Zobacz pełną wersję : pierwsze myśli chustowe
pamiętacie sam początek? kiedy pierwszy raz pomyślałyście o noszeniu w chuście? Jak to u Was było?
Ja sobie niedawno przypomniałam- jak młoda była mała i podłączyli nam internet to wędrowałam po różnych stronach i jakąś ścieżką dotarłam an stronkę która sie nazywała fasolka czy coś w tym stylu. I tam zobaczyłam pierwszy raz chusty babybean (takie jak w tej (http://www.allegro.pl/item599299571_chusta_baby_bean.html) aukcji) i strasznie mi się spodobały. Ale funduszy wtedy nie było więc tylko z tęsknym wzrokiem co jakiś czas odwiedzałam stronkę. Ale obiecałam sobie, że będę nosić, jak nie Jagę to następne. No i udało się :)
jestem ciekawa czy pamiętacie jak było u Was :)
Doskonale pamiętam. W maju 2007r, będąc w ciąży z Antkiem, przeczytałam na forum rówieśniczym pytanie Donkaczki "Czy zamierzamy nosić w chuście". Nie wiedziałam, co to chusta, nawet napisałam, że chyba nie, bo mamy już fajne (sic!) nosidło (Womar, hahaha ;-)). Ale zrobiłam research, poczytałam, i w sierpniu kupiłam moją pierwszą chustę - Nati Fale Dunaju :-)
lindgren
31-03-2009, 12:31
na kursie przedmałżeńskim (zwanym przez nas kursem przeciwmałżeńskim) było jedno spotkanie z bardzo fajną dziewczyną, która była jednocześnie lekarzem, doradcą laktacyjnym, specem od npr i propagatorką noszenia w chuście:) spotkanie dotyczyło rodzicielstwa, generalnie.
dała nam ulotki nati i bebelulu. i mi się spodobało.
a ze dwa miesiące później zobaczyłam pierwszy raz chustę na żywo - nati fale dunaju, najstarszą wersję - zamotaną na mężu mojej dalszej kuzynki.
i też mi się spodobało:)
to była jesień 2006, wcześniej o chustach nie słyszałam.
u mnie to był początek 2005 roku
U mnie jakieś chyba cztery lata temu. Przez zupełny przypadek trafiłam w necie na zdjęcie Kasi z Chustomanii, z Feliksem w chuście :) Bardzo mi się spodobało, znalazłam stronkę Kasi i Marcina. Byłam zachwycona chustą. Pomyślałam, że kiedyś tez tak będę nosić dziecko :D zaczęłam trochę grzebać w sieci i trafiłam na stronę chusta.pl. Tez byłam zachwycona. Krótko potem dwie moje koleżanki zaszły w ciążę. Podesłałam im linki. Ale niespecjalnie się tym zainteresowały :( Niedawno jedna z nich powiedziała mi, że nie kupiła chusty bo ktoś jej powiedział, że wiązanie jest strasznie trudne, ktoś musi pomagać i motanie długo trwa :(
Potem jak sama byłam w ciąży przypomniałam sobie o chustach. Zaczęłam oglądać rożne strony i coraz bardziej podobała mi się idea noszenia. Trafiłam nawet na to forum, ale pomyślałam, że tu jakieś nawiedzone trochę towarzystwo :hide: :oops: :kiss:
Potem, jesienią 2007 urodziłam naszego maluszka , kupiłam poucha na chusta.pl i tak nosiłam po domu :) ale najpierw czekałam na usg bioderek.
Zarejestrowałam się na naszym forum bo poczułam, że towarzystwo nie jest jednak takie nawiedzone albo ja się nawiedziłam ;) Najpierw byłam przerażona tymi chustami bo nie rozumiałam prawie nic z tego co dziewczyny pisały o chustach :omg: I nie rozumiałam po co maja tyle chust skoro nosić można w jednej. Mozna owszem, ale teraz sama mam chust...za dużo :oops: W końcu kupiłam moja pierwsza wiązankę - Nati Safari. Potem Ellaroo Maija... no i się zaczęło :thumbs up:
A byłam przekonana, że chusta to chusta i jedna mi wystarczy i że mnie wciągnięcie się w chustoholizm nie grozi :hide:
A byłam przekonana, że chusta to chusta i jedna mi wystarczy i że mnie wciągnięcie się w chustoholizm nie grozi :hide: :lool: miałam to samo, jeszcze przed jesienią rozmawiałyśmy z va o tym, że nie kumamy tego kolekcjonowania chust i o co w ogóle chodzi...a teraz :hide: obydwie mamy stosiki :lol:
ja będąc w ciąży jak większość z nas szperałam po necie i po różnych forach aż natrafiłam na forum kawałek szmaty.. co bardzo mnie zainteresowało bo od razu moje skojarzenie było, że to o ciuchach forum :D no więc weszłam i jakież było moje zdziwienie :omg: w ogóle nie wiedziałam o czym dziewczyny piszą aż weszłam na galerię i jak zobaczyłam te fotki i zdjęcia z jakiegoś plenerowego spotkania :love:
wiedziałam, że też będę nosić
kamuszyca
31-03-2009, 14:55
pamiętam, jak kiedyś, kiedy moje dziecko nie było nawet jeszcze w planach, powiedziałam, że nigdy nie włożyłabym dziecka do chusty, że to niebezpieczne, że bałabym się, że wypadnie, itd. (miałam wtedy na myśli chustę kółkową bebelulu, które koleżanka sprzedaje w swoim sklepie).
że są różne chusty dowiedziałam się będąc w ciąży - szperałam po necie i trafiłam na forum "kawałek szmaty..". Tytuł mnie zaciekawił :) Ale stąd była jeszcze długa droga do wiązanki.
postanowiłam, że będę nosić, bo stwierdziłam, że to bardzo praktyczne. zaczęłam od poucha z chusty.pl - bo była najtańsza i w razie czego można było zwrócić. no i nie trafiłam z rozmiarem i odesłałam :hide:. ale wcale się nie poddałam, o nie. doszłam do wniosku, że teraz zainwestuję 200zł w bebelulu i to już na pewno będzie to! trochę ponosiłam, ale ciągle coś mi w tej chuście nie pasowało. postanowiłam szukać rady na kawałku szmaty. wpisałam "bebelulu" w wyszukiwarkę i...... (same wiecie ;)) na szczęście sprzedałam na allegro z niedużą stratą ;)
wtedy podjęłam najważniejszą decyzję w życiu - do trzech razy sztuka - kupuję wiązankę! pamiętam, jak położyłam się spać z tym postanowieniem i tak intensywnie myślałam o hoppku limie, że nie mogłam zasnąć. o 2 w nocy w końcu zerwałam się z łóżka, weszłam na chustomanię i zamówiłam limę.
a mój mąż już mi nie uwierzył, kiedy powiedziałam "teraz to już na pewno będzie strzał w 10" (bo tak samo mówiłam przy bebelulu). a teraz sam nosi nałogowo.
no i kiedy zobaczyłam, jakie piękne są niektóre chusty, od razu wiedziałam, że na jednej się nie skończy... :)
anifloda
31-03-2009, 15:17
W 2003 roku. Jeszcze w ciąży widziałam wykroje "torbochust", ale nie umiem szyć i temat jakoś się rozpłynął. Po porodzie okazało się, że Helenka nie toleruje wózka, a w nosidełku jest strasznie niewygodnie. Po wpisaniu hasła chusta w sieć wyskoczył jeden link z poradni dla matek:
http://poradnia-dla-matek.republika.pl/chusty1.html
Tam zamówiłam pierwszą chustę i nosiłam w niej 2,5 roku praktycznie obywając się bez wózka, choć z perspektywy czasu widzę na zdjęciach, że nie była zbyt wygodna, a Helena była koszmarnie powykręcana. Ale bakcyla połknęłam. Kostek przed urodzeniem dostał Hamalu, która rozwiązała część problemów, a kiedy skończył 4 tygodnie i miał podejrzenie dysplazji zamówiłam pierwszą wiązankę - Nati, o kŧórej przeczytałam na kawałku szmaty. Potem już poszło lawinowo.
Jak byłam z Zuzką w przychodni na pierwszym szczepieniu weszła dziewczyna z zamotanym w kieszonkę, śpiącym maleństwem. Tak się zachwyciłam, że w domu zaczęłam poszukiwania cóż to za sposób na noszenie dziecka i znalazłam. Wystraszyłam się niestety tej ilości materiału i Zuzi nie nosiłam. Ale jak tylko zaszłam w drugą ciążę chustę kupiłam i dajemy radę - nosimy Zosię od pierwszego tygodnia jej życia.
najpierw byłam przerażona tymi chustami bo nie rozumiałam prawie nic z tego co dziewczyny pisały o chustach :omg: I nie rozumiałam po co maja tyle chust skoro nosić można w jednej. Mozna owszem, ale...
No właśnie wielkie ALE...
A byłam przekonana, że chusta to chusta i jedna mi wystarczy i że mnie wciągnięcie się w chustoholizm nie grozi :hide:
Myliłam się i to bardzo
Ja nie potrafiłam odłożyć Mili do łóżeczka w domu bo mi jakoś tak dziwnie było że ona w tym łóżeczku ma leżeć, ale ręce bardzo mnie bolały od dziwigania jej no i nic jedną ręką zrobić nie mogłam.
Poza tym mieszkam na zadupiu i mamy tylko jeden samochód którym jeździ mąż. Miałam wybór albo przesiedzieć całe dzieciństwo Mili w domu albo targać ogromny wózek do autobusu.
Wiedziałam ze nosidełka są niebezpieczne więc szukałam takiego nosidła jakie kiedyś widziałam w dzieciowej gazecie.
Znalazłam, to był premaxx.
Pamiętam euforie i bicie serca kiedy dotarła do mnie paczka. Nie miałam problemu z wkładaniem małej do niego. Śmigałam po trzy godziny po mieście, mała cały ten czas spała mimo że w domu tak długo jej się nie zdarzało. Byłam zachwycona Premaxxem mimo ze takie trzygodzinne maratony przypłacałam dniem bólu pleców.
Trafiłam na "Kawałek szmaty" i dowiedziałam się ze premaxxy są blee... a wiązanki są cacy :lol: ale nie mogłam pojąc dlaczego.
Aż pewnego razu w telewizji w jakimś "pytaniu na śniadanie" zobaczyłam Kasię z Chustomani, która wiązała 2X.
Byłam w takim szoku ze to jest taki proste, ze tego samego dnia mama uszyła mi flanelową samoróbke...
A potem to już same wiecie :lool:
Ale miło było powspominać.
ja będąc jeszcze w ciąży dostałam od kogoś jakieś stare nosideło i już wtedy wiedziałam, że dziecko nosić będę, o chustach jeszcze niesłyszałam. Kiedy urodziła się Zuzka, była dzieckiem totalnie bezproblemowym, przesypiała 2/3 dnia, a ja zupełnie na to nieprzygotowana snułam się po domu i intenecie i z gazetowego Niemolęcia trafiłam na Kawałek Szmaty. Oczywiście tak jak i dla większości z was, wszystko co tam było napisane zdawało mi się jakąś czarną magią, ale oglądałam galerię, znajdywałam co rusz nowe strony i wiedziałam, że to jest to. Najbardziej spodobały mi się wiązanki, ale byłam święcie przekonana, że bez specjalistycznego szkolenia nie da się takiej długiej szmaty samemu zawiązać, pozatym ta cena. Bardzo spodobała mi się też Hamalu ( o dziwo, od początku patrzyłam na lulu i inne premaxxy podejżliwie) i w końcu staneło na kieszonce z chusty.pl. Następna była samoróbka, a potem już Nati.
Ja w ciąży szukając wózków na allegro (jesień 2007) znalazłam puche z chusta.pl, zaczęłam przeszukiwać internet by wiedzieć więcej o chustach, trafiłam na stronę chustomanii, gdzie zachwyciłam się wiązankami chociaż wydawały mi się bardzo trudne w obsłudze. Później były już fora, kawałek szmaty no i to najukochańsze :mrgreen: I wiecie co, jeszcze w ciąży tak się napaliłam na chusty (przed porodem miałam już trzy :P kółkową kangoogoo, pouch z chusta.pl w przencie i samoróbkę odkupioną), że dziecko chciałam urodzić głównie po to by je nosić :hide:
jeszcze przed jesienią rozmawiałyśmy z va o tym, że nie kumamy tego kolekcjonowania chust i o co w ogóle chodzi...a teraz :hide: obydwie mamy stosiki
tylko polgebkiem napomkne, ze mialam wtedy dwa elastyki i hoppa po pierwszej corze, a brikola miala girasa, a juz lecialo do niej ergo zza kaluzy. ale nadal nie kumalysmy tego kolekcjonowania chust :D
a ja nie pamietam poczatku
wtedy, wiosna 2006 oczywiste bylo dla nas, ze dziecko = chusta
nnie wiem, skad wiedzielismy
i tak juz zostalo
andziulindzia
31-03-2009, 20:19
Starszą córcię nosiłam na rękach, dwa razy wsadziłam ją do nosidełka zwykłego ale to była totalna porażka dla moich pleców. Jednak cały czas szukałam rozwiązania dla siebie. Pierwsze chusty oglądałam w necie na przełomie 2005 i 2006 roku. Podobały mi się premaxy takie w kolorowe paseczki ale doszłam do wniosku, że to za drogie. Aż w końcu trafiłam na blog Kasi i Marcina, znalazłam zdjęciowy opis podwójnego X. Tak mnie zachwyciła idea, że następnego dnia pobiegłam do sklepu i kupiłam 5 metrów bawełny cienkiej pościelowej, przecięłam ją wzdłuż na pół i zaczęłam nosić. I to było to! :D Swojej samoróbki używałam 2 lata. Korzystałam z instrukcji w necie a na pierwsze swoje warsztaty do Ekomamy poszłam po ponad roku motania.
Andzia
Gertruda
31-03-2009, 20:42
A ja o chustach dowiedziałam się od Andzi zanim wogóle Kajtuś pojawił się w planach :) Na wakacjach nosiłam Andzi córeczki w kółkowej :) Potem moja siostra oświadczyła mi, że jak będę miała dziecko to też je będę nosić w chuście noi tak zostało, jak zaszłam w ciążę Andzia zabrała mnie na spotkanie KK wszystko pokazała i teraz noszę Kajtusia :)
edit: Andziulindzia to moja siostra :)
Niestety o chustach dowiedziałam się,jak Madzia miała około roku i niestety do chusty nie dała się zapakować.WPotem mówiłam o noszeniu w chustach wszystkim koleżankom w ciąży i większość złapała bakcyla :wink: Teraz mam nadzieję sama rozpocząć przygodę z noszeniem maluszka. :D
andziulindzia
31-03-2009, 21:44
A Potem moja siostra oświadczyła mi, że jak będę miała dziecko to też je będę nosić w chuście noi tak zostało
Fakt, narzuciłam wam swoją wolę, ale się zbytnio nie opieraliście :D
Andzia
calineczka
01-04-2009, 00:06
ja nie wiem skąd wiedziałam, że jak będę miała dziecię to je poniosę :D . przed porodem jeszcze gdzieś zetknęłam się z P.Zawitkowskim, który polecał to nieszczęsne lulu z bebelulu.
Kupiłam nówkę jednocześnie dziwiąc się dlaczego na allegro tyle "prawie nie używanych" :roll:
Młody nie dawał się do tego włożyć :( .
Ja nie wiedziałam o co chodzi.
ale uparta jestem :mrgreen:
Dobrze, że okazał się być dzieckiem "odkładalnym śpiącym" bo wtedy jego mamuśka odkryła to forum :twisted: .
Przed odkryciem swoim ( :komp: ) zakupiłam swoją pierwszą wiązankę-nówkę easycare od mamy-przytulamy (bywa tu u nas).
i od razu wiedziałam, że to będzie to !!!
potem zamarzyłam o papryczce...
potem pomyślałam o indio...
mt popróbowałam...
znoszę to noszenie jakoś :thumbs up: :love:
znosić musiał na początku małż.
teraz sam nosi.
bo to jeszcze o coś innego chodziło mi od początku-o to, że malutkie dziecko jest najważniejsze, jego potrzeby też. i że można to połączyć z tym, że rodzic też czasem coś tam musi. no i że fajnie jest mieć bobasa blisko :mrgreen: nie męcząc się przy tym.
paskowka
01-04-2009, 14:32
To ja sie jeszcze dopiszę. Jestem tu nowa, od jakiegos czasu podczytuję to forum i wpadam w lekkie uzaleznienie:)
Moja pierwsza mysl chustowa pojawiła sie już przy starszym synu, obecnie prawie 3,5 -latku, ale jakoś tak smiałosci nie miałam. Potem zobaczyłam fotki budzika na forum rówiesniczym naszych starszych dzieci i juz wiedziałam, ze brak chusty przy Kacprze to był wieeeelki błąd. Obecnie od trzech miesiecy noszę moją prawie pięciomiesięczną Lidkę w LL ( Joanna z LL była bardzo pomocna w pierwszych krokach chustowych) i już rozglądam się za czyms kolejnym.
Jak fajnie poczytać wasze historie :) Nie wiem dlaczego, ale łezka w oku mi się kręci :)
uwaga, bedzie dluuugo :roll:
dla mnie to ze bede nosila moje dzieci bylo....oczywiste :)
odkad pamietam mama opowiadala mi ze bylam dzieckiem przylepnym i nieodkladalnym :mrgreen: wiec ona byla umeczona i uwiazana, dopoki jej babcia nie opowiedziala jak to kiedys sie dzieci nosilo i nie pokazala jak wiazac...przescieradlo :lol:
od tej pory podrozowalam przywiazana do mamy a ona...same wiecie :lol:
potem kiedy juz bylam wieksza dostalysmy "profesjonalne" nosidlo-plecak na stelazu (to nosidlo jeszcze pamietam stojace w piwnicy)
tak samo byl noszony moj brat (ja tez go tak nosilam :lol: )
wiec kiedy urodzil sie Ksawery nie mialam watpliwosci ze bede go nosic...a ze byl dzieckiem przylepnym i neiodkladalnym :lol: zaraz po powrocie ze szpitala wyslalam meza po chuste :)
nie mam pojecia czemu nie zainteresowalam sie szukaniem chusty jeszcze w ciazy...
z jednej strony jakos do mnie dotarlo ze sa juz produkowane chusty do noszenia z drugiej na zajeciach szkoly rodzenia pokazywana byla bebelulu...i taka przyniosl moj maz do domu.
w lulu udalo nam sie ponosic Sawinka jakis miesiac...nie bylo latwo :lol:
ramie bolalo, dziec byl ciagle "powyginany" a ja bylam pewna ze cos jest nie tak i ze pewnie cos zle robie...
lulu poszla w kat
zabralam sie za przescieradla :lol:
az pewnego razu idac przez osiedle zobaczylam dziewczyne z dzieckiem, moze polrocznym, moze starszym, zamotana w kolorowa chuste (nairobi) oboje sie smiali i gadali ze soba (kieszonka)
pobieglam pedem do domu i przeszukalam cale allegro zeby znalezc taka chuste :roll:
tak stalam sie szczesliwa posiadaczka hoppa nairobi (mam go do tej pory, tylko forme zmienil ;) )
i starczal nam ten hopp az do ok 10miesiecy i 12kg Ksawerowych :roll:
wtedy znalazlam to forum i nabylam raptem dwie chusty, napisalam ze zestaw do zadan specjalnych mam juz kompletny...nawet nie wiedzialam jak bardzo sie mylilam :roll: :lol: :lol: :lol:
teraz powtarzam sobie ze nie bede juz zadnych wiecej chust dla Ksawerego kupowac...w koncu on juz wyrasta z noszenia...
a nowe nabytki wlasnie czekaja na obfocenie :wink: :lool: :lool: :lool:
Dawno temu, jak jeszcze dzieć żaden nie był nawet w dalekich planach, widziałam w kafejce małżeństwo (zagraniczne) z kilkumiesięczniakiem w nosidełku. Pomysł mi się spodobał baardzo, bo wózki zawsze kojarzyły mi się z klamotem, z którym nie wiadomo co zrobić - a tu proszę, na kawkę można spokojnie wpaść sobie :D To był jakiś późny październik, więc przy wyjściu mama założyła taką fajną osłonkę na dziecia i jazda!
Potem kuzynka była zachwycona bebelulu, oglądałam i też mi się na pierwszy rzut oka podobały (ona kupiła, szybko przestała nosić :lol: :lol: ). I to, że dzieciaczek blisko jest, i nazwy - brzmiały tak afrykańsko, jakby miały w sobie całą mądrość pierwotnych kultur :lol: :hide:
Jak zaszłam w ciążę, to znalazłam stronę chustomanii - i już wiedziałam, że chcę tkaną chustę.
Pierwszą dostaliśmy od przyjaciół (didek elipsy pomarańczowe). I potem już poszło..
Kilka osób pewnie zaraziłam, heh, ostatnio nawet teściowa dała sobie MT zawiązać z ukochaną wnuczką :lol: :lol:
fajnie się czyta o tych początkach :) zapraszam nadal do chustowych zwierzeń :)
jeszcze przed jesienią rozmawiałyśmy z va o tym, że nie kumamy tego kolekcjonowania chust i o co w ogóle chodzi...a teraz :hide: obydwie mamy stosiki
tylko polgebkiem napomkne, ze mialam wtedy dwa elastyki i hoppa po pierwszej corze, a brikola miala girasa, a juz lecialo do niej ergo zza kaluzy. ale nadal nie kumalysmy tego kolekcjonowania chust :D
a ja nie pamietam poczatku
wtedy, wiosna 2006 oczywiste bylo dla nas, ze dziecko = chusta
nnie wiem, skad wiedzielismy
i tak juz zostalo
Ale się uśmiałam, to tak jak z alkoholikiem popijającym kolejne piwo, "nie, ja alkoholik, jaki alkoholik?"
Gdy byłam w ciąży z Julkiem (2005) trafiłam na stronę Didka, ale ceny chust wydały mi się wówczas nie do strawienia, więc w ogóle nie rozpatrywałam kupna i nie zagłębiałam się w rodzaje wiązań itp.
Nie umiałam znaleźć wiązanek na polskich stronach. Nie wiem czy słabo szukałam (wtedy moje doświadczenie z netem nie było duże), czy też polski światek chustowy nie istniał.
Znalazłam tylko chusta.pl. Kupiłam 2 kieszonki (dla mnie i męża) i czekałam na narodziny. Po urodzeniu nosiłam go, ale jakoś tak coś mi nie pasowało. Dziś wiem, że poucha miałam za dużego - wtedy tego nie czułam.
Gdy miał 3 miesiące byłam z nim na wakacjach na Mazurach i tam spotkałam Niemkę, która wynosiła swoją 3 dzieci. Miała ze sobą krótką chustę do sprezentowania komuś tam. Widziała, że noszę go w pouchu i dzięki temu zagadała. Pokazała mi wiązanie "pojedynczy X", ale na Julka nieszczęście powiedziała, że można nosić przodem i tyłem.
Oto nasze pierwsze chustowanie w wiązance (Julek ma około 3 miesięcy):
http://lh3.ggpht.com/_p30CPNWkvno/SNPdq02w8jI/AAAAAAAAFbo/9qrYyfbs0H4/s640/IMG_6985.JPG
Wiązanka mnie oczarowała. Moja mama wybierała się w odwiedziny do cioci w Niemczech i wystarała się dla mnie o chustę. W jakimś sklepie a'la "Cepelia" ją dostały. Ma toto niecałe 4 metry, nie wiem jakiej jest marki, czy w ogóle skośnokrzyżowe, ale do dziś trzymam z sentymentu.
Oto ona z małym Julkiem:
http://lh5.ggpht.com/_p30CPNWkvno/SNPeR1S68KI/AAAAAAAAFck/S_YE23j36Uo/s512/IMG_7716.JPG
Julka nosiliśmy tylko w tym pojedynczym X. Nie wpadłam na pomysł wiązania prostego plecaczka, ani szukania innych wiązań. Mąż też złapał bakcyla. Chodził z nim tak do lasu i na wycieczki. Niestety też przodem :(
W końcu wyrośliśmy z chusty. Najpierw mąż, potem ja.
Jakież było moje zdziwienie, gdy miał się urodzić Jacek i odkryłam tyle chustowych for i sklepów na polskich stronach!
Zaczęło się od papryczki i... nie skończyło :roll:
Ale Jacuś też zaliczył chustowanie w naszej pierwszej "julczej" chuście:
http://lh5.ggpht.com/_p30CPNWkvno/SYYbXnSgISI/AAAAAAAAI2o/cAnX_sjnicM/s720/IMG_4811.JPG
Anna Nogajska
03-04-2009, 00:14
u mnie myśl, że będę nosić swoje dzieci w ciąży się nie narodziła. moja teściowa pokazała mi zdjęcia z imprezki w berlinie, gdzie jedna z mam świetnie bawiła się do późnej nocy mając zawiązane na sobie dziecko. wtedy byłam już w ciąży z alexem i stwierdziłam, że to jakiś wymysł. wiązanie wydawało mi się niewykonalne ...dziś wiem, że była to świetnie zawiązana kieszonka :)
zdanie na temat noszenia zmieniłam, gdy alex okazał się byc dzieckiem przylepnym i nieodkładalnym :D istniał już wedy kawałek szmaty i donka ratowała nas używanymi didkami. szybko trafiłam na warsztaty ekomamy, a potem na warszawskie spotkania. nasza pierwsza chusta to był hopp w kolorach matki teresy :), potem na krótko girasol a potem didek, który mocno się w stosiku rozpanoszył :)
dzięki chustom żyję! kocham je namiętnie!
od tamtej pory przez moje ręce przeszło wiele chust. pamiętając swoje trudne początki postanowiłam wspomagać innych rodziców i tak coraz bardziej się w ten temat angażowałam i angażuję. a o stosiku lepiej opowiadać nie będę :hide: wiedząc jak szybko dzieci rosną i niestety wyrastają z noszenia, julke noszę dużo i w czym tylko się da :) także stosik mocno, mocno rotuje.
wanderluster
03-04-2009, 00:50
A ja nie pamiętam, jak dowiedziałam się o chustach...
Wiem, że we wrześniu 2006 moja koleżanka zaszła w ciążę i od teściów dostała na gwiazdkę didka - pamiętam, że wtedy było dla mnie oczywistością, że mając dziecko ma się i chustę :) ale nie pamiętam, skąd o tym wiedziałam. Hmmm...
Jak byłam w ciąży to siedziałam dużo na forach, głównie na maluchach i e-mamie, gazetowych for nie znałam. Trafiłam wtedy na m.in. taki wątek na maluchach: http://www.maluchy.pl/forum/index.php?showtopic=21967 i stwierdziłam, że chusta to jest to, czego mi trzeba :) Przeszukałam allegro i trafiłam na chustę.pl oraz na hoppki i nati. Pomyślałam, że zacznę od poucha, bo tańszy. Przecież to, że chusty podobają się mi nie musi od razu oznaczać, że spodobają się mojemu dziecku, prawda? Ale spodobały się. Na szczęście :) Przez 3 pierwsze miesiące życia mały zasypiał tylko wynoszony w pouchu, pamiętam jak codziennie około 8 wieczorem chodziłam szybkim krokiem w kółko po mieszkaniu z Krzysiem w chuście, bo tylko w taki sposób uniknąć można było płaczu :) Mniej więcej jak Mały miał miesiąc zakupiłam chustę długą. To tyle początków :)
No więc ja generalnie od bardzo dawna, jakieś 20 lat z okładem, widywałam - najczęściej w górach - maluchy w nosidełkach. I ten pomysł bardzo mi się podobał, że można sobie dziecia na pierś albo na plecy wrzucić i iść jakby nigdy nic - czy to do Doliny Pięciu Stawów, czy Nowym Światem. Więc oczywiście uważałam, że jeśli kiedykolwiek miałabym mieć dziecko, kupię nosidełko - bo taki maluszek w Dolinie Pięciu Stawów to nie byle co :) Z tym że bardziej zwracałam wtedy uwagę na wygodę rodziców, na to że mogą sobie spacerować po górach mimo posiadania małego dziecia.
Gdzieś na przełomie 2007/2008 po raz pierwszy zetknęłam się z chustą. Moja szwagierka nosiła swojego półrocznego synka w Nati Nairobi. Pomysł zupełnie mi się nie podobał. Po pierwsze, kolory były jak dla mnie paskudne, po drugie - natychmiast skojarzyło mi się z paniami żebrzącymi pod kościołem lub w tramwajach... Niemniej szwagierka chwaliła sobie chustę, więc uznałam fakt jej istnienia.
Mniej więcej wtedy okazało się, że spodziewamy się Młodego i jakoś na wiosnę dostałam ostrego szwungu jeśli chodzi o zwiedzanie forów i stron internetowych związanych z różnymi dzieciowymi sprawami. Pomogło m.in. to, że na forum rówieśniczym spotkałam doświadczoną chustonoszkę, która to i owo zalinkowała - w każdym razie poczytałam o chustach, dowiedziałam się, że nosidełka takie jak widywałam kiedyś są be - i zaczęłam myśleć, jaki typ i kolor chusty mi pasuje, i gdzie kupić chustę. A potem już tylko modliłam się - co nadal czynię - żeby mnie szał chustowy nie dopadł, bo mnie na to nie stać :)
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.