Nadal trzymałabym się tego tropu :) i chwilkę poczekała.
Wersja do druku
Nadal trzymałabym się tego tropu :) i chwilkę poczekała.
Co do większej masy urodzeniowej dzieci cukrzycowych, to nie do końca jest prawda. Może kiedyś tak było kiedy nie leczono cukrzycy. Szczególnie, że jest różnica między cukrzycą wrodzoną, a nietolerancją glukozy, czyli cukrzycą ciążową.
IzaBK nie martw się na zapas, skoki rozwojowe i wzrost dzieci są nieprzewidywalne :)
Co do kina, to ja też nie dam rady, a nawet z dwójką, to chyba bym się nie wybrała, bo pewnie ani ja, ani pozostali niewiele wynieśli by z filmu ;)
Ale spacery są fajne, więc jakby co to ja chętna. IzaBK czy art-butik jakbyście miały ochotę pospacerować po zaspach naszego osiedla czy okolicy, to dajcie znać.
Co do nosideł, to specjalistką nie jestem, ale jakiś czas temu zakupiłam chusto-MT dla męża, który nie chciał się chlastać z chustą, więc jakby co mogę pożyczyć na próbę...
suri - może jutro jakiś spacer? bo ja dziś tylko do szkoły po Elę polecę, bo mam dzień prasowaniowo-praniowy :-(
a u mnie na balkonie umarł gołąb. przyleciał tylko w tym celu, bo nie zrobił żadnych śladów stóp na śniegu. po prostu od razu chyba myknął na plecy i zamarzł :-(
i mimo, że widze pewne podobieństwo do kurczaka w zamrażarce, mogę o nim myśleć wyłącznie jako o denacie, a nie w kontekście odpadku, czy coś..
padł centralnie przed drzwiami balkonowymi, więc siedzę przy zasłoniętych oknach :/ musi poczekać na mojego męża, który przybędzie z pracy i bohatersko mnie uwolni od towarzystwa denata :-( że też dziś akurat mam dzień w domu..
Izu - przepraszam, rozuiem Twoj dramat z golebiem, ale.... no poplakalam sie ze smiechu :)
co do cm Gajowych - ja tez bym jeszcze chwile poczekala, tak ze 3 tyg., a jak nic nie drgnie, to bym zrobila badania hormonu wzrostu, tak dla wlasnego spokoju... no i poszukala dobrego pediatry... trzymam kciuki, bedzie dobrze!
Izu http://www.cosgan.de/images/midi/traurig/a020.gif
moja teściowa pewnie by rosół z denata ugotowała ;)
ale denat ma... flaki!!! na takiego w kazdym razie wygląda - no jak żywy, tylko leży na plecach i podkurczone stopy ma..
jakoś w kontekście jedzenia mi nie podchodzi :D
gdybym nie mieszkałą tak wysoko, to bym pomyślała, że to może mafia mi go podrzuciła, tylko ryby nie mieli, to gołębia użyli ;-)
wiesz my tu śmichy-chichy ale też miałabym dylemat ;) ja nawet do myszy, które zeżarły mi dywanik od męża, mam stosunek matczyny i uczucia mieszane :lol:
teściowa kiedyś przywlekła mi zamrożone gołąbki "pyszne, na rosołek" ale pogoniłam babę :roll:
moja babcia gotowała na przeziębienia rosół z gołębia. stawiało na nogi lepiej niż wódka z pieprzem ;)
tylko nie z padliny :lol:
mi. - ja nie wiem na co on umarł, ale natychmiast sie zamroził, wiec swiezy :-D Ty nie w kinie?
jesli ktos chce rosołek, to zapraszam po gołebia- przy obiorze wlasnym nie dosc, ze za darmoszke, to jeszcze cos z wdziecznosci dorzuce :D inna forma odbioru nie wchodzi w gre :/
ale dziś dzień darmowej dostawy...
nie w kinie, bo bardzo późno wstałam... a potem Kajetan jakiś taki marudny bardziej niż mniej... a teraz zaczęłam się spinać w kwestii prezentów gwiazdkowych i nie tylko... no i jakoś tak...
Tati właśnie gra na gitarze i śpiewa :lol: jest tak urocza, że nawet mi nie przeszkadza, że jeszcze nie śpi.
wcześniej ja musiałam grać a moja córka klaskała i tańczyła, zupełnie nie zrażona tym, że ja kompletnie nie umiem grać :lol: kocham Ją szalenie :heart:
mam w sypialni zaspę na parapecie - do 1/3 okna :-( widać głównie niebo..
dziś rano przyjemne zaskoczenie - nikt nie oddał życia na moim balonie :D
choco - rozmiem, że następną razą - koncercik :-)
Iza, masz balon? :shock:
wiecie co... trzymajmy kciuki za Me'shell, bo musi się dziś dostać z Zosią do Łodzi... autem, jak sądzę.
choco, Kajetan wczoraj też był jak nakręcony, tylko mnie to nie wprawiło w tak pozytywny nastrój :(
w końcu wyszłam wieczorem i szczęśliwie zrobiło mi się lepiej :)
hahahahaha:lool:
się spłakałam, autentycznie
jednak "K" czyni wielką różnicę :mrgreen:
mi. ja też najczęściej wymiękam przy wieczornych szaleństwach ale to był pierwszy "reczital" więc mnie rozbroił zupełnie :mrgreen:
Izu ja mam zaspę do pół bramy przed domem, a za to chyba na całą :lool:
muszę przywdziać gumofilce, łopata w dłoń i do roboty, ale mi się nie pali jakoś ;) ale muszę bo może Pani listonosz dziś przyjdzie :jump:
najgorsze, że Pi drogę do domu zasypało. tak blisko jest a nie wiadomo kiedy dojedzie buuu :(
choco - odkopana?
Olcia - jak Jula? zdrowa już?
zapisałąm się na wtorek na wymianę opon.. jeśli wyjade ze swojej zaspy i dojadę te 300m, to od środy zwiększę swoją mobilność ;-)
dziś była cuudna pogoda!! jak Wasze spacerki? :D
ja byłąm trzy razy..
my nie wychodzimy póki co...
Jula wczoraj czuła się lepiej, mój małżonek praktycznie był zdrowy, więc pojechaliśmy zrobić jakieś zakupy...
efekt jest taki, że Janek miał iść dziś pierwszy dzień po chorobie do pracy i nie poszedł - ma całe gardło na nowo zawalone, kaszle jak stary gruźlik ;), mnie boli gardło i mam gorączkę, a Jula ma się lepiej, ale kaszle jeszcze - chyba jej wszystko spływa...
my mamy na balkonie (nie balonie) mega zaspę - dosłownie CAŁY balkon zasypany śniegiem! musimy to odśnieżyć, ale jak otworzymy drzwi balkonowe, to nam się do środka wsypie...
może w weekend będzie lepiej, to wyjdziemy na jakiś spacer
ej, a skąd wy macie ten śnieg na balkonach?!
ja nie mam. a chcem.
mi. jak chcesz, to chodź do nas i weź trochę od nas, pół ursusa możemy obdarzyć ;)