Spróbuję jutro znowu podejść do tego kangura na biodrze (tylko że już nie pamiętam, jak to było :>). Może z większym i mniej lecącym przez ręce dzieckiem będzie łatwiej.
Kółkową bardzo sobie chwalę - używam praktycznie codziennie na łażenie po domu (szczególnie przygotowywanie jedzenia), do sklepu pod domem, do sąsiadki, na zabranie do wózka, w razie gdyby Zosia nagle się zbuntowała i zapragnęła niesienia. Nie jest taka hop siup, jak mogłoby się wydawać - trzeba najpierw uporządkować materiał w kółku, dopasować długość, czasem zmienić ramię - a potem też nie zawsze wszystko się dobrze dociągnie i np. kończymy z kółkiem trochę za nisko. Na szczęście przy takich krótkich noszeniach to nie jest jakaś tragedia. Najważniejsze, że w miarę szybko i bezstresowo można sobie uwolnić obie ręce - z dzieckiem na biodrze łatwiej mi się wszystko robi, niż jak jest na brzuchu. Nosimy z odwróconą krawędzią i mamy chustę Storchenwiege z ramieniem prostym - wcześniej kupiłam LL z zakładkowym i to zupełnie nie było to. Ktoś mówił, że zakładkowa się sprawdza, jak się nie robi odwróconej krawędzi, ale jeszcze tego nie testowałam.