PDA

Zobacz pełną wersję : Dlaczego jest nas tak mało?????



matysia
02-04-2012, 12:13
Cały czas sie nad tym zastanawiam , dlaczego tak niewiele osób nosi swoje dzieci. Pracuje w Warszawie , a mieszkam pod i zeby dojechac musze sie przebić przez 3/4 Warszawy. Przez póltora roku widziała jedna mame w Tuli. Nie liczac chustomam z forum naszego, ,którymi sie umawiam w róznych celach. parenascie osób na festynie dzieciowym na jesieni i jedną też stąd w zoo. W ogóle jest nas strasznie mało, a wózków taszczonych , pchanych i wyjących w nich dzieci( jak dziś w tramwaju) całe mnóstwo. Brakuje nam reklamy , czy o co tu chodzi jak myślicie???

dankin-82
02-04-2012, 12:21
może też nie ta pora roku ;)

sharkah
02-04-2012, 12:22
A mi się zdaje, że jest coraz więcej :) Ja w ciągu ostatniego miesiąca widziałam 2 mamy, które nosiły maluszki w chuście tuż przed moim domem :D

Matysiu, wiesz, gdzie mieszkam, więc sama możesz sobie wyobrazić moje zdziwienie :wink:

Gabriela1999
02-04-2012, 12:23
Też mnie to zastanawia, każdy się tylko zachwyca albo gapi a i tak wkoło same wózki, jakby był to nieodłączny atrybut rodzicielstwa

Ulula
02-04-2012, 12:27
Wózki tak się wgryzły w powszechną świadomość, że nikomu nie przychodzi nawet do głowy noszenie jako alternatywa.
Poza tym, żeby nosić, trzeba trochę wysiłku, poczytać, zdobyć chustę, filmik na youtubie obejrzeć, poćwiczyć wiązanie, albo na warsztaty iść. A do wózka każdy głupi umie wrzucić bez żadnych ceregieli.

Reklamę też ma noszenie żadną - Reni w śniadaniówkach, gazetka z Rossmanna i mamy z forum spotykane na ulicy... To za mało żeby się przebić do ogólnej świadomości.

panthera
02-04-2012, 12:28
hm...jak mieszkałam pod warszawą to widywałam sporo chustomam w warszawie i tatów czasem też... ale fakt najczęściej latem.
za to tu w gdańsku spoza forum to może z jedną dwie przez 2 lata.

haha a teraz ja sama z wózkiem zasuwam :) i o dziwo - tak mi teraz wygodniej, naprawdę :)

matysia
02-04-2012, 12:35
Też mnie to zastanawia, każdy się tylko zachwyca albo gapi a i tak wkoło same wózki, jakby był to nieodłączny atrybut rodzicielstwa
No właśnie , a dzieci w nich niebo oglądają , a juz masakra jak rodzic uchetany po pachy dziecko niesie bo te w wózku siedzieć, leżeć nie chce. A w chuście/nosidle i wygodniej/lepiej dla kręgosłupa i przyjemnie blisko dla dziecka.


A mi się zdaje, że jest coraz więcej :) Ja w ciągu ostatniego miesiąca widziałam 2 mamy, które nosiły maluszki w chuście tuż przed moim domem :D

Matysiu, wiesz, gdzie mieszkam, więc sama możesz sobie wyobrazić moje zdziwienie :wink:

No to żeś mnie zaskoczyła , ja u nas nigdy nikogo.
W Legionowie ze dwa razy kogoś widziałam i wiem,ze mieszka tam Julita, która jest doradca(mnie uczyła-bo manualnie tempa jetem strasznie).

Może powinnyśmy jakoś rozreklamować to co robimy? O jeden artykuł był Szast-prast w polityce jeszcze.

Olapio
02-04-2012, 12:40
matusiu a Ty nosilas swoje starsze dzieci?
jesli nie to dlaczego? to moze byc odpowiedz na Twoje pytanie

a jesli chodzi o noszenie to jest nas coraz wiecej, przynajmniej u mnie na Bemowie
latem to nie ma dnia zebym nie widziala kogos w chuscie lub nosidle miekkim

mila_la
02-04-2012, 12:49
A mi się wydaje, że dla naprawdę dużej części ludzi chusta to dziwactwo i naprawdę (o zgrozo!) robienie dziecku krzywdy! Serio. Ja czasami napotykam takie spojrzenia mówiące dosłownie "A ta jak dziecko męczy!!! :omg:" Albo też zaczepki w stylu "O jaki biedny maluszek, nic tam nie widzi, musi się cały czas na mamę patrzeć!" Zazwyczaj tłumaczę, że to dobre dla dziecka, wygodne, że naturalna pozycja, bliskość itd. I że naprawdę widzi o wiele więcej niż gdyby jechał w wózku! :twisted: Ale coraz częściej mi się już nie chce gadać po prostu. Wolę pospacerować w spokoju i robić swoje :)
No ale ja tu sama jedna noszę, więc tym bardziej jesteśmy meeeega atrakcją dla otoczenia :hide:

martyna
02-04-2012, 12:54
A w chuście/nosidle i wygodniej/lepiej dla kręgosłupa i przyjemnie blisko dla dziecka.

nie dla każdego wygodniej, nie dla każdego lepiej, nie dla każdego przyjemniej ;)

a w temacie: po rozroscie forum o nowych uzytkownikow widac ze jest wiecej chustonoszacych (i zauwazam to nie tylko po zwiekszajacej sie liczbie userow)

nie lubie watkow demonizujacych wozki, srodek transportu jak kazdy inny, nie majacy nic wspolnego z podejsciem do macierzynstwa

matysia
02-04-2012, 12:55
matusiu a Ty nosilas swoje starsze dzieci?
jesli nie to dlaczego? to moze byc odpowiedz na Twoje pytanie

a jesli chodzi o noszenie to jest nas coraz wiecej, przynajmniej u mnie na Bemowie
latem to nie ma dnia zebym nie widziala kogos w chuscie lub nosidle miekkim

Nosiłam każde, dwadzieścia lat temu w wisiadle, potem miałam japońskiego ergonomika i totalne zdziwienie ,ze mi w czymś tak miękkim jest wygodnie. Franka najwięcej i jego dopiero w chuście tkanej i nosiłabym wcześniej gdybym znała kogoś kto by miał do mnie tyle cierpliwości co Julita. O chustach słyszałam już od lat , ale nie znałam nikogo kto mógłby mi pokazać jak nosić. I co ważniejsze nie wiedziałam gdzie szukać. trafiłam wreszcie na chustomamy na Forum gazetowym i tam tez na doradców.

Luna
02-04-2012, 13:04
i moim zdaniem, jest nas coraz więcej.
Nawet w moim niewielkim mieście dziewczyna związana z opolskim Klubem Kangura robi spotkania, na których pokazuje jak wiązać chustę :) Zatem, będzie nas jeszcze więcej :)

mila_la
02-04-2012, 13:18
Myślę, że zależy kto gdzie mieszka, chociaż tak, pewnie ogólna tendencja jest zwyżkowa! I to cieszy :)

modrooczka
02-04-2012, 13:30
Moja siostra nie nosi, bo do tej pory uważa to za magię (chociaż jej ze 4 razy juz pokazywałam kieszonkę). Udowodniłam, że czasem bez chusty ani rusz (dzięki temu mogła iść na ważny bankiet :-)), pokazałam, że mała lubi i się wtula nawet w ciocię, a co dopiero w mamę. NIC. Chusta za długa, nie taka (MOJE chusty są nie takie!!!! :ninja:), nie ma kiedy bo mała wciąż marudzi :?:, za skomplikowane.
Ja się nauczyłam sama z instrukcji i filmików. Jak teraz patrzę na stare zdjęcia to oczywiście robiłam błedy, ale nosiłam dużo i chętnie. Czemu? Bo lubiłam.

kista1
02-04-2012, 13:47
Mnie też się wydaje, że coraz więcej nas jest. Myślę, że to niechęć przed nieznanym odstręcza niektóre mamy, bo nie wiem jak, bo za długa chusta, bo zrobię dziecku krzywdę, często to słyszę, a w wózek wsadzisz i jedziesz ;)

Melissa
02-04-2012, 14:01
bo noszenie w chuście jest upierdliwe, trzeba dobrze rozłozyć materiał, ponaciagnąć, bo sie wpija w ramię albo kręgosłup boli, w kurtce zimowej jest niewygodnie, w lecie jest gorąco, bo spacer to najczęściej wyprawa na zakupy i łatwiej wrzucić je pod wózek niż nieść w rękach,... milion przyczyn jest przecież:ninja:

matysia
02-04-2012, 14:05
bo noszenie w chuście jest upierdliwe, trzeba dobrze rozłozyć materiał, ponaciagnąć, bo sie wpija w ramię albo kręgosłup boli, w kurtce zimowej jest niewygodnie, w lecie jest gorąco, bo spacer to najczęściej wyprawa na zakupy i łatwiej wrzucić je pod wózek niż nieść w rękach,... milion przyczyn jest przecież:ninja: A zwózkiem po krawężnikach , schodach , z wyjącym dzieckiem na rekach lepiej? Na pewno nie. ja szukałam już dawno alternatywy dla wózka, którego moje dzieci nie lubiły. wszystkie zresztą.

izka_74
02-04-2012, 14:06
Też mi się wydaje, że noszenie w chuście wcale nie jest takie proste, łatwe i przyjemne i ma tyleż wad i zalet, co wożenie w wózku. Jest tylko jedna różnica - albo się kocha mieć to dziecko blisko siebie i wówczas niedogodności się nie liczą, albo się tego nie czuje i wtedy każdy pretekst jest dobry.

Aha - i w chuście dzieć też potrafi drzeć się na całe gardło, przynajmniej mój ;) A jak się wtedy ludzie patrzą! :hide:

A tak w ogóle to czy musi być nas dużo? ;)

matysia
02-04-2012, 14:18
Też mi się wydaje, że noszenie w chuście wcale nie jest takie proste, łatwe i przyjemne i ma tyleż wad i zalet, co wożenie w wózku. Jest tylko jedna różnica - albo się kocha mieć to dziecko blisko siebie i wówczas niedogodności się nie liczą, albo się tego nie czuje i wtedy każdy pretekst jest dobry.

Aha - i w chuście dzieć też potrafi drzeć się na całe gardło, przynajmniej mój ;) A jak się wtedy ludzie patrzą! :hide:

A tak w ogóle to czy musi być nas dużo? ;)
Ja chciałabym ,zeby rodzicielstwo bliskości było popularne. Noszenie jest tego elementem. Wiele znajomych matek mówi mi ,ze nosiłyby ale ich plecy bolą. Moje dzieci przynajmniej wymagają noszenia, tulenia, przytulania przez znaczna część doby. Inne pewnie tak samo. dlatego moje zdziwienie,ze ludzie nie ułatwiają/uprzyjemniają sobie życia. Noszę, tule w chuście wieszajac pranie, robiąc sniadanie dla dzieci. Na stoku, na nartach, na plazy idąc na spacer po piasku. W sytuacjach, które dla mojego młodego sa stresujące np w metrze, którego za bardzo nie zna. ze mną blisko czuje się bezpieczny itd.

wildhoney
02-04-2012, 14:22
Brakuje nam reklamy , czy o co tu chodzi jak myślicie???
Nie, ja myslę, że ludzie uważają, że motanie jest trudne [sama tak myslałam, jak ja zazdrościłam zamotanym mamom!], albo że dzieciom jest w chustach źle, nie mają czym oddychać [też się tego obawiałam, nawet jeszcze będąc w ciąży w maju zaczepiłam chustomamę podobnych co ja gabarytów, czy duży biust nie przeszkadza w noszeniu] albo po prostu nie chcą z siebie robić "dziwaków" czy osób, których "nie stać na wózek, więc noszą w chuście" [autentyk:D]
Ale faktycznie, mało nas... [ale namówiłam koleżankę na noszenie, mędziłam i mędziłam, ostatnio napisała mi smsa, ze wreszcie się zamotała, nosiła i to je fajne!:)]

Kilerek_81
02-04-2012, 14:42
A moim zdaniem mimo wszystko nas więcej. Ale fakt jest faktem, że ludzie boją się nosić, pewnie z różnych względów, a to co ludzie powiedzą, albo uważają, że to trudne jest albo jeszcze inne powody. Ważne jest, że mimo wszystko temat chust, ze względu na info w sieci jest coraz bardziej dostępny.

martyna
02-04-2012, 14:43
A zwózkiem po krawężnikach , schodach , z wyjącym dzieckiem na rekach lepiej? Na pewno nie. ja szukałam już dawno alternatywy dla wózka, którego moje dzieci nie lubiły. wszystkie zresztą.

matysiu, odnosze wrazenie, ze zakladasz, ze dzieci wozkowe wyja z tego powodu, ze sa w wozku a nie na plecach u mamy :?

wozkiem po kraweznikach? nie widze problemu
schody - tu gorzej faktycznie jak mama musi zniesc/wniesc wozek
wyjace w wozku dziecko - ani moje ani moich psiapsiolek dzieci nie wyly w wozu
ale czego to dowodzi? rownie dobrze moge napisac, ze jak moje nie wylo to wozkujmy drogie panie bo wozkowanie wspaniale jest

doceniam chuste, ale nie uwazam, ze to jedyna sluszna droga
znam mase matek nie chustujacych ktorym idea rodzicielstwa bliskosci jest bardzo bliska, wiec ja rozgraniczylabym chusty i rodzicielstwo bliskosci (chociaz i dla mnie to jest wspolne, ale serio - nie musi byc)

panthera
02-04-2012, 15:28
matysiu, odnosze wrazenie, ze zakladasz, ze dzieci wozkowe wyja z tego powodu, ze sa w wozku a nie na plecach u mamy :?

wozkiem po kraweznikach? nie widze problemu
schody - tu gorzej faktycznie jak mama musi zniesc/wniesc wozek
wyjace w wozku dziecko - ani moje ani moich psiapsiolek dzieci nie wyly w wozu
ale czego to dowodzi? rownie dobrze moge napisac, ze jak moje nie wylo to wozkujmy drogie panie bo wozkowanie wspaniale jest

doceniam chuste, ale nie uwazam, ze to jedyna sluszna droga
znam mase matek nie chustujacych ktorym idea rodzicielstwa bliskosci jest bardzo bliska, wiec ja rozgraniczylabym chusty i rodzicielstwo bliskosci (chociaz i dla mnie to jest wspolne, ale serio - nie musi byc)

dokładnie. na prawdę niektórym wygodniej jest wozic wózkiem. dziecko nie wrzeszczy, w domu maja windę, poruszają się po równiutkich chodnikach gdzie sa zjazdy i nie trzeba unosic przy krawężnikach, a przy okazji pod wózek wrzucą dużo ciężkich zakupów. i z czym tu dyskutować?
a tulić można nie tylko w chuście. i grunt żeby to robić! :)

fakt od kiedy przestałam nosić Maciek duzo częściej się tuli do mnie w domu, przybiega przytulić się na placu zabaw, ale w wózku nie protestuje (ew ze chce iść sam) ja tam dziękuje wynalazcy spacerówki, miałabym dużo trudniej bez tego ustrojstwa.

matysia
02-04-2012, 15:53
ja mieszkam pod Warszawa i w moim najblizszym otoczeniu nie ma chodników tylko dziura na dziurze. Przy Matyldzie częściowo nosiliśmy z m wózek, ona nie lubiła telepania, budziła się z najgłębszego snu. Wnoszenie wcześniej na 3 bez windy, kiedy mieszkaliśmy w bloku bez windy z zakupami i dzieckiem tez jakoś ciepło nie wspominam. Dla mnie chusta to eureka i wybawienie z wielu kłopotów.

ph78
02-04-2012, 16:04
Mnie też się wydaje, że coraz więcej widzę chustorodziców. Przed pierwszą ciążą to nie zwracałam w ogóle uwagi, w ciąży nie byłam przekonana, w pierwszych tygodniach czułam się jak kosmita, na którego wszyscy patrzą:party:

A teraz z zaskoczeniem na prawie każdym weekendowym spacerze widzę ludzi z chustami czy w parku, czy w lesie, czy w centrum miasta.
Hitem było dla mnie spotkanie La Leche League, gdzie chyba wszystkie mamy miały chusty:love:, a ja żadnej nie znałam i myślałam, że w tym pokoleniu wszystkie dzieciaki są chustowane:lol:

aladw
02-04-2012, 16:39
ja pierwsza corke wynosilam i wytulałam a ta druga to kosmitka!!!! woli lezec w wozku i sama zasypiac a nie bujajac na rekach (wpada w histeryczny placz), spi najlepiej jak wozek jedzie po kostce brukowej regularnie telepie jej tylkiem...no i spina sie cala jak schodze z nia po schodach....a moze cos jej jest?

po prostu sa takie dzieci co lubia wozki a zdecydowanie latwiej wozkiem wyjsc (w miescie:)) i zrobic zakupy etc tak jak piszecie

chusta jest niezastapiona w trudnym terenie, przy dziecku nietolerujacym wozka itp

no i przy kolkach

no i przy usypianiu:D

negrita
02-04-2012, 16:49
Po prostu ludzie na osoby noszące w chuście patrzą jak na dziwolągi.
Nawet moja mama, którą w dzieciństwie nosiła babcia w chuście stwierdziła, że chyba się cofam w rozwoju. Większość osób, które nawet myślą o chustonoszeniu uważa, że jest to trudne -tak zamotać się 5 metrami materiału i do tego jeszcze nie zgubić dziecka.

wildhoney
02-04-2012, 17:16
Coś z tym cofaniem się w rozwoju jest - mój mąż stwierdził, że on nie jest aborygenem, by nosic w chuście, on cywilizowany człowiek będzie woził w wózku.
To niech se wozi:)

jul
02-04-2012, 19:44
bo noszenie w chuście jest upierdliwe, trzeba dobrze rozłozyć materiał, ponaciagnąć, bo sie wpija w ramię albo kręgosłup boli, w kurtce zimowej jest niewygodnie, w lecie jest gorąco, bo spacer to najczęściej wyprawa na zakupy i łatwiej wrzucić je pod wózek niż nieść w rękach,... milion przyczyn jest przecież:ninja:

wydaje mi się, że jeśli większość dochodziłaby do tego etapu i na nim zrezygnowała, to byłoby nieźle - myślę, że raczej chodzi o nieznajomość tematu albo nastawienie, że to coś ekstremalnie trudnego.

W mojej dzielnicy jak tylko zrobiło się cieplej, a ja szłam na pocztę, wchodząc mijałam się z jedną zamotaną mamą, wychodząc z drugą, zamotane mamy zresztą widuję tu dość często (i nie tylko forumowe koleżanki ;)). Od dłuższego czasu znajome/rodzinne mamy albo w chustach noszą (choć raczej używają też wózków, co i ja robię), albo się wiecznie chcą się nauczyć, ale wydaje im się to masakrycznie trudne i z tą chęcią nauczenia się pozostają aż dziecko zrobi się za duże, jeden znajomy gadżeciaż techniczno-nowoczesny kupił bb i zachwalał ile w nim usprawnień, jaki sprytny, ile patentów etc - rzeczywiście typ, który patrzył na mnie jak na "dziką" kiedy motałam. Większość z tych osób (też noszących, ofc) jest zupełnie pozaforumowa. Poza dużymi miastami na pewno wygląda to inaczej.

Zastanawiając się czemu ludzie nie noszą, weźmy pod uwagę fakt, kiedy chusty w ogóle do nas w nieco szerszym zakresie trafiły! No i to, że ludzie idą na spacer z wózkiem niekoniecznie znaczy, że w ogóle nie chustują! (choć często patrzę pod wózkami w koszach i tam zadziwiająco mało chust jest - ja praktycznie nie wychodzę bez chusty/nosidła ;))

grimma
02-04-2012, 19:57
ja widze ze chust jest coraz wiecej.
np wiecej niz 6lat temu
informacja, wybor, reklama znacznei wiekszy niz 6lat temu. i literatura i wspieranie sie w noszeniiu.

po prostu to nie dla kazdego jest wygodne i wydaje sie wlasciwe. i dla mnie to jest ok

roneczka
02-04-2012, 20:09
Chyba coś jest na rzeczy.
U mnie w mieście kilka lat temu była jedna chusta i jeden laufrad-obie rzeczy moje i widoczne na ulicy.
Teraz laufradów jest dużo więcej a chusta nadal jedna :-(

AS
02-04-2012, 20:18
Mieszkam na wsi - ok. 800 domów. Jak zaczynałam nosić 2 lata temu, byłam drugą noszącą - dowiedziałam się o tym niedawno od sąsiadki, która sama nosiła wcześniej :) Teraz jest nas minimum 10 osób, w tym 4 noszących tatusiów. Nikt mnie nie zaczepiał czy jestem z forum, a awatar mam charakterystyczny i rozpoznać mnie raczej można. Zakładam, że większość jest spoza forum.
W pobliskim mieście w chuście widziałam 3 mamy, tzn. widziałam 3 różne chusty, być może mama jedna i ta sama :) i znam z forum 2 chustomamy.
Najtrudniej ma pierwszy, potem ludzie patrzą, pytają, jak się temat opatrzy, to nie budzi sensacji i łatwiej kolejnym.

edit: I przyszło mi do głowy, że najlepiej przekonujemy "w akcji". Np. w ciasnym sklepiku czy idąc po schodach.

manzana
02-04-2012, 21:14
Ja zauwazylam, ze im cieplej, tym wiecej spotykam noszacych mamus spoza forum, ostatnio poszlam do przychodni pod domem, a tu az dwie mile chustomamy z niemowlakami, wiec sobie pogadalysmy, potem w sklepie z zabawkami jeszcze inna spotkałam. Za to jak codziennie bywam na Pradze, to ani jednej chustomamy tam nie widziałam, chociaż wiem, ze tam tez funkcjonują, może się chowają przede mna:mrgreen:

nowa_aleksandria
02-04-2012, 21:30
jest na więcej, oj tak. mam w klasie syna chustomamę - nie z forum. i psiapsiółę chustującą, też spoza forum. i w okolicy jeszcze kilka mam, które przynajmniej wiedzą co to chusty, chociaż nie noszą, bo się nie wgłębiły w temat. co prawda jestem najbardziej chustującą mamą w swojej wsi, ale noszę od roku i już nie robi to na nikim wrażenia. opatrzyłam się. czasami pytają, czy mnie nie bolą plecy. ja mówię pani, daj pani spokój, jakbym to ustrojstwo pchała po naszych uliczkach krzywy, to dopiero by mnie bolało.

wildhoney
03-04-2012, 11:09
A ja dowiedziałam się ostatnio od mamy, że jej koleżanka chustowała w mojej Rabce 30 lat temu :omg:

misia83_83
03-04-2012, 14:37
MALO MALO...juz pisalam nawet,ze jak bylam w lipcu we Wroclawiu,przez 2 tyg godzinami szwedalam sie po miescie,parkach, zoo itp...i spotkalam jedna jedyna mame w MT...i to tyle :(

guzik
03-04-2012, 20:12
zimą to rzeczywiście wydaje się mało.
ja mam kilka chustujących koleżanek spoza forum, a dziś się dowiedziałam, że sąsiadka swojego 2miesięcznego synka nosi:) -choć na razie tylko w domu.

patrysha
03-04-2012, 21:26
A ja w Gdańsku widzę coraz więcej mam zachustowanych, nie mówiąc już o tym, że moje ciężarne koleżanki lub te co niedawno urodziły są bardzo zainteresowane tematem, posiadają chociaż jedna chustę. Myślę, że wraz z ciepłymi dniami wylegną na ulicę :D

dirk5
03-04-2012, 21:40
bo noszenie w chuście jest upierdliwe, trzeba dobrze rozłozyć materiał, ponaciagnąć, bo sie wpija w ramię albo kręgosłup boli, w kurtce zimowej jest niewygodnie, w lecie jest gorąco, bo spacer to najczęściej wyprawa na zakupy i łatwiej wrzucić je pod wózek niż nieść w rękach,... milion przyczyn jest przecież:ninja:


Też mi się wydaje, że noszenie w chuście wcale nie jest takie proste, łatwe i przyjemne i ma tyleż wad i zalet, co wożenie w wózku. Jest tylko jedna różnica - albo się kocha mieć to dziecko blisko siebie i wówczas niedogodności się nie liczą, albo się tego nie czuje i wtedy każdy pretekst jest dobry.

Aha - i w chuście dzieć też potrafi drzeć się na całe gardło, przynajmniej mój ;) A jak się wtedy ludzie patrzą! :hide:

A tak w ogóle to czy musi być nas dużo? ;)

Sie podpiszę :thumbs up:...

No i zgadzam się z tym, co jul napisała, aczkolwiek, noszące bywają tak skutecznymi nosicielkami... wirusa ;), że naprawdę pojawienie się jednej, często czyni zjawisko powszechniejszym.

Inna sprawa, gdy owe noszące dopada zmęczenie materiału :roll:... Jak Pantherę i... mnie ostatnio :-(.

Paulinina
03-04-2012, 21:42
ja widze ze chust jest coraz wiecej.
np wiecej niz 6lat temu
informacja, wybor, reklama znacznei wiekszy niz 6lat temu. i literatura i wspieranie sie w noszeniiu.

Też mam wrażenie, że wiedzy o chustach więcej! W ciąży zgłębiałam temat szkół rodzenia - w końcu się nie zdecydowałam, ale w paru takich szkółkach w Krakowie jako dodatkowy warsztat było właśnie chustonoszenie. Chusty w programach śniadaniowych to też jakaś forma popularyzacji - zaczepiła mnie kiedyś starsza pani, żeby pogratulować, bo ona wie z telewizji, że to bardzo zdrowo ;)

Noszenie ma swoje plusy i minusy. NIE MUSI być nas wcale dużo. Warto tylko, żeby rodzice wiedzieli, że mają taką opcję.

Hester
05-04-2012, 13:07
nie dla każdego wygodniej, nie dla każdego lepiej, nie dla każdego przyjemniej ;)

a w temacie: po rozroscie forum o nowych uzytkownikow widac ze jest wiecej chustonoszacych (i zauwazam to nie tylko po zwiekszajacej sie liczbie userow)

nie lubie watkow demonizujacych wozki, srodek transportu jak kazdy inny, nie majacy nic wspolnego z podejsciem do macierzynstwa

O to, to :) Ja chustuję od niedawna (choć w sumie pierwsza kólkowa Bebelulu miałam 5 lat temu...) ale traktuje to utylitarnie - czasem jest lepsze niż wózek dla mnie, czasem gorsze. Nie przywiązuję do tego żadnej ideologii i wolałabym by chustowanie w powszechnym mysleniu się nie równało jakis sposób wychowywania - nie jestem zwolenniczka AP a w chuście nosze, i jesli chcecie propagować chusty to wydaje mi się że trzeba to robić bez dokładania ideologicznej otoczki, bo ani to konieczne, ani nie zachęci masowo ludzi.

elson
20-04-2012, 00:17
Tak mało? Tylko w moim bloku (42 numery, większość emeryci) są trzy chustomamy! Ale poważniej - myślę, że poza sytuacjami, że chusty jako wynalazek ludzkości komuś się po prostu nie podobają, ograniczeniami są: mała dostępność szkoleń/doradztwa oraz w niejednym przypadku brak kasy. Z kasą chodzi mi o taka sytuację, że ktoś zastanawia się, że fajnie może byłoby tak nosić dziecko, ale nie ma pewności, że byłby w stanie poprawnie wiązać chustę. Więc nie ryzykuje kolejnego wydatku na ładną ale tylko może pożyteczną rzecz w sytuacji, gdy ma i tak napięty budżet.
Nie jestem pewna, ale może być też tak, że chusta jest spostrzegana jako akcesorium dla dzieci poniżej roku ale zarazem już nie noworodków i po okresie wczesnoniemowlęcym.

anasta
20-04-2012, 00:36
Z kasą chodzi mi o taka sytuację, że ktoś zastanawia się, że fajnie może byłoby tak nosić dziecko, ale nie ma pewności, że byłby w stanie poprawnie wiązać chustę. Więc nie ryzykuje kolejnego wydatku na ładną ale tylko może pożyteczną rzecz w sytuacji, gdy ma i tak napięty budżet.

Prawdę powiedziawszy, zawsze dziwi mnie argument o cenie chusty na tle cen innych, o wiele bardziej bezużytecznych rzeczy dla noworodka, które szczególnie babcie i dziadkowie namiętnie kupują, na przykład rożek, który potrafi kosztować kilkadziesiąt złotych, albo "wyprawka" w rozmiarze 56, która jest za mała dla większości noworodków. Przepraszam za OT.

mamaslon
20-04-2012, 00:49
:lol:odp. na temat jest prosta i zawiła :lol:
a ma na imie tradycja :duh:

ingrid
20-04-2012, 08:32
Dla mnie na początku chusty były za drogie - nie wiedziałam, że można kupić używaną. I bałam się sama motać, pierwsze próby robiłam na misiu, używając elastycznej chusty Pentelki.

Od koleżanki, którą namawiałam na motanie usłyszałam, że nie nosi, bo za dużo z tym roboty (z czym się zgadzam, na szybko jak muszę wziąć psa na siku to wolę małego wrzucić do ergo).

Od innej: że się boi, ze dziecko się odzwyczai od wózka.

I mój hit: sąsiadka stwierdziła, że jej się nie podoba ten styl, bo UWAGA - jej się wydaje, że w chustach to tylko hippisi noszą :lool: I nie dała się przekonać, ze jest inaczej.

Tak sobie myślę, że wiecie co byłoby fajne? DARMOWE warsztaty chustowe. Wiem, że takie bywają, ale chyba rzadko, a jak byłam w ciąży na żadne się nie załapałam, nie wiedziałam też wtedy o chustoforum. Na płatne nie poszłam, bo było szkoda mi kasy, zresztą chusty nie miałam, dziecka jeszcze też nie, więc odpuściłam. A szkoda, bo mogłam zacząć nosić wcześniej.

Hester
20-04-2012, 12:10
Ja tez uważam, że powinno być więcej darmowych warsztatów - no brafitting jest za darmo, nawet jak nie kupsiz stanika, ale sprzedawcy wiedzą, że to dla nich inwestycja bo jak ktoś zacznie chodzić w dobrze dobranym staniku, to nie wróci prędko do starych nawyków. Z chustami według mnie jest podobnie - cięzko sobie wielu osobom pozwolić na kolejne spotkanie dla rodziców w ciązy za 100zł albo taka konsultacja, szczególnie że jeszcze potem trzeba chustę kupić. Ale nie znam nikogo, kto by w warsztatach uczestniczył i nie chciał potem mieć chusty lub ergonomika... więc może warto nakłaniać do takich warsztatów lub sponsorowania ich producentów chust :)

I naprawdę, wiązanie się nie jest łatwe. No pomyślcie, masz pierwsze dziecko, nie ogarniasz jeszcze jego obsługi - czasem boisz się nawet podnieść nie tak, takie jest malutkie, a Ty jestes niepewna. I masz je tak po prostu sama po filmiku z jutjuba przerzucić przez ramię, wsadzić do kieszonki i naciągac, jak mu głowka lata na wszystkie strony? I nosić go jak nie wiesz czy wszystko robisz dobrze i krzywdy nie narobisz? Cięzka sprawa jak dla mnie...

Ulula
20-04-2012, 12:20
Tak sobie myślę, że wiecie co byłoby fajne? DARMOWE warsztaty chustowe. Wiem, że takie bywają, ale chyba rzadko, a jak byłam w ciąży na żadne się nie załapałam, nie wiedziałam też wtedy o chustoforum. Na płatne nie poszłam, bo było szkoda mi kasy, zresztą chusty nie miałam, dziecka jeszcze też nie, więc odpuściłam. A szkoda, bo mogłam zacząć nosić wcześniej.

W Poznaniu dziewczyny organizują warsztaty za symboliczne 2 zł i to jest świetna sprawa. Wyprztykaliśmy się z kasy na wyprawkę, więc gdyby nie to, nigdy bym M. nie namówiła. A teraz jest wielkim fanem chust i coraz szybciej mota kieszonkę :). Z daleka chusty wyglądają na bardzo skomplikowane, więc często kluczowe jest żeby ktoś pokazał na spokojnie, że zawiązać można ucząc się kilku prostych kroków.

cube
20-04-2012, 12:35
Myślę, że więcej mam nosi w domowym zaciszu niż na zewnątrz. Sama najczęściej noszę w domu i na spacerze z psem. Na zakupy wybieram wózek, nie uśmiecha mi się nieść na plecach 12 kg i drugie tyle w rękach ;)
Poza tym najlepsze do noszenia są takie maluchy, które nakarmione błogo sobie śpią. A czas niestety leci nieubłaganie :( Teraz mój roczniak usiedzi w chuście (nad czym bardzo ubolewam) maksymalnie 20 minut. Później jest wrzask i sprężynowanie :D
No i na koniec taka mała uwaga - w moim mieście jestem chyba jedyna noszącą. W ogóle mi to nie przeszkadza :D

matysia
20-04-2012, 12:38
Myślę, że więcej mam nosi w domowym zaciszu niż na zewnątrz. Sama najczęściej noszę w domu i na spacerze z psem. Na zakupy wybieram wózek, nie uśmiecha mi się nieść na plecach 12 kg i drugie tyle w rękach ;)
Poza tym najlepsze do noszenia są takie maluchy, które nakarmione błogo sobie śpią. A czas niestety leci nieubłaganie :( Teraz mój roczniak usiedzi w chuście (nad czym bardzo ubolewam) maksymalnie 20 minut. Później jest wrzask i sprężynowanie :D
No i na koniec taka mała uwaga - w moim mieście jestem chyba jedyna noszącą. W ogóle mi to nie przeszkadza :D

No tu fakt, ja tez głównie nosze w domu. Do sklepu rzadko jeżdżę z Frankiem. Czyli na zewnątdz to tak 1-2 tygodniowo. Może w lato będzie nas więcej. Ja wózka dla odmiany w ogóle nie używam.

jul
20-04-2012, 13:05
ale warsztaty chustowe darmowe (albo za symboliczną opłatę) są - zwłaszcza w takim dużym mieście jak Warszawa, trzeba tylko wiedzieć, że się chce, poszukać i pojechać, są też sklepy z chustami, gdzie też wszytko od razu pokażą i nauczą...

W swoim czasie namawiałam koleżankę żeby podjechała darmowo nauczyć się wiązać do Śródmieścia do sklepu gdzie kupiłam dla niej chustę, gdzie Vega obiecała jej wsio pokazać, albo do Stu Pociech czy Kalimby, był opór, ostatecznie niechętnie sama ją nauczyłam (jak uczyłam byłam w zaawansowanej ciąży, nie nosząca od kilku miesięcy, no i uważam że lepiej żeby tłumaczył instruktor)... Nosiła i to sporo do momentu aż synek zrobił się za ciężki do jej chusty, ale może ten opór przed instruktorem jest jakiś powszechniejszy?

matysia
20-04-2012, 13:20
Chyba nie ,bo ja gdyby nie certyfikowany instruktor to bym się w życiu nie zdecydowała na noszenie. Dla mnie było profesjonalista=bezpieczeństwo w chuście mojego dziecka.A i jestem kompletnym antytalentem manualnym. Prostej kieszonki uczyłam się z tydzień.

nimfa
20-04-2012, 13:20
a ja jak w ciąży myślałam o chuście to stwierdziłam, że nie bardzo jest mi potrzebna (teraz wiem, że się myliłam).
A teraz po wsi to szczerze mówiąc wózkiem mi po prostu wygodniej (ale Docia już w spacerówce jeździ) no chyba, że do lasu chcę z nią iść to wtedy chusta jedynym wyjście jest. Chusta przyda się jak będę chciała jechać na skałki z Małą czy jak na rynek jadę bo wlec z sobą tą ciężką kolumbrynę jaką jest wózek to mi się nie uśmiecha :mrgreen: a w domu nie noszę w chuście bo szczerze mówiąc nie potrzebuję.

A czemu nas tak mało??? Większość uważa, że to trudne i nie wygodne. Choć ostatnio koleżanka podpytywała co kupić dla jej synka który jeszcze w brzuszku siedzi :mrgreen:

Hester
20-04-2012, 14:06
Warszawa to nie cała Polska - znaleźc warsztaty darmowe nie jest wcale tak łatwo poza nią. Ok, w stolicy cos tam jest (choć dla mnie pierwszy możliwy termin znalazł się po pól roku szukania, w ten weekend - i nie, nie dlatego że nie chcę tylko że w środku tygodnia, w środku dnia jestem z trójką małych dzieci i nie mam szans na nauczenie się z nimi czegokolwiek, i podejrzewam ze więcej mam ma po prostu wtedy pracę/inne dzieci/inne obowiązki). Ile takich Kalimb jest po Polsce? Z tego co czytalam to w takiej ZG - miasto wojewódzkie, bądź co bądź, ma się Klub Kangura zamknąć. Czyli co, kilkaset tysięcy kobiet z regionu chyba nie bardzo będzie mialo dostęp do darmowego liub chociaż taniego sposobu nauki chustowiązania. Maja jechac do Poznania zeby zobaczyć czy może to cos dla nich? Jak dla mnie to nie brzmi super prosto...

misia83_83
20-04-2012, 22:36
A ja nosze teraz juz tylko na dworze. Tibi jest w 100 proc bezwozkowy ale jak ide do sklepu to zawsze zabieram wozek...na zakupy!! Dziec na plecach, a zakupy w wozku. Czyli moim zdaniem dokladnie tak,jak ma byc :)))

wiki100
20-04-2012, 23:04
nie wiem, czy już ktoś pisał, ale moim zdaniem główna przyczyna jest taka: większość ludzi po prostu boi się "wychylać" czyli zrobić cokolwiek inaczej niż wszyscy (większość) robią...

magda_32_0
20-04-2012, 23:09
Wiki100 - racja.

Tola_zet
21-04-2012, 09:57
IMO nie bez wpływu jest znikoma ilość chustosklepów stacjonarnych oraz brak chust i nosideł ERGO w tradycyjnych sklepach dzieciowch (co jest dla mnie w ogóle mega zagadką - taka polityka dystrybutorów).

Ludzie się o tym nie dowiadują, a nawet jak się dowiedzą to muszą wydać 200 - 500 plnów na coś czego nie mogą dotknąć / przymierzyć / obejrzeć na żywo.

Dla niektórych baza nie do przejścia.

cube
21-04-2012, 11:15
IMO nie bez wpływu jest znikoma ilość chustosklepów stacjonarnych oraz brak chust i nosideł ERGO w tradycyjnych sklepach dzieciowch (co jest dla mnie w ogóle mega zagadką - taka polityka dystrybutorów).

Ludzie się o tym nie dowiadują, a nawet jak się dowiedzą to muszą wydać 200 - 500 plnów na coś czego nie mogą dotknąć / przymierzyć / obejrzeć na żywo.

Dla niektórych baza nie do przejścia.

Słuszna uwaga :)

negrita
21-04-2012, 21:54
IMO nie bez wpływu jest znikoma ilość chustosklepów stacjonarnych oraz brak chust i nosideł ERGO w tradycyjnych sklepach dzieciowch (co jest dla mnie w ogóle mega zagadką - taka polityka dystrybutorów).

Ludzie się o tym nie dowiadują, a nawet jak się dowiedzą to muszą wydać 200 - 500 plnów na coś czego nie mogą dotknąć / przymierzyć / obejrzeć na żywo.

Dla niektórych baza nie do przejścia.

Aj agri tu

ostroszyc
21-04-2012, 22:28
Ano właśnie, jak się w sklepach dzieciowych widzi wisiadła które można przymierzyć i wózki to się kupuje to co się widzi. Potem na ulicy też się widzi wózki, ewentualnie wisiadła. I tak to się nakręca.

Hester
21-04-2012, 22:47
A jest jakis pomysł czemu tych ergonomików nie ma w sklepach? Dziwne to dla mnie bardzo, przeciez czesto sprzedają to duże firmy i mogłyby wejść spokojnie :hmm: