy dużo mówię,to potem jeszcze w domu.
Maciek jest fanem Mamy Mu i książeczek z serii Obrazki dla malachów.
Nam (mnie i bratu) czytał tata-jak mama była w domu Baśnie Andersena,jak jej nie było -Trylogię :)
Mieliśmy też bajki na kasetach magnetofonowych.Do dziś pamięyam Ptasie radio w wykonaniu I.Kwiatkowskiej
Haha no moja też taka terrorystka, że aż po takiej sesji zachrypnięta potrafię chodzić :)
Lubi Findusa, Kuleczkę, małą wróżkę Amelkę. Jak była młodsza lubiła Nusię. A teraz ma nową manię: Hauni i Klara (taka bajka koreańska) - nie wiem, co ona w tym widzi, ale uwielbia. Najpierw ja jej czytam na dobranoc z 4-5 razy, potem sama ogląda i tak zasypia. Nie narzekam ogólnie, wolę czytanie książek, niż jakby ją miało do TV ciągnąć.
U nas zgryz taki że ja uwielbiam czytać wiersze - Brzechwy, Tuwima itp., a Julia ich nie lubi słuchać :D
W efekcie idziemy na układ, że ja jej czytam jakieś opowiadanie, a potem ona pozwala mi poczytać kilka wierszy :D
Za to mojemu roczniakowi wszystko jedno, chichra się ze wszystkiego - tylko muszę odpowiednio modelować głos ;)
Ale jak przyjdę do mamy, to Miłek, mój 1,5-roczny brat przynosi od razu stos książek z wymowną miną - i jak tu odmówić :D
Bartek przynosi całą stertę i po kolei wybiera, co mamy czytać teraz. W tym obowiązkowo Bintę, Lalo i Babo. Po kilka razy dziennie przynajmniej. Moja bibliotekarska dusza się cieszy, uuuk :D
jak dobrze że nie jestem jedyna
u mnie jest jeszcze coś, moje dziecko mnie przepytuje z obrazków co to? co to? co to?
miałam co chciałam ;)
No to u nas ostatnio terror na całego - czytanie po kilka razy tej samej książeczki. Te, w których są same obrazki, poszły w kąt.
A do tego wszystkiego ostatnio zasypia z książką, którą... każe sobie przykrywać kocykiem :hide:
u nas podobnie - a nawet TEGO wlasnie opowiadania z kilkunastu opowiadan w ksiazeczce:-)
a dzisiaj Mela zapytała co Cie tak smieszy?:-O jak sie zatrzymałam z usmiechem na ustach patrzac na nia jak na nocnik maszeruje z Julkiem i Julka - patrzyłam jak sobie poradzi z rozbieraniem z ksiazką w reku i czy ja odłozy....dała rade i zawziecie "czytała". siedzac sobie.
ja lubie te chwile przed snem jak czytam a Mela pyta-opowiada lub znajac na pamiec "wyprzedza" wydarzenia po swojemu:-)-oby trwały jak najdłuzej:-).
Ja uwielbiam czytać, mogę po n razy tą samą książkę, ale nie każdą. Niestety :( Teraz tyle śmieciowych książek wychodzi dla dzieci, że aż strach. W pewnym momencie musiałam potajemnie zrobić przegląd i wywiozłam chłam (o ile sama kupuję raczej świadomie to prezenty zdarzały się różne, bo przecież piękne i kolorowe). Przez jakiś czas się dopytywali o niektóre z tych usuniętych, ale kłamałam, że nie wiem gdzie są (trudno). Teraz cokolwiek wyciągną z półki mam frajdę.
Poza tym są konflikty co czytać przed spaniem, ale już chłopcy potrafią to między sobą załatwić. Tzn. dogadują się, a ja dostaję jedną książkę do ręki. Jestem z nich dumna, że tak rozwiązują ten problem między sobą.
U nas to samo!! nie wiem ile h dziennie oglądamy bajki, dobrze że bliblioteka blisko bo przynajmniej repertuar mamy urozmaicony :-)
A Stasiek ostatnio zaczął sam "czytać" ;) A najfajniej jest, jak przychodzi i pyta "poczytać ci, mamo?" :D:D
Wczoraj po trzykrotnym przeczytaniu przez mnie na dobranoc nowej książeczki, dwa razy "przeczytał" mi sam. :D
Albo czyta swoim samochodom :D
A czytanie na kiblu... :hide: Ja nie wiem skąd mu się to wzięło, nikt w domu na kiblu nie czyta, nie siedział godzinami na nocniku z zabawiaczami, a jak się usadowi na tronie (bo na nocniku to nie) zaraz krzyczy z łazienki, jaką mu lekturę podać i potem "czyta" zawzięcie...
Rzezuchama haha, dobre z tym kiblem :D Julia tak przesiaduje z gazetą (ma to po chrzestnym ;) ) ale dopiero od niedawna. Twój Stasiu szybko zaczął :D
Jeszcze niedawno kiepsko było z czytaniem. Mogłam tylko wieczorami, bo kojarzyło mu się z zasypianiem. I w kółko Lokomotywa albo Katar. A od pewnego czasu ciagle każe sobei czytać (co generalnie mnei cieszy), ale też się zdarza, że jakas pozycja jest po kilkanaście razy dziennie...