Dawno temu, jak jeszcze dzieć żaden nie był nawet w dalekich planach, widziałam w kafejce małżeństwo (zagraniczne) z kilkumiesięczniakiem w nosidełku. Pomysł mi się spodobał baardzo, bo wózki zawsze kojarzyły mi się z klamotem, z którym nie wiadomo co zrobić - a tu proszę, na kawkę można spokojnie wpaść sobie To był jakiś późny październik, więc przy wyjściu mama założyła taką fajną osłonkę na dziecia i jazda!
Potem kuzynka była zachwycona bebelulu, oglądałam i też mi się na pierwszy rzut oka podobały (ona kupiła, szybko przestała nosić ). I to, że dzieciaczek blisko jest, i nazwy - brzmiały tak afrykańsko, jakby miały w sobie całą mądrość pierwotnych kultur
Jak zaszłam w ciążę, to znalazłam stronę chustomanii - i już wiedziałam, że chcę tkaną chustę.
Pierwszą dostaliśmy od przyjaciół (didek elipsy pomarańczowe). I potem już poszło..
Kilka osób pewnie zaraziłam, heh, ostatnio nawet teściowa dała sobie MT zawiązać z ukochaną wnuczką