Stella, dzięki za tę fotkę. O wiele lepiej tu widać niż na lalkach.
Faktycznie, jeśli nie wiązałaś kangurka to była jedyna możliwość poprowadzenia pasów. Inaczej musiałabyś dziecku całkiem schować nóżki w chuście (co jest bardzo niekorzystne) lub piszczele totalnie odstawałyby na zewnątrz i byłoby też nieciekawie.
Widzę, że dużą wagę przyłożyłaś do dociągnięcia i to niejako uratowało to wiązanie
Natomiast niezwykle trudno jest opanować rotację nóżek począwszy od bioder.
Dochodzi jeszcze jedna rzecz z punktu widzenia mechaniki chusty. W klasycznym wiązaniu kieszonki dosyć dużo wagi dziecka jest jeszcze na krzyżu pod pupą. Jeśli tam jest ten twist to jest mocne sprężynowanie (chusta tam cały czas mocno pracuje).