PDA

Zobacz pełną wersję : wisiadła



skybear
01-11-2008, 16:12
wiecie co mnie zastanawia?
Powszechnie(na forum :wink: )wiadomo że nosidła tzw.wisiadła są be.
ja równiez tak uważam,tylko ze jakoś jeszcze nie spotkałam dziecka noszonego w wisiadle,które wisząc w nim darłoby się wniebogłosy.
To co? rodzic czeka,az dzieć się wyplacze,bo mu niewygodnie i dopiero wychodzi?w chuście czy nosidełku MUSI być dziecku wygodnie,prawda????
bo moja ,jakby jej bylo niewygodnie , za chińca nie dalaby się wcisnąć w takie cuda.
jak myślicie?

aniagry
01-11-2008, 16:23
moze nie chodzi o to ze dziecku jest tam niewygodnie, bo wlasnie jakby bylo to by po prostu plakalo ... ale o zdrowotne za i przeciw ...
ja tam w Niemczech to widze tylko BB :? (no przynajmniej tu gdzie mieszkam i najblizszych okolicach) w chuscie to widzialam moze ze 3 razy jakiegos dzieciaczka :|

wanderluster
01-11-2008, 17:55
kiedy widzę dzieci w wisiadłach, przodem do świata to one machają rączkami i nóżkami i dla mnie jest to sygnał, że jest im niewygodnie

a już wiem, dlaczego rodzice wsadzają dziecko do wisiadła - ostatnio koleżanka widząc mnie w chuście powiedziała: ja dla mojej córki też miałam nosidło, tylko że dziecko mogło sobie swobodnie nóżkami poruszać - wiadomo, że dzieci nie mogą być unieruchomione, więc pewnie stąd taka popularność wisiadeł :(

Kanga
01-11-2008, 22:36
generalnie.. ciężko jednoznacznie powiedziec co jest zdrowe.. tak samo jak ciężko powiedziec kto ma racje - rehabilitanci Vojty czy Bobath?? i masa innych sporów.. nosidełka ( o bbjornach się wypowiem bo o tych wiem) i ich producenci ... porducenci bb są na rynku dłużej niz chusty jakiekolwiek. wynalazek wziął sie z potrzeby noszenia własnych dzieci. konsultowali to ( naprawdę) z masą ortopedów, rehabilitantów itp.. nie reklamują tego jako dobre dla dzieci - przecież mogli by mieć na karku mase pozwów sądowych - oni są przekonani o własnej słuszności i zdrowotności produktu!!

my (chustowo nastawieni rodzice) wychodzimy z założenia, że chusty są zdrowsze, szukamy "swoich" badań, swoich racji...
Nie wiem jak Wam, ale mi to podpowiada intuicja. widok dziecka owiniętego chustą, fakt, że to wygląda tak naturalnie i ciepło a nie.. zmechanizowanie i technicznie ( jak np. owe BB mają)...fakt, że tak od lat noszono, to, że między mną a dzieckiem nie ma żadnych przegród ( w BB są takie oddzielenia między rodzicem a dzieciem)
to mnie do chust przekonuje.. no i wygoda ;) ta, której nosidełko nam nie dało - a wiem, co mówię, bo Anka nosidełkowa była ( ale przodem do mnie na szczęście ;)

mama-anika
01-11-2008, 23:07
Pierwszą rzeczą jaką kupiłam malej było nisidełko :oops: ale po jednej próbie odrzuciłam je w kąt, przy drugiej nie było źle - ale dlatego, że mala zapakowana byla w mega gruby kombinezon i za dużego pampersiora - bo się pomyliłam i zawiozłam do mamy paczke pampersów, ktore zostały mi po starszaku. I jakos sie mała w tym nosidle ułożyła. trzecia próba podobna byla do pierwszej - i była to próba ostatnia. chuste pokochałam od początku.

rebelka
04-11-2008, 20:56
Nie wiem jak Wam, ale mi to podpowiada intuicja. widok dziecka owiniętego chustą, fakt, że to wygląda tak naturalnie i ciepło a nie.. zmechanizowanie i technicznie
Dokładnie! Mi nosidełka nigdy nie się podobały, przed ciążą nie interesowałam się tematyką dziecięcą ale gdy widziałam te trzęsące się główki przodem do świata to czułam, że coś jest nie tak, chociaż nie wiedziałam co. A gdy pierwszy raz zobaczyłam zachustowane zdjęcie to od razu wiedziałam, że to jest to czego szukałam :)

miedziana
04-11-2008, 21:20
Ostatnio na ulicy spotkałam mamę z dzieckiem w nosidełku, dzidziuś przodem do świata. I jakoś nie miałam złych myśli o tej kobiecie - pomyślałam, że robi to co uważa za słuszne i nie czułam, żeby chciała dziecku zrobić krzywdę. Taki sposób noszenia mnie się nie podoba, ale to moje zdanie i tyle.
Może chusta byłaby dla nich lepsza - ja tak myślę, ale nie umiem do tego chyba przekonywać innych.
Do mnie przemawiają argumenty na temat zdrowia i poczucia bliskości/bezpieczeństwa. A poza tym bardzo lubię chustonoszenie. I Szymek lubi - tak ja to przynajmniej odbieram ;)

sil (377)
05-11-2008, 17:39
Mój Krzysio też był niewózkowy, więc nosiłam go z musu w wisiadełku, bo niestety o chustach nie słyszałam. Co ja się wtedy namęczyłam?! Jak się urodził było potworne lato, gorąc wielki, pot sie z nas lał( dosłownie) litrami. Nigdy tego nie zapomnę! Grześ był już wózkowy, a poza tym klocek był z niego. Raz go tylko włożyłam do nosidełka i szybko zdjęłam , bo mi krzyż pękał. Dlatego będąc w ciąży z Miśkiem wiedziałam, że będę nosić, bo miał się urodzić w lato, więc pozostałe dzieciaki miały wakacje. Musiałam mieć wolne ręce, a Grześ był jeszcze mały , więc transport wózkowy ciągle jeszcze funkcjonował. W chustach zakochałam się od pierwszego wejrzenia i tak zostało!