Wczoraj przy kasie w sklepie starsza pani się zagapiła na mnie i: "Przepraszam, ja nie mogę się napatrzyć, jak pani MISTERNIE tę chustę zawiązała" :D (zwykła kieszonka była, do tego za nisko zawiązana i trochę mi się luzowała ;))
Wersja do druku
Wczoraj przy kasie w sklepie starsza pani się zagapiła na mnie i: "Przepraszam, ja nie mogę się napatrzyć, jak pani MISTERNIE tę chustę zawiązała" :D (zwykła kieszonka była, do tego za nisko zawiązana i trochę mi się luzowała ;))
Spacerowalam dzis na fortach bema,a weekend, wiec sporo ludzi. Jeden pan podbiegl z psem i zaczac mnie ogladac z gory do dolu z mina w dziubek zrobiona. No ale sie usmiechnal :) za to mijalam starsza pare, dziadek usmiech od ucha do ucha, a jego zona (z zazenowaniem):o jeezuuuu.
podczas wędrówki mijał nas starszy pan, który powiedział, że w 36 (w 1936) on też tak był noszony - chyba się trochę wzruszył na nasz widok, ja się wzruszyłam na jego słowa:)
A ja byłam wczoraj na ślubie i weselu koleżanki.
Jak na weselu Ala zasnęła to ją zawiązałam w kieszonkę. Panu kamerzyście i fotografowi bardzo się spodobałyśmy :D
Ogólnie ludzie raczej pozytywnie reagowali, mama tej koleżanki już słyszała o mnie i o noszeniu, cieszyła się że zobaczyła na żywo. Jakiś pan powiedział, że to fajne i nie trzeba jechać do Afryki żeby zobaczyć jak się nosi :D
Ale jedna pani jak nas zobaczyła, powiedziała że to jest niezdrowe, dla kręgosłupa, głównie dla odcinka szyjnego :roll: Powiedziałam jej uśmiechając się że to nie jest niezdrowe, a ona znowu, że bardzo niezdrowe. I sobie poszła.
Najbardziej ludzi dziwiło że muzyka nie przeszkadza Ali w spaniu :D
Trochę dziwnie się czułam, bo oprócz pary młodej nikogo nie znałam, a osób było chyba ze 150 a może i więcej. Inaczej by było gdyby to ślub kogos z rodziny był. Ale przynajmniej nie musiałam iść od razu do domu jak dziecko się zaczęło robić senne.
Do tego jakoś nie pomyślałam żeby pożyczyć bardziej elegancką chustę i motałam się w moją jedyną, czyli agata :P
My byliśmy w sobotę w IKEI zamotane jak zwykle w kieszonkę. Jedna kobitka troche mnie zażenowała - widząc nas wzięła swoją córeczkę za rękę, podprowadziła blisko nas I pokazała palcem dzidziusia. Nie przymierzając już wiem jak się czują zwierzęta w zoo...
Nas też w IKEA palcem pokazywano, jeden starszy Pan bardzo miło się uśmiechał na nasz widok, reszta z zaciekawieniem. I co ciekawe jak jestem z wózkiem w sklepie nikt mnie w kolejce nie puści, a jak zamotam to wszyscy puszczają :)
Dziś na spacerze podbiegła do nas małą "piwnooka" dziewczynka... wlepiła w nas wzrok i prawie nas uściskała, taka była zachwycona dzidziusiem w szmacie:mrgreen:
Dziś pierwszy raz wyszłam w plecaczku z domu. Jeszcze mam problemy z górną krawędzią, ale byłam krótko w sklepie, więc nie było tak źle:hide: Jakiś starczy pan stwierdził- ale ma pani fajny plecaczek :D. Ponieważ nasze osiedlowe Netto świeci pustkami, słyszałam ciche "patrz" i "zobacz", a po powrocie sąsiad na klatce, w średnim wieku stwierdził, że fajny sposób i dziecko blisko mamy :D czyli dziś optymistycznie :mrgreen: czy też macie ten stres, że gdzieś wyskoczy doradca i opierniczy za byle jakie wiązanie ;)
"Patrz, pani pakuje dziecko do plecaka"
"Trzeba nosić z przodu, żeby kontakt był"
"O, jaki świetny, a jak za włosy ciągnie!" (resztki kłaków mi wyrywał)
"Ale pani też musi plecak na taśmę dać! (...) Aaaa się za panią schował, pani przejdzie obok"
I mistrz tego tygodnia:
"Też byś tak k***a nosiła, a nie k***a ja z tym wózkiem muszę wszedzie zapie*****ć i nigdzie nie mogę wejść" (młode małżeństwo typu "ziomek blokowy")
Ale się uśmiałam.
Myśmy mieli debiut długodystansowy i do specjalistów. Panie w przychodni patrzyły zaciekawion ale żadnych komentarzy nie było.
