Przez moment mignęla mi mama z maluszaczkiem zamotanym w jasnoniebieską wiązankę (rapalu? samoróbka?). Goniła za większym, ja musiałam lecieć za swoim dzieciem, jak się obejrzałam - już jej nie dostrzegłam i później też nie widziałam. Nasza nati ontario była w plecaku, uzywaliśmy jej w autobusach dojadowo-odjazdowych.