Zamieszczone przez bigbabs
to ja się podłączę pod wątek :)
Po zamotaniu w kieszonkę,mój miesięczniak przyjmuje pozycję obserwacyjną tj.główka odgięta do tyłu,zapiera się o mnie rączkami i rozgląda się na boki(pozycja analogiczna do tej gdy dzieci próbują podnosić główkę,tyle że w pionie i tyle że mój jeszcze główki sam nie unosi).Po kilku minutach przywra zazwyczaj zasypia i wtedy główka już przylega do mnie jak przyklejona,ale za nim to nastąpi,wiadomo kiwa się na wszystkie strony jak na szypułce.
Wydaje mi się że chustę dociągam - gdy chodzę nie mam kaczego kupra,wytrzeszcz pokaźny,węzeł wbija mi się w plecy,wałeczek zrobiony,plecy nie bolą.
I moje pytanie:czy główka ma być "przyklejona" do mnie od razu po zamotaniu,czy po prostu przeczekiwać aż małego zmorzy,a do tego momentu tylko ją asekurować?
tylko co będzie gdy przywra postanowi zanąć po pół godzinie? :roll:
Będę wdzięczna za wszystkie wskazówki.