Więc dziś Michaś był noszony w Tuli! Ponownie obeszło się bez płaczu! W sumie nie wiem jak długo był noszony, bo Tuli tak łatwo się zakłada, że jak musiałam małego wyjąć do karmienia lub przewijania, to potem zaraz znowu go pakowałam do Tuli :D A jak wrócił małż z pracy, to też chciał synka w nosidle :D Do manduci tak się nie palił jakoś, bo się gubił w klamerkach, a tutaj myk myk i założone miał :D Mało tego! Kiedy Michał płakał poza nosidłem i został w nim zainstalowany, uspokoił się! Jak to się mówi: staliśmy nad brzegiem przepaści, ale teraz zrobiliśmy wielki krok naprzód! ;)
Małż robił sobie kawusie w ekspresie :D (spokojnie - Michał był daleko od wrzątku)
http://lh6.ggpht.com/_TWIG8VpMTzY/S-...2/IMG_0203.JPGhttp://lh4.ggpht.com/_TWIG8VpMTzY/S-...2/IMG_0211.JPGhttp://lh6.ggpht.com/_TWIG8VpMTzY/S-...2/IMG_0218.JPG

