Kaja
03-07-2008, 11:14
W ubiegły weekend byliśmy na weselu (w stronach moich teściów). W trakcie zabawy w tym samym pensjonacie moim dzieckiem zajmowała się dziewczyna (polecona przez znajomą) – 16 lat. Chodziła z nim na wózkowe spacery, zabawiała w pokoju i pilnowała podczas snu w nocy. Ja byłam pod telefonem.
Chusta oczywiście była z nami, bo bez niej to ja się nie ruszam ;)
W pewnym momencie zadzwoniła. Poleciałam na górę – maluszek płacze, dziewczyna przejęta mówi, że nie wie co się stało (myślę sobie, że ja też nie i mały pewnie też nie do końca – po prostu rozżalony, po prostu ból istnienia, potem sobie wymyśliłam, że pewnie przejął się, że przy pierwszym płaczu mnie nie było)
NIC nie pomagało – ani pierś, ani wzięcie na ręce. Taki straszny, nieukojony płacz. Tak na szybko zawiązałam koalę (na kreacji weselnej ;) ) I…. magia…. Cisza… kilka głębszych westchnień maleństwa. Dziewczyna patrzy jak urzeczona. Mówi, że widziała nas w chuście w kościele (dziewczyna ze wsi moich teściów), że przeprasza, przyglądała się z koleżanką kilka razy, bo tak super wyglądamy, że świetne, widać jak się maleństwo uspokoiło…
Gdzie jej tam jeszcze do chustonoszenia?!
Chusta oczywiście była z nami, bo bez niej to ja się nie ruszam ;)
W pewnym momencie zadzwoniła. Poleciałam na górę – maluszek płacze, dziewczyna przejęta mówi, że nie wie co się stało (myślę sobie, że ja też nie i mały pewnie też nie do końca – po prostu rozżalony, po prostu ból istnienia, potem sobie wymyśliłam, że pewnie przejął się, że przy pierwszym płaczu mnie nie było)
NIC nie pomagało – ani pierś, ani wzięcie na ręce. Taki straszny, nieukojony płacz. Tak na szybko zawiązałam koalę (na kreacji weselnej ;) ) I…. magia…. Cisza… kilka głębszych westchnień maleństwa. Dziewczyna patrzy jak urzeczona. Mówi, że widziała nas w chuście w kościele (dziewczyna ze wsi moich teściów), że przeprasza, przyglądała się z koleżanką kilka razy, bo tak super wyglądamy, że świetne, widać jak się maleństwo uspokoiło…
Gdzie jej tam jeszcze do chustonoszenia?!