Pani doktor zainteresowała się co mi z torby zwisa. Poprosiła o pokaz motania (no nie wyszedł zachęcająco, ja się zestresowałam, młody darł paszczę ), pani była oczarowana i pochwaliła że tak fajnie blisko siebie. :high:
Najfajniejszy jest sąsiad- starszy pan. Z ogromnym zaciekawieniem nas oglądał z wszystkich stron. Mówił że widział różne nosidła ale nigdy tak z bliska a takiego czegoś to w życiu nie widział :)
Mi ostatnio w kiosku facet mówi "A co pani zza pleców wystaje?", a ja na to "Kopia zapasowa", śmialiśmy się tak, że cały kiosk się trząsł. :lool:
Pokazywanie palcami mi nie przeszkadza. Może nawykłam, bo nigdy nie wyglądałam jak "ulica". ;-) Gdy ktoś pokazuje- uśmiecham się, niech chustonoszenie dobrze się kojarzy.
A pani, na weselu, która klarowała, że noszenie w chuście niezdrowe odparowałabym "Picie alkoholu jest niezdrowe"Cytat:
A ja byłam wczoraj na ślubie i weselu koleżanki.
Jak na weselu Ala zasnęła to ją zawiązałam w kieszonkę. Panu kamerzyście i fotografowi bardzo się spodobałyśmy :D
Ogólnie ludzie raczej pozytywnie reagowali, mama tej koleżanki już słyszała o mnie i o noszeniu, cieszyła się że zobaczyła na żywo. Jakiś pan powiedział, że to fajne i nie trzeba jechać do Afryki żeby zobaczyć jak się nosi :D
Ale jedna pani jak nas zobaczyła, powiedziała że to jest niezdrowe, dla kręgosłupa, głównie dla odcinka szyjnego :roll: Powiedziałam jej uśmiechając się że to nie jest niezdrowe, a ona znowu, że bardzo niezdrowe. I sobie poszła.
Najbardziej ludzi dziwiło że muzyka nie przeszkadza Ali w spaniu :D
Trochę dziwnie się czułam, bo oprócz pary młodej nikogo nie znałam, a osób było chyba ze 150 a może i więcej. Inaczej by było gdyby to ślub kogos z rodziny był. Ale przynajmniej nie musiałam iść od razu do domu jak dziecko się zaczęło robić senne.
Do tego jakoś nie pomyślałam żeby pożyczyć bardziej elegancką chustę i motałam się w moją jedyną, czyli agata :razz:
Nas jutro czeka ślub i wesele. Mam zamiar na całą mszę uziemić młodego w chuście. Już się zastanawiam, jakie będą komentarze... ;)
A ostatnio, jak mąż wrzucał małego w plecak, Pan skomentował, że kiedyś to brało się dziecko w zapaskę i szło się w pole. A teraz kupujemy te drogie, długaśne chusty i się męczymy przy misternym wiązaniu ;) Ale dodał, że zna chusty, bo jego córka też nosiła :thumbs up:
Dzisiaj w Orsay'u: "Fajnie Pani w ten szalik zawiązała" ;)
ja póki co raz udzielałam szerokiej informacji okołoszmatowej starszej pani na przystanku - jej córka właśnie urodziła i chcą jej w prezencie chustę kupić, bo to takie miłe i fajne :)
Zgubiłam już rachubę ile osób rzuca się z okrzykami ("O Jezus Maria, pomóc pani!!!???) jak wrzucałam Kajka na plecy:lool: Bardzo pomocny naród;)
Wychodzimy z Cynthią ze sklepu; mija nas matka z nastoletnią córką.
Mama do córy;
- Tej widziałaś! W chustach niosą!
Nastolatka zblaz totalny
- No pewnie że niosą...
Jakby to oczywistość była ;)
Nosiłyśmy się ostatnio w nosidle po Belgradzie. Nie spotkaliśmy nikogo noszącego w Serbii, ale sensacji nie wzbudzaliśmy, no może poza jednym panem w kawiarni co szturchał drugiego, by na nas luknął :D
Za to spotkałam się z oporem teściowej, kiedy na moją propozycję pokazania chust ciężarnej w rodzinie męża, stwierdziła, że "nie ma sensu, bo ona i tak nie będzie w chustach nosić, bo ją na wsi wyśmieją, że jak cyganka chodzi!" Oczywiście nie przejęłam się tym zbytnio i mam nadzieję, namówiłam przyszłą mamusię na noszenie :) W każdym razie była bardzo na tak.
I postanowiłam, że swoje drugie, jak kiedyś się pojawi, ubiorę w moje najlepsze jedwabie i stanę obok teściowej na tej wsi w kościele, na głównej mszy, co byśmy nikomu nie umknęli ;)
Wrapsodia, kup Artipoppe z sierscia mlodego wielblada :P (ponoc oszalamiajaco droga) i "zapomnij" metke z cena oderwac :D :D :D