Malgos, to z Manducą nie było, żeby jakieś poczucie winy w Tobie wzbudzać :) Daleka jestem od oceniania innych, są różne sytuacje w życiu.
Napisałam to w kontekście dłuższego, regularnego noszenia.
Wersja do druku
Malgos, to z Manducą nie było, żeby jakieś poczucie winy w Tobie wzbudzać :) Daleka jestem od oceniania innych, są różne sytuacje w życiu.
Napisałam to w kontekście dłuższego, regularnego noszenia.
A może w samochodzie w to, co będzie Ci najłatwiej, np. 2x, a później gdzieś w pomieszczeniu, chociażby przedszkolu starszaka, zdjęłabyś kurtkę i zawiązała coś pożądnego na dalszą podróż? Z tym że musiałabyś mieć gdzie maleństwo na chwilę odłożyć...
Faktycznie... na krotko w kolkowa lub 2x a potem przewiazac... musze wyprobowac, tylko trzeba dwie chusty z soba nosić...
Jak 2x i przewiazywanie to wystarczy jedna, najwyżej ogony bedą, a to zawsze można jakos wepchnac gdzieś czy dodatkowo w pasie obciążać, zeby sie po nogach i błocie nie majtaly :)
OT: Malgos, sto lat dla Martusi! :hbd:
ooo, dziękuję Dagape :):):). Właśnie uświadomiłaś mi, że suwaczek mojej córki się zatrzymał :mrgreen::omg:, bo urodzinki miała w połowie wakacji :). Muszę go chyba zresetować.
OT. Fajne masz zdjęcie w avatarku :mrgreen::applause:
Przeczytałam tytuł, i myślałam,że chodzi o wiązanie dziecka, z którym to tak omotanym można prowadzić samochód :duh:
Ja na takie okazje to 2x używam, a teraz jak większy to manduca pod kurtkę.
u nas jak Igor był mały to "samochodowym" wiązaniem był 2x , potem awaryjnie kółkowa jeździła w samochodzie. Więc generalnie jaku pozostałych :)