Pomóżcie doświadczone chustomamy! Motam się od jakiś 3 tygodni i zaczęłam od razu na starszym dziecku - 6 miesięcy, 8,5kg żywej wagi. Pierwsze próby wiadomo, raz lepiej raz gorzej, ale już mi się wydawało, że wiązanie koala nie ma dla mnie tajemnic. Dociągałam naprawdę mocno, każdą krawędź po kolei, zaczęłam wiązać podwójny węzeł z przodu zamiast przesuwnego na boku. A tu klops, wyprałam chustę i teraz jak w domu zawiążę to jest niby dobrze i mocno naciągnięta, ale po 15 min luzy się robią. W domu nie problem poprawić, ale jeśli wychodzę na dłużej to przy obecnej pogodzie nie bardzo mam ochotę co kwadrans kurtkę rozpinać i wiązanie korygować. Czy są jakieś "magiczne sposoby" na mój problem?