PDA

Zobacz pełną wersję : jestem załamana



Wika
17-06-2010, 13:47
:cryy::cryy:Powiedzcie mi, czy chusty rozpuszczają dziecko? Słyszałam, ze nie, ale coraz bardziej zaczynam myśleć,ze jest odwrotnie.
Moja Marta była bardzo spokojnym dzieckiem, zawsze był to mamincycek, ale ładnie zasypiała, była spokojna, uśmiechnieta, ja z dumą noszę ją w chuście i jakiś czas temu zaczął się problem. Płacze jak nie jest na rękach ( mozna powiedzieć, ze miałczy, co mnie do szału doprowadza), sama zasnąć nie może i jest masakra przed spaniem. cały czas chciałaby się nosić i nosić. Już nie mówię o tym, zeby ktoś inny ją brał na ręcę lub zostawał z nią kiedy ja wychodzę...jest ryk. Czuję się uwiązana i już mam coraz mniej cierpliwości, uspokaja sie momentalnie kiedy ją biorę na ręce. Wszyscy dookoła mówią, że to wina chusty, że tak się nauczyła, być przy mnie blisko i sama sobie nawarzyłam piwa. ja wciąż zaprzeczałam, ze nie, że to nie przez to, ale już sama w to nie wierzę. Starszej córki nie nosiłam w chuście i nigdy takich kłopotów z nią nie było (wiem, ze to tez kwestia charakteru, jest otwarta na ludzi, niczego się nie boi), ale to, co zaczęło sie dziać z martą martwi mnie, a ja juz jestem wykończona!!!
Jeśli to faktycznie z winy noszenia w chuście, to chyba gdybym to umiała przewidzieć, walnełabym chustą w cholerę. bo teraz nie mam życia!!!! A nie należę raczej do tych Mam, które wg Liedloff pragną non stop mieć dziecko uwieszone na sobie, nawet jak ida ( za przeproszeniem)srać. ja lubie mieć czasem troche oddechu i chwile dla siebie, choćby po to, by popisać na forum.
Czy Wy też tak miałście? Poratujcie, bo zniechęcę się do chust, zwłaszcza, że plecaki totalnie mi nie wychodzą :( :( :(

tysia
17-06-2010, 13:53
Ja bym chust nie winiła.
U nas w wieku 6 miesięcy też nam dziecko podmienili ;)
Myśle że to taki czas i minie. Zycze dużo sił i cierpliwości :)

Liv
17-06-2010, 14:02
taki okres. może zęby zaczynają iść? moja Zośka robiła się w tych momentach straszna przylepa, czasami praktycznie cały dzień w chuście siedziała. a najgorsze było właśnie to jojczenie/buczenie :D och, jak to działa na nerwy :D jeszcze trochę i w ogóle nie będzie chciała w chuście siedzieć, ile tu już wątków było, że roczniaki zaczynają chodzić i przed chustą uciekają. a czasem by się chciało ponosić :)
i masz rację, nie ma co porównywać do starszej córy, mają po prostu różne charaktery. im bardziej Marta woła o bliskość, tym bardziej jej potrzebuje. chce więcej, to ją noś więcej. faktycznie, poćwicz plecaczki, może ktoś może Ci pomóc? jakby co doradzę choć wirtualnie na priwa.
uwagi rodziny puszczaj mimo uszu.
dasz radę :) tylko się nie nakręcaj niepotrzebnie. zobaczysz jak szybko to minie.

kammik
17-06-2010, 14:07
Hehe, ja pamiętam naszą pannę w tym wieku. Ledwo oczy otworzyła, zaczynała jojczeć. Jęczybuliła całymi dniami i nocami. Aż w końcu nadszedł Ten Dzień, kiedy rano się obudziła, ojciec jak zwykle wziąl ją na dół, włożył do leżaczka i cisza. Żadnego jęku ani stęku. Po kwadransie poleciałam zobaczyć, co się tam dzieje, ze tak cicho :)

Wika
17-06-2010, 14:10
DZIĘKI, DZIEWCZYNY, NO OBY TAK BYŁO, BO JUŻ SZLAG MNIE TRAFIA. OGÓLNIE JESTEM Z TYCH, CO NIE MAJA DUŻO CIERPLIWOŚCI, A TAKIE JOJCZENIE DZIAŁA NA MNIE JAK PŁACHTA NA BYKA :(

Liv
17-06-2010, 14:12
DZIĘKI, DZIEWCZYNY, NO OBY TAK BYŁO, BO JUŻ SZLAG MNIE TRAFIA. OGÓLNIE JESTEM Z TYCH, CO NIE MAJA DUŻO CIERPLIWOŚCI, A TAKIE JOJCZENIE DZIAŁA NA MNIE JAK PŁACHTA NA BYKA :(

Wierzę :D te okresy były ogromną próbą mojej cierpliwości, bo choleryczka ze mnie. i znalazłam ich niesamowite pokłady. tylko trzeba w to uwierzyć, że da się być bardziej cierpliwym, i nie dokładać sobie powodów do frustracji ;)

tysia
17-06-2010, 14:13
DZIĘKI, DZIEWCZYNY, NO OBY TAK BYŁO, BO JUŻ SZLAG MNIE TRAFIA. OGÓLNIE JESTEM Z TYCH, CO NIE MAJA DUŻO CIERPLIWOŚCI, A TAKIE JOJCZENIE DZIAŁA NA MNIE JAK PŁACHTA NA BYKA :(
Witamy w klubie :twisted:
Mi pomagało pogodzenie się z faktem...jak zastanawiałam się dlaczego tak jest to szalałam :twisted:
Przesyłam dużo spokoju i cierpliwości :thumbs up:

Liv
17-06-2010, 14:14
Mi pomagało pogodzenie się z faktem...

o toto, najlepsza metoda

tysia
17-06-2010, 14:15
o toto, najlepsza metoda
I forum oczywiście ;)

Mika
17-06-2010, 14:18
oj dziewczyny dobrze prawią, to nie od chusty , chusta pomaga uspokoić malucha. Moja młoda własnie znów ma powrót do miauczenia, słychać tylko eeeyyyyjeeee aaa i etap - TYLKO MAMA, jeśli jest w fazie buczenia to tylko ja jestem w stanie uspokoić młodą ;)

Wika
17-06-2010, 14:23
cięzki los matki, najgorzej jak obydwie w tej samej chwili miauczą, coś chcą, a ja nie umiem się rozdwoić!!!

ostroszyc
17-06-2010, 14:52
Taki etap :) my to określiliśmy że Mały "robi osiołka", takie "YYYYYYYYYEEEEEEEE" .... :) Etap minął jak Mały zrobił się bardziej ruchliwy i samobieżny, teraz ma rok i od 2 miesięcy jak chcę go wziąć na ręce to się ogania :) Ale fakt, było to denerwujące. Chusta bardzo pomogła, gdyby nie ona - ręce by mi odpadły...

asia889
17-06-2010, 15:16
Ty lepiej dziękuj, że masz chustę, bo możesz łatwo ukoić dziecko w BÓLU. Ręce Ci nie odpadną. Pewnie zęby idą, a takie małe to przecież nie wyjaśni o co chodzi. No i nie każde dziecko bolą idące zęby, więc ze starszą mogło być inaczej.

aladw
17-06-2010, 15:25
taaaa mojej tez chyba zeby ida bo buczysławą jest nieziemska:(
ja w chwilach rozpaczy jestem bliska szukania osrodków adopcyjnych co by ja oddac ale wiecie wiecie to taki skraj cierpliwosci a potem jest lepiej i tylko chusta i raczki nawet piers jest wyzwaniem bo placze jak je i nie moze jesc i znow je i znow placze a mnie trafia szlag bo jeszcze jak nigdy przygryza brodawke uch....

mTuśka
17-06-2010, 15:36
Moja ma czasem takie dni że zwariowac mozna,na ziemi raczkuje,potem na rece potem na ziemie sie bawic i przy tym miauczy i buczy i znowu na rece.Pic nie,jesc nie MASAKRA.A to u babc swiete dziecko anioł wcielony.

Dr.Obinka
17-06-2010, 15:46
Mój też zaczął buczeć i jojczeć.. :( strasznie to denerwujące. Jako choleryczka odnajduję w sobie NIEZIEMSKIE pokłady cierpliwości. Ale w chuście noszę - wolę, jak buczy przy mnie niż na podłodze czy leżaczku. Tam się prędzej rozpłacze na dobre, a na mnie co najwyżej zaśnie :ninja:

Chyba swędzą go dziąsełka, do tego wczoraj było szczepienie, ech...

Budzik
17-06-2010, 17:01
Nie, to nie wina chusty. Dzieci tak mają, przechodzą różne "kryzysy osobowości" (podstawowa zasada: nie przyzwyczajać się do tego, że się ma grzecznego, samowystarczalnego "aniołka", bo następnego dnia może się zmienić w "diabełka") i tyle. A ty się ciesz, że masz chustę, że nie musisz dzieciaka targać godzinami na rękach i pomyśl, jakbyś sobie bez niej radziła :)

pati291
17-06-2010, 17:14
To nie wina chusty. Moja panna ma też teraz taki okres i ja dziekuję za chustę:)

JoShiMa
17-06-2010, 19:12
Moja Marta była bardzo spokojnym dzieckiem, zawsze był to mamincycek, ale ładnie zasypiała, była spokojna, uśmiechnieta, ja z dumą noszę ją w chuście i jakiś czas temu zaczął się problem. Płacze jak nie jest na rękach ( mozna powiedzieć, ze miałczy, co mnie do szału doprowadza), sama zasnąć nie może i jest masakra przed spaniem. cały czas chciałaby się nosić i nosić. Już nie mówię o tym, zeby ktoś inny ją brał na ręcę lub zostawał z nią kiedy ja wychodzę...jest ryk.
Daj jej spokój. Pewnie przeżywa skok rozwojowy (moja miewała takie okresy a wtedy w chuście praktycznie nie była noszona, więc związku żadnego). Czasem ludzie się rozwodzą nad moją córką, że taka uśmiechnięta, przyjacielska i "grzeczna". Często wtedy mówię: "Bo ona jest rozpieszczona". Kiedy widzę zdziwione oczy kontynuuję mówiąc: "dużo noszona i przytulana".



Czy Wy też tak miałście? Poratujcie, bo zniechęcę się do chust, zwłaszcza, że plecaki totalnie mi nie wychodzą :( :( :(
Jeśli Cię to jakoś pocieszy, to przypomnę Ci, że dzieci dorastają i nie pozostają na zawsze niemowlętami uwieszonymi na maminej szyi :) Wrzuć na luz i weź na przeczekanie. Nic innego zrobić nie możesz. Minie kryzys i będzie dobrze.

ithilhin
17-06-2010, 19:20
zrozumiale, ze to Cie meczy, zwlaszcza jak pol dnia jestes pewnie sama z dwojka.
ale to taki etap w zyciu malucha i zapewniam, ze
- to nie od chusty (poczytaj np. "niemowlaka" na gazeta.pl, tam podobne objawy u dzieci opisuje tez mamy, ktore "chusty nawet nie kupowlay, bo kto to slyszal rozpieszczac dziecko, niech od urodzenia samo zasypia w lozeczku")
- to minie.

poszukaj sposobu na odetchniecie, wyciszenie - moze kos moze popilnowac mlodziez w czasie ich drzemki, a Ty sobie zrobisz spacer czy jakies spa w lazience :-)

a o lękach u dzieci warto poczytac, np tutaj"
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=210

pama
17-06-2010, 19:23
Witamy w klubie :twisted:
Mi pomagało pogodzenie się z faktem...jak zastanawiałam się dlaczego tak jest to szalałam :twisted:
Przesyłam dużo spokoju i cierpliwości :thumbs up:
dla pocieszenia- ja też przezywam podobne uczucia-chyba tak już musi być:)

Dharma
17-06-2010, 19:32
U nas od kilku dni jest podobnie. Myślę, ze to jednak kwestia idących zębów. Chusty? może trochę przyzwyczajają do większej ilości bodźców (w dodatku z bezpiecznej perspektywy w ramionach mamy). czasem mam wrażenie, ze Bianka w domu , w leżaczku, czy na macie edukacyjnej po prostu się nudzi. W chuście na spacerku jest znacznie więcej atrakcji - zwłaszcza od kiedy odkryła, ze jak się do kogoś uśmiechnie, to ludzie to odwzajemniają.

Wika
17-06-2010, 19:54
no tak, chciałabym ją móc nosić częściej po domu, ale Hania zazdrosna i cały czas coś chce ode mnie. Często więc szybko, szybko małą na leżaczek, żeby starszej w czymś dogodzić, pomóc. Teraz Marta siedzi mi na kolanach, stuka w klaw., ja piszę jedną reką, a ona jojczy!!! A dwa zębule wyszły, może idą kolejne??
Dz iękidobre Kobiety za słowa otuchy!!!!

Wika
17-06-2010, 19:56
acha, no i próbowałyśmy się zamotać właśnie, jeszcze gorzej, tak się wyginała z jękiem, że dałam spokój. Cóż, niech jojczy....

marcy
17-06-2010, 21:54
Wiesz, to chyba ta niemożnośc rozdwojenia się tak człowieka wkurza... Jak obaj mi chłopaki wyją to tez mi się szybko cierpliwość kończy, duuuuużo szybciej niż jak tylko jeden czegoś potrzebuje... Kurczę ja bym 4 chciała, ale nie mam pojęcia co się robi jak 4 dzieci czegos chce :P Chyba na jakieś lekcje poglądowe się musze zapisac do naszych forumowych mam :D

ania
17-06-2010, 21:59
Pocieszył mnie Twój wątek Wika i wypowiedzi dziewczyn, bo już myślałam, że z moją małą też ostatnio jest coś nie tak... Zachowuje się tak, że najlepiej jakbym spędzała przy niej 24 h na dobę i to cały czas poświęcając jej wyłączną uwagę. Buczy wiecznie dzień i noc, chodzę już na rzęsach prawie z niewyspania. Ale pocieszam się, że w końcu kiedyś nadejdzie ten piękny dzień i wyśpię się w nocy - pewnie za jakieś parę latek :mrgreen:

A, i nie chcę nawet myśleć co będzie jak ząbki zaczną jej wychodzić :roll:

marsh
17-06-2010, 23:40
Mi też się nie wydaje, żeby to wina chusty była!
I pamiętam, że kiedy Zośce zęby pierwsze dwa zęby wychodziły to akurat byłyśmy w szpitalu (mała miała zapalenie płuc)- czyli była ze mną właściwie bez przerwy. Było takich kilka dni (zwłaszcza jeden), kiedy ja gdzieś wyszłam na zajęcia, a ona z Tatą została (dodajmy, że zawsze wszystko umiał przy niej zrobić). Przychodzę za jakieś 2,5 godziny a tu koszmarnie wkurzony Tata i mówi: "Zabierz ode mnie to dziecko" A Zośka wyje tak, że masakra!
2 dni później pojawiły się zębulce i było naprawdę lepiej!
Może to to?
Oby!
Życzę cierpliwości!

A buczenie- straszne! Mam koleżankę która kiedy jej siostrzeniec tak się zachowuje nazywa go Buczysław-Buczek! ;)

Wika
18-06-2010, 14:25
Kurczę ja bym 4 chciała, ale nie mam pojęcia co się robi jak 4 dzieci czegos chce :P Chyba na jakieś lekcje poglądowe się musze zapisac do naszych forumowych mam :D

no, racja, zobacz sobie na mamru i jej suwaczki - podziw , respekt i nie wiem co jeszcze. ja przy tym to pikuś

buggins
18-06-2010, 14:43
ja w takich chwilach to sie ciesze, ze mam chuste - bo byly takie tygodnie, ze bez chusty bym NIC w domu nie zrobila doslownie. ale to okresy mijajace :) jak juz naprawde mysle, ze dluzej nie dam rady z tym jeczeniem i na mnie zwisaniem calymi dniami, to mi sie dziecko zmienia przewaznie na takie, co to samo przez 1,5 h siedzi i sie bawi jedna skarpetka na przyklad :)
a na teksty rodziny: "bo ja przyzwyczaisz, bo sie tak nauczy, nie chce w wozku bo ja nauczylas" ogluchlam juz dawno - moje dzieccko ja znam najlepiej, i widze, czego ja ucze, a co jest odpowiedzia na jej potrzeby :)

Cobra
18-06-2010, 15:31
hehehe jakbym czytała o Pyzie - od trzech dni (dokładnie od środy) nie pozwala się odłożyć i jeśli już łaskawie się zgadza, to koniecznie mama musi trzymać za rękę. Ale mnie to nie męczy, wręcz przeciwnie, nie lubiłam tych dni, w których była "samodzielna" i nie dawała się nosić - brakowało mi wtedy naszej bliskości. (przeraża mnie fakt, że kiedyś będzie ważyła tyle, że nie dam rady targać jej w szmacie...)

zresztą mam nadzieję, że do niedzieli jej nie przejdzie - przynajmniej będzie spokojna na targach :D muszę tylko nauczyć się w końcu plecaczka bo czasami bym chciała herbatę wypić a nie wyobrażam sobie manewrów czajnikiem w zasięgu rączek Pyzy...

Liv
18-06-2010, 16:15
idealnie w temacie moja wczorajsza rozmowa w punkcie xero:
poszłam wyrobić wizytówki, facet sprawdza dane, czyta, że chusty i się pyta, czy to takie do noszenia, bo się właśnie z żoną zastanawiają nad zakupem... mają synka 7-miesięcznego, który nie daje się odłożyć, ciągle chce być przy mamie. a ze starszakiem w ogóle nie mieli takiego problemu ;)
no i widzisz Wika? jesteś w o tyle lepszej sytuacji, że Ty chustę już masz :D

reniason
18-06-2010, 16:22
U mnie to samo jak Uleńka widzi łóżeczko to histerii dostaje no ale czasami muszę ją odłożyc w bezpieczne miejsce:( czasami zabawi się sama na podłodze ale nie długo no chyba że przy niej siedzę. Synka nie nosiłam w chuście ale za to na rękach całymi dniami więc czy z chustą czy bez moje dzieci uwielbiają być noszone i już. Tylko ja czasami juz wymiękam:(

Annick
18-06-2010, 18:07
Moim zdaniem, odsetki od noszenia ;) to się kasuje ;) jak dziecko ma mniej więcej rok. Moja panna jest ostatnio bardzo samodzielna (za wyjątkiem czasu walki z zębami :D ) :) Tak że życzę odrobinę cierpliwości, a potem już tylko będziesz się upajać efektami chustowania :)

Bodzia_30
20-06-2010, 22:44
My właśnie w ten etap marudzenia i miałczenia wchodzimy - i oczywiście:twisted: usłyszałam że to przez ciągłe noszenie na rękach - ale ja nawet nie komentuje ani nie tłumaczę że bzdura totalna - bo niby co? mam pozwolić dziecku leżeć i płakać w samotności?
Ja nawet nie wiedziałam że mam tyle cierpliwości w sobie i wytrzymuje te płaczące chwile, bo mój mąż po kilku minutach albo mi dziecko oddaje albo ucieka i sie złości, bo nie wytrzymuje tych jęków. Przecież taki maluszek nie umie powiedzieć co mu dolega, a może go brzuch boli, a mąże dziąsełka swędzą - ja się nie przejmuję tym gadaniem i poprostu biorę na ręcę albo w chustę i przytulam i noszę. I mam wszystkich w nosie.

Nasi znajomi mający o dwa miesiące starsze dziecko, mają to szczęście że ich dziecię nie płacze tylko leży i zajmuje sie swoimi sprawami. Mój małżonek troszku im zazdrości tego spokoju, ale ja wtedy mu mówię, że nasz syn przynajmniej okazuje swój charakter i emocje a nie leży jak kłoda. Troszku to pomogło :omg:

sylabelle
21-06-2010, 00:24
To ja tak trochę "naukowo" wtrącę :) Może to pomoże zrozumieć co nieco? bo myślę, że jak tak ogólnie się wie, w jakim okresie rozwoju jest aktualnie dzieciaczek i co tam sobie przeżywa, to łatwiej to zaakceptować i dostosować się do jego potrzeb :P Tak przynajmniej sądzę i mi to pomagało w chwilach słabości...
Większość z was ma dzieci w podobnym wieku (w okolicach 5-6-7 miesiąca), a w tym właśnie okresie dziecko zaczyna dostrzegać, że ono i mama to dwie osobne osoby. Do tej pory psychicznie przeżywało siebie i matkę jako jedność - taki stan zwłaszcza łatwo zauważyć zupełnie w początkowych miesiącach, kiedy zaspokaja się każdą jego potrzebę natychmiastowo i czasami mama może mieć wręcz poczucie, że nie istnieje jako jednostka, nie liczy się jako osoba. No ale jak już teraz dzieć zaczyna odróżniać siebie od mamy, to pojawiają się w związku z tym różne lęki i obawy (tzw. lęk separacyjny), a co za tym idzie nasila się potrzeba bycia blisko z mamą, jako sposób radzenia sobie z tym lękiem :) Oczywiście każde dziecko jest inne i tym samym inaczej może to przechodzić, dlatego jedno nie sprawia takich "trudności", a inne nie schodzi z rąk... :roll: Ja bym nie winiła chusty, a wręcz przeciwnie - doceniłabym, zwłaszcza w TYM okresie :cool:
Nie wiem, czy tyle wam wystarczy, bo jeszcze można szerzej popsychologizować, ale chyba nie ma aż takiej potrzeby. Jeśli się mylę, to pytajcie :mrgreen:

kulka37
21-06-2010, 00:57
My właśnie w ten etap marudzenia i miałczenia wchodzimy - i oczywiście:twisted: usłyszałam że to przez ciągłe noszenie na rękach - ale ja nawet nie komentuje ani nie tłumaczę że bzdura totalna - bo niby co? mam pozwolić dziecku leżeć i płakać w samotności?
Ja nawet nie wiedziałam że mam tyle cierpliwości w sobie i wytrzymuje te płaczące chwile, bo mój mąż po kilku minutach albo mi dziecko oddaje albo ucieka i sie złości, bo nie wytrzymuje tych jęków. Przecież taki maluszek nie umie powiedzieć co mu dolega, a może go brzuch boli, a mąże dziąsełka swędzą - ja się nie przejmuję tym gadaniem i poprostu biorę na ręcę albo w chustę i przytulam i noszę. I mam wszystkich w nosie.

Nasi znajomi mający o dwa miesiące starsze dziecko, mają to szczęście że ich dziecię nie płacze tylko leży i zajmuje sie swoimi sprawami. Mój małżonek troszku im zazdrości tego spokoju, ale ja wtedy mu mówię, że nasz syn przynajmniej okazuje swój charakter i emocje a nie leży jak kłoda. Troszku to pomogło :omg:


No i Bodzia wie,co robić! Fajnie,że tak do tego podchodzisz:-)

Dodam tylko,że takie dzieci,które tylko leżą i nie płaczą też wcale nie są "mniej kłopotliwe"( wrr...jak to brzmi), czasem taki maluszek nie woła i nie wyraża swoich potrzeb,ale to wcale nie znaczy,że ich nie ma.Polecam lekturę "Mądrych rodziców" i www.przytulmniemamo.pl (http://www.przytulmniemamo.pl) o takich "cichutkich" dzieciach.
Ja chyba wolę moje "jojczydła",które wymagały ciągłego kontaktu.Za to teraz mega otwarte ludziki.A Wojtek przed chustą spieprza,aż się kurzy od kiedy zaczął chodzić.Teraz to ja chodzę i "jojczę",żeby się dał ponosić łobuz:ninja:
Matko-Wiko dasz radę!Masz chustę i NASZE wsparcie:hello:

anqa
21-06-2010, 02:19
:cryy::cryy:Powiedzcie mi, czy chusty rozpuszczają dziecko? Słyszałam, ze nie, ale coraz bardziej zaczynam myśleć,ze jest odwrotnie.
Moja Marta była bardzo spokojnym dzieckiem, zawsze był to mamincycek, ale ładnie zasypiała, była spokojna, uśmiechnieta, ja z dumą noszę ją w chuście i jakiś czas temu zaczął się problem. Płacze jak nie jest na rękach ( mozna powiedzieć, ze miałczy, co mnie do szału doprowadza), sama zasnąć nie może i jest masakra przed spaniem. cały czas chciałaby się nosić i nosić. Już nie mówię o tym, zeby ktoś inny ją brał na ręcę lub zostawał z nią kiedy ja wychodzę...jest ryk. Czuję się uwiązana i już mam coraz mniej cierpliwości, uspokaja sie momentalnie kiedy ją biorę na ręce. Wszyscy dookoła mówią, że to wina chusty, że tak się nauczyła, być przy mnie blisko i sama sobie nawarzyłam piwa. ja wciąż zaprzeczałam, ze nie, że to nie przez to, ale już sama w to nie wierzę. Starszej córki nie nosiłam w chuście i nigdy takich kłopotów z nią nie było (wiem, ze to tez kwestia charakteru, jest otwarta na ludzi, niczego się nie boi), ale to, co zaczęło sie dziać z martą martwi mnie, a ja juz jestem wykończona!!!
Jeśli to faktycznie z winy noszenia w chuście, to chyba gdybym to umiała przewidzieć, walnełabym chustą w cholerę. bo teraz nie mam życia!!!! A nie należę raczej do tych Mam, które wg Liedloff pragną non stop mieć dziecko uwieszone na sobie, nawet jak ida ( za przeproszeniem)srać. ja lubie mieć czasem troche oddechu i chwile dla siebie, choćby po to, by popisać na forum.
Czy Wy też tak miałście? Poratujcie, bo zniechęcę się do chust, zwłaszcza, że plecaki totalnie mi nie wychodzą :( :( :(
Niestety mam dokładnie to samo od ponad pół roku - i te same komentarze słyszę....i czasem już zaczynam wierzyć że to od chusty.,....ale potem myślę że ona po prostu taka jest taki ma charakter....widocznie więcej uwagi i ciepła niż Oliwia potrzebuje.....poza tym za jakiś niedługi czas wydorośleje a ja jeszcze będę tęsknić za tym 'uwiązaniem' :D

marcy
21-06-2010, 22:51
ja w takich chwilach to sie ciesze, ze mam chuste - bo byly takie tygodnie, ze bez chusty bym NIC w domu nie zrobila doslownie. ale to okresy mijajace :) jak juz naprawde mysle, ze dluzej nie dam rady z tym jeczeniem i na mnie zwisaniem calymi dniami, to mi sie dziecko zmienia przewaznie na takie, co to samo przez 1,5 h siedzi i sie bawi jedna skarpetka na przyklad :)
a na teksty rodziny: "bo ja przyzwyczaisz, bo sie tak nauczy, nie chce w wozku bo ja nauczylas" ogluchlam juz dawno - moje dzieccko ja znam najlepiej, i widze, czego ja ucze, a co jest odpowiedzia na jej potrzeby :)
Ja też oguchłam :ninja:
choć dziwi mnie momentami niezłomność i gotowośc takich osób do nawracania na ich jedyną i słuszną drogę...I kreatywność w wymyślaniu argumentów które mają porzeć ich tezę...
Tylko ja nijak nie rozumiem na czym polega ta wygoda usypiania w wózku, na które się traci mnóstwo czasu i które zupełnie nie na moje nerwy jest... Chyba, że ta przewaga że dziecia już nie trzeba odkładac, bo innej nie widzę...
I czym się różni przyzwyczajenie dziecka do usypiania na rękach od usypiania w wózku? Bo na jedno i drugie trzeba poświęcić czas...