PDA

Zobacz pełną wersję : Wpływ chustowania na dziecko



nowa_aleksandria
20-07-2012, 12:24
Istnieje temat z linkami do stron o noszeniu, ale mnie interesują doświadczenia. Czy widzicie po swoich dzieciach, żeby noszenie wpłynęło pozytywnie na ich rozwój emocjonalny?

O co mi chodzi - miałam gigantyczne lęki przed pójściem Kaliny do żłobka. Zwłaszcza, że od razu startowaliśmy z długimi pobytami. Zaadaptowała się świetnie. W drugim tygodniu potrafiła pobiec do dzieci rano i nawet się nie odwrócić do mnie. Jest otwarta, śmiała, odważna.
Zastanawiam się na ile to może być wpływ chustowania - od urodzenia jest z nami wszędzie, uczestniczy w naszym życiu, podróżujemy. Obserwowała świat z bezpiecznej perspektywy. Nigdy nie musiała prosić o bliskość, o noszenie. Do tego śpi z nami, nigdy nie usypialiśmy jej pozwalając na płacz.

Czy macie podobne obserwacje? Czy można pokusić się o stwierdzenie, że tak, chusty pozytywnie wpływają na emocje dziecka? Wiecie, ja to widzę w artykułach o noszeniu, widzę Kalinę, ale potrzebuję więcej dowodów ;)

jasulka
20-07-2012, 12:42
Nasz Piterek ma teraz prawie 1,5 roku. Jest bardzo pogodnym, otwartym dzieckiem. Do tego stopnia, że ludzie na ulicy potrafię mnie zaczepiać i pytać czy on zawsze jest taki uśmiechnięty, spokojny... Ale czy noszenie miało na to wpływ? Pewnie trochę tak, ale myślę, że w gruncie rzeczy chodzi o atmosferę miłości, ciepła, czułości którą otoczone jest dziecko. Bliskość można okazywać na różne sposoby.
Dla nas chusta jest i była środkiem transportu, Okruszek śpi w swoim łóżeczku (no chyba że w środku nocy zapragnie naszego towarzystwa :-), karmiony piersią tylko 3 miesiące, moje metody wychowawcze często nie są AP... Ale kochamy go nad życie i staramy się wychowywać go zgodnie ze swoim sumieniem i zdrowym rozsądkiem. I mam wrażenie, że to mu wystarcza. Inna sprawa to temperament, rodzaj wrażliwości, nam trafił się po prostu poukładany egzemplarz :D więc z noszeniem, czy bez, mamy prościej.

mi.
20-07-2012, 12:46
ja nie mam bladego pojęcia, czy to wpływ noszenia, czy nie :dunno: ale mam bardzo odważne, pogodne i towarzyskie dziecko, które lubi się przytulać i nie zawaha się o to poprosić ;)

Guest
20-07-2012, 12:50
moim zdaniem noszenie może być jednym z elementów w zachowaniu dziecka ale nie fundamentalnym

mi.
20-07-2012, 12:52
:op:
baryłka, chodzisz za mną? :ninja::lol:

olmis
20-07-2012, 12:55
Moje obie są towarzyskie, pogodne, rozgarnięte - obie noszone, masowane, śpiące z nami w pierwszym roku i teraz jak mają taką potrzebę, zwłaszcza starsza

chociaż z adaptacją przedszkolną tak hop siup nie było, pierwsze 2 tyg. standardowe. Niedługo młodsza będzie szła, zobaczymy

niemniej jestem przekonana, że chustowane dziecko się inaczej rozwija i inaczej reaguje w pewnych sytuacjach od nienoszonych dzieci. Zaspokojenie potrzeb emocjonalnych z bliskością na czele niewątpliwie niesie te pozytywne efekty

jul
20-07-2012, 13:22
mój noszony chyba więcej od szybko samodzielnej i pogodnej siostry, dużo przytulany, śpiący z nami do teraz, piersiowy do b. niedawna, a jednak do niedawna było dla mnie niewyobrażalne, żeby go zostawić na dłużej beze mnie, beze mnie nie potrafił zasnąć (nadal jest problem), chociaż przy mnie (w zależności od nastroju) odważny, pogodny (to zawsze), w miarę samodzielny, ale w gorszych momentach baaaardzo maminy. Teraz, po odstawieniu, tata nagle zyskał synka, choć synek nadal b. mamowo-przytulny jest.

Mam wrażenie, że primo - zależy od większej ilości czynników, secundo od potrzeb konkretnego dziecka, tertio - w tym wieku jeszcze za wcześnie o tym mówić, a potem dochodzi coraz więcej czynników, więc trudno ustalić co z czego wynika.

Przy tym przy okazji mojego synka o dużych mamowych potrzebach i kogoś w rodzinie, dorosłego faceta o dużych, niezaspokajalnych chyba potrzebach emocjonalnych, mocno mi się nasuwa, że może ten dorosły facet wyrósł właśnie taki, bo w niemowlęctwie nie dostał tyle przytulania, ciepła, czułości od mamy, ile mu trzeba było.

okoani
20-07-2012, 13:29
Myślę, że w gruncie rzeczy chodzi o atmosferę miłości, ciepła, czułości którą otoczone jest dziecko. Inna sprawa to temperament, rodzaj wrażliwości.
Zgadzam się. Nas też ludzie zaczępiają i pytają czy córka zawsze taka radosna (i grzeczna ;) ). A znajomi cały czas podkreślają, że widać, iż jest bardzo kochana :)

wildhoney
20-07-2012, 13:29
Myślę, że szybciej trzymała głowę i chciała jak najczęściej byc w pionie, patrzeć na ludzi - teraz jest bardzo pogodną, usmiechniętą łobuziaro-figlarą i muszę przyznać, że jest spokojna i pogodna [pomijając momenty, kiedy się wkurza...], ale syn też taki był.

Roma
20-07-2012, 13:45
Myślę, że chusta jest z jednym z elementów, emblematem świadomego rodzicielstwa. Po ziarnku do ziarnka ...

Moja dzieci też są wiecznie uśmiechnięte i dosłownie "przyciągają" ludzi do siebie swoją otwartością i pogodnością. A Adaś było noszony w chuście, ale, w porównaniu z Blanką, sporadycznie.

JoShiMa
20-07-2012, 17:05
Zastanawiam się na ile to może być wpływ chustowania - od urodzenia jest z nami wszędzie, uczestniczy w naszym życiu, podróżujemy. Obserwowała świat z bezpiecznej perspektywy. Nigdy nie musiała prosić o bliskość, o noszenie. Do tego śpi z nami, nigdy nie usypialiśmy jej pozwalając na płacz.
Podobnie było z moją starsza córką, a mimo to nie była gotowa na pójście do żłobka aż do wieku 2 lat. Mimo wszystko jest wstydliwa i peszy ją większa ilość nieznajomych. Peszy ja gdy ktoś ją pochwali. No ale może gdyby nie noszenie miałaby jeszcze trudniej?

IzaBK
20-07-2012, 18:40
Na dziecko ma wpływ tak wiele czynników.. Chusta jest tylko jednym z nich.
Moja wychustowana Gaja rozwija się super, poszła do przedszkola jako dwulatka i świetnie zniosła rozłąkę. Potrafi nawiązywac kontakty z rówieśnikami i z dorosłymi, jest otwarta itd.
Ale moja dziewięciolatka też jest taka, a może nawet bardziej :ninja: w chuście noszona po raz pierwszy jako sześciolatka, i raczej dla śmiechu :rolleye:
Gdybym ją jesczze chustowała w niemowlęctwie i nie wróciła do pracy gdy miała niespełna pół roku, i byłaby doskonalsza, to :shock:

mamaLiKa
20-07-2012, 19:17
fajny ten wątek :) sama byłam ciekawa waszych spostrzeżeń, co do tego jaki wpływ ma chustonoszenie na wasze dzieci.

Moja starsza nienoszona, śpiąca oddzielnie - indywidualistka, nie rzuca się nikomu od razu na szyję, musi poznać, polubić, mocno przywiązana do mnie.
Młodsza, już noszona, ciągle jeszcze śpiąca z nami, otwarta, towarzyska, odważna.
Myślałam, że to przez noszenie, ta różnica, ale po waszych wypowiedziach wychodzi na to, że raczej kwestia charakteru :hmm:

IzaBK
20-07-2012, 19:35
fajny ten wątek :) sama byłam ciekawa waszych spostrzeżeń, co do tego jaki wpływ ma chustonoszenie na wasze dzieci.

Moja starsza nienoszona, śpiąca oddzielnie - indywidualistka, nie rzuca się nikomu od razu na szyję, musi poznać, polubić, mocno przywiązana do mnie.
Młodsza, już noszona, ciągle jeszcze śpiąca z nami, otwarta, towarzyska, odważna.
Myślałam, że to przez noszenie, ta różnica, ale po waszych wypowiedziach wychodzi na to, że raczej kwestia charakteru :hmm:

no nie tylko.
Myślę, że osobowość jest w dużej mierze wrodzona, ale też z moich obserwacji wynika, że pierworodne dziecko zwykle jest mniej otwarte, a drugie i kolejne przejawiają większą otwartość, odwagę towarzyskość itd. Jak sobie przypominam soebie jako mamę jedynaka jakim był mój najstarszy syn gdy był małym dzieckiem, i siebie jako mamę dla każdej z dziewczyn gdy była mała, to nie dziwię się wcale, że tak jest.
Kolejne dziecko to zwykle mama pewna siebie przynajmniej w podstawowych kwestiach. Nie dzieli się z dzieckiem stresem w każdej sytuacji (bo każda jest nowa i niepewna).

Myślę, że chustowanie także daje efekt rodzicielskiej pewności siebie, i jako takie ujmuje stresu także początkującym rodzicom. Dając dodatkowy efekt w postaci harmonijniej rozwijającego się dziecka ;)

Anik801
20-07-2012, 19:45
Córki nie nosiłam w ogóle(nie miałam pojęcia o czymś takim).Córka była i jest dzieckiem bardzo otwartym i towarzyskim.Od pierwszego dnia pokochała przedszkole i nigdy nie było żadnego płaczu.Teraz ma 9lat uwielbia szkołę,nie ma problemu z nawiązywaniem kontaktów czy publicznymi występami. Córka szybko pzywykła do spania w swoim łóżku.Syn-noszony od początku(od 2tyg.życia).To już jest zupełnie inny charakter.Nie lgnie do wszystkich,wręcz niektórych osób unika.Raczej trzyma się mnie i swoich "wybranych" osób.Ma 2l.4mies. No jest zupełnie inny,ma inne zachowania,nie widzę żadnego podobieństwa do córki z tego okresu. Synek nie chce się przenieść do swojego łóżeczka.Zasypia u nas, a jak w nocy się zorientuje,że jest w łóżeczku to nawantura.Ja widzę plusy noszenia,ale dla mnie-wygoda przede wszystkim.Jeśli chodzi o dziecko nie zauważyłam. Oczywiście na pewno było mu lepiej jak był malutki,bo był ciągle ze mną,ale poza tym nie sądzę by to miało wpływ na jego zachowanie,emocje itd.

asienkie
20-07-2012, 22:13
My nosimy sie co prawda od bardzo niedawna (miesiac) ale porownujac to co bylo a co jest widze znaczna poprawe, chociaz byc moze wynika to tez z samego rozwoju dziecka? :hmm:
Mati wczesniej czesto plakal, marudzil. Nie bylo mowy o lezeniu w bujaczku czy lozeczku nawet przez chwile. Teraz to zupelnie inne dziecko :) sam soba zajmie na chwile, czesto sie smieje, a zle humory sa sporadyczne :) W ciagu dnia zasypia zwykle w chuscie, wystarczy krotki spacerek i dziecko ululane. Pieknie sie rozwija, przymierza sie wlasnie do raczkowania :mrgreen:
Poza tym jest ciekawy swiata i ludzi :) "Zaczepia" prawie kazda napotkana osobe :-)
Dla mnie to tez swoja droga wybawienie. Mozemy w koncu chodzic na spacery :high: (M. od poczatku odmawial jezdzenia w wozku, jakiekolwiek wyjscie konczylo sie popychaniem wozka z dzieciem na rekach). Podsumowujac: chustowane dziecko to szczesliwe dziecko :D

zawsze_zielona
20-07-2012, 23:17
.Myślę, że chustowanie także daje efekt rodzicielskiej pewności siebie, i jako takie ujmuje stresu także początkującym rodzicom. Dając dodatkowy efekt w postaci harmonijniej rozwijającego się dziecka ;)

Zgadzam sie:) Od kiedy zaczelam nosic dziecko (miala 4 tygodnie) i widzialam, ze jej sie to podobalo, byla zadowolona z tej bliskosci nabralam przekonania, ze jestem dobra mama, ze potrafie zajac sie wlasnym dzieckiem. Nie czulam i nadal nie czuje niepewnosci, bo wiem, ze jestem najlepsza matka dla mojego dziecka:D

Celine jest zadowolona, otwarta, czesto sie smieje. Adaptacja w zlobku przebiegla dobrze, choc nadal poranne rozstania nie sa latwe. IMO wszystko zalezy od charakteru i temperamentu dziecka i rodzica.

livada
21-07-2012, 08:13
Młoda noszona od początku, była niemowlęciem o dużych potrzebach - które w miarę możliwości staraliśmy się zapewniać, choć czasem było to ekstremalnie trudne. Wymagała ciągłego zajmowania się, spała tylko przy kimś, bardzo długo nie bawiła się sama nawet dziesięć sekund. Ale zawsze bardzo lubiła ludzi, towarzystwo, ruch, kiedy wychodziliśmy zupełnie się zmieniała. Teraz jest bardzo otwarta, odważna, czaruje wszystkich dookoła, dużo się śmieje. Do żłobka ma iść od października, zobaczymy jak to będzie...

Nie wiem czy to jaka teraz jest to wpływ chustowania, ale na pewno bez chusty byłoby trudniej dać jej tyle bliskości i poczucia bezpieczeństwa ile potrzebowała.

zawsze_zielona
21-07-2012, 12:30
Młoda noszona od początku, była niemowlęciem o dużych potrzebach - które w miarę możliwości staraliśmy się zapewniać, choć czasem było to ekstremalnie trudne. Wymagała ciągłego zajmowania się, spała tylko przy kimś, bardzo długo nie bawiła się sama nawet dziesięć sekund. Ale zawsze bardzo lubiła ludzi, towarzystwo, ruch, kiedy wychodziliśmy zupełnie się zmieniała. Teraz jest bardzo otwarta, odważna, czaruje wszystkich dookoła, dużo się śmieje. (...).

Wydaje mi sie, ze mamy wspolne dziecko;)

livada
21-07-2012, 12:43
Wydaje mi sie, ze mamy wspolne dziecko;)

Mówisz? :ninja: Patrz co za chytra bestyjka, zapewniła sobie dwa komplety rodziców do opieki (i oba bezlitośnie eksploatuje :lol:)

Pat
21-07-2012, 13:42
Myślę, że generalnie AP ma pozytywny wpływ na dziecko, a AP to między innymi noszenie (bliskość). Mój syn od urodzenia był high-needem i nerwusem. Jestem przekonana, że nie byłby teraz takim dzieckiem, jakim jest, gdybyśmy stosowali wobec niego inne metody. Jest bardzo pogodny i wesoły. Uwielbia towarzystwo, tyle że raczej znanych mu osób. Nie określiłabym go mianem jakoś niezwykle towarzyskiego względem obcych, bo sprawia wrażenie raczej "uwieszonego mamy", ale nie robię z tego problemu, bo to się może zmienić. Na razie jest do mnie ogromnie przywiązany i ma wielką potrzebę bliskości. Jest tak od zawsze, ale wierzę, że w odpowiedniej dla siebie chwili będzie się potrafił usamodzielnić. Nie wymagam tego od dziecka, które nie ma jeszcze 2 lat, chociaż zdarza mi się słyszeć różne zarzuty pod naszym adresem.

asienkie
21-07-2012, 21:21
Myślę, że generalnie AP ma pozytywny wpływ na dziecko, a AP to między innymi noszenie (bliskość). Mój syn od urodzenia był high-needem i nerwusem. Jestem przekonana, że nie byłby teraz takim dzieckiem, jakim jest, gdybyśmy stosowali wobec niego inne metody. Jest bardzo pogodny i wesoły. Uwielbia towarzystwo, tyle że raczej znanych mu osób. Nie określiłabym go mianem jakoś niezwykle towarzyskiego względem obcych, bo sprawia wrażenie raczej "uwieszonego mamy", ale nie robię z tego problemu, bo to się może zmienić. Na razie jest do mnie ogromnie przywiązany i ma wielką potrzebę bliskości. Jest tak od zawsze, ale wierzę, że w odpowiedniej dla siebie chwili będzie się potrafił usamodzielnić. Nie wymagam tego od dziecka, które nie ma jeszcze 2 lat, chociaż zdarza mi się słyszeć różne zarzuty pod naszym adresem.

taaaak... Czyzby takie ze wychowasz mamisynka, rozpiescisz dziecko, dasz sobie wejsc na glowe itp. ?? :ninja: Bo ja takich slysze najwiecej :P
A swoja droga jestem przekonana, ze nawet te dzieciaki, ktore dlugo odczuwaja ogromna potrzebe bliskosci w koncu sie usamodzielniaja :) Nawet jakbysmy chcialy zeby bylo inaczej :)

Pat
21-07-2012, 23:38
taaaak... Czyzby takie ze wychowasz mamisynka, rozpiescisz dziecko, dasz sobie wejsc na glowe itp. ?? :ninja: Bo ja takich slysze najwiecej :P
A swoja droga jestem przekonana, ze nawet te dzieciaki, ktore dlugo odczuwaja ogromna potrzebe bliskosci w koncu sie usamodzielniaja :) Nawet jakbysmy chcialy zeby bylo inaczej :)

Jak najbardziej takie :D I że na własne życzenie mam krzyż Pański z dzieckiem (bo jak się dziecię klei do mamy cały dzień, to trudno czasem znaleźć czas na wszystko inne)

joleczka
22-07-2012, 00:04
Moja chustowana dwójka jest radosna, otwarta i mega odważna i bardzo samodzielna (w życiu o żadnym bym nie powiedziała maminsynek), teraz Adaś poszedł do przedszkola (w wieku dwóch lat) i strasznie się bałam jak będzie, nie płakał ani godziny, nie chce z tego przedszkola wyłazić, poza tym jest mega przytulaśny i całuśny
ale... czy to zasluga chustowania czy moze po prostu cecha osobnicza danego egzemplarza?? na to pytanie chyba nikt nie odpowie :) ja tam się ciesze że chustowałam nawet jeśli bez chustowania moje dzieci byłyby takie same to radość jaką ja z tego czerpałam jest bezcenna :)

Agnen
22-07-2012, 00:11
Ja mam dwójkę bardzo różnych dzieci. Są całkowicie inni. Oboje nosiłam, młodsze jeszcze nie wyrosło. W każdym razie chusta u nas charakteru nie zmieniła.

Za to Ala ma bardzo dobre wyczucie równowagi (przynajmniej tam mi się wydaje w porównaniu do innych przedszkolaków) i to może mieć coś z chustą wspólnego....

anasta
22-07-2012, 00:15
ale... czy to zasluga chustowania czy moze po prostu cecha osobnicza danego egzemplarza?? na to pytanie chyba nikt nie odpowie :) ja tam się ciesze że chustowałam nawet jeśli bez chustowania moje dzieci byłyby takie same to radość jaką ja z tego czerpałam jest bezcenna :)

Swietnie to ujelas! :iagree:

asienkie
22-07-2012, 09:52
Jak najbardziej takie :D I że na własne życzenie mam krzyż Pański z dzieckiem (bo jak się dziecię klei do mamy cały dzień, to trudno czasem znaleźć czas na wszystko inne)
i jeszcze cos w stylu, "jakbys od poczatku zostawiala w lozeczku zeby sie wyplakal to nie musialabys teraz tak nosic..." Niektorzy nie wyobrazaja sobie tego ze noszenie mozna po prostu lubic :) zwlaszcza noszenie w chuscie, kiedy malenstwo jest tak blisko a ty masz wolne rece ;)

Pat
22-07-2012, 14:18
i jeszcze cos w stylu, "jakbys od poczatku zostawiala w lozeczku zeby sie wyplakal to nie musialabys teraz tak nosic..." Niektorzy nie wyobrazaja sobie tego ze noszenie mozna po prostu lubic :) zwlaszcza noszenie w chuscie, kiedy malenstwo jest tak blisko a ty masz wolne rece ;)

Mi akurat nie o wolne ręce chodziło, bo dziecię mi się budziło od razu, kiedy zaczynałam coś robić w domu, a po obudzeniu od razu wielki płacz. Moje dziecko było nieodkładalne, darło się zaraz po odłożeniu, spało tylko przy piersi. Trudno to oddać w słowach. Nie widziałam innego wyjścia - noszenie było koniecznością, którą polubiłam bardzo. Nie rozumieją tego ci, którzy mieli spokojne dzieci, przesypiające po wiele godzin i nie sprawiające problemów. A akurat oni mają najwięcej do gadania...

eMKa
22-07-2012, 16:11
Mi akurat nie o wolne ręce chodziło, bo dziecię mi się budziło od razu, kiedy zaczynałam coś robić w domu, a po obudzeniu od razu wielki płacz. Moje dziecko było nieodkładalne, darło się zaraz po odłożeniu, spało tylko przy piersi. Trudno to oddać w słowach. Nie widziałam innego wyjścia - noszenie było koniecznością, którą polubiłam bardzo. Nie rozumieją tego ci, którzy mieli spokojne dzieci, przesypiające po wiele godzin i nie sprawiające problemów. A akurat oni mają najwięcej do gadania...
U mnie dokładnie tak samo było. Trochę nie miałam innego wyjścia i musiałam nosić :)

nowa_aleksandria
23-07-2012, 19:41
Zaczęłam ten temat, bo kiedy szykowałam się w ciąży do chustowania to czytałam sporo o zbawiennym wpływie chustonoszenia na psyche dziecka, na więź, na rozwój emocjonalny, społeczny itd. Między innymi na stronie Nati. I to też wpłynęło na moją decyzję o noszeniu od urodzenia. Teraz widzę, że mam takie otwarte, śmiałe dziecko, nie jest bezmyślnie odważna typu łazi po murkach i nie patrzy co dalej, wykazuje raczej taką chęć poznawania świata ze sporą dawką rozsądku (uff!). Czuję, że o wiele lepiej niż w przypadku jej brata odczytuję jej potrzeby i nastroje. Nie wiem, czy jest wymagającym dzieckiem - nigdy nie musiała tego okazywać. Kiedy nie umiałam jej usypiać, kiedy nie była niemowlęciem zasypiającym samodzielnie w łóżeczku to po prostu odpuściłam i zaczęłam ją usypiać przy piersi. Robimy to do dziś i jestem zadowolona. Chustowanie jako część AP wpłynęło kompleksowo na moje rodzicielstwo i na rozwój małej - to jasne.
Ja jestem raczej introwertyczką, ojciec małej też nigdy nie był królem podwórka i czasem się śmiejemy - skąd nam się taki roześmiany huligan wziął?

Pat
23-07-2012, 23:06
Zaczęłam ten temat, bo kiedy szykowałam się w ciąży do chustowania to czytałam sporo o zbawiennym wpływie chustonoszenia na psyche dziecka, na więź, na rozwój emocjonalny, społeczny itd. Między innymi na stronie Nati. I to też wpłynęło na moją decyzję o noszeniu od urodzenia. Teraz widzę, że mam takie otwarte, śmiałe dziecko, nie jest bezmyślnie odważna typu łazi po murkach i nie patrzy co dalej, wykazuje raczej taką chęć poznawania świata ze sporą dawką rozsądku (uff!). Czuję, że o wiele lepiej niż w przypadku jej brata odczytuję jej potrzeby i nastroje. Nie wiem, czy jest wymagającym dzieckiem - nigdy nie musiała tego okazywać. Kiedy nie umiałam jej usypiać, kiedy nie była niemowlęciem zasypiającym samodzielnie w łóżeczku to po prostu odpuściłam i zaczęłam ją usypiać przy piersi. Robimy to do dziś i jestem zadowolona. Chustowanie jako część AP wpłynęło kompleksowo na moje rodzicielstwo i na rozwój małej - to jasne.
Ja jestem raczej introwertyczką, ojciec małej też nigdy nie był królem podwórka i czasem się śmiejemy - skąd nam się taki roześmiany huligan wziął?

Hmm... Mi osobiście za potrzebami mojego wymagającego dziecka trudno było nadążyć, a od nieustannego bujania miałam kilkutygodniową kontuzję kolan. Mało co spałam, bo dziecię do skończenia roku i 2 miesięcy potrafiło się budzić nawet co pół godziny, a nie potrafiliśmy się karmić na leżąco. Byłam na skraju rozpaczy... :( Wiadomo, że zawsze może być gorzej, ale dla mnie pierwszy rok życia mojego dziecka był najcięższym okresem w życiu... Dlatego jestem bardzo daleko od wniosku, że noszenie/karmienie piersią/AP równa się łatwości zaspokajania potrzeb dziecka i ciszy w domu. Dzieci są naprawdę różne. Mają różne charaktery, różne potrzeby i różnie radzą sobie ze swoimi frustracjami.

Georgina
24-07-2012, 01:22
Jagoda jest noszona odkąd skończyła miesiąc.
Jest pogodnym dzieckiem, uśmiechniętym i radosnym. Gdy wchodzi do nowego otoczenia najpierw jest niepewna, trzyma się blisko mnie, obserwuje, by po chwili nabierać coraz większej pewności i czuć się wszędzie jak u siebie w domu.
Wydaje mi się być ciekawą świata, ma mądre spojrzenie, wszystko ją interesuje.
Śpimy razem, staram się jej wszystko tłumaczyć, nie stosuję kar cielesnych, nie krzyczę.
Wydaje mi się, że noszenie w chuście przyczyniło się do tego w pozytywnym stopniu. Nie chcę porównywać, dzieci są różne, ale np. jej wózkowe rówieśniczki są troszkę inne, może jakby mniej bystre...może mnie się tylko tak wydaje. W końcu dla prawie każdej matki jej dziecko jest tym naj:heart:

Anik801
24-07-2012, 12:13
i jeszcze cos w stylu, "jakbys od poczatku zostawiala w lozeczku zeby sie wyplakal to nie musialabys teraz tak nosic..." Niektorzy nie wyobrazaja sobie tego ze noszenie mozna po prostu lubic :) zwlaszcza noszenie w chuscie, kiedy malenstwo jest tak blisko a ty masz wolne rece ;)

Ale ja to słyszałam przy córce również-chustowa nie była.Jako maluch większość dnia spędzała w moich ramionach.Też było,że dziecku robię krzywdę bo rozpuszczam. Ja myślę,że nie ma znaczenia czy to chusta,czy ramiona mamy-ważna jest bliskość i czułość. Syn chustowy-dla mnie super sprawa-wolne ręce i nie odczuwa się tego obciążenia,jak przy noszeniu na ręku.I przyjemność z noszenia-szkoda,że dzieci tak szybko rosną;) Jak niedawno mój ponad 2 latek wpakował się do noszenia to było dla mnie bardzo przyjemne psychicznie(fizycznie nikoniecznie,bo waży ponad 13kg.a za chustę robił mi plażowy parawan). Temat zostawiania w łóżeczku, nie zwracania uwagi na płacz itp.to zupełnie inna bajka-to słyszą również mamy,które o czymś takim jak chusta nigdy nie słyszały.

Pat
24-07-2012, 14:37
Ale ja to słyszałam przy córce również-chustowa nie była.Jako maluch większość dnia spędzała w moich ramionach.Też było,że dziecku robię krzywdę bo rozpuszczam. Ja myślę,że nie ma znaczenia czy to chusta,czy ramiona mamy-ważna jest bliskość i czułość. Syn chustowy-dla mnie super sprawa-wolne ręce i nie odczuwa się tego obciążenia,jak przy noszeniu na ręku.I przyjemność z noszenia-szkoda,że dzieci tak szybko rosną;) Jak niedawno mój ponad 2 latek wpakował się do noszenia to było dla mnie bardzo przyjemne psychicznie(fizycznie nikoniecznie,bo waży ponad 13kg.a za chustę robił mi plażowy parawan). Temat zostawiania w łóżeczku, nie zwracania uwagi na płacz itp.to zupełnie inna bajka-to słyszą również mamy,które o czymś takim jak chusta nigdy nie słyszały.

Oczywiście, masz rację - ważne jest noszenie, bliskość, a nie sama chusta, ale jednak faktem jest, że mając do dyspozycji chustę/nosidełko nosi się zwykle WIĘCEJ. Kiedy mój syn miał bunt chustowy i trwał on kilka miesięcy (!), było to dla mnie katorgą, bo on z tych cięższych (w wieku pół roku ważył prawie 10 kg i dopiero chwilkę potem zwolnił). Nosiłam go na rękach godzinami i to była masakra... Z chustą naprawdę jest łatwiej. W książce "Więź daje siłę" chyba nawet była o tym mowa - na podstawie badań stwierdzono, że chusta jednak wyraźnie sprzyja bliskości i że łatwiej ją dzięki chuście realizować.