Wersja do druku
Przez moment mignęla mi mama z maluszaczkiem zamotanym w jasnoniebieską wiązankę (rapalu? samoróbka?). Goniła za większym, ja musiałam lecieć za swoim dzieciem, jak się obejrzałam - już jej nie dostrzegłam i później też nie widziałam. Nasza nati ontario była w plecaku, uzywaliśmy jej w autobusach dojadowo-odjazdowych.
A to byłam ja! A w niebieskiej samoróbce miesięczny Franek. Podczas całej imprezy nawet głowy z chusty nie wychylił, samcznie sobie spał, tak mu było dobrze. Nawet "bryczką" pojeździliśmy...
A z Orange jesteś TY zaisa?
:D
A z Orange mąż jest. Jakoś się trzyma tej firmy :wink:
A u Was?
U mnie też mąż. Pracuje na Skierniewickiej w Warszawie, w dziale RSP.
Lada chwila okaże się, że się znają;p Budynek ten sam, sekcja jakości i analiz.
Jak trafiłam w ciąży na patologię, to leżałam z siostrą kolegi męża. I nawet tego kolegę znałam:P
A jeszcze przy Rondzie Daszyńskiego byłam u jeszcze niemęża w pracy i trafiłam na kolegę z jednej klasy w podstawówce i przedszkolu...