Wersja do druku
Wreszcie! Po 6 dniach w Niemczech pierwsza zachustowana mama spotkana na ulicy! Spodziewałam się didka ale to chyba był czerwono- czarny girasol? ale może się mylę. No nic. Raczej tu jej nie znajdę ale i tak się ciesze bo po pierwszym 2godzinnym spacerze bylam załamana - 15 wózków, zero chust czy nosideł.
ooooo! Moje okolice :) W Erlangen to mnie nie bylo ale jakbys przypadkiem zajrzala do Norymbergii to moglabym byc ja ;) - w martinie, polnych makach girasola lub smisznej, kremowej no name ;)
Na dlugo zawitalas?? Statystyki z czasem pewnie Ci sie zmienia ;) ale raczej pod wzgledem nosidlowym. Chustomam w Norymberdze widzialam cale dwie choc mieszkam tu juz kilka lat - jedna Polke (ze dwa lata temu kiedy jeszcze moj dziec sie nawet nie planowal ale obiecalam sobie wtedy, ze tez tak bede nosic ;) ) i jedna mama Afrykanke. Pewnie bywa wiecej bo czasem mnie kobiety zaczepiaja, ze tez nosily ale ja chyba pecha jakowegos mam. Ale za to czesciej widuje manduci czy ergo niz wisiadla :)
mieszkałam w Niemczech 4 i pół roku i nie widziałam ani jednej chusty...
za to ja wlasnie wczoraj widzialam trzecia :) czarnego elastyka
ale to pewnie dlatego, ze bylysmy w wiekszym skupisku mam bo mialysmy pierwsze zajecia na basenie