nie czuję sie chustopróchnem, ale
Franek od kilku dni szaleje w chuście tak, ze muszę go od razu wyciągać. zapiera się nogami, rękami i drze się jak by go ze skóry obdzierało. zaskoczona jestem, bo nie spodziewałam się tak szybkiego buntu
a tu wyjazd w góry przed nami, na którym to oczywiście miał w chuście być noszony...

choć karmiąca ale wirtualnie napiłabym sie czegoś z zwami....