PDA

Zobacz pełną wersję : Chusta zimą - czy bezpiecznie?? //połączone



Strony : [1] 2

jasminee
28-11-2008, 22:18
Moze taki watek juz byl - w takim razie prosze o namiar :)

To nasza pierwsza zima w chuście i mam dylemat. Kilka dni temu zrobilo sie chlodno, chwycił mrozik i na chodnikach zrobilo sie slisko. Wyszlam z Tymkiem na spacer i pojawil sie problem, bo kilka razy mi noga pojechala na oblodzonym chodniku :( Oczami wyobrazni juz widze jak wywijam orla i upadam przygniatajac mlodego :( Niby przez ostanie trzy zimy tylko raz mi sie zdarzylo zaliczyc glebe....ale wiadomo jak to jest, nie przewidze tego. Zal mi rezygnowac z chusty bo pchanie ciezkiego wozka po blocie i sniegu tez nie nalezy do przyjemnosci. No i tez boje sie, zeby mi sie dziecko od chusty nie odzwyczailo:D Sama nie wiem....

Nymphadora
28-11-2008, 22:25
kiedys byl w telewizji (niemieckiej) reportaz o kobiecie, ktora sie przewrocila z dzieckiem w nosidelku i dziecko doznalo ciezkich obrazen...

jak jest slizgawica, to wole nie ryzykowac

myrra
28-11-2008, 22:27
Ja powiem Ci, że zimą non stop sie wywracam :oops: Także ja chyba z noszenia przy niesprzyjających warunakch (śliskie chodniki) zrezygnuję, tym bardziej, że młodego noszę na plecach a przy upadku zwykle lece do tyłu ;)

JJ
29-11-2008, 01:13
hmmmm??? dobrze ze poruszylas ten temat :) sama troche o tym myslalam mimo ze u nas nie ma zimnych zim :) ... czasem jest tak ze to wlasnie myslenie przyciaga takie zdarzenie :(... zaleznie od okazji raz uzywam chusty a raz wozka :)

a-linka
29-11-2008, 01:22
całą opprzednia zimę nosiłam młodego w chuście... z przodu...
wywróciłam sie raz...
młody nawet się nie obudził :lol:
siła anszej podświadomości jest naprawdę ogromna i pozwoli nam ochronić "cenny ładunek" :D
no i IMO jest tak, że przyciągamy to, o czym najintensywniej myślimy i co budzi nasze silne emocje :?
a strach i lęk są niestety dość silnymi emocjami...
wybór nalezy do każdej z nas, jak zawsze ;)

Dagmara
29-11-2008, 01:28
Zgadzam się z Alinką ;) Poza tym przewrócić można się zawsze, nie tylko w zimę, choć zimą zdecydowanie łatwiej, natomiast nie oszukujmy się, zimy w większej części Polski już dawno nie było i ponoć w tym roku ma wcale nie być lepiej - ja mam nadzieję że będzie, jak będzie te wyjdziemy z sankami, a nie z chustą i tyle 8)) a do autobusu noszę zawsze młodego z przodu, co by usiąść swobodnie.

hanti
29-11-2008, 09:39
temat pojawia się co roku :)

ja noszę, jeszcze nigdy się nie wywróciłam. Moje dziecie nie wózkowe i nie obawiam się że byłby to dla niej duży stres, gdybym teraz ją do wózka wrzuciła (nie chcę próbować)

A obawiam się że idąc z wózkiem, gdybyś wpadła w poślizg :wink: i wywróciła się to pociągnęłabyś wózek za sobą (to odruch-złapać się, na tym się NIE panuje), więc nadal bezpieczniej jest wyłożyć się w chuście, bo lecisz na pupę

Meta
29-11-2008, 11:39
W tamtą zimę widziałam, jak mama pośliznęła się na oblodzonym osiedlowym chodniku i padając, przewróciła też wózek... Dziecko było już trochę odrośnięte, opatulone jak niedźwiadek i owinięte porządnie - na szczęście nic mu się nie stało. Wypadek może się zdarzyć każdemu i w każdej sytuacji, więc wg mnie nie można demonizować chust.

Budzik
29-11-2008, 13:02
Poza tym przewrócić można się zawsze, nie tylko w zimę

ano. Ja wywróciłam się z młodym w chuście raz (on z przodu, w 2x, i ja poleciałam na przód) i to wcale nie na lodzie, a na rozlanym jogurcie w sklepie. A on nawet oka nie otworzył, spał sobie.
Nosiłam caluteńką zimę, w ogóle nie używając wózka, ani raz nie zdarzyło mi się poślizgnięcie. Nawet mi to do głowy nie przyszło.

aniuki
29-11-2008, 14:47
jak gołoledź to ja w ogóle nie szaleję a jak po prostu trochę sliskie chodniki to moim zdaniem podobne ryzyko że mi się wypsknie wózek jak się przewrócę albo go pociągnę jakoś lecąc i się go łapiąc.
w chuście się wywaliłam latem, w górach.. POla miała 4mce, nawet się nie obudziła

a ze spacerówką miałam ostatnio fatalną sytuację choć nie bylo ślisko
przy zjezdzie z krawężnika kółko utknęło między wysokimi krawężnikiem a asfaltem, bo asfalt nowy był jakos tak wylany z odstępem. no i wózek wyrwało mi z rąki i cały się obrócił, tak jak rower przez przednie koło. generalnie wózek wylądował na dziecku a dziecko na asfalcie
koszmar taki ze wolę dokładnie sobie nie przypominać. mała nawet nie miauknęła, nic jej nie było ale brrrrrrrr
od tej pory moje zaufanie do wózków (i do siebie samej z wózkiem) zmalało

ale oczywiście najważniejsze żeby wybrać to z czym same czujemy się pewniej, to dosyć osobisty wybór

visenna2
29-11-2008, 14:58
W tamtą zimę widziałam, jak mama pośliznęła się na oblodzonym osiedlowym chodniku i padając, przewróciła też wózek... Dziecko było już trochę odrośnięte, opatulone jak niedźwiadek i owinięte porządnie - na szczęście nic mu się nie stało. Wypadek może się zdarzyć każdemu i w każdej sytuacji, więc wg mnie nie można demonizować chust.


Mnie sie to zdarzyło. Wywaliłam młodą z wózkiem (chust jeszcze wtedy nie znałam :) ).
W chuście sie nie przewróciłam póki co na sliskim, i nie boję się tego.
Kiedyś miałam mocno uszkodzoną rękę, musiałam na nią uwazać i tak się zdarzyło, że się przewróciłam, akurat była ostra zima. Odruchowo upadłam tak, żeby chronić rękę, nawet nią o glebę nie stuknęłam. Z dzieckiem byloby tak samo. Wolę wywinąć orła w chuście, bo przynajmniej częściowo nad tym panuję, w przypadku wózka zupełnie nie mam kontroli nad tym co się z zawartością wózka dzieje.

agatkie
29-11-2008, 23:40
W chuście jeszcze się nie przewróciłam, natomiast w zeszłym roku nie mogłam sobie poradzić z moim ówczesnym wózkiem. Miał dosłownie łyse opony (takie fabryczne, zupełnie nie przystosowane na polskie drogi) i fruwałam za nim, żeby jakoś go ujarzmić. Wyglądało to z boku komicznie, ale mi wcale wesoło nie było.
Z wózkiem też o mało nie spadałam ze schodów (na szczęście znosiłam sam wózek bez dziecka).

Z chustą (tfu, tfu..) jeszcze nic takiego mi się nie przytrafiło.

Tak czy inaczej trzeba mieć na pewno bezpieczne buty, z jakąś nieślizgającą się podeszwą.

jasminee
29-11-2008, 23:43
No to mi troche przywrocilyscie wiary w zimowe chustowanie :)

rebelka
29-11-2008, 23:44
Ja nie mam wyjścia,młody wózka nienawidzi, zresztą mam już na niego kupca a do spacerówki jeszcze go nie wsadzę. Także tak czy siak będziemy się zimą chustować :)

comega
30-11-2008, 00:27
Teraz jesienią prawie wywinęłam orła na nierównym chodniku, oczywiście z dzieckiem w chuście z przodu. Nie mogłam uwierzyć, że udało mi się ustać, choć noga całkiem się wykręciła. Idę o zakład, że gdyby nie synuś, to z pewnością bym leżała.

kalinejka
05-12-2008, 03:56
Mi się zdarzyło spaść ze schodów z 3 miedsięcznym dzieckiem i skręcić nogę. Gdybym miała wtedy małą w chuście, to bym się złapała poręczy albo podparła łapami, a jako że miałam ją luzem - znosiłam do wózka stojącego na klatce - to odruchow chroniłam dziecko. Nic nie zauważyła, a ja byłam w stanie wstać dopiero kiedy przyszła teściowo i wzięła małą. Wydaje mi się, że z chustą bezpieczniej.

kobra
05-12-2008, 04:28
Nosiłam caluteńką zimę, w ogóle nie używając wózka, ani raz nie zdarzyło mi się poślizgnięcie. Nawet mi to do głowy nie przyszło.

u mnie bylo identycznie, nosilam cala zime, bez wzgledu na to czy bylo slisko czy nie

i zgadzam sie z tym,ze jesli czegos sie boimy i intensywnie o tym myslimy to przyciagamy to do siebie, jesli bedziesz szla i myslala naokraglo "Boze,zebym tylko sie nie poslizgnela" to na pewno wywiniesz orla :roll:

Nata
05-12-2008, 13:43
A ja sie wywróciłam z synkiem wówczas ok. półrocznym w kółkowej. Schodziłam ze chodów na placu budowy i..tak sie bałam wywrócic,że...źle stąpnęłam i buch....i syn uderzył głową o pustak.
POjechałam zaraz do szpitala,dobrze,ze mojaj mama ze mna była. Na szczęscie jemu nic sie nie stało,to mi dali cos na uspokojenie,bo histerii dostałam,że to moja wina.......

anika
05-12-2008, 14:29
Mi też się wydaje, że noszenie dziecka w chuście jest bezpieczniejsze od wożenia go wózkiem czy noszenia na rękach... Z chustą się jeszcze nie wywróciłam, choć zdarzało mi się potykać (dalej mi się zdarza, Remek ma wtedy mega radochę ;) ). Za to ze schodów kiedyś spadałam niosąc Remka na rękach, cudem tylko chyba na ziemię nie upadł, jakoś go złapałam w powietrzu, bo mi z rąk wypadł...

Genowefa
05-12-2008, 19:11
Też o tym myślałam ale Janek nigdy w wózku nie był :( więc myślę, że wózek będzie niezmiennie kurzył się w piwnicy, także tej zimy.

Ja się raz przewróciłam w chuście w..... pomieszczeniu zamkniętym. Poślizgnęłam się na parkiecie.. A poza tym nigdy. Upadłam jakoś zachowawczo ma kolana, mały spał słodko, nic nawet nie zauważył :)

polaquinha
05-12-2008, 20:08
ano. Ja wywróciłam się z młodym w chuście raz (on z przodu, w 2x, i ja poleciałam na przód) i to wcale nie na lodzie, a na rozlanym jogurcie w sklepie. A on nawet oka nie otworzył, spał sobie.


Wlasnie te histroie Budzika pamietam i sama tez dodam ze jak spadalam ze schodow to odruchowo na cztery lapy w oddaleniu od podlogi.
To ma sie w podswuiadomosci.
Wiadomo trza uwazac bardzo, nosic buty na traktorach i przewidywac sytuacje.
Obawiam sie, ze jak ktos ma sie przewrocic to zrobi to nawet z wozkiem (ktory jest "sztucznym" czlonkiem i dlatego wymaga wiecej uwagi w obsludze :) )

Szczuru
30-11-2010, 17:29
Odkąd spadł śnieg toczę spór z moją teściową.
Lilka pierwszy raz w tym roku zobaczyła zimę i powiem Wam szczerze,że jak sobie pomyślę,że miałabym się przedzierać tą moją "kobyłą"(czyt.wózkiem) przez te niesamowicie dokładnie oczyszczone chodniki to mi się słabo robi :?

Tak więc ogłosiłam,że nosić będę tylko i wyłącznie w chuście bo wózkiem to jakaś katorga,mimo,że wózkiem nie gardzę, bo wiele razy był mi przydatny,ale teraz wydaje mi się zwyczajnie ciężki.
Na co usłyszałam,że absolutną głupotę robię,bo dziecku jest cieplej w wózku niż przy mnie :omg::bduh:
Ona mówi,włożysz w śpiwór i będzie dobrze,przecież wiatr jej w tym wózku gwizdał niemiłosiernie,no ludu.

No i wytłumacz teraz babie,jak ja na wszystko słyszę "no przestań!":duh:
Poza tym uważam,że jak przywdzieję glany włożę małą w kombinezon,potem w chustę,potem zarzucę bluzę i kurtkę Mojego.to starczy i lepiej pośpi ten dzieciak..

już pomijając,że ja jestem za wychodzeniem w mróz( niech się hartuje) bodaj na pół godziny,a ona za siedzeniem w ciepłym...:roll:


Jak Wy tam sobie radzicie ze stękaniem najbliższych? :ninja:

dorcik81
30-11-2010, 17:38
kombinezon,bluza i kurtka to chyba troszkę za dużo,jak nosisz z przodu to duża kurtka (taka żeby się zapiąć wraz z dzieckiem) w zupełności wystarczy :)
ja całą poprzednią zimę z Patryską w mt na plecach przelatałam,wiązałam na kurtkę,młoda w cieńszym kombinezonie i na wierzch poncho polarowe dla dwojga
z narzekaniami nie walczyłam,nie musiałam.Po Otwocku nie dało się poruszać wózkiem,w tym roku będzie podobnie,tylko dziecię młodsze i w chuście pod bluzą

AMK
30-11-2010, 17:54
u mnie szczęśliwie nikt nie stękał, a gdyby nawet, to bym zignorowała

zawsze możesz powiedzieć, że bardzo dziękujesz za dobre rady ale zrobisz to co uważasz za słuszne, bo to Twoje życie i Twoje dziecko :)

wózek szczerze odradzam, wyszłam wczoraj i więcej się nie zdecyduje

dla kurażu: w ubiegłą zimę Miły spędził godzinę na dworze przy - 18; żyje i ma się dobrze
teściowa dzwoni i mówi: nie wychodź dzisiaj z dziećmi, bo straszliwy mróz
ja jej na to: właśnie wróciliśmy :twisted:
Młodzież w kombinezonie, owinięta wełenką Nati i pod puchową kurtką spała aż miło :mrgreen:

Szczuru
30-11-2010, 17:57
kombinezon,bluza i kurtka to chyba troszkę za dużo,jak nosisz z przodu to duża kurtka (taka żeby się zapiąć wraz z dzieckiem) w zupełności wystarczy :)

bluza nie najgrubsza a i chustę mam bez dodatku wełny czy innych ;)

iska
30-11-2010, 17:58
Ale przeceż Twoje argumenty są tak logiczne, że żadnych inych nie potrzebujesz!
Teściowe już tak mają,że bez wózka sobie nie wyobrażają życia (no jeszce bez łóżeczka i kojca):wink:

Szczuru
30-11-2010, 18:00
no akurat kojec jest spoko zwłaszcza jak zostaje u mojej mamy na dłuższą chwilę :P

oladronia
30-11-2010, 18:03
ja bez chusty to bym nie dała rady bo u nas nie ma chodnika :P
Nic nie zaszkodzi, żebyś teściowej też powiedziała "no przestań", hehe - to ty jesteś mamą a nie ona. Moja na szczęście jest spoko - teraz jak nas zasypało, to wyszła z małą na rękach (!) na spacer, bo wózkiem nie da się przejechać, a ona chusty zawiązać się boi...

iska
30-11-2010, 18:04
no akurat kojec jest spoko zwłaszcza jak zostaje u mojej mamy na dłuższą chwilę :P

Kojec jest ok, tylko nie non stop...

Poczekaj aż dopada sniegu i wyślij teściową na spacer z wózkiem.:)

Szczuru
30-11-2010, 18:05
tylko widzisz ja na "no przestań" drgawek już dostaje. :D kupię jej słownik synonimów jak Boga kocham :lool:



Kojec jest ok, tylko nie non stop...:)
no non stop to nie ;)

Bogusia
30-11-2010, 18:23
cieplej jest przy tobie , ale ja z innej przyczyny wybiore chyba wózek - bo sie nie wywrócę . Dziś w chuście szłam 2 km - godzinę , dreptałam bo się tak bałam - w chuście , dzieć w kapturze - był bardzo chroniony przed mrozem, cieplutkie policzku po przyjściu do domu . No a wózkiem nie przejade po chodnikach , no i klops . I tak źle i ta nie dobrze .
Ubiór : ja - bluzka z wełną i długa bluzka bawełniana
Dzieć - bluzeczka wełniana , getry , skarpety grube . sweterek z angorką , podwójne ocieplane spodnie , butki od kombinezonu . cienka czapka , kominiarka .
Polar dla dwojga , i golf dla dwojga , ale tylko dlatego że nie mam kaptura przy polarze . Kaptur w golfie jest taki że całe dziecię mi przyrył.

Magdailena
30-11-2010, 18:26
Tylko ja nie rozumiem, dlaczego Ty się masz tłomaczyć przed teściową....

Szczuru
30-11-2010, 18:33
Tylko ja nie rozumiem, dlaczego Ty się masz tłomaczyć przed teściową....


gdyż mieszkam z tą kobietą (mam nadzieję,że to niedługo się zmieni) i wierz mi pełna inwigilacja to przy niej pryszcz ;)

kubutkowa
30-11-2010, 18:38
Na mnie zniechęcająco działa wbijanie dziecka w kombinezony, swetry .czapki.Nie wspominając juz o tym ,że tak ubranego dziecka nie bardzo wolno motać :-(

Szczuru
30-11-2010, 18:40
Nie wspominając juz o tym ,że tak ubranego dziecka nie bardzo wolno motać :-(


czemu?

IzaBK
30-11-2010, 18:50
a to nie Ty pisałas w innym watku o blw, ze Twoja tesciowa zastraszona? moze zastrasz ja tez w kwestii noszenia po sniegu?:ninja:

Szczuru
30-11-2010, 19:20
no właśnie próbuje :D ale wsparcia Waszego mi trzeba,bodaj psychicznego :D

a z BLW to dała spokój faktycznie :D

IzaBK
30-11-2010, 19:30
to może wyślij teściową z wózkiem na spacer :D całkiem szybko powinna zrozumieć..

Szczuru
30-11-2010, 19:38
to też jakiś sposób :D :lol:

Mayka1981
30-11-2010, 19:51
Na mnie zniechęcająco działa wbijanie dziecka w kombinezony, swetry .czapki.Nie wspominając juz o tym ,że tak ubranego dziecka nie bardzo wolno motać :-(

ale po co ubierac w kombinezony etc?
Ja wychodzę na dwór tak do -10/15, dziecko ubrane po domowemu plus getry/skarpety grube i czapa, ja w grubszym golfie na to polar i wio!
polar mam teraz dla dwojga ale rok temu miałam taki zwykły... poczytajcie przyklejony o ubieraniu, nie trzeba przesadzac:)

w tym roku zaopatrzylam sie w lepsiejsze buty, jakby co raki można dokupic:) i wozek nie będzie anie razu w użyciu (no chyba ze spacerowka dla starszego jak trzeba mi będzie na większe zakupy iśc...)

Szczuru
30-11-2010, 20:01
a daj linka. :)

Mayka1981
30-11-2010, 20:10
do przyklejonego tematu? a wstyd!! :) toż to pierwszy od góry w dziale :P
prosz... http://www.chusty.info/forum/showthread.php?t=4735&page=1

edit - a tak było rok temu - rajstopy i bodziak, na to bluza z kapturem (bo szalika dziecko nie miało...) i spodnie dresowe plus zoki wełniane - i było tak ciepło, że się rozpinac musiałam :lol:

http://lh3.ggpht.com/_OwAPlwslkZc/S0pXJRZv1YI/AAAAAAAADlo/gUr5q5dRHQU/s512/Aleksander%2012%20miesiac%20064.jpg

andzia330
30-11-2010, 20:15
ale po co ubierac w kombinezony etc?
Ja wychodzę na dwór tak do -10/15, dziecko ubrane po domowemu plus getry/skarpety grube i czapa, ja w grubszym golfie na to polar i wio!
polar mam teraz dla dwojga ale rok temu miałam taki zwykły... poczytajcie przyklejony o ubieraniu, nie trzeba przesadzac:)

dokładnie tak ;-) Ja tez tak w zeszłym roku zime z Julka przechodziłam - tylko miałam polar dla dwojga ;-)

W tym niestety to nie przejdzie bo ona chce "tutptac w sniegu" , nie ma opcji calego spaceru w chuscie! Wiec w tym roku mamy cwiczymy model sankowy.

Jest tylko jeden problem znoszeniem w chuscie w zimie w polsce (i tam gdzie nie odsniezaja itp) bo mozna sie pośliznąć i przewrocic z dzieckiem i je przygniesc... w tamtym roku byl post na ten temat na forum... niestety czasem sie to zdarza...

ph78
30-11-2010, 20:21
Hej, moja jest z września - jak spadły pierwsze śniegi, to miała 4 miesiące, a nie 8...
Ccałą zimę była noszona tylko i wyłącznie w chuście.
Ciepłe warstwowe ubranie dla mamy i dziecka + porządne buty i już!
Dla mnie akurat buty były najważniejsze, bo bałam się poślizgnać na lodzie, błocie, przewrócić... U nas było słabo odśnieżone i współczułam każdej mijającej mnie mamie, brnącej z wózkiem!!!
Oraz odłożonym w tym mrozie maluszkom, z dala od matczynej piersi, serca, ciepła... takie mam zboczenie;)

Mogłyśmy sobie gaworzyć, śpiewać, nucić kołysanki do snu. Mała spała, potem coraz częściej podziwiała świat. Nigdy nie chorowała.

Gajgo, a teściową ponoć masz już "zastraszoną", to co głosuje? :P

Nastka55
30-11-2010, 20:54
Gajgo ,tesciowie juz tak maja ;) zignoruj to i rob swoje, Ty wiesz co jest najlepsze dla Twojej corki. wiem cos o tym bo ja tez mieszkam z tesciami. tesciowa ciagle mi dyktuje co mam robic z dzieckiem, dla mnie to nawet nie pozwala z domu wyjsc z dzieciem w taka pogode no bo sie rozchoruje ;) u nas w domu jest cieplo, nawet az za cieplo. kazdy chodzi w krotkim rekawku bo wytrzymac nie mozna a dziecko kaze mi ubieraz w rajstopy, na to spodnie plus skarpety no bo w nozki zmarznie, dwie bluzki, no masakra jakas :) a to razcki zimne a tu nozki zimne choc zimne wcale nie sa, chyba nie zmroze swojego dziecka... ach... nie daj sie i rob swoje, dziewczyny dobrze radza, poczekaj az bedzie wiecej sniegu i wyslij tesciowa na spacer ;)

edziab
30-11-2010, 21:14
Jak ja żałuję, że to nie ubiegłoroczna zima...
Staś miał o tej porze 8 miesięcy, ubierałam go nawet w największe mrozy w polarowe ubranko, wełniane skarpety, na to chusta lub Ono, i na to ja w grubym polarze. Było super. Przez całą zimę użyłam wózka raz, i tak się napociłam, że więcej nie chciałam...a ja nie z tych ortodoksyjno-chustowych jestem ;)
Pod koniec zimy, jak już zbyt ciężki na brzuch był, to w kombinezon taki ze stopami (fajny był...) i na plecy, wtedy na mój polar.Też nigdy nie zmarzł.
A w tym roku jakoś nie mam pomysłu. W wózku za ciężko, a na plecach podciągają mu się nogawki i mam wrażenie, że mu wieje po nogach...
a jeśli chodzi o teściową, to ja już dawno wszystkim dosadnie powiedziałam, ze za wszystkie rady bardzo dziękuję, bo i tak zrobię po swojemu. Ale ja na szczęście nie muszę z teściową mieszkac...

IzaBK
30-11-2010, 21:24
A w tym roku jakoś nie mam pomysłu. W wózku za ciężko, a na plecach podciągają mu się nogawki i mam wrażenie, że mu wieje po nogach...



getry kochaniutka, getry!! :D

edziab
30-11-2010, 21:38
getry kochaniutka, getry!! :D
Pod kombinezon na rajstopy rozumiem?

nasteria
30-11-2010, 21:44
ja też z tych co pod chustę kurtek/kombinezonów nie zakładają :)
(http://www.chusty.info/forum/showthread.php?t=4735)

Szczuru
30-11-2010, 21:46
Gajgo, a teściową ponoć masz już "zastraszoną", to co głosuje? :P

hahaha w kwestii BLW :D
to 8 mc jak Lila jest na świecie a ona jeszcze nie zrozumiała,że Lila nie musi być cały czas na rączkach jak tylko kwęknie i że noszenie w chuście to nie to samo co na rękach :P
Jej trzeba czasu :lol:

Dharma
30-11-2010, 22:09
Gajgo ,tesciowie juz tak maja ;)
Mój teściu akurat ma odwrotnie, a w tym temacie wie, co mówi, bo jest pediatrą i to takim pracującym w uzdrowisku.
Na co dzień przegląd dzieciaków( i ich mam, ich podejścia i skutków działania) i twierdzi, że najbardziej chorowite i reagujące na zmianę klimatu są te dzieci, których mamy trzymają je pod kloszem, w cieplarnianych warunkach. Zawsze to sobie powtarzam, gdy wychodzimy na spacery w "niepogodę" oraz gdy młoda bryka po podłodze z naszym psiakiem. :)

Szczuru
30-11-2010, 22:12
hahahaha Dharma ale żeś się wżeniła :D :lool: szkoda,że ja o tym nie pomyślałam :D:lol:

a tak poważnie ta teoria Twojego teścia nie głupia :P

IzaBK
30-11-2010, 22:19
Pod kombinezon na rajstopy rozumiem?

dokładnie tak :-) najlepiej żeby nachodziły na buty..

ALiA
30-11-2010, 22:32
Skąd ja znam temat "kochanej" teściowej i jej "mądrości"... Dobrze,że moja rzadko mnie odwiedza,a na dodatek nigdy nie widziała małego zamotanego,bo bym się nasłuchała...Ja mam problem,bo kilka razy już pacłam na pupę-dobrze,że mały z przodu jeszcze wiązany,zaś wózek to w ogóle porażka. A z kolei jakbym chciała wiązać z tyłu to się boję-właśnie o te moje wywrotki... I ubieram też raczej lżej niż do wózka jak już gdzieś wychodzimy-w końcu ja go dogrzewam :)

Szczuru
30-11-2010, 22:37
a właściwie polar czy osłonka?
chyba polar nie ? :P

sylvana
30-11-2010, 22:56
Moim zdaniem i polar i osłonka są dobre, zależy czym dysponujesz. My w zeszłym roku też większość zimy z Olcią się przenosiłyśmy. Mała była z przodu, trochę cieplej niż domowo ubrana, ale bez przesady, na to chusta, na wierzch zaś płaszcz zimowy długi, który dostałam od mojej Mamy. W płaszczu spokojnie z Olcią się mieściłyśmy i było nam cieplutko. Mama specjalnie w celu naszego wspólnego noszenia nam go podarowała:D. W tym roku raczej nosić się nie będziemy bo Mala bardzo mobilna się stała i sama chodzić wszędzie chce. Dlatego zamierzamy kupić dobre sanki. A płaszcz trzymam jeszcze, może w przyszłości jeszcze się przyda...

Szczuru
30-11-2010, 22:58
Na razie niczym nie dysponuję,a bym chciała więc wolę się zorientować. :D

dorcik81
01-12-2010, 10:43
kup sobie metr polaru i poncho bez szycia zrób

Szczuru
01-12-2010, 10:51
nie lubię ponczo,ładnie wygląd,ale zawsze mam wrażenie,że gdzieś mnie podwiewa.

dorcik81
01-12-2010, 10:56
ono dośc długie jest
jakby co linka z insrtukcją znajdziesz tu
http://www.chusty.info/forum/showthread.php?t=40406

Szczuru
01-12-2010, 10:59
dzięki,zobaczę. :)

kiwka
01-12-2010, 15:08
a ja się właśnie przekonuję o zaletach chustowania w te mroziska:) rano tuż po 7 (buuuuu) wychodzę z mniejszym do żłobka a mąż ze starszym do przedszkola. maluch w chuście z wełną, na to mężowska kurtka, kremik na pyszczek i elegancko się grzejemy nawzajem. w tym czasie starszy marudzi że mu zimno w buzię:(( a on na chustę już za duży - muszę mu nabyć kominiarkę;)

a myślałam że w zimie to jednak będę w wózku wozić:duh:

sheep
01-12-2010, 15:15
Myślałam, że zimę przejeżdżę wózkiem. Nie da rady.

Po pierwsze - spadło trochę śniegu i nie da się przejechać karetą. Nie dojechalam na umówione spotkanie, bo nie dałam rady przejechać przez pryzmy śniegowe przy jezdniach, przy przejściach dla pieszych. Zaciuchać się można od pchania karety. Ja upocona, mała wściekła, bo telepie.
Po drugie - cały przedpokój mam usyfiony, bo maź śniegowa się roztapia i wala się po podłodze. Ciągle latać ze ścierą mi się nie chce, bleee...

Zaczynam więc polowanie na kurtkę dla dwojga :-)
m.

ph78
01-12-2010, 15:30
Hahaha, fajne te Wasze synchroniczne posty o zimie z wózkiem ;)

niezlamama
01-12-2010, 17:18
Ja tylko w chuście noszę :) Starsza też tak była w zimy trzymana i nie chorowała. Ubieram w sweter i takie mega grube skarpety, czapa i do mnie pod kurte, specjalnie dużą :) A starsza teraz śmiga obok, obie dzidzie zadowolone są i zdrowe. I w każdymróz dają rade. W zeszłym roku przy -25 nie mogłam starszego dziecka do domu zagonić bo zamek dla księżniczki budowała ;)

Anque
01-12-2010, 21:31
wczoraj wyszłam z wózkiem..i wróciłam morka jak szczur a dzieć jakoś spcjalnie zadowolony nie był (no nie ma się co dziwić ;) ) a dziś zabrałam mężowi kurtkę, Natka ubranka tak jak po domu plus ciepłe skarpety i buciki takie z polaru na to chusta (3 poły ;)) i kurtka ema..sensacyja była na mieście, ale Bobas zadowolony i ja też..bo milion razy szybciej wszystko załatwiłam.
Bałam się, że za lekko była ubrana, ale tak czytam tutaj i widze, ze całkiem nieźle mi na pierwszy raz poszło :D Musze tylko kupić golf dla dwojga ;) i jakiś cienki polar dla siebie bo małż nie ma ocieplenia w rękawach wrrr.

A co do mam/teściowych to jak moja dziś sama nie mogła wyjść z domu, bo tak było zasypane wszystko to sama mi chustę zasugerowała :D a wcześniej się krzywiła jak Natkę motałam :)

Opcja "daj wozek teściowej" jest moim zdaniem najlepsza zrobi to pierwszy i ostatni raz...hihi

ph78
01-12-2010, 21:56
Nie byłabym taka pewna - ja zeszłej zimy śnieżnej widywałam na codzień babcie pchające dziarsko gondolki i spacerówki po parkach! Jak do tych parków dobrnęły zachodziłam w głowę, bo chodniki nierzadko były odśnieżone tylko na "gęsiego", a śniegu po kolana...
Teściowa potrafi:thumbs up:

agnesjan
01-12-2010, 22:20
Nie byłabym taka pewna - ja zeszłej zimy śnieżnej widywałam na codzień babcie pchające dziarsko gondolki i spacerówki po parkach! Jak do tych parków dobrnęły zachodziłam w głowę, bo chodniki nierzadko były odśnieżone tylko na "gęsiego", a śniegu po kolana...
Teściowa potrafi:thumbs up:
Dokładnie tak!
Moja to by w życiu się nie przyznała, że jej ciężko było i że w chuście lepiej-taka jest:( a jak przyjeżdżamy do niej to wystraszone dziecko po podróży wyrywa mi z rąk byle jak najdalej od mamy, bo przeceż na codzień mamę ma:duh: także nie wierzę aby na nasz typ teściowej podziłało wyjście z wózkiem w te zaspy;)
trzymaj sie dzielnie swego zdania i w końcu może dotrze do niej:)

jul
01-12-2010, 23:46
Ja tam jak jest zimno tym bardziej wolę nosić w chuście, bo w ten sposób mam poczucie, że małemu jest ciepło, a i wyjście trochę szybsze, bo odpada cała męczarnia z zakładaniem kombinezonu. Dzidź ma na sobie tyle warstw, co ja - przecież grzeje go ta sama co i mnie kurtka, a jeszcze i chusta, no i ja oczywiście (przy okazji to i mi cieplej z małą grzałką na piersi :-)), dodatkowo zakładam mu na rajstopy czy pajac grube skarpety - do niedawna mu sięgały prawie do chusty, teraz niestety tylko do kolan, ale zamówiłam wełniane getry, na głowę czapka, jeśli był w domu w jednej warstwie to jeszcze bluza - jak zimno to chętniej z kapturem, bo czapkę ma niezbyt grubą + kark mu się nie odsłoni. Ma to też taką zaletę, że jak gdzieś wejdę na chwilę to starczy rozpiąć kurtkę i mały się nie przegrzeje.

Dziś nie wyszliśmy - nie wiem, do ilu stopni z takim malcem można wychodzić i trochę się już bałam... Starsza siostra wróciła spłakana-przemarznięta ze spaceru z dziadkiem.

kasiak
02-12-2010, 00:14
Ja wychodzę z Ewcią wzbudzając sensację, a ona śpi słodko, podczas gdy starszyzna na sankach szaleje. Na bodziaka, rajstopy i skarpetki zakładam pajacyk z polaru - który zakrywa rączki. Siostra oddał mi to cudo po swoim synku i teraz jest jak znalazł. Błogosławię też pomysł kupna kurtki 3w1 - genialnie się sprawdza. Do tego motamy się wspólnie szalikiem i w drogę.

W sumie to się zastanawiam czy ten ciepły pajac potrzebny zwłaszcza przy wełnianej chuście.

dorcik81
02-12-2010, 10:22
a jaka to kurtka 3w1? bo jakoś niemyśląca jeszcze jestem...
co do zimy i śniegu,u nas w ubiegłym roku to przez ulicę ledwo dało się przejść,mieszkam na obrzeżach miasta (same domki jednorodzinne) i mamy małe wąskie piaskowe uliczki więc żaden sprzęt odśnieżający do nas nie dociera,śniegu po kolana i weź tu spróbuj wózkiem wyjechać...samochód odmawiał posłuszeństwa..

ph78
02-12-2010, 15:42
My byłyśmy dzisiaj jedyne w parku!!! A przecież tylko -7 stopni i pięęękne słoneczko :heart:
Uwielbiam zimę i uwielbiam chustowanie :D
Tylko i u nas nadałaby się chyba jednak kurtka dla mamy z dzieckiem (3w1), bo moja rozmiar 36 już się nie dopina w 2x, plecaka na kurtę nie umiem porządnie zamotać, no i muszę młodą w kombinezon pakować...

Magdailena
02-12-2010, 17:22
My teraz też łazimy codziennie - wózka mam dosyc, ale jednak potwornie sie poce na górze, tam gdzie jest młody, a w nogi mi przeokrutnie zimno. :-/
Tylko usłyszałam parę idiotycznych komentarzy, ale w sumie co mnie to:)

rzezuchama
02-12-2010, 17:51
getry kochaniutka, getry!! :D


Pod kombinezon na rajstopy rozumiem?
A ja wręcz przeciwnie, takiemu chcącemu połazić roczniakowi+ getry wełniane nakładałam NA kombinezon, żeby na buty zachodziły.

Wszystkim bojącym sie wywrócic w chuście polecam watek http://www.chusty.info/forum/showthread.php?t=46290

A teściowej należy powiedzieć ze nosisz dziecko w chuście zima żeby TOBIE było ciepło, nie małej :ninja:
Serio. poszłam wczoraj po starszaka bez J. i mi zimno było, a niby lepiej się mogłam ubrać...

Magdailena, z rajstopkami sie trzeba przeprosić po spodnie ;) A na górę mniej wsadzić.

Magdailena
03-12-2010, 07:32
A ja wręcz przeciwnie, takiemu chcącemu połazić roczniakowi+ getry wełniane nakładałam NA kombinezon, żeby na buty zachodziły.

Wszystkim bojącym sie wywrócic w chuście polecam watek http://www.chusty.info/forum/showthread.php?t=46290

A teściowej należy powiedzieć ze nosisz dziecko w chuście zima żeby TOBIE było ciepło, nie małej :ninja:
Serio. poszłam wczoraj po starszaka bez J. i mi zimno było, a niby lepiej się mogłam ubrać...

Magdailena, z rajstopkami sie trzeba przeprosić po spodnie ;) A na górę mniej wsadzić.

będzie cieżko,
dzisiaj jest -17 muszę córkę odprowadzic do szkoły,
i peniamy - czyli jedziemy wózkiem:(

t_a_s
03-12-2010, 09:13
Jest -11, wychodzić, czy lepiej nie, wiatru nie ma, wcześniej się nie dało, bo albo pada, albo wieje.

Magdailena
03-12-2010, 09:37
My już po, ale byliśmy w wózku. Młody spał cała drogę, założyłam kombinezon i w spiwór go, owinęłam buzię do nosa szalikiem i było git. Tylko ja okropnie zmarzłam.

t_a_s, na chwilę zawsze można iść;)

ledunia
03-12-2010, 09:56
To my wyglądamy tak, że Lena w kurtce normalnie, ale w dżinsach i zimowych butach w kieszonce z węzłem pod pupą, rączki na wierzchu, na mnie w sweterku a na wierzch kurtka moja rozpięta tylko sznurkiem w pasie do ściągania związana co by mi po plecach nie wiało (jej nogi dodatkowo trochę przykrywa). Ja chusta dziergana na szyję i jest super. Niestety Lena już ma 1,5 roku prawie i warzy jakieś 12 kg - więc tylko na krótkie dystanse do autobusu itp. Ale i tak fajnie jest i nie wyobrażam sobie w wózku, zwłaszcza, że teraz mam parasolkę. W zeszłym roku wolałam jednak wózek i Lena spała, ale u nas chodniki odśnieżone ładnie a dalej z nią wtedy jakoś się nie wybierałam i wózek duże koła miał i jakoś dawałam rady. W sumie to nie wiem dlaczego nie chodziłam w chuście. Może dlatego, że Lena nigdy za lekka nie była i wolałam na 1-2 godzinny spacer w wózku i ona sobie spała.

sheep
03-12-2010, 15:37
Zakupiłam kurtkę i wróciłam właśnie z młodą z pierwszego zimowego spaceru chustowego. Gdybym była psem, zamerdałabym ogonem z radości :D

Lubię jeździć wózkiem, mała już swoje waży, a ja jestem drobna, więc na dłuższych dystansach trochę mi ciężko w chuście. Ale zimą wózkiem nie da rady. Dziś doszłam tam, gdzie chciałam, nie utknęłam nigdzie po drodze, mała strzeliła kimkę. No po prostu bosko.

owieczka
03-12-2010, 20:19
i my się znowu chustujemy :) mieliśmy krótką przerwę na wózek, ale od czasu kiedy spadł śnieg wózka nie dotykam. Świetnie sprawdza się mój płaszcz ciążowy, dopinamy się dosyć wysoko... oczywiście znowu na osiedlu wzbudzam sesnsację, ale co tam ;)
no i jeszcze chustowanie zimą jest fajne, bo jestem strasznym zmarzlakiem, ale Junior świetnie grzeje :D

Magdailena
04-12-2010, 09:00
i my się znowu chustujemy :) mieliśmy krótką przerwę na wózek, ale od czasu kiedy spadł śnieg wózka nie dotykam. Świetnie sprawdza się mój płaszcz ciążowy, dopinamy się dosyć wysoko... oczywiście znowu na osiedlu wzbudzam sesnsację, ale co tam ;)
no i jeszcze chustowanie zimą jest fajne, bo jestem strasznym zmarzlakiem, ale Junior świetnie grzeje :D

ja używałam ostatnio swetra ciążowego. Fajny też jest sweter z dekoltem carmen, bo ten duży golf jest dla dziecka dodatkowym otulaczem:)

tucharzenka
04-12-2010, 10:33
a ja z noszeniem w chuście przy takich pogodach jak ostatnio mam jeden problem: buzia dziecka. Mam kurtkę 3 w 1 (nota bene ciut za dużą więc i tak kombinuję ze swoją) i polar i od szyi w dół jest ok - bodziak +sweterek lub polarek, rajstopki, na to rajstopki frotte, i na to wszystko chusta, mój polar i kurtka więc myślę, że ciepło. Na głowie czapka i kapturek od polarka. Ale buzia... Oliwka nie lubi chować buzi, wręcz ją wyciąga żeby więcej widzieć i strasznie się wkurza jak próbuję ją np. szalikiem omotać. Tak czy siak wczoraj ze spacerku wróciła z czerwonym nochalkiem i polikami. W ogóle póki nie uśnie to się wierci, próbuje podskakiwać i wykręcać, a już jak słyszy dzieci gdzieś wokół... Pomijam już komentarze, że dziecko buzie odmrozi:omg:

neverendingstory
04-12-2010, 11:57
w tamtym roku chustowanie zimą to był pikuś - młodą wiązałam tak jak była po domu, na to duża kurtka (zwykła, nie do noszenia), czapa, szaliczek, krem na buzię i z głowy. Ale teraz z chodzącym szkrabem...... zanim się ubrałyśmy minęło z 20 min., mała wkurzona. Motanie chusty na kurtkę i na młodej kombinezon to jakiś koszmar - opoci się człowiek, a i tak niepodociągane. Dlatego przerzucamy się na nosidło - o niebo wygodniej i łatwiej. Ale i tak to ubieranie do wyjścia mnie dobija. No ale to problem niekoniecznie chustowy ale w ogóle wyjściowy w zimie:)

kiwka
04-12-2010, 16:09
w tamtym roku chustowanie zimą to był pikuś - młodą wiązałam tak jak była po domu, na to duża kurtka (zwykła, nie do noszenia), czapa, szaliczek, krem na buzię i z głowy. Ale teraz z chodzącym szkrabem...... zanim się ubrałyśmy minęło z 20 min., mała wkurzona. Motanie chusty na kurtkę i na młodej kombinezon to jakiś koszmar - opoci się człowiek, a i tak niepodociągane. Dlatego przerzucamy się na nosidło - o niebo wygodniej i łatwiej. Ale i tak to ubieranie do wyjścia mnie dobija. No ale to problem niekoniecznie chustowy ale w ogóle wyjściowy w zimie:)


potwierdzam, a taaaaką ładną chustę z wełną sobie kupiłam:( no i nosić mi ją zostaje tylko w weekendy. nie daje rady bo jestem mokra jak szczur! no i póki mróz nie odpuści to innego wyjścia jak Manduca nie widzę:( ale u mnie sekwencja zdarzeń trochę dłuższa jest: odbieram starszaka z przedszkola, idziemy po młodszego do żłobka (nawiasem mówiąc zanim starszego ubiorę to już ze mnie cieknie...), w żłobku zdejmuje starszemu rękawiczki i czapę, rozpinam zamek, ubieram młodszego - trochę to trwa (w tym czasie biegam na korytarz sprawdzić czy starszy się nie oddalił gdzieś - nie chce ze mną wejść do szatni bo ogląda piękną i wielką, kolorową choinkę w holu). no dobra, młody już w manduce to polar i kurtka na mnie - szukam gdzieś pod dzieckiem suwaka:ninja: jak mi się w końcu uda dopiąć to wracam na klęczki żeby te rękawiczki i czapę starszemu ubrać i zapiąć kurtkę. dobra, ubrany to w jedną rękę sanki, w drugą pościel z przedszkola (tak, tak - zasikaną mam ze 4x w tygodniu...) i wychodzimy. starszy zajmuje miejsce strategiczne, "psikryj mi nóźki kocikiem zieby nie źmajźły", no to ja znów na kolanach, to już potem ledwo wstaje - młodszy w ciepełku się zaśmiewa do rozpuku od tych moich wygibasów. mam wrażenie że ludzie wokół mi wspólczują:twisted:
ruszamy, no i jest bosko - dzieci szczęśliwe, ja mokra jak szczur i co ciekawe nadal uważam że to lepsze rozwiązanie niż wózek:p

maria.wiktoria
07-12-2010, 22:28
jako nowa fanka noszenia dzieci w chuscie musze zadac pytanie, bo czuje ze robie cos zle :)
prawie od urodzenia nosilam swoje dziecie w chuscie, chlopak oczywiscie bardzo to lubi. ale nie ukrywam, ze ostatnie miesiace przerzucilam sie na wozek. Do chusty wrocilam natychmiast jak spadl snieg :)
co zrobilam? przy chyba -10 wlozylam Mlodego w cieply kombinezon, na siebie zalozylam kurtke i zapielam ja i dopiero na to chuste. czemu? bardzo latwo u mnie o byle przeziebienie, zakladajac chlopaka pod nia, nie mialabym jak sie zapiac. kurtki od meza nie wezme, poniewaz tez sie nie dopne (problemem jest moj spory biust w porownaniu do figury..kupienie dla mnie bluzki graniczy z cudem). tego samego dnia jak wyszlam na spacer zobaczylam inna chustomame, ktora podobnie rozwiazala problem jak ja. no ale tutaj czytam o zupelnie innej metodzie.
no i pytanie: czy noszenie dziecka "na zewnatrz" jest czyms zlym? Wydaje mi sie, ze jego nogi sa dobrze ulozone. Jemu sie bardzo podoba taki system, mi zreszta tez.
Oczywiscie rozwiazniem jest kurtka dla dwojga, ale na to chwilowo kompletnie mnie nie stac.
dziekuje za rady i uwagi. nie chce zrobic mu krzywdy, a nie wyobrazam sobie nie chodzenia na spacer, bo akurat spadlo troche wiecej sniegu.
Dodam, ze chlopak ma 5,5m i wazy ponad 8kg (duzy, duzy :) :)

lola_22
07-12-2010, 22:51
jak przeczytałam tytuł wątku to mnie naszło: wczoraj jak za dawnych czasów postanowiłam udać sie na zakupy z młoda w MT - ubrałam siebie w puchówkę, młoda w puchówkę złożyłam mt , W PRZELOCIE STWIERDZIŁAM, ZE WYGLADAM JAK CZŁOWIEK mICHELIN, zazuciłam dziecia na plecy i...... okazało się ze w takiej garderobie MT siega młodej raptem do połowy kręgołupa a poza tym dusi sie w mojej kurtce ...
lubie nosic
nie lubię zimy

niezlamama
08-12-2010, 11:27
Można nosić i na ubranie i pod, byle by zawiązać dobrze. Ja osobiście wolę nosić pod ciuchy, bo wtedy nie muszę tak grubo ubierać dziecka (a mało które dziecko lubi ubieranie...). Poza tym noszę na brzuchu więc nie muszę żadnej specjalnej kurtki mieć (wystarczy szeroka zwykła kurta). Ale jak wkładam na plecy to na ubranie i tyle - tylko dziecko musi być wtedy grubo ubrane i chusta dłuższa...

Georgina
08-12-2010, 15:14
Ja na razie noszę małą z przodu pod kurtką -ma dopiero 3 miesiące i w mojej cieplej kurtce jeszcze się zapniemy (chociaż marzy mi się taka kurtka la dwojga).
Może tę zimę jakoś przetrzymamy (zależy od tempa wzrostu mojego dzidziuśka), ale następną będę musiała wypróbować sposób wcześniej opisany -wiązać na kurtkę.
Swoją drogą widziałam na allegro osłonki wykonane z polaru, np.: http://allegro.pl/pentelka-oslonka-dla-chusciaczka-braz-rewelacja-i1350382310.html
Zastanawiam się nad zakupem. Wygląda ciepło i cena przystępna.
Czy któraś z Was próbowała w tym nosić swoje pociechy? Nadaje się na zimę, czy raczej jest to wiosenno -jesienne okrycie?

mama-donna
08-12-2010, 18:18
Ja poszłam raz z wózkiem w śnieg i już tego nie zrobię. Napoci się człowiek, dziecko wytrzepie i tylko nerwy zamiast relaksującego spaceru. W chuście ostatnio poszłam z rozpiętą kurtką. Julka była naubierana w wełnę od stóp do głów. Ona nie zmarzła ale ja owszem bo wszędzie mi zawiewało w środku. Na wynalazki dla dwojga nie chcę jakoś wydawać kasy, więc dziś sobie uszyłam wstawkę do kurtki z podwójnego polara i zobaczymy jak nam jutro pójdzie :). Poza tym ciężko się chodzi po śniegu. Mam na myśli więcej stresu niż wysiłku fizycznego, bo ja się ciągle boję, że się gdzieś pośliznę i wygrzmocę. Chyba rozważę kupno raków.

madzior
08-12-2010, 23:16
my używamy na spacery już tylko nosdiła Tuli, bo Kuba zbyt często chce chodzić. Ja zakładam go na kurtke, ale pod kurtkę ubieram sie nie za ciepło. A Młody ma kombinezon za duży o wieeele, wiec nogawki odwijam i pod kombinezon na rajstopy getry. On jest zachwycony jak siedzi na moich plecach i moze wszystko "z góry" oglądać. I jak tylko zobaczy coś ciekawego krzyczy "wstać!" - i wtedy trzeba go zdjąć, a za chwilę znowu na plecy.
Jeden minus, to brudne buty... ale kurtkę mogę w pralce uprać, więc trudno się mówi :)

budzynskamila
10-12-2010, 09:38
Ja czekam niecierpliwie na polar dla dwojga, bo głównym problemem jak chodzimy zapięte w dużą kurtkę jest moja goła szyja. Pewnie mogłabym ubierać golf, ale przed wyjściem jest zawsze małe zamieszanko i kończy się na tym, że motam się górą w jakąś apaszkę, która mnie cały czas denerwuje i się przesuwa. Jak już będę miała polar, to mam nadzieję, że wystarczy mi kurtka zarzucona na plecy, bo w brzuchy grzejemy się cudnie. Mam trochę dylemat jeżeli chodzi o Mani nóżki. Jest maleńka, więc getry i takie tam podobne wynalazki to chyba jeszcze nie wchodzą w grę. Na razie na śpiochy dostaje skarpety frotte i całość ląduje w pajacu misiowo-polarowym który oczywiście ma też stopki. Po powrocie z zasp jest cieplutka ale nie mokra - to chyba dobrze :) Liczę się z tym, że czasem trzeba popełnić jakiś błąd, żeby nauczyć się co jest dobre.

dankin-82
12-12-2010, 21:08
ja uwielbiam nosic w zimie, ubieram swoją kurtkę i dzieiaka w ciepły kombinezon i mt fajnie się prawdza, nie potrzebujemy kurtek dla dwojga ;)

agnieszkazd
03-01-2011, 17:17
Tak się zastanawiam...
Sytuacja wygląda następująco: mam w okolicy dwójkę Dzieciaczków w podobnym wieku, co moja Młodsza. No i oba Dzieciaczki wózkowe. Moja raczej chustowa.
Tamte Dzieciaczki w wózkach na spacerach spędzają nawet i po 2-3 godziny. Z tym, że wózki często ofoliowane, Dzieciaki zakryte tak, że buźki im ledwo widać.
Moja Mała tyle zimą w chuście nie wytrzymuje - wystawia łepek, chce się rozglądać - i ile bym kremu nie nałożyła po jakimś czasie marznie Jej buzia, oczy łzawią i pora wracać do domu. Spacerujemy więc mniej od nich (tak max około godziny). Na dodatek dla nas już -5 (a czasem i mniej jak jest wiatr lub pada śnieg) stanowi barierę - Małej zimno w buzię i życzy sobie bardzo szybko wracać do domu.
No i mam trochę wyrzuty sumienia, że moje Dziecko nie jest aż tak przewietrzone jak tamte Dzieci.
Ale próbuję się pocieszać tym, że nasz spacer jest "jakościowo" lepszy - no bo Panniczka jest odkryta, może się rozglądać, ma pełen dostęp do świeżego powierza i summa summarum więcej korzysta na tym naszym łażeniu.
Racja to?

ostroszyc
03-01-2011, 17:28
Ja myślę że po prostu te spacery są inne.
To tak jakby porównywać lody i bigos :D

Też mam takie dylematy. I wychodzi mi tak:

Spacer w chuście z założenia jest krótszy, aktywniejszy. Często służy małym zakupom, załatwianiu różnych spraw. Wymagania - brak wiatru, ogólnie wymagana nienajgorsza pogoda.
Spacer w wózku - dłuższy, często z drzemką, może być "międzylądowanie" w kawiarni. Może lać i wiać - okutane dziecko lepiej śpi. Ale nie używam folii - kojarzy mi się z sadzonkami pomidorów, takimi pod uparowaną folią.

mamaslon
03-01-2011, 17:34
dzis tak ślisko ze wyciągnełam wózek...ale było zdziwienie na buziuni- o'lala ;)...ale podobalo jej sie...tylko nie w sklepie- za goraco w kombinezonie :( i był płacz...

agnieszkazd
03-01-2011, 17:49
Spacer w chuście z założenia jest krótszy, aktywniejszy. Często służy małym zakupom, załatwianiu różnych spraw. Wymagania - brak wiatru, ogólnie wymagana nienajgorsza pogoda.
Spacer w wózku - dłuższy, często z drzemką, może być "międzylądowanie" w kawiarni. Może lać i wiać - okutane dziecko lepiej śpi. Ale nie używam folii - kojarzy mi się z sadzonkami pomidorów, takimi pod uparowaną folią.

Moja na spacerze prędzej uśnie w chuście niż w wozie... Może dlatego, że do woza "niezwyczajna";-)

ostroszyc
03-01-2011, 18:11
Moja na spacerze prędzej uśnie w chuście niż w wozie... Może dlatego, że do woza "niezwyczajna";-)

A pewnie! w chuście śpi się super :) tylko kondycja mamy nie wystarcza na spacer z porządną drzemką niestety...

anifloda
03-01-2011, 18:12
Poważnie 2-3 godziny chodzą w tej temperaturze z wózkami??? Wprawdzie moja kariera wózkowa była krótka i to było dawno, ale w życiu bym tyle nie wytrzymała przy -5. Brrr.

Pentla
03-01-2011, 18:49
Właśnie ostatnio widziałam głęboki wózek okryty folią (nie w czasie deszczu, tylko przy lekkim mrozie) i zastanawiałam się, czy do dziecka w środku w ogóle dochodzi powietrze z zewnątrz.
Zeszłej zimy, kiedy młody miał pół roku, chodziliśmy na spacery tylko w chuście (1- 2 godziny) Wózek wzięłam kilka razy, kiedy było - 15 stopni i strasznie wiało.

pati291
03-01-2011, 18:58
Cóż, jak wózek szczelnie owinięty folią to taki spacer nic nie daje. Skłaniam się raczej ku temu, że w chuście bardziej dziecko korzysta z powietrza.
Co do czasu - sama wytrzymuję około godziny na spacerze i zmykam do domu.

Tehanu
03-01-2011, 19:02
Ja się mogę wywnętrzyć, bo od pierwszych śniegów śmigałam z wózkiem - ślisko było, bałam się wywrócić z Młodym, nie miałam dużej kurtki. Szlag mnie trafiał przy aktualnych standardach odświeżania, ale zasuwaliśmy prawie codziennie.
Dziś się oficjalnie zbuntowałam, wyciągnęłam starą kurtkę męża z dna szafy i jakoś poszło. Szkoda tylko że poszło prosto do lekarza, bo Młody zapracował jakimś cudem na zapalenie uszka. Ale już zaczynam się rozglądać za polarem dla dwojga, o! Niebo a ziemia, powiadam. W wózku Misiek leżał nieruchomo, łapki w kombinezonie sterczały mu na boki, minę miał zdziwioną i taką bardziej smutną.
Zamierzam zakładać mu bluzę polarkową z kapturem i czapkę uszankę i mam nadzieję, że będziemy mogli spacerować spokojnie, zostawiając wózek na naprawdę śliskie dni.

t_a_s
03-01-2011, 19:02
Ja w wózku małej nie woziłam, pewnie nawet by nie było szans, w chuście wytrzymuję z godzinkę, może nie tyle ze względu na pogodę, co ze względu na wagę, dłużej nie daję rady.

Ale jak widzę wózek z dzieckiem nie dość, że owinięty folią, to jeszcze okryte kocem tak, że czubek głowy tylko widać, to się zastanawiam, po co wogóle taki spacer.

agaja
03-01-2011, 19:48
A pewnie! w chuście śpi się super :) tylko kondycja mamy nie wystarcza na spacer z porządną drzemką niestety...
ii, bo to jest kwestia wprawy, my od trzech lat bezwozkowi, aktualnie dzieci szt 2, lazimy w kazda pogode, w - 15 tez, w domu mlodszy od urodzenia spi wylacznie w chuscie (ze starszym bratem-wariatem (3 latkiem) nie da sie inaczej
kombinezony posprzedawalam, ubieram w pajaca, getry i kurtke welurową, motam sie pod swoja rozpieta kurtka, mlody nawte bez rekawiczek chodzi, a lapki ma cieple bo w chuscie schowane. buty na najwieksze slizgawice ma takie, z ebym ich nei zamienila na inne - trapery (bez ocieplania a cieple, jakim cudem - nie wiem), na gumowej porzadnej podeszwie, chocby sie czlek chcial slizgac to sie nie da

ostroszyc
03-01-2011, 20:07
ii, bo to jest kwestia wprawy,
Niekoniecznie, może to też być spora niedowaga mamy + normalna waga dziecka, co powoduje że mama po dłuższym spacerze z obciążeniem ma miękkie nogi

22justyna
03-01-2011, 20:42
Jasiek np. nie lubijak mu wieje w buzie, więc przy wietrze i dużym mrozie chusta odpada. Wózka też używamy, ale folie nakładam tylko wtedy jak mega sypie śnieg, albo leje jak z cebra

agaja
03-01-2011, 20:53
a moje dzieciaki od zawsze lubily jak im wialo albo padalo na twarz, serio, serio :)

brumhilda
03-01-2011, 21:16
Moja córcia pół roczna też nie lubi jak jej wieje ale wtedy chowa się w dekolt i zasypia:) Ja też nie przepadam za zawiewającym śniegiem czy deszczem i po prostu biorę parasol ze sobą i osłaniam nas - bo czasami nawet kurtka dla dwojga nie daje rady. Spokojnie spacerujemy sobie 2 godziny, a wózek od lata kurzy się na strychu.

Karolcia
03-01-2011, 21:18
Ma porównanie, bo starsza wózkowa, młodszy chustowy. Weronika długo spała tylko w wózku, więc spacer trwał często 2-3h. Nigdy nie zakrywałam twarzy (zresztą do snu ssała palce - nawet na mrozie), folie tylko w ulewę lub śnieżycę.
Teraz chodzę z dwójką, nie wyobrażam sobie pchania wózka, szczególnie przy tegorocznych opadach. Wojtek zasadniczo spacer przesypia wtulony, ale też nie lubi silnego wiatru. Spacer trwa jednorazowo do 2h. Krócej niż 1h mi się nie opłaca wychodzić, bo ubieramy się ponad 1/2h!!! Poza tym Weronika nie wytrzyma dłuższego chodzenia i zabawy na śniegu. Za to teraz częściej wychodzę dwukrotnie - po południu z mężem.

Konkludując moje spacery wtedy i teraz są zupełnie różne. Generalnie współczuję tylko sobie i innym przebijania się przez zaspy.

masia
04-01-2011, 01:07
Ja tak jak Besia. Jak bardzo wieje to biore parasol i oslaniam. Na nogi glany zeby nie wyrznac orla i jazda srednio kolo 2 godz po lesie i lakach.
Nie wyobrazam sobie spacerow z wozkiem w taka pogode.

ostroszyc
04-01-2011, 01:13
A jak osłaniacie od wiatru dziecko w plecaczku? Moje bardzo wiatru nie lubi

masia
04-01-2011, 01:17
ja nosze teraz raczej z przodu bo mimo wszystko boje sie, ze zalicze glebe a poza tym Golum to mistrzyni przekrecania i sciagania czapki wiec wole miec na oku

mynia
04-01-2011, 01:19
dla mnie takie ofoliowanie wózka to jakiś dziwny nawyk... lepiej chyba zostać w domu i otworzyć okno! Folia jest od deszczu/śniegu a nie mrozu.
Przyznam ze nie wyobrażam sobie przy takim mrozie 2-3 godzinnych spacerów!

mucha
04-01-2011, 08:51
ja bym się folią nie martwił bo imo ona przepuszcza powietrze.
Jeśli chodzi o jakość spacerów w chuście i w wózku to sama próba porównywania jest wręcz bezczelna ;). To trochę tak jakby porównać aktorstwo Mroczka i Gajosa. Dziecko zafoliowane w wózku jedzie jak w trumnie - a wy wolicie wycieczki na piechotę, na rowerze, w autobusie czy w pudle albo bagażniku?

Mika
04-01-2011, 09:12
no i mucha podsumował cały wywód :)
Ponieważ ja bez wózkowa (również też :) ) młodą mimo 10+ kg motam z przodu i pakuję pod kurtkę małża. I tak spacery odbywają się, przyznam że w silny wiatr nie chadzam bo sama nie przepadam za takowym ale śnieg czy mrozik nie straszny :) Nawet w Pradze przy -16 daliśmy radę. Raz pozyczyłam sanki i wpakowałam tam małą :duh: no co mi do łba strzeliło. To było żałosne, mała jak kukła siedziała w tych sankach (za mała by mieć z tego radochę) a my z małżem co chwila patrzyliśmy co się dzieje. Domniemuję że podobnie z wózkiem jest. Brak kontaktu z dzieckiem wrrr nic fajnego.

gdzie-idziesz
04-01-2011, 09:24
Ja korzystam i z wózka i z chusty.
Jak idę ze starszą pozjeżdżać na jabłuszku to najchętniej biorę wózek - młody śpi gdzieś z boku, ja mogę poskakać żeby nie zmarznąć, jak idziemy połazić to oczywiście chusta, wtedy chodzimy dwie - trzy godziny. Jeśli chodzi o marzniecie buźki to moje dzieci chowały się w dekolt jak im było zimno. Wg mnie wózek daje więcej możliwości przewietrzenie. Oczywiście wykluczywszy folie i tonę okryć.
Niestety u mnie nikt nie odśnieża dróg, dlatego nie za bardzo mam jak jeździć z wózkiem - i tu też wychodzi wielka zaleta wózka - jak mały śpi w wózku ja mogę odśnieżać, z chustą się nie da.

Magdailena
04-01-2011, 10:04
dla mnie takie ofoliowanie wózka to jakiś dziwny nawyk... lepiej chyba zostać w domu i otworzyć okno! Folia jest od deszczu/śniegu a nie mrozu.
Przyznam ze nie wyobrażam sobie przy takim mrozie 2-3 godzinnych spacerów!

A my czasami chodzimy. Na 2-3 godziny, jak idziemy w wózku. Nic nam to nei szkodzi. Wojtek wtedy śpi i nie czuje sie jak w trumnie. Ja bym tam chciała, zeby mnei tak ktoś powoził, ale za duzo ważę;)

Jak w chuście, to wychodzimy krócej, a częściej. Czyli 3 razy dziennie po ok. godzinie. Założyłam sobie, ze przebywamy na dworze codziennie po 3 godziny.
I fakt, inny to spacer, niz w wózku Ja buzię Woja osłaniam tak, ze mam wielki sweter z golfem bardzo duzym i jak zawiewa, to mu okrywam swoim golfem buźkę i jest git. Ponizej -10 nie chodzimy w chuście, tylko wózek, ale folii nie zakładam:). Wychodzimy w każdą pogodę i w każdą temperaturę, bo musimy.

Karo.
04-01-2011, 10:24
A dla mnie niestety "spacer" to nieco drażliwa kwestia, bo czy wózek czy chusta, Młoda długo nie wytrzyma :( Teraz akceptuje tylko kółkową, a tego na dłużej nie akceptuje mój kręgosłup. Ale i tak ostatnio kiedy zabawiłyśmy nieco dłuzej - blisko godzinę - pod koniec była awantura i ledwo ją doniosłam do domu. Więc niestety zwyczajnie się boję wypuszczać dalej i na dłużej, i z utęsknieniem czekam na ciepłe dni, kiedy będzie można posiedzieć na placu zabaw i choć w ten sposób pobyć na powietrzu. Choć ja spacerować uwielbiam, więc ubolewam mocno, siedzenie w domu nieraz jest dobijające.
Wózek teraz rzadko, bo tego za bardzo w ogóle nie akceptuje, ale nieraz po prostu MUSZĘ. Folia tylko w przypadku deszczu. Jak silny wiatr to po prostu nie wychodzę.

agaja
04-01-2011, 10:33
no i mucha podsumował cały wywód :)
Ponieważ ja bez wózkowa (również też :) ) młodą mimo 10+ kg motam z przodu i pakuję pod kurtkę małża. I tak spacery odbywają się, przyznam że w silny wiatr nie chadzam bo sama nie przepadam za takowym ale śnieg czy mrozik nie straszny :) Nawet w Pradze przy -16 daliśmy radę. Raz pozyczyłam sanki i wpakowałam tam małą :duh: no co mi do łba strzeliło. To było żałosne, mała jak kukła siedziała w tych sankach (za mała by mieć z tego radochę) a my z małżem co chwila patrzyliśmy co się dzieje. Domniemuję że podobnie z wózkiem jest. Brak kontaktu z dzieckiem wrrr nic fajnego.
ja tez 9 miesieczniaka motam z przodu w chuste z welną, a sanki to tak od 2 r. ż. dla starszaka, wtedy ma radoche, a ja spokoj ze go za lape ciagnac nie musze

Nastka55
04-01-2011, 11:16
ja wozkowa i chustowa.jak wieje wiatr to mlody nie lubi jak mu dmucha w twarz bo normalnie sie zachlystuje tym powietrzem, a we mnie sie nie wtuli bo za bardzo jest ciekawski no i wszystko musi widziec, wiec jak wiatr to wozek a jak ladna pogoda bezwietrzna to chusta. folia na wozek sie przydaje jak deszcz, a tak to raczej zbedna jak dla mnie. ostatnio to w ogole malo wychodzimy bo u nas na wiosce tak pozawiewane jest wszedzie ze nie ma nawet gdzie polazic. kurka kiedy ta wiosna ;)

Guest
04-01-2011, 11:39
hmm ciekawe skąd mucha wie ze folia od wózka przepuszcza powietrze?? hehehe

wózek i chuste a raczej juz mt uzywamy zamiennie
ja wolę zdecydowanie MT, wózek jest rewelacyjny do wozenia zakupów ew zmian poscieli do złobka
ja foli w wózku zakładam własnie jak mocno wieje, Kalina potrafi nawet płakac tak nie lubie mocnego wiatru
tylko mnie jakos trasznie rece bolą od pachania tego ustrojstwa, no i te schody i krawezniki szału dostaje bez zasnieżonych ulic a jak jest sniego to nawet przez myśl mi nie przechodzi ta mekka
sanki bieze maz ja nie mam siły zreszta wczoraj ogłosił schowanie głębokie i wózka i sanek ( mała ma mega radoche z jabłka a sanek jeszcze nie czuje)
czas- ja już mam dziecko biezne wiec nawet w mt daję rade 2-3 h bo w międzyczasie troche samo podejdzie ale , jak wazyła 10 kg to smiało smiagałm z nią na plecach i nawet 3 h

martajotka
04-01-2011, 13:16
właśnie też się nad tym zastanwiałam.
NA pierwszy spacer, kilka dni temu, wyszliśmy z wózkiem. Trochę mnie to bolałao, ale było tak ślisko, że bałam się wywrócić. Dziś spacer w chuscie. Na razie oba równie krótkie, więc pod tym wzgledem nie mam co porównywać.
Ale miałąm wrażenie że dla Małej to żadna wentylacja. była tak opatulona, że wokół jej głowy wytworzył się swopisty mikorklimat i tylko wdychała ciepłe powietrze od mojego ciała. I że w wózku więcej korzysta ze świeżego powietrza.
Generalnie z wózka nie mam zamiaru korzytsać, ale zastanawiam się czy jej dodatkowo nei wietrzyć przy oknie?

mamaHani
04-01-2011, 13:22
tak zgadzam się folia na deszcz a my raczej w wózku na mrozy, bo mała lubi spać, chyba że gdzieś szybko i nie bardzo mroźno to wtedy chusta, no i nieoceniona chusta jak dla mnie w supermarketach

Padthai
04-01-2011, 14:12
wszystko ma zalety i wozek i chusta
Asia urodzona w pazdzierniku zeszlej jesieni, przez pol roku noszona byla tylko w chuscie. Tak bylo mi wygodniej. Zdrowa baba, jak ja dopadnie jakas infekcja to zwalcza w 1-2 dni. Spacery zimowe pod kurtka zazwyczaj przesypiala, bo malutka byla. Teraz chusta lub sanki - wszystko lubi i zasypia na koniec.
Folie do wozka mam i uzywam, na nogi jak pada. Na gore nieprzemakalna kurtka i ok. A wlasciwei uzywalam, bo wozek to glownie wspomagajaco na zakupach lub kawce :)

KaiDo
04-01-2011, 14:30
Mój maluch jeździ jeszcze w głębokim wózku, foli nie zakładam, ale chyba za bardzo mu nie wieje. Za to folia wózkowa którą mam na pewno nie przepuszcza powietrza. Użyłam do tej pory ze dwa razy. Lepszy spacer krótki bez foli niż dłuży pod nią tak mi się wydaje.
Przy tych zaspach i nieodśnieżonych chodnikach wózek jednak odpada i zostaje chusta - teraz to większy komfort dla mnie i dla synka niż to przebijanie się pojazdem;)
U nas często spacer kończy się bo mi się robi zimno, a nie maluchowi:)

mucha
04-01-2011, 14:35
hmm ciekawe skąd mucha wie ze folia od wózka przepuszcza powietrze?? hehehe


stara maksyma wojskowa mówi, że wroga trzeba dobrze poznać :)

Paprotka
04-01-2011, 14:45
Ja tej zimy użyłam chyba ze 2 razy wózka - masakra! Zwykle chodzimy na ok. 2h, a po godzinie pchania nie miałam siły na nic... W chuście też nie ma lekko, bo Młody już 12kg waży (do tego Bobo w brzuchu) i więcej niż godzinę też nie wytrzymam. U nas zbawienne okazały się SANKI! Mamy takie do pchania, jeżdżą po śniegu jak po maśle! I spokojnie 2h możemy jeździć, gorzej jak przy dużym mrozie mocno wieje, ale zawsze opatulam Młodego szalikiem i da się wytrzymać :)
MamoHani - chusta w supermarkecie? Jak to robisz? Ja nie wiem jak bez wyciągania Franka z chusty (a wyciągnąć nie mogę, bo mi będzie uciekał zbój) zrobić zakupy w dusznym sklepie, a z kolei w chuście za gorąco, do tego czapka, szalik, etc. nie umiem mu tego wszystkiego ubrać jak jest na plecach :)

Mayka1981
04-01-2011, 15:04
A widujecie serio wózki zimą? Bo ja na palcach jednej ręki mogę spacerujących policzyć, zwłaszcza jak wieje/pada/jest mniej niż -5st.

Przy starszym chodziłam z wózkiem i też się samotna czułam, plus wertepy/zaspy/opparkowane na chodnikach samochody a jak tylko śnieg zaczął topnieć to się wszędzie kupy zaczęły pokazywać spod śniegu...

Przy młodszej wózka nie używam wcale, ale z chustą bankowo chodzę więcej niż kiedyś z wózkiem - wszak mam prywatny grzejniczek przywiązany :D

MamaHenia&Stasia
04-01-2011, 15:13
Poważnie 2-3 godziny chodzą w tej temperaturze z wózkami??? Wprawdzie moja kariera wózkowa była krótka i to było dawno, ale w życiu bym tyle nie wytrzymała przy -5. Brrr.

Ja byłan niania przes czas studiów. Miałam rózne dzieciaczki np. z alerkią, dziewczynka jak była w domku miała wiecznie zatkany nosek,. Mama (lekarz),prosiła bym spacerowała z nia podczas jej snu czyli ok 2-3 h na polku. Jeżdziłam wózkiem, chodniki odśniezone wiec problemu nie był. Ja ubrana w spodnie narciarkie bom straszny zmarzluch, czekoladka do kieszeni ;) . Nigdy jej nie okrywałam folią, Przede wszystkim chodziło o świeże powiertrze. Opiekowałam sie małą prawie 2,5 Mała raz była chora, ja taż, bo starszaki przyniosły choróbsko z przedszkola.

Ogólnie teraz stosuje tę te zasadę. Mały mój tez alergik, swieze powietrze pomaga. Zeszłą zimę noszony w chuście, do 1,5 h spacerki. Teraz mam brzuszek i nie noszę już. Ale on aktywny i biega z łopatką do odsnieżania zadowolony. 1,5 h wytrzymujemy ale w ruchu, jak siedzi w samkach to tak 1h spacerujemy.

Czekam obecnie na śpiworek do wózka - sanek, ale coś przyjść nie może z allegro ;(
Też chciałabym aby spał sobie na polu te 2-3 h

Jak sprawdzimy tę metodę, (jak przyjdzie nam śpiworek), damy znać jakie efekty, czy choruje i takie tam ;)
Pozdrawiam wszystkich spacerowiczów

covu
04-01-2011, 15:18
A my czasami chodzimy. Na 2-3 godziny, jak idziemy w wózku. Nic nam to nei szkodzi. Wojtek wtedy śpi i nie czuje sie jak w trumnie. Ja bym tam chciała, zeby mnei tak ktoś powoził, ale za duzo ważę;)
My wychodzilismy tak zeszłej zimy, jak młody był malutki. Z wózkiem głębokim. Bardzo mu się dobrze spało na mrozie, w kombinezonie, jak było bardzo zimno, to jeszcze por kocykiem.
buzia wykremowana tak, że aż biała, rączki schowane, i za zwyczaj 3 godziny snu na dworze ;)

Folii użyłam do tej pory ze 2 razy - raz jak była mega śnieżyca - po 3 godzinnym spacerze wyglądałam jak bałwan. Wózek też.
- drugi raz z pół roku temu na wycieczce po duże zakupy (więc wózkiem) zaczęło lać.
Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem foliowania wózka na mrozie.
Folia jest od ochrony przed mokrym, a nie przed zimnym :)

z chustę teraz nie chodzę, bo nie mogę.
wychodzimy albo z sankami (młodemu się bardzo podoba) albo na piechotę.
z tym, że teraz moje dziecko dłużej jak godzinę nie przetrzyma.

pati291
04-01-2011, 15:20
Widuję non stop mamy z wózkami.
W chuście za to nikogo.

Magdailena
04-01-2011, 15:31
Widuję non stop mamy z wózkami.
W chuście za to nikogo.

Ja sie np. w chuscie strasznie boje upadku...

masia
04-01-2011, 15:45
u nas tez chust jak na lekarstwo, czasem tylko jakas manduca lub ergo a poza tym wozki, wozki, wozki az mi tych matek szkoda bo "przejechanie" przez chodniki na dzien dzisiejszy jest u nas naprawde nie lada wyczynem.

Co do upadkow to wlasnie kilka dni temu przyszly do nas "raki", o ktorych wyczytalam tutaj na forum i musze powiedziec, ze sa super! Teraz nam juz nic nie straszne! :)

t_a_s
04-01-2011, 15:55
Ja też się bałam upadku, ale mam raki i o dziwo znacznie lepiej i stabilniej mi się chodzi, jak mam młodą na plecach, taki większy docisk do podłoża jest.

Jak raz szłam bez niej, ale w sumie raków nie miała wtedy, to 3 razy bym się wywróciła, poza tym z chustą chodzi się wolniej i ostrożniej jednak.

Z wózkiem nie ma szans, u mnie wokoło to tyle śniegu, że dróżki tylko są mieszczące jedną osobę.

peluche
04-01-2011, 18:10
hm... chodzimy i z wózkiem i z chustą i na sankach. na sankach bylismy wlasciwie tylko raz na krótko obczaic teren i co i jak. W chuście fajnie, bo wszędzie się przejdzie, jednak nie zawsze praktycznie, dla mnie 2 godziny łażenia w chuście, zalatwianie róznych - rzeczy obejscie sklepu, apteki i takie tam jednak wygodniejsze z wózkiem... W porze snu najedzona, kładziemy do wózka i śpi na swieżym powietrzu.... i chyba jednak dłużej niz w chuście. Aczkolwiek w chuście praktyczniej na szybkie wyjscia, no i wózek w zaspach pcha się średnio, po długim spacerze bolały mnie nadgarstki.... (ale to wina kiepskiego wózka)
co do jakości takiego spaceru to zależy własnie od długości przebywania na zawnątrz i dostępności powietrza do dziecka. jak kto woli.

agnieszkazd
04-01-2011, 18:50
Moja śpi zawsze tak samo - bez różnicy czy dom czy dwór, czy ciepło czy mróz - zawsze max 40 minut. I tak tez śpi w wózku. A jak nie śpi to się drze, bo mało widzi (jeździ w gondoli).
W chuscie śpi podobnie, ale się nie drze, bo widzi wszystko:-)
A co do sklepu - ja motam Panne z przodu pod swoją kurtkę, wiec w sklepi po prostu rozpinam kurtkę i jest ok.

A mnie ciekawi jeszcze - piszecie, ze lazicie i po dwie godziny w chuscie. Czym smarujecie buzki Dzieciuf? Bo moja i po Musteli i po Nivea na każda pogodę ma po mroznym spacerku czerwony i szorstki na następny dzień ten policzek, którym była odwrocona "do swiata". A we mnie się nie wtula niestety, bo zbyt ciekawska jest i MUSI się rozgladac.

masia
04-01-2011, 19:09
ja kremem do buzi weledy. Sprawdza sie super ale Golum chyba zbyt wrazliwej skory i tak nie ma bo jak mi sie zdarzylo wychodzic na szybko i zapomnialam posmarowac to tez nic sie nie dzialo

Magdailena
05-01-2011, 09:30
Ja też się bałam upadku, ale mam raki i o dziwo znacznie lepiej i stabilniej mi się chodzi, jak mam młodą na plecach, taki większy docisk do podłoża jest.

Jak raz szłam bez niej, ale w sumie raków nie miała wtedy, to 3 razy bym się wywróciła, poza tym z chustą chodzi się wolniej i ostrożniej jednak.

Z wózkiem nie ma szans, u mnie wokoło to tyle śniegu, że dróżki tylko są mieszczące jedną osobę.

Tylko, ze ja już sie w chuście wywróciłam. Młodemu brakowało ok. 1 centymentra, aby uderzyć głową w lód, dlatego teraz sie bardzo boję.

Mika
05-01-2011, 10:09
ja tez 9 miesieczniaka motam z przodu w chuste z welną, a sanki to tak od 2 r. ż. dla starszaka, wtedy ma radoche, a ja spokoj ze go za lape ciagnac nie musze

:) dlatego z tymi sankami do kolejnej zimy poczekam , kiedy już bardziej samodzielna będzie i frajda z tych sanek też inna :)

olmis
05-01-2011, 11:28
I my tylko chustowi, wózek tej zimy jeszcze nie wyjechał. Spacery ok. godziny, codziennie - bo i pies i starsza do odebrania, więc wieje czy nie, idziemy. Mała zazwyczaj szybko zasypia, tylko czasem z 15-20 min się porozgląda, jak sypie biorę parasolkę. No i w buty też muszę zainwestować - wczoraj rozwalił mi się zamek w śniegowcach, buuuu...
U mnie też wózkowców niewielu, tylko saneczki widuję, w chuście nikogo. Wózek i tak odpada nawet na szaleństwa ze starszą, bo mała nie uznaje stojącego wózka - od razu się wybudza i krzyk, więc tylko chusta wchodzi w grę:)

nieznajowa
05-01-2011, 11:32
My chodzimy na zmianę w nosidle i w wózku. Jak jest bardziej przejezdnie to biorę często wózek bo już raz się wywrócilam z Olą w nosidle, na szczęście na własną pupę upadłam no ale się troche przestraszyłam... A ślisko jest bardzo...
Tyle, że my chodzimy do -10 zarowno w nosidle jak i z wózkiem i do głowy mi nie przyszło zakładac folie na wozek jesli nie pada. Także jesli małej zimno to polecam na zmianę wózek i chustę ale wózek bez osłaniania folią... Jak nie ma opadów to po co? Smaruję mocno kremem, ciepło ubieram, jak jest bardzo zimno to oslaniam bużkę. My nawet w nosidle chodzimy 1,5h...
Bez przerwy ktos komentuje, że odmrożę malej nosek i mnie to straszliwie denerwuje ale puszczam mimo uszu ;)

kajkasz1
05-01-2011, 11:48
Ze starszakiem łaziłam na spacery w wózku. Mróz nie mróz, śnieg nie śnieg, najwyżej ja byłam bardziej mokra po powrocie do domu i wymagałam dłuższej chwili rekonwalescencji. Folię zakładałam tylko przy wyjątkowo wietrznej pogodzie i to też taką z solidną dziurą coby powietrze dotarło do malucha. Co do tych okryć , które tak krytykujecie - dziecka w wózku nie grzeje ciepło mamy, więc siłą rzeczy okutać je trzeba i szczelniej i cieplej. Co do kocyków zakrywających buzię - często gęsto zakrywa się na sztywno od góry z daleka od samej buzi dziecka żeby nie wiało. Nie tamuje oddechu i niczemu nie szkodzi.
Młody za to zimowo-chustowy. Pod moją kurtką, więc ubrany cieniej. Ale i spacery nie 4-godzinne a góra 2 godzinki. Fakt niezaprzeczalny - lepsze porozumienie, bo Młody częściej był w realu niż na śpiku i sobie "gadaliśmy". No i mobilność lepsza, bo nogi to jednak na śniegu lepiej działają niż kółka wózka.
Co do zakupów i innych spraw większej różnicy nie widzę, bo wdrapałam się wszędzie i z wózkiem i na piechotę. Plus wózka niezaprzeczalny dla mnie - na plecach oprócz Kuby nigdy nie udało mi się nosić laptopa, mojej torby, torby dziecka i zakupów.
Oba sposoby komunikacji są dobre i dobrane odpowiednio do zapotrzebowań mają niezaprzeczalny plus - dzieć na dworze.
A w świetle niedawnych dyskusji muchy o braku spacerów - nieważne z czym i w czym, ważne, że dziecko i mama spacerują!!!

camee
05-01-2011, 21:47
A moj Maluszek jeszcze nie wie co to wozek. Cala zime chodzimy w chuscie. Zainwestowalam w kurtke do noszenia i bardzo sobie chwale szczegolnie widzac zaspy z wydeptana sciezka na jedna osobe.W wozku wydaje mi sie, ze bylby tak "daleko" ode mnie. I nie biore na razie pod uwage, ale ostatnio na prawde boje sie chodzic, bo jest u nas lodowisko total.Wiec sie nie zarzekam...

jul
05-01-2011, 23:41
Mam trochę mieszane uczucia, bo w chuście mały jak się naogląda świata, to zasypia schowany cały w chuście i tego świeżego powietrza to za dużo nie uświadczy plus coraz trudniej się spaceruje z moim maleństwem (9 kg w czwartym miesiącu), niby dobrze widzę drogę, ale już na przykład mam problem z wygrzebaniem monet z portmonetki żeby zapłacić za zakupy. Na plecy - na nosidło za młody, plecaczki dopiero zaczynamy ćwiczyć po domu, jeszcze się nie zdarzyła drzemka a poziom zadowolenia znacznie niższy niż na brzuchu + drobna blokada psychiczna żeby tak iść na dwór, gdzie młodzieńca nie będę widzieć. Z drugiej strony do spacerówki jeszcze go nie posadzę, a z gondolki boję się czy już nie wyrasta, no i że widzieć nic nie będzie i że będzie bunt...

moli1978
06-01-2011, 21:26
A ja właśnie zamówiłam osłonkę i w chuście zamierzam chodzić. Mieszkamy na wsi, w dodatku na nowo powstającym osiedlu, gdzie chodników nie ma wogóle a o odśniezaniu nie ma co marzyć. Ciągle musimy rezygnować ze spacerów, bo albo nie da się przebrnąć przez śnieg, albo błoto takie że wózka nie daję rady przepchnąć. I mam już dosyć takiej męczarni. Spróbuję w chuście, chociaż trochę się boję że się przewrócę...

klusiecka
06-01-2011, 22:04
a my ostanio robimy mega krótkie spacery -wokół bloku i do domu , albo krótsze chodzimy obie pieszo, na tyle wystarcza energii. Lepszy jest krótki ale efektywny spacer niż wozenie dziecka w folii.
BTW nawet jak decydowałam sie na wózek to nie kupiliśmy folii, bo dziecko w wózku z folia wygląda dla mnie makabrycznie

saraswati
08-01-2011, 23:45
No ja też boję się upadku( przy pierwszym dziecku wywróciłam się na nieposypanym chodniku i mam niestety uraz - na szczęście tylko ja doznałam kontuzji), dlatego śmigamy wózkiem. Mój wózek jest rewelacyjny bj city mini- ma budę, którą można naciągnąć prawie do samego pałąka(dziecko widzi, choć jest dobrze osłonięte), więc nawet w wietrzny dzień można osłonić dziecko. Folii nawet nie kupiłam, bo nie jest mi potrzebna - fajnie to ktoś nazwał, że kojarzy mu się z pomidorkami szklarniowymi:) Do tego można zasłonić lub odsłonić w zależności od pogody cały tył wózka, więc dziecko ma odpowiednią wentylację. Niestety śpi ładniej w nosidle, więc wózkiem też nie jeździmy bardzo długo, no i ja nie wytrzymuję za długo.

Natomiast moja koleżanka potrafi spacerować po 2-3 godziny, ale zdradziła mi swą tajemnicę - posiada legginsy i podkoszulki termo:)

tucharzenka
09-01-2011, 00:39
Ja w ogóle nie lubię zimy i zimna (no chyba że w górach na nartach - wtedy jest git) i moja mała chyba też nie przepada więc się jakoś specjalnie nie zmuszamy do spacerków niezależnie od pogody. Tzn. zwykle wychodzimy codziennie ale nie mam ustalonego limitu godzinowego i raz chodzimy króciutko a innym razem fundujemy sobie długaśne przechadzki - zależy od humoru, pogody i paru innych rzeczy. Zwykle w chuście, dorobiłam do swojego polara i kurtki panele więc nie muszę Malej pakować w kombinezon. Niestety nie da rady zrezygnować z czapki :) W wózek pakuję Oliwkę w wietrzne dni bo bardzo nie lubi wiatru (bez folii, tylko w razie sporego deszczu lub śniegu ale wtedy i spacer tylko jak muszę coś załatwić, jak nie to siedzimy w domu), zamiast schować buźkę to wręcz przeciwnie, odgina się, odpycha ode mnie i zaraz zaczyna się denerwować i płakać.A opatulenie jej szalikami jest możliwe tylko jak śpi, choć ostatnio wymyśliłam patent z kapturem od kombinezonu, jest odpinany więc zabieram go ze sobą i w razie czego zakładam na główkę dodatkowo. No i jak mam przy okazji spaceru robić większe zakupy to jednak wygodniej mi z wózkiem. Na zimowych spacerach noszę tylko z przodu, jakoś tak pewniej się czuję jak mogę widzieć buźkę i kontrolować stan zaczerwienienia noska :) więc np. wygrzebywanie pieniędzy z portfela wychodzi mi czasem mało zgrabnie. Pomijam komentarze sąsiadek, które czasem widzą mnie z dzieciem w chuście, psem, starszakiem u boku i siatami w rękach ... ale to akurat bardziej mnie bawi :) Ale już ten sam zestaw tylko z wózkiem wypakowanym po brzegi nie wzbudza w nikim litości.

Dharma
09-01-2011, 01:03
Pomijam komentarze sąsiadek, które czasem widzą mnie z dzieciem w chuście, psem, starszakiem u boku i siatami w rękach ... ale to akurat bardziej mnie bawi :) Ale już ten sam zestaw tylko z wózkiem wypakowanym po brzegi nie wzbudza w nikim litości.

Doskonale cię rozumiem, z tą różnicą, że ja bez starszaka u boku.

kundzia
13-01-2011, 16:52
My dzisiaj bylismy na spacerko-zakupach z wózkiem. Najpierw zahaczyliśmy sklep, zakupy do kosza i potem w drogę. Jest paskudnie ślisko, mokro, dla mnie niebezpiecznie. Poza tym moje dziecię nie narzeka na jazdę wózkiem. Cały czas widzi mnie, uśmiecha się, a po chwili zapada w kimę ;) Jak zrobi się cieplej będziemy biegać w chuście, ale na razie nawet technicznie nie da rady, bo nie mamy kurtki do chustowania ;)

Marti
11-02-2011, 00:24
A ja się zastanawiam, jak się ubierać zimą do noszenia w chuście. Większość zimy przechodziłyśmy w wózku, bo bałam się przewrócić. Teraz śnieg zniknął, więc do poradni poszłyśmy w chuście. Ja byłam ubrana w cienką bluzkę, Nela miała na górze tylko body, na to kurtka pożyczona od teściowej, a obie byłyśmy spocone. A teraz chętnie pochodziłabym tak na spacery, bo Nela protestuje, jak się ją ubiera w kombinezon.

Mika
11-02-2011, 09:55
młodą ubieram lżej , kombinezon plus chusta porażka dla mnie , problemy z dociąganiem a i za ciepło. Więc młoda całą zimę w spodzianach polarowych i bluzka długi rękaw i polarowa kurteczka , przy silnym mrozie +sweterek, ja natomiast kurtka małża :)

mleczarenka
12-02-2011, 01:29
Z Olkiem zaliczyliśmy dzisiaj pierwszy spacer w chuście:lol:Polarowe spodenki i ciepły sweterek z futerkiem na rajstopki i body zdały egzamin:lol:Trochę może nawet za ciepło mu było. Moim zdaniem kobinezon jest zbędny.

lilianne
12-02-2011, 15:54
Dziewczyny jesteście kochane! W czerwcu 2009 urodziłam córkę. Jako niedoświadczona mama kupowałam wyprawkę pod dyktando teściowej (emerytowana pielęgniarka od niemowlaków, więc niby powinna się na tym znać). Już wtedy słyszałam o chustach i chciałam małą w chuście nosić - to się nasłuchałam, że chusta jest be, bo dziecko wykrzywione, bo je rozpuszczę i masa innych mądrości. Wobec tego miałam wózek - wielki i ciężki, zarówno nieprzydatny zimą jak i latem na wakacjach (w Mielnie przejście się z tym wózkiem 1x dziennie był takim umęczeniem, że cały dzień do d...). Teraz znów jestem w ciąży (5 miesiąc) i już mam moją Nati :) I jak widzę, że Wy też macie przeboje z teściowymi, to aż mi się papa śmieje, że nie jestem sama :)
Trochę obawiałam się tylko, że latem w chuście może być za ciepło, a zimą za zimno, ale jak czytałam Wasze posty to wszelkie obawy znikły :)

Dodam jeszcze, że z mądrości mojej teściowej są: dziecko w wieku 20 miesięcy (tyle ile ma moja córa) MUSI mieć smoczka do ssania, MUSI pić z butelki, MUSI być ubrane 2x cieplej od dorosłego i MUSI mieć czapkę wiązaną pod brodą niezależnie od pory roku i temperatury powietrza :duh:

opolanka
20-08-2011, 21:01
odświeżam temat...poczytałam i już wiem...dzięki ;)

hajda
24-08-2011, 21:17
W takim razie i ja dodam swoje 3 grosze. Również nigdy nie miałam kurtki dla dwojga, niespecjalnie też jej pragnęłam. Na krótkie spacery lub do sklepu wiązałam dziecko z przodu i zakładałam na siebie większą kurtkę. Na wypad w góry lub inny długi spacer zakładałam młodemu bardzo sprytne ocieplane gacie, taki śpiworek z nogawkami. Gorąco polecam ten wynalazek, można go zakładać na kompletnie ubrane dziecko, wystarczy otrzepać butki ze śniegu i bach do gaci. Moje mają dodatkowo wycięcia na pasy, więc można je bez problemu zamontować do wózka, czy fotelika samochodowego razem z "wkładem". Oprócz tego świetnie sprawdzały się na sanki. Jak ktoś ciekawy to mogę zrobić zdjęcia i wysłać mailem (piszcie na hajda@vp.pl)

martaj
14-11-2011, 21:05
jak w temacie. do dziś nie myślałam o przesiadaniu się na wózek, ale koleżanka zasiała we mnie ziarno niepewności mówiąc o względach bezpieczeństwa gdy będzie ślisko... jak robiłyście?

Kasia.234
14-11-2011, 21:22
było juz nie raz ;)

nosiłam dwie zimy z rzędu, przewróciłam sie raz, dokładniej uklękłam na kolano (nie zauważyłam zamarzniętej kałuży)
jak się potkniesz idąc z wózkiem to możesz wywalić wózek (odruchowo sie go łapiesz)
kup dobre buty albo takie gumowe raki ("miejskie" ;)) i sie nie martw

Karusek
14-11-2011, 21:23
nosiłam całą zeszłą zimę, wózek nie był wyjęty zimą ani razu. z pewnymi obawami, gdy było ślisko, ale szczerze mówiąc w zesżłym roku, przy tamtych opadach śniegu, wózkiem w wiele miejsc nie dało się dojechać a przeprawy przez zmarznięte zaspy groziły urwaniem kółek ;) Więc było mi wygodniej
I chyba cieplej dla obojga :)

Guest
14-11-2011, 21:26
zeszłej zimy nie użyłam wózka ani razu

wolałam nosić córkę ok 15 kg niż pchać wózek przez zaspy

mi.
14-11-2011, 21:27
nie wiem, czy mieszkasz w jedynej odśnieżanej zimą części Polski, ale gdzie indziej wózek raczej słabo funkcjonuje ;)

jagienkat
14-11-2011, 21:32
Taaa, jak pomyślę, jak klęłam pod nosem ciągnąc, pchając, taszcząc wózek przez zaspy...
Nie zrezygnuję z wózka tak w ogóle, ale na śniegi, to wózek się faktycznie średnio nadaje...

słoneczny_blask
14-11-2011, 21:33
Jak kiedyś utknęłam z ciężkim wózkiem w pół metrowej zaspie w centrum Wrocławia, to myślałam ze się rozpłaczę, tyle się nadźwigałam. Są rożne kolce na buty itp.

Kasia.234
14-11-2011, 21:33
Taaa, jak pomyślę, jak klęłam pod nosem ciągnąc, pchając, taszcząc wózek przez zaspy...
Nie zrezygnuję z wózka tak w ogóle, ale na śniegi, to wózek się faktycznie średnio nadaje...

ja nosiłam pod kurtką, w chuście a wózek miałam na zakupy taki, tzn torbę na kółkach
i zdarzało mi sie kląć pod nosem, jak musiałam ją ciągać po chodnikach odśnieżonych tak, że jedno kółko jechało po śniegu

martaj
14-11-2011, 21:44
a jakaś różnica w noszeniu zimą na plecach a z przodu? pewnie lada moment na plecy będę Asiołka wrzucać, jeszcze się z przodu nosimy, choć niewiele już widać, ale jeszcze nie wyobrażam sobie samotnych wyjść np. na zakupy z Dzieciem na plecach, a z kolei nosić zimą z przodu... sama nie wiem...
PS. nasz wózek i tak by zimą nie ujechał, bo małe plastikowe kółka ma...

kropka1
14-11-2011, 21:46
ja nosiłam całą zimę. Nie wyobrażam sobie jazdy z wózkiem w śniegu, poza tym, mając synka przy sobie jestem spokojna, że jest mu ciepło :)

Kasia.234
14-11-2011, 21:54
a jakaś różnica w noszeniu zimą na plecach a z przodu? pewnie lada moment na plecy będę Asiołka wrzucać, jeszcze się z przodu nosimy, choć niewiele już widać, ale jeszcze nie wyobrażam sobie samotnych wyjść np. na zakupy z Dzieciem na plecach, a z kolei nosić zimą z przodu... sama nie wiem...
PS. nasz wózek i tak by zimą nie ujechał, bo małe plastikowe kółka ma...

dwie kolejne zimy nosiłam synka z przodu, nie wyobrażam sobie nosić zimą na plecach (no, ale ja w ogóle nie noszę na plecach ;))

dankin-82
14-11-2011, 22:08
ja nosiłam i nosic zamierzam ;) Wózkiem przez te super :twisted: odśnieżone chodniki nie da rady jechac ale ja i tak alergie mam na wózki
My się ewentualnie przesiadamy na sanki :mrgreen:

mgosia
14-11-2011, 22:13
Odetchnęłam z ulgą, w momencie w którym wyszłam z młodą w chuście.. Z przodu nosiłam.

Były gdzieś wątki o rakach dla chustomam.. :D

Fakt stabilne buty to podstawa ale nie popadajmy w paranoję :)

martaj
14-11-2011, 22:26
Odetchnęłam z ulgą, w momencie w którym wyszłam z młodą w chuście.. Z przodu nosiłam.

Były gdzieś wątki o rakach dla chustomam.. :D

Fakt stabilne buty to podstawa ale nie popadajmy w paranoję :)

No Twoja zimą ciut mniejsza była, niż moja będzie ;)
Kurtka "górska" z podpinanym polarem już uruchomiona, to i buty trzeba będzie z piwnicy wyciągnąć ;)

Celebrianna
14-11-2011, 22:26
Ja wlaśnie zaczęłam nosić zimą, gdy zaczęły się największe śniegi i mrozy. To dzięki chuście odważyłam się wyjść z maleństwem na dwór po porodzie, inaczej bym dostała klaustrofobii w domu (nie dałabym za chiny rady znieść wózka i dziecka z 3 piętra, po cesarce:mrgreen:). A ślisko bywało, ale nie wywróciłam się. Żeby było zabawniej, to wywrócił się towarzyszący mi mąż w górskich butach i złamał żebra (a to już zabawne nie było). A za rakami w tym roku się rozejrzę...

wiki100
14-11-2011, 22:32
nie powiem nic nowego - ja swoje dziecko zimą nosiłąm tylko w chuście/mt- wygodniej i cieplej. I prawde mówiąc jak teraz widzę dziecko w wózku na mrozie to zastanawiam się jakim cudem ono się nie zaziębia..
Ps. nosiłam czasem całymi godzinami- stałam na mrozie bo starsza uczyła się jeździć na nartach - nie wyobrażam sobie z wózkiem.
nie chcę tu powiedzieć że mam coś do mam z wózkami. Po prostu zwłaszcza zimą wózek wydAJE mi sie wynalazkliem raczej utrudniającym życie...

kasia wska
14-11-2011, 22:35
u mnie (centrum warszawy) wózkiem zimą przez większość czasu przejechać się nie da. mam buty icebug banff, mają konkretne kolce, i ciepłą kurtkę do noszenia. tak dwa alta temu przenosiłam groszka. i teraz tak samo z malutką damy radę :)

panthera
14-11-2011, 22:35
wywróciłam się raz jeden jak mi starszy syn zjechał z górki prosto w bok moich nóg i mnie podciął. poleciałam na plecy (Maciek był z przodu) nikomu nic się nie stało, moje plecy ochronił plecak z zakupami (szczęśliwie żadnego szkła nie było) raki zawsze miałam przy sobie- jak był lód na chodniku - zakładałam.

goshya
14-11-2011, 22:40
ja właśnie w zimie wózek odstawiłam...i na dobre zaczęłam nosić w chuście :):):)

martaj
14-11-2011, 22:40
Były gdzieś wątki o rakach dla chustomam.. :D
podlinkuje ktoś coś o tych rakach?

Filippa
14-11-2011, 22:41
Wełniana chusta + polar. Tylko z przodu (no ale ja z tyłu wcale nie noszę), jeden większy poślizg. Z wózkiem zaliczyłam 2 poważne gleby. Cud, że mi dziecko nie wyleciało (z gondoli w dodatku). Ach te odśnieżone i odlodzone chodniki. Mam 16 mies, 10 kg dziecko i nosząc z przodu wszystko widzę. Może za wysoko wiążesz?

martaj
14-11-2011, 22:44
Mam 16 mies, 10 kg dziecko i nosząc z przodu wszystko widzę. Może za wysoko wiążesz?

Poprzyglądam się :) Generalnie aż tak źle z tym widzeniem to nie jest, przy schodach najgorzej...

Lamia
14-11-2011, 22:53
pomijając "super " jazdę z wózkiem po nieodśżonych chodnikach to z wózkiem też się możesz wywrócić/sam wózek wywrócić itp.

ja nosiłam w zimie, z przodu w nosidle Tuli. jak było bardzo ślisko, chodziłam tylko po miejscach posypanych i zmieniałam buty na w og,ole nie ślizgające się

mnie akurat na lodzie zimowym to wózek bardziej się ślizga od moich butów:) pewno kwestia kółek...:)

kiwka
14-11-2011, 22:55
a jakaś różnica w noszeniu zimą na plecach a z przodu? pewnie lada moment na plecy będę Asiołka wrzucać, jeszcze się z przodu nosimy, choć niewiele już widać, ale jeszcze nie wyobrażam sobie samotnych wyjść np. na zakupy z Dzieciem na plecach, a z kolei nosić zimą z przodu... sama nie wiem...
PS. nasz wózek i tak by zimą nie ujechał, bo małe plastikowe kółka ma...

ej no, mój misio jest z marca, a całą zeszła zimę przenosiłam go z przodu, więc pewnie też dasz radę jak bedzie trzeba;) u mnie był zestaw: mężowska kurtka + za duży polar + fakt: głównie manduca ale młodzieniec chodził do żłobka i tak mi było szybciej/wygodniej/czyściej;)

dirk5
14-11-2011, 23:14
a jakaś różnica w noszeniu zimą na plecach a z przodu? pewnie lada moment na plecy będę Asiołka wrzucać, jeszcze się z przodu nosimy, choć niewiele już widać, ale jeszcze nie wyobrażam sobie samotnych wyjść np. na zakupy z Dzieciem na plecach, a z kolei nosić zimą z przodu... sama nie wiem...


Zimą to raczej tylko z przodu, ze względów oczywistych. Nawet jeżeli ma się tego serdecznie dość odkąd wrzuciło się na plecy :roll:...

O link na temat raków też się uśmiechnę :-)...

Kasia.234
14-11-2011, 23:21
Wełniana chusta + polar. Tylko z przodu (no ale ja z tyłu wcale nie noszę), jeden większy poślizg. Z wózkiem zaliczyłam 2 poważne gleby. Cud, że mi dziecko nie wyleciało (z gondoli w dodatku). Ach te odśnieżone i odlodzone chodniki. Mam 16 mies, 10 kg dziecko i nosząc z przodu wszystko widzę. Może za wysoko wiążesz?

ja nosiłam z przodu dwulatka, pod kurtką dla dwojga, w chuście nie nosidle, dałam radę całą zimę :)

Tola_zet
14-11-2011, 23:24
a jak rozwiązujecie kwestię dociągania na mrozie? np. taka sytuacje: jedziemy samochodem do lasu. Młody jest w foteliku w miarę normalnie ubrany (ciepło, ale bez kombinezonów), bo zaraz wyląduje pod moją kurtką. Ja w 2x, ale zanim go włożę i porządnie dociągnę, on mi się wyziębi, bo jednak chwilę to trwa... Wczoraj ten logistyczny problem spowodował, że spacer był jednak wózkowy, bo wsadzam go w samochodzie w kombinezon i do wózka pod kocyki...
Dodam, że nie mam żadnego ciepłego miejsca, żeby dociągnąć, bo w naszym domku letnim temperatura poniżej zera :/.
Jeśli taki problem był poruszany, to podlinkujcie proszę - ja nie znalazłam. Owszem znalazłam o tym, że dziewczyny wkładają dzieciaka w 2x i potem wchodzą np. do sklepu i motają w cieple, no ale to jednak inna sprawa.
W ogóle mam wrażenie, że używanie samochodu, mocno ogranicza przyjemność czerpaną z chustowania :), a dla mnie z kolei korzystanie z komunikacji miejskiej mocno obniża przyjemność czerpaną z życia :twisted: więc raczej nie wchodzi w grę.
No ale na te leśne spacery może macie jakieś patenty? Mam dociągać w aucie na siedząco? Chyba nie dam rady...

Sroka
14-11-2011, 23:36
a jakaś różnica w noszeniu zimą na plecach a z przodu? .
w latwosci zakladania kurtki :D

mgosia
14-11-2011, 23:37
podlinkuje ktoś coś o tych rakach?

http://www.chusty.info/forum/showthread.php?t=46290

tadam..

jul
14-11-2011, 23:47
noszenie zimą pod kurtką ma jeszcze tę zasadniczą zaletę, że nie trzeba dziecka ubierać w kombinezony etc - tylko czapka-szalik albo kominiarka (bardzo podoba mi się rozwiązanie z kominiarkami many months - jak wchodzisz np do sklepu rozpinasz kurtkę, ściągasz czapkę jak kaptur i nie boisz się, że dziecko się zgrzeje), getry czy inne ciepłe skarpety i w drogę!

Miesiącami mój synek 2 miesiące młodszy od Twojego, b. szybko rósł, i spokojnie całą zimę go przenosiłam. Na początku w ogóle nie wyobrażałam sobie jak go włożyć do wózka, bo przecież zmarznie, jak wkładałam, to co chwila sprawdzałam, czy mu nie za zimno ;)

kasiak
14-11-2011, 23:49
a jak rozwiązujecie kwestię dociągania na mrozie? np. taka sytuacje: jedziemy samochodem do lasu. Młody jest w foteliku w miarę normalnie ubrany (ciepło, ale bez kombinezonów), bo zaraz wyląduje pod moją kurtką. Ja w 2x, ale zanim go włożę i porządnie dociągnę, on mi się wyziębi, bo jednak chwilę to trwa... Wczoraj ten logistyczny problem spowodował, że spacer był jednak wózkowy, bo wsadzam go w samochodzie w kombinezon i do wózka pod kocyki...
Dodam, że nie mam żadnego ciepłego miejsca, żeby dociągnąć, bo w naszym domku letnim temperatura poniżej zera :/.
Jeśli taki problem był poruszany, to podlinkujcie proszę - ja nie znalazłam. Owszem znalazłam o tym, że dziewczyny wkładają dzieciaka w 2x i potem wchodzą np. do sklepu i motają w cieple, no ale to jednak inna sprawa.
W ogóle mam wrażenie, że używanie samochodu, mocno ogranicza przyjemność czerpaną z chustowania :), a dla mnie z kolei korzystanie z komunikacji miejskiej mocno obniża przyjemność czerpaną z życia :twisted: więc raczej nie wchodzi w grę.
No ale na te leśne spacery może macie jakieś patenty? Mam dociągać w aucie na siedząco? Chyba nie dam rady...

Zeszłej zimy wózek poszedł w odstawkę. Ale ponieważ lubimy leśne spacery zdarzało się mi wielokrotnie motać Ewę w samochodzie w 2x właśnie. Ewa ubrana w polarowy dość cienki kombinezon. Wkładałam młodą do chusty i nie zapnając kurtki wysiadałam i dociągałam - przez tę chwilę przytulone i siedzące w chuście dziecko raczej nie zmarznie. Nie przypominam sobie, żeby Ew chorowała, a spacery odbywały się nawet w najwieksze mrozy.

manah
14-11-2011, 23:50
Ja kupiłam w Netto za 20 zł, mam nadzieję, że równie dobre, jak te za 99 zł. Sprawdzę niebawem:)

Meppel
14-11-2011, 23:55
A ja tak i tak. Mam super wózek, który uwielbiam. Ma wielkie koła i przejeżdżam przez każdy śnieg. W chuście noszę również. Z przodu. Wózek - gdy idę z dwójką i wiem, że Młodszy będzie spał a starszy chce się bawić. Choć to było w zeszłym roku. Teraz pewno razem będą się bawić..

dirk5
14-11-2011, 23:56
W ogóle mam wrażenie, że używanie samochodu, mocno ogranicza przyjemność czerpaną z chustowania ,

A tu też am takie odczucia, zwłaszcza, że ja zawsze kierowcą jestem :-(.

Ale kasiak przekonująca w tym temacie, że można :hmm:... :kiss:


http://www.chusty.info/forum/showthread.php?t=46290

tadam..

:mighty: i :kiss:!

Tola_zet
15-11-2011, 00:20
ano też mnie przekonało - nie pozostaje mi nic innego jak zacząć ćwiczyć ekspresowe dociąganie 2x w kurtce :mrgreen:

Bonita
15-11-2011, 00:23
zeszłej zimy nie użyłam wózka ani razu

wolałam nosić córkę ok 15 kg niż pchać wózek przez zaspy
Nosiłam dwie zimy. I kolejne dzieci będę nosić zwłaszcza w zimie, kiedy zaspy na chodnikach nie dają żadnej szansy wózkom.

alifi
15-11-2011, 00:41
A tu też am takie odczucia, zwłaszcza, że ja zawsze kierowcą jestem :-(.

Ale kasiak przekonująca w tym temacie, że można :hmm:... :kiss:



:mighty: i :kiss:!

To samo mam. Spacery po okolicy nie problem, ale jak się mieszka poza miastem to każda wyprawa do cywilizacji samochodową jest. Dziś motałam Kalinę w kombinezonie, po czym w Ikei rozbiórka na sofie i dalej już normalnie. Jak będzie dalej, zobaczymy. W moim cudnym skądinąd mikroaucie nie da się łokci rozprostować, a cóż dopiero motać, choćby wstępnie. Ale jak powiedziano w pewnym filmie "lekko każdy nie ma". Znajdziemy zimowe patenty na auto i chustę ;)

Apulina
15-11-2011, 00:43
Martaj jak dobrze, że zaczęłaś ten temat - ja właśnie z żalem dochodziłam do wniosku, że nie dam rady nosić, bo... nie dociągnę dobrze, bo Młody zmarznie (nóżki!) albo ja zmarznę :P ale może jednak spróbuję (wciąganie wózka na II piętro to robota dla siłacza, a nie mnie)

Jasnie Pani :)
15-11-2011, 00:45
fakt, zeszłą zime spedziłam cała w PL i bez chusty i kurtki do chusty nie wychodzilam z domu. W sumie ani wózka ani auta (tego drugiego to prawie)nie uzywalam.
Tu gdzie mieszkam zimy lekkie, wiec rozterek nie mam :)
no i mialam raki :D

elson
15-11-2011, 01:06
U nas zapowiada się noszenie, bo wózek przestaje być dla Asi atrakcyjny po maksymalnie 15 minutach (tak jak fotelik w samochodzie). Teraz zwykle noszę w 2x (podobnie jak Wojcia w analogicznym czasie), w cieplejsze dni zdarza mi się na plecach, ale nie czuje się pewnie jeśli chodzi o jakość moich plecaków i kiedy zdarza mi się sytuacja: wychodzenie z trójką dzieci, Asia jednak w kombinezonie i przed spaniem (marudna) to mimo wcześniejszych planów odpuszczam i wrzucam ją na przód.

1timemum
15-11-2011, 01:17
To i ja sie podlacze pod ten watek jesli mozna bo tez mam kilka pytan:
W czym najlepiej nosic na mrozie? czy sztruksowy MT sie sprawdza? Bo wlasnie rozwazam zakup zimowego nosidla. I napiszcie prosze czy wy bobasy w kombinezonie nosicie czy lzej ubrane (na mroz)?

Dzieki z gory

manzana
15-11-2011, 01:18
Ja planuje tak jak teraz, czyli wózek w weekendy, na tygodniowe zakupy- kola mamy duże terenowe, jeździliśmy nimi nawet po nieco podmokłym gruncie, wiec myślę, ze po śniegu da rade. Na codzien Manduca z przodu, a na Manduce Pentelkowa osłonka- dziś założyłam pierwszy raz tak na probe i wszyscy wkoło komentowali, jak to mojej córce dobrze i cieplutko:mrgreen: Tez mam taki klimat, ze nigdy nie jestem pewna, jak ubrać córkę do wózka, żeby nie zmarzła, ani się nie spociła, a do nosidła o wiele prościej dla mnie, tak intuicyjnie.
Co do kombinezonu, to juz sobie wyobrażam wkurzenie młodej, gdybym tylko ja spróbowała w nim wsadzić.

słoneczny_blask
15-11-2011, 06:44
a jak rozwiązujecie kwestię dociągania na mrozie? np. taka sytuacje: jedziemy samochodem do lasu. Młody jest w foteliku w miarę normalnie ubrany (ciepło, ale bez kombinezonów), bo zaraz wyląduje pod moją kurtką. Ja w 2x, ale zanim go włożę i porządnie dociągnę, on mi się wyziębi, bo jednak chwilę to trwa... Wczoraj ten logistyczny problem spowodował, że spacer był jednak wózkowy, bo wsadzam go w samochodzie w kombinezon i do wózka pod kocyki...
Dodam, że nie mam żadnego ciepłego miejsca, żeby dociągnąć, bo w naszym domku letnim temperatura poniżej zera :/.
Jeśli taki problem był poruszany, to podlinkujcie proszę - ja nie znalazłam. Owszem znalazłam o tym, że dziewczyny wkładają dzieciaka w 2x i potem wchodzą np. do sklepu i motają w cieple, no ale to jednak inna sprawa.
W ogóle mam wrażenie, że używanie samochodu, mocno ogranicza przyjemność czerpaną z chustowania :), a dla mnie z kolei korzystanie z komunikacji miejskiej mocno obniża przyjemność czerpaną z życia :twisted: więc raczej nie wchodzi w grę.
No ale na te leśne spacery może macie jakieś patenty? Mam dociągać w aucie na siedząco? Chyba nie dam rady...
Zapiąć manducę w pasie. Wyjąć dziecko z fotelika i posadzić na nosidle. Wsadzić jedną rękę i naciągnąć pasy-szelki na ramiona od nosidła. Wsadzić drugą i czynność powtórzyć. Wsadzić jedną rękę w kurtkę z przypiętą do zamka dopinką. Wsadzić druga w drugi rękaw. Zapiąć dopinkę. Wyjść z auta. W cieple zdjąć kurtkę i jednym ruchem przerzucić dziecko na plecy. :) Roboty tyle, co z wkładaniem do wózka, a w centrum Wrocławia utknęłam kiedyś w zaspie wózkiem z dużymi pompowanymi kołami

Mika
15-11-2011, 09:33
To i ja sie podlacze pod ten watek jesli mozna bo tez mam kilka pytan:
W czym najlepiej nosic na mrozie? czy sztruksowy MT sie sprawdza? Bo wlasnie rozwazam zakup zimowego nosidla. I napiszcie prosze czy wy bobasy w kombinezonie nosicie czy lzej ubrane (na mroz)?

Dzieki z gory
w ubiegłym roku nosiłam w MT własnie ciepłym zimowym , przy wielkim mrozie wsadzałam młoda pod kurtkę dodatkowo, kombinezon nie sprawdzał sie natomiast gruby sweter i polar jak najbardziej :)
a w temacie to już 3 zimę będę nosiła choć młoda teraz zdecydowanie bardziej woli sama chodzić. Wózka u mnie nie ma więc samo przez się :)

panthera
15-11-2011, 09:33
Zapiąć manducę w pasie. Wyjąć dziecko z fotelika i posadzić na nosidle. Wsadzić jedną rękę i naciągnąć pasy-szelki na ramiona od nosidła. Wsadzić drugą i czynność powtórzyć. Wsadzić jedną rękę w kurtkę z przypiętą do zamka dopinką. Wsadzić druga w drugi rękaw. Zapiąć dopinkę. Wyjść z auta. W cieple zdjąć kurtkę i jednym ruchem przerzucić dziecko na plecy. :) Roboty tyle, co z wkładaniem do wózka, a w centrum Wrocławia utknęłam kiedyś w zaspie wózkiem z dużymi pompowanymi kołami
no ale manduca choć niby od urodzenia- to jednak najlepiej nosic w niej juz siedzące dziecko (no chyba ze dziecko duże i da sie naprawde dobrze dociągnąć nosidło. ale MT na miarę juz byłby ok, ja w ogóle do samochodu używałam elastyka a później własnie MT i manducy - tak było mi najwygodniej :)

klusiecka
15-11-2011, 09:40
Z wózkiem nie dałam rady, za słaba ze mnie kobieta.
chusta lub nosidło plus polar ewentualnie kurtka.
I bardzo czesto sanki w roli wózka :)

brikola
15-11-2011, 09:44
nosiłam 2 zimy z przodu i jedną zimę z tyłu. Żadnych gleb, buty mam Mustangi.
Teraz też z 3 zimy ponoszę, wózka dla najmłodszego nawet nie mamy, bo przy średnim mieliśmy po starszej i i tak nie używaliśmy.
Pamiętam zimy ze starszą, masakra. Nie dało się wózkiem przejechać. Nosiłam Ją na rękach

Aniika
15-11-2011, 10:09
Zima nie nosilam, bo moje dziecko bedac noworodkiem i malym niemowlakiem, bylo wybitnie wozkowe. Teraz zaluje, bo tego czasu nic mi nie zwroci, a noszenie to jest naprawde super sprawa!

s0nata
15-11-2011, 10:52
dziewczyny, a podlinkujecie, gdzie można nabyć raki na buty? tamtej zimy nosiłam niewiele, bo się bałam, tej jestem poniekąd zmuszona, bo szkoła (zakaz wjazdu wózkiem...)

1timemum
15-11-2011, 10:57
dziewczyny, a podlinkujecie, gdzie można nabyć raki na buty? tamtej zimy nosiłam niewiele, bo się bałam, tej jestem poniekąd zmuszona, bo szkoła (zakaz wjazdu wózkiem...)

Ja ostatnio w Lidlu widzialam zdaje sie, tylko ze moze juz nie byc bo tam czesto zmieniaja asortyment, ale warto sprawdzic..

anifloda
15-11-2011, 11:27
Noszę od... już sama nie wiem ilu zim. :-) Zimą nosi się super! Jest cieplutko, dziecko grzeje, w sklepie tylko rozpina się kurtkę, nie trzeba wbijać malucha w kombinezony itp. Da się i na plecach i z przodu. Noszę buty do treku. Wywaliłam się raz z małym Kostkiem, jak biegliśmy na autobus, był z przodu, poleciałam do tyłu i nic się na szczęście nie stało. Ale wtedy nie miałam jeszcze porządnych butów.

Kasia.234
15-11-2011, 11:36
U nas zapowiada się noszenie, bo wózek przestaje być dla Asi atrakcyjny po maksymalnie 15 minutach (tak jak fotelik w samochodzie). Teraz zwykle noszę w 2x (podobnie jak Wojcia w analogicznym czasie), w cieplejsze dni zdarza mi się na plecach, ale nie czuje się pewnie jeśli chodzi o jakość moich plecaków i kiedy zdarza mi się sytuacja: wychodzenie z trójką dzieci, Asia jednak w kombinezonie i przed spaniem (marudna) to mimo wcześniejszych planów odpuszczam i wrzucam ją na przód.

OT ;) nosisz dziesięciolatkę?
Popraw sygnaturkę ;)

matysia
15-11-2011, 11:51
Tylko chusta, nie pamietam kiedy woziłam Franka na spacerze.

satey
15-11-2011, 11:56
Zimą noszę tylko w chuście.
Bałabym się przesiadać do wózką. Syn ze mną ma cieplej ( wełniana chusta, polar i kurtka).
Mam nowy model kurtki LL i nie mogę się doczekać zimowych spacerków..:)
Nie boję się wypadków... Idąc z wózkiem też mogę się przewrócić i puścić wózek np. na ulicę...
Zawsze trzeba uważać:)

olga
15-11-2011, 13:10
Odkryłam, że zimą dużo lepiej mi się nosi niż latem :) Co prawda nie wiem jak to będzie ze śniegiem, ale od kiedy zaczęły się niższe temperatury, to wózka nie używamy kompletnie:) Tylko teraz noszę w MT pathi, chusta poszła w odstawkę, dużo szybciej mi się mota i jest wygodniej. Co do ubrania, to mam ciążową kurtkę, tzn po prostu większy rozmiar i zapinam ją do połowy tak, że mała ma nóżki schowane i dlatego nie ubieram ją w kombinezon, ale w polarową kurteczkę. Rzeczywiście nie ma wątpliwości, czy córeczce jest ciepło, a ja się czuję trochę jak w ciąży, jak taka przytulona do mnie jest i zapatulona i to naprawdę fantastyczne uczucie :) :P

s0nata
16-11-2011, 14:21
dziewczyny, a podlinkujecie, gdzie można nabyć raki na buty? tamtej zimy nosiłam niewiele, bo się bałam, tej jestem poniekąd zmuszona, bo szkoła (zakaz wjazdu wózkiem...)

czy któreś z tych będą ok? http://allegro.pl/raki-raczki-nakladki-antyposlizgowe-na-buty-m-i1938976065.html lub http://allegro.pl/nakladki-antyposlizgowe-na-buty-raki-kolce-36-41-i1931017426.html

mamaslon
16-11-2011, 14:30
nosiłam i bede nosić, raz wyjechałam wózkiem na badanie bioderek i sie zakopałam w saspach...no i potem ten wozek w domu cieknie:duh: nie nie
dzieki
mam buty gorskie z traperem i juz:ninja:

livada
16-11-2011, 16:29
Ja ostatni raz wyszłam z wózkiem nie wiem kiedy, pewnie ze trzy miesiące temu. Noszę Młodą cały czas w chuście, albo cieplej ubraną na wierzchu, albo lekko pod kurtką MaM. Nie wiem, czy robi to ze mnie już totalnie nieodpowiedzialną matkę, ale noszę i zamierzam nosić na plecach... Buty mam dobre, chodzę ostrożnie (z dzieckiem podwójnie ostrożnie), myślę że będzie ok...

masia
16-11-2011, 16:46
wozek juz dawno oddalam pewnej potrzebujacej mlodej mamie :) w zeszlym roku nosilam jeszcze zima tylko z przodu wlasnie ze strachu przed upadkiem ale teraz nie nosimy sie z przodu juz zupelnie wiec pewnie i w sniegu bedziemy wedrowac na plecach.
na normalny snieg czy blocko glany daja rade ;) a w razie prawdziwej slizgawki raki w samochodzie zawsze pod reka

sylwik
16-11-2011, 17:03
Mniej wiecej do pierwszego roku zycia Hania i Krzys nie lezeli w wozku (mielismy wozek ale nie uzywalismy). Pierwszej zimy mieli ok pol roku i Krzys nie mial wtedy nawet grubego kombinezonu (mial tylko gruby polarowy do samochodu). Jak mieli poltora roku (druga zima) raczej jezdzili w spacerowce/ na sankach.

kachasek
16-11-2011, 17:11
U nas zapowiada się chustowa zima, zwłaszcza styczeń, bo jedziemy do Niemiec, a tam wózka nie mam. Jakoś jeszcze nie rozmyślałam nad ślizgawicą:hmm: to moja pierwsza zima chustowa...
a z samochodem póki co sobie radzę, i nie wiążę w 2x tylko w kieszonkę (córa ma 2 m-ce), wstępnie motam chustę na siebie, ogony w połowie złożone wkładam do kieszeni i dociągam po wyjściu z auta. Przez tą chwilę to raczej mi się mała nie rozchoruje. Nie wyobrażam sobie 14kg wózka wkładać do bagażnika od hyundaia accenta:duh: (nawet nie wiem, czy się tam zmieści) a potem stamtąd wywlekać
o rakach nie pomyślałam, dzięki za podpowiedzi:)

Stella
16-11-2011, 18:54
A ja mam pytanie z troszkę innej beczki. Czy nosiłyście na plecach z brzuszkiem z przodu? Zastanawiam sie czy dam radę zawiązać młodego na kurtkę/płaszcz nie obciążając brzucha czy też nie uciskając zbytnio klatki piersiowej, bo przy tybetanie mi słabo a w pasie z wiadomych względów się nie zawiążę.

Wracając do tematu to Marka nosiłam zimą i jako noworodka i starszaka ale wtedy jeszcze z przodu bo się mieścił.

manzana
18-11-2011, 02:53
co do raków, to walsnie do mnie przyszły o takie
http://allegro.pl/nakladki-antyposlizgowe-raki-kolce-na-buty-36-42-i1879465848.html

ph78
18-11-2011, 12:22
My właśnie do grudnia woziliśmy naszą jesienną córkę na weekendowe wycieczki gondolą po lesie. Ale od pierwszych mrozów, gdy zaczęła protestować z zimna, tuliliśmy ją tylko w chuście! Pierwszą zimę z przodu, drugą na plecach pod polarem dla dwojga.

W butach, owszem, na porządnej antypoślizgowej podeszwie. Po mieście - raz odśnieżonym, raz oblodzonym, a razprzez zaspy, przez które matki brnęły wózkami albo wcale nie wychodziły... Nie przewróciłam się ani razu, poślizgnęłam raz na lodzie pod śniegiem. Inny balans ma się z dzieckiem w chuście.

Wiesz, z wózkiem też się można wywrócić. I dziecko może wylecieć na ziemię, jak się dobrze manewr wykona:lol: Albo wózek może się potoczyć pod koła auta... Jak już się chcecie tak straszyć z koleżanką ;)

Magda_Miz
18-11-2011, 12:28
W sklepach pilotażowych tchibo (a w normalnych za miesiąc) będą w przyszłym tygodniu antypoślizgowe nakładki na buty, cena to chyba 39,99 zł.

sylwik
18-11-2011, 14:04
A ja mam pytanie z troszkę innej beczki. Czy nosiłyście na plecach z brzuszkiem z przodu? Zastanawiam sie czy dam radę zawiązać młodego na kurtkę/płaszcz nie obciążając brzucha czy też nie uciskając zbytnio klatki piersiowej, bo przy tybetanie mi słabo a w pasie z wiadomych względów się nie zawiążę.

Wracając do tematu to Marka nosiłam zimą i jako noworodka i starszaka ale wtedy jeszcze z przodu bo się mieścił.

Do 15 tyg wiazalam na brzuchu (nad). Potem ja bez tybetana nie dalabym rady. Jest jeszcze wykonczenie estonskie, tu opisane:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,44603,84785780,84806645,wykonczenie_estonskie.ht ml

Artemida
02-12-2011, 15:59
Ja zeszłą zimę walczyłam z wózkiem, chusty nie posiadałam. Tą zimę planuję chustować. Jak bardzo zimno to mały normalnie ubrany i pod mój ciążowy płaszcz:) jak trochę cieplej, to cienko ubrany i kombinezonik i ja mam zwykłą kurtkę niezapiętą. Małego wtedy czasami puszczam żeby sobie pobiegał sam :)

Lena O.
02-12-2011, 17:48
my się jeszcze zimą nie nosiliśmy - z przyczyn oczywistych - ale 2. i 3. trymestr ciąży przechodziłam w moich ukochanych długich pod kolano martensach - to były jedyne buty z możliwością regulacji (puchnące łydki...) - sznurówki, a zarazem zapinane na zamek, więc łatwo założyć; jak zaczęło być zimno, zakładałam grube getry - chodziłam (już wtedy z porządnym brzuchem) po śniegu, zaspach i zamarzniętych kałużach, nawet się nie poślizgnęłam - w tym roku też tak będziemy! zapłaciłam za nie jak za zboże - pewnie również dlatego, że ten model był nowy, ale nie żałuję i planuję w nich chodzić jeszcze długo

wiki100
05-12-2011, 18:33
Lena- zaintrygowały mnie te martensy- więc pytam- czy one mają ocieplenie czyli czy to takie typowo zimowe?
ja mam martensy zwykłe tzn. tylko sznurówki i bez ocieplenia dlatego w zimie raczej nie noszę ale to są najlepsze buty jakie kiedykolwiek miałam- noszę je ( oczywiście nie ciągle ale jednak) już ok .10 lat!
Dlatego gdyby były takie zimowe i jeszcze z zamkiem to chyba bym tez się skusiła.

Lena O.
06-12-2011, 19:13
wiki, mam zwykłe, nieocieplane martensy, chociaż wysokie pod kolano; włożyłam do nich grubą wkładkę na spód, a jak było zimno, oprócz rajstop 40 (do spódnicy, rzadko chodzę spodniach), zakładałam wełniane nadkolanówki - nie zmarzłam nawet w największe mrozy, chociaż przyznaję, że ja raczej z tych "gorących"

wiki100
07-12-2011, 00:52
Lena - dzięki za odpowiedź, no ja to raczej jestem zmarzlaczek więc chyba jednak się nie skuszę, co prawda zdarzyło mi się też w zimie chodzić w moich martenasach - oczywiście z grubą skarpetą.

jagienkat
07-12-2011, 09:23
A ja mam pytanie z troszkę innej beczki. Czy nosiłyście na plecach z brzuszkiem z przodu? Zastanawiam sie czy dam radę zawiązać młodego na kurtkę/płaszcz nie obciążając brzucha czy też nie uciskając zbytnio klatki piersiowej, bo przy tybetanie mi słabo a w pasie z wiadomych względów się nie zawiążę.
Stella, nawet jeśli dasz rade, to nie wiem, czy powinnaś i czy będziesz się dobrze czuła z "obciążeniem"? Mnie brzuch boli prawie od razu, jak biorę coś ciężkiego, nawet wygodnie na biodro czy przytulam (Małego ;) ) do piersi...

Olapio
07-12-2011, 09:35
pierwsza zime przenosilam Michala w chuscie
druga wozek bo noszenie go na plecach z wielkim brzuchem z przodu nie bylo zabawne

teraz tez bedzie wozek

ale ja mieszkam na jedynym odsniezanym osiedlu Bemowie
chodniki sa wylizane, nie ma na nich odrobiny sniegu

niestety reszta osiedli zasniezona wiec krecimy sie tylko pod domem

na poczte ani do tesco nie da rady dojechac...

Kamila
17-08-2012, 11:56
Nie wiem czego sie spodziewac. Oswieccie mnie jak to wyglada w praktyce. Marcel w polowie wrzesnia konczy 1,5 roku. Noszony jest juz tylko wylacznie na plecach.

Zeszlej zimy byl tyci, to nie bylo problemow - w kieszonce z przodu i pod kurtke. Ale tej zimy?
Na zakup kurtki z otworem na plecach chyba sie nie zdecyduje, bo za duzy by kombinowac i wiazac sie a na koniec jeszcze zimowa kurtka na to - podejrzewam, ze spocilabym sie jak mysz przy przygotowaniach do wyjscia. To jak inaczej? On zimowy kombinezon, ja zimowa kurtke... i tu co dalej? Proponujecie plecakowa 4, zeby szybko i latwo wyjsc z domu. Czy moze dluzsza chuste na plecak z koszulka? ale chyba tez sie mozna spocic przy motaniu....
No nie wiem - tyle pytan mam w glowie. Pokazcie na zdjeciach, albo opowiedzcie, jak nosicie wieksze dzieci zima? jak cieplo ubrac dziecko, jezeli uzywacie chusty z welna? A moze zima to juz tylko wozek?

Karusek
17-08-2012, 12:04
Kamilo, my w zesżłym roku całą zimę na plecach, dwa razy dziennie, i tylko pod kurtką (wózek nieużywany). Ja bym się bardziej spociła motając na kurtkę niż pod ;) a dziecko póki kurtki nie założysz, to ma tylko czapeczkę i szalik, żeby się spocić, więc i tak mniej niż przy motaniu na kurtkę

marjen
17-08-2012, 12:09
ja zimą w wózku w ogóle nie woziłam. W cieplejsze dni ubierałam sweter i polar i motałam Kasię na polar, w chuście z wełną. Kasia w kombinezonie ale takim nadającym się do chusty - welurowym, polarowym. Albo w ciepłych spodniach, getrach kurtce. Ja nosiłam w plecaku z tybetanem. Jak bardzo zimno to do tego polarowa osłonka.
Nie wiem czy polecać Ci chustę 4 na zimowe motanie, u mnie wyglądało to tak że motanie na kurtkę pochłaniało więcej chusty niż motanie po domu. Dla mnie nie ma nic bardziej frustrującego jak motałam na kurtkę i brakowało mi trochę chusty żeby porządny węzeł zrobić. Ja na Twoim miejscu bym nie liczyła na 4, zwłaszcza jeśli sama będziesz miała kurtkę grubszą niż polar.

annia
17-08-2012, 12:10
U nas było tylko nosidło - raz, dwa i na plecy.

Wiewiórka
17-08-2012, 12:11
myślę że mt i nosidło ergonomiczne na plecy to najlepsze rozwiązanie

metis1
17-08-2012, 12:16
Bardzo męczące jest noszenie dużego dziecka zimą... I bardzo rozgrzewające...:roll:
Moja mała miała ostatniej zimy dokładnie 1,5 r. Nie nosiłam jej za często, ale jeśli już, to ona w kombinezonie na moją kurtkę. Koniecznie GETRY, żeby uszczelnić połączenie między kombinezonem i butami!
No i wiadomo, zużywa się dużo więcej chusty.

Wolę lato! :roll:

mi.
17-08-2012, 12:21
półtoraroczne to ja bym chyba w nosidło wsadzała, a moje niespełna roczne będę wrzucać na plecy pod kurtkę dziurawą na plecach ;) czyli do noszenia kurtkę.

Basinda
17-08-2012, 12:21
Też się zastanawiam nad tym bo młodego do żłobka będę transportować i wracać bez niego...
I chyba jednak odpuszczę zakup kurtki.

Magdę nosiłam przeważnie w ocieplanym MT albo na kurtkę albo z przodu pod rozpiętą kurtką (tak że nogi miała schowane) ale ona nie miała jeszcze roku wtedy.

taniuka
17-08-2012, 12:23
moja z zeszłym roku miała tyle samo co Twój i nosiłam już bardzo rzadko: raz, że ja w pracy, dwa - dziecko wolało być na własnych nogach. Na kurtkę motałam chyba tylko raz, a tak to tylko nosidło - łatwo założyć (nie ma problemu z dociąganiem po śliskiej kurtce), łatwo zdjąć. No i jesienią i zimą kiedy na zewnątrz już bywa brudno i mokro, chustę dużo łatwiej zabrudzić

marjen
17-08-2012, 12:30
Chcąc być przeciwwagą dla zwolenniczek nosidła zimą zaznaczam, że mnie nosidło zimą nie przekonywało dlatego że znacznie mniej "grzeje" niż chusta :)

taniuka
17-08-2012, 12:33
a tak w ogóle to do nas lato powróciło, a Ty już o zimie myślisz? :D

espejo
17-08-2012, 12:34
Ja sie nastawiam na nosidlo - z przodu na szybko na kilka metrow i z tyłu, na dluzej. Nosilam pod kurtką niespelna roczniaka, ale byl mniej mobilny. I jak znam zycie to bedzie co chwile - gora, dol, juz tak jest - musze kombinowac, w nosidle posiedzi chwilę, nie chce mi sie chusty motac, teraz na zmianę mam lekka spacerowkę, zimą zostanie nosidlo, ale i spacery krotsze. Mam kurtkę do noszenia na plecach, ale w tym roku juz odpuszczam.

edit: ale nosidlo nie ma grzac tylko nosic, starsze dziecko jest bardziej mobilne, po sniegu tez chce pochodzic, wiec jest odpowiednio ubrane

metis1
17-08-2012, 12:38
CZy nosidło, czy chusta - rzecz gustu, jak zawsze...
Ja tam wolałam chustę, w nosidle (MT) czułam się zimą szczególnie zakleszczona i zniewolona ;)
Jakoś łatwiej mi było machnąć cienką w sumie szmatą...

natala
20-08-2012, 01:03
nie wyobrazam sobie motania na kurtke, bylabym chyba mokra od stop do glowy. wozka nie uzywam w ogole. motam zawsze pod kurtke, tylko czapke zakladam mlodemu wczesniej (ale juz umiem zalozyc po zamotaniu, wiec jak spadnie przy zakladaniu kurtki to nie mam problemu :D). moje buty najpierw, potem mlody na plecy, przed samym wyjsciem kurtka, ewentualnie czapka dziecia do poprawy. jak wiem, ze bedzie wracac na nogach to mu biore kurtke do torby. zapinam swoja dziure na plecach i idziemy dalej :) i w sumie wole nosidlo niz chuste, bo pod kurtka ciezko jest cos poprawic jak trzeba. ale roznie bywa, nosze w tym i w tym.

aha - i mam porownanie, starszy reagowal alergiczniena wiazanie na plecach pod kurtka, zawsze znalazl sposob, zeby rece wywalic na wierzch :evil: wiec go w nosidlo na wierzch wsadzalam - duuuuzo mniej wygodne to bylo...

mru
20-08-2012, 09:46
Hm, chyba synek będzie chciał choć fragmenty przechodzić na nóżkach, więc optowałabym jednak wsadzenie w normalny kombinezon i jakiś MT, nosidło na kurtkę. Bo jak się rozdziać po drodze?

Zresztą zobaczysz sobie, każde dziecko ma inaczej.
Mojego dziecia (21 miesięcy) nie da się już zamotać z rączkami pod chustą np., więc jakiekolwiek motania pod kurtką odpadają.

Karusek
20-08-2012, 11:35
tylko czapke zakladam mlodemu wczesniej (ale juz umiem zalozyc po zamotaniu, wiec jak spadnie przy zakladaniu kurtki to nie mam problemu :D)..

poproszę o ten patent :mighty:
mi w razie czego zawsze pomagali starszacy, bo zawsze ktoś "był pod ręką", ale sama nie umiem nałożyć czapki dziecku na plecach

Basinda
20-08-2012, 11:40
poproszę o ten patent :mighty:
mi w razie czego zawsze pomagali starszacy, bo zawsze ktoś "był pod ręką", ale sama nie umiem nałożyć czapki dziecku na plecach

ja też nie umiem mimo że mam długie ręce... A Madzia jak założy Kubikowi kapelusz to on nic nie widzi :duh:

Agnen
20-08-2012, 11:50
Zeszłej zimy nosiłam tylko na plecach pod kurtką. Teraz chyba będzie MT i na kurtkę bo młody już całkiem dużo łazi....

anifloda
20-08-2012, 13:04
Pierwszą zimę na plecach (około roczniaka) noszę zwykle pod kurtką, drugą na kurtce, bo dziecko już sprawnie chodzi i nie da się spacyfikować. W pierwszym wypadku używam zwykłej męskiej kurtki - spokojnie się da założyć na dziecko na plecach, w drugim mam zachomikowaną na tę okazję kurtkę puchową nie ortalionową wyczajoną w lumpie i nieśliski kombinezon dla dziecka - polar najlepszy. Choć jak był śnieg, to w śliskim też zawiązywałam od biedy.

Żeby założyć czapkę dziecku na plecach potrzebna jest ściana. Przynajmniej ja umiem założyć tylko, jak mam dziecię przyparte do muru. I łatwiej w plecaku prostym niż w tym z krzyżem - dziecko jest wyżej. Generalnie noszenie na plecach znacznie powiększyło mi zasięg rąk. ;)

Guest
20-08-2012, 13:29
aniflora :lool: myślałam że tylko ja tak ufffffffffffff
z tą ścianą i czapką:)

dwie zimy temu jak była naprawdę full śniegu to mt
ja kurtka materiałowa - nie śliska i dziecko też taki kombinezon
jak lało to dziecko w śliski kombinezon jednoczęściowy co najmniej jeden rozmiar za duży !! gerty na nózka pod kombinezonem
bo kostki zakryte i dziecku wygodniej
poza tym nie puchowy bo już totalna maskara

ale często gęsto jak temperatury ok 0 to ja w ciepłym polarze z dużym kołnierzem czapka i rękawiczki i wio ;)

Aniika
20-08-2012, 15:35
Ciekawe czy w ogole pozwoli sie zamotac. ;)

reginleif
20-08-2012, 15:38
Starszaka będącego w wieku młodszego zimową porą już nie nosiłam - miał prawie 2 lata i chodził wszędzie sam, co było dla niego dużą atrakcją. A, i byłam dodatkowo w końcówce ciąży ;) Z młodszym, hm... chyba nie będzie chciało mi się go nosić bo:
- jest ciążki
- może chodzić sam
- kurtka/polar dla dwojga kosztuje a nie wiem czy i tak upchnęłaym nawet klocka w coś takiego (a może ktoś robi kurtki 7XL? :))
- chustowanie w kombinezonie na swoją kurtkę, gdzie wszystko mi się ślizga, gad się kręci, ja się pocę i denerwuję - chyba nie na moje nerwy. Mietku też mi sie ślizgał, wychodził bokiem.

Wózka nie mamy. Będzie śnieg to będą sanki. Jest dorosły niech se chodzi sam. O! :D