Hej
Jestem nowicjuszką chustową i mam hmm... problem psychicznyMoja mała ma 5,5 mies., od niedawna mamy chustę kółkową i MT. Nosimy się po domu i jest ok.
Chciałabym wyjść z młodą z domu w MT (na dłuższą metę jest wygodniejsze dla mnie, a młoda już w miarę siedzi sama), ale mam jakies opory. Głównie chodzi mi o to, jak ubrać dziabąga, żeby nie zmarzł ani się nie przegrzał. Czytałam wątki o ubieraniu do chusty, ale i tak nie umiem się przełamać.
Teraz ubieram młodą do wózka tak: pajacyk, ciepłe skarpetki, grubsza bluza z kapturem i czapka, ewentualnie spodnie, do tego śpiworek z polarem i takie hmm... "przykrycie" od wózka. Wydaje mi się, że nie przegrzewam jej, nigdy nie używaliśmy kombinezonów, bo młoda nie lubi, zimą ubierałam ją niemal tak samo, jak napisałam wyżej, tylko wkładałam ją w śpiwór z owczą wełną.
Hmm? W co ubrać dziabąga i jak się przełamać?




Odpowiedz z cytatem

a trzeci raz sama do koleżanki i nie powiem ludzie trochę dziwnie reagują tym bardziej że ja do Gosieńki ciągle mówię że to drzewo jest, albo że samochody jeżdżą że przechodzimy przez ulicę i może dlatego ludzie tak dziwnie reagowali - nie dość że dziecko związane i pod kurtką to jeszcze matka coś nawija ciągle hehