jak dla mnie są trochę przerażające...
ale ja się wychowałam na takich zwykłych lalkach co jak lalki wyglądały, a nie jak dzieci :roll:
Wersja do druku
Jeśli chodzi o te lalki to właśnie chodzi mi jako demonstracyjne w szkołach rodzenia, nauce wiązania chust i zakladania pieluszek. :D
Gdybi mi taką w szkole rodzenia pokazali to bym chyba wcale rodzić nie chciała:hide:
A wracając do tematu wątku, to ja też szyję na własny użytek. Mam na koncie 3 kieszonki PULowe (reszta PULu czeka) i 6 formowanek. Niestey nie mam możliwości rozłożenia sobie warsztatu na stałe, bo pewnie wtedy miałabym już więcej własnych pieluch. Ale jak mam rozkładać cały majdan dla uszycia jednej pieluszki to mi się często odechciewa. A na więcej przeważnie czasu nie ma:frown.
Dla mnie niektóre z tych lalek też są jakieś takie dziwne. :rolleyes:
Myślę jednak, że są takie lale, które nie odstraszą rodziców w szkole rodzenia, czy na warsztatach chustowych lub pieluszkowych, bo generalnie chodzi o możliwość zademonstrowania i nic więcej. :lol:
Mama.klamka, ja właśnie rozkładam codziennie wieczorem :twisted: Nie mam swojego miejsca, strasznie mnie to demobilizuje, bo szyję na tym samym stole, na którym jemy, na którym córa rysuje itp Marzy mi się własny kąt, ale to chyba na klatkę schodową musiałabym się wynieść, bo chociaż tam mam przestronnie :mrgreen:
a ja wygospodarowałam miejsce w naszej sypialni, po przerzuceniu najmłodszej do sypialni dzieci :twisted:
mam to samo..niestety. Wprawdzie sie potem okazuje, ze rozlozenie zajmuje 10 min, ALE..
wprawdzie mial mi Mauz przerobic pzrewijak na moj osobisty stolik skladany do szycia (mial go tylko przykrecic nizej i na innej scianie) no i tak czekam...i czekam....i czekam...i czekam...juz od marca...czekam....
Ja mam to szczęście mieć swoją pracownię, którą urządzam i urządzam i mam nadzieję, że kiedyś ją urządzę tak jak mam w planach. Na razie po długich poszukiwaniach znalazłam tworzywo na wykroje. Bo papierowe łatwo się targają i niszczą. Teraz już moje wykroje nie mają szans się potargać. I niedługo będą miały swoje miejsce, jeszcze nie jestem pewna gdzie ostatecznie, ale myślę, że będą sobie wisiały na ścianie.
Lubię się tam zamykać przed wszystkimi i sobie dłubać, dłubać, dłubać. To taka tylko moja ulubiona norka. :D
ja tez mam swoje miejsce - na szczescie :) bo nie wiem gdzie musiałabym upychac wszystkie materiały do szycia i do biżu
akcesoria wciąż gromadzę, materiałów przybywa. Chociaz pokój jest duzy miejsca coraz mniej - obecnie mam 2 biurka, stół do prasowania, overlocka ze stołem. Ale jedzie do mnie nowa szafa :) wiec zapanuje chyba nad tym.
Ach, ja miałam kiedyś fajną norkę, norkę dosłownie, bo ciemnię w niej sobie urządziłam :lol: No ale teraz to dzieciory całe mieszkanie opanowały, musielibyśmy mieć chyba m-8 żebyśmy i mąż i ja mieli miejsce na swoje zajęcia :mrgreen:
Ja się dopisuję do grona tych mam normalnych inaczej, które nie maja co zrobić z wolnym czasem, tylko szyja pieluchy :ninja:.
Ja na brak warsztatu poradziłam sobie tak, że cały czas mam wszystko rozłożone :cryy:.
I czasem nie jest to tylko "nieładzik" pieluchowy, ale też decoupażowy, malarski, scrapbookingowy i co tylko mi przyjdzie do głowy, bo jakoś od tych pieluch trzeba odpocząć. Na szczęście mam dziecia jeszcze nie mobilnego, więc mi po chałupie nie roznosi tego, ale niedługo trzeba będzie kryjówkę znaleźć :roll:.
Zazdraszczam Wam dziewczyny prywatnych warsztatów. Jak mi się marzy taki bałaganik na prywatnym terytorium, gdzie byłoby miejsce na wszystkie te gadżety, ahhhhh :rolleyes:.
Preszpan :omg:. Znalazłam go tu. Nie wiem co to jest, nie próbowałam, z opisu tylko wnioskuję, że może dobre na wykroje:).
Ale pewnie plandeka wychodzi taniej :ninja:.
Biała plandeka kosztuje 15 zł. Sprzedawana w arkuszach o wymiarach 120x100 cm. :lol: