Cytat Zamieszczone przez owieczka33 Zobacz posta
Moja siostra i ja rodziłysmy w podobnych terminach- Ona w Irlandii, ja w Polsce.
Ja miałam kupe badań, dużo USG, Ona- miała 2 i chwacit. Wszystko miało byc u Niej tak naturalnie. No i było. Jej Syn miał wielką głowę (czapeczki nosił kilkumiesięcznego dziecka) i tą wielką głowe przepychał przez moją wąską Siostrę. W PL po USG miałaby cesarkę. Tam rodziła... długo... w bólach... porozrywana, poraniona od środka. Młody był ostatecznie wyciagany próznociągiem. No i było mało naturalnie. A wystarczyło jedno USG więcej.

Zatem, o ile mało ufam lekarzom, to badań warto miec więcej, bo "zgodnie z natura", to w XIX wieku kobiety umierały w czasie porodu, lub połogu....

Takie ja mam doświadczenie.

Oczywiście zgadzam się, że co za duzo to nie zdrowo i my z naszą córeczką lekarzy omijamy szerokim łukiem, bo zdrowa. Jednak, gdybysmy zauwazyli cos niepokojącego- poszlibyśmy do specjalisty jednego, potem drugiego, a na koniec do trzeciego i zadecydowali co dla nas najlepsze.
Moja mała też ma wielki łeb (mam cichą nadzieję, że jej się to jakoś wyrówna) - nosi ciuchy 2 rozmiary za wielkie, bo te na jej rozmiar nie przejdą przez głowę. W Holandii też robią dwa USG (ja akurat miałam więcej), ale nikt nie mierzył mi miednicy ani nie zaproponowałby mi cesarki z powodu głowy dziecka, tutaj cięcie cesarskie to ostateczność i operacja ratująca życie matki i dziecka, a nie wybór tudzież kosmetyka. Urodziłam jak najbardziej naturalnie, bez żadnych wspomagaczy, bez naciecia, bo sobie nie życzyłam. Po trzech godzinach od porodu wyszłam ze szpitala do domu niosąc dziecko i wlazłam na 4 piętro po schodach (tutaj to standard), a powrót do stanu sprzedporodowego jakieś 3 mce mi zajął. Urodziłam 10 dni po terminie, najmłodsza też już nie jestem bo mam 35 lat. Wydaje mi się, że to nie jest tylko kwestia rozmiaru głowy, a nastawienia i umiejętności położnych.
Patrząc wstecz, innego porodu bym nie chciała, mam dobre wspomnienia i brak "zniszczeń", czego mogłabym chcieć więcej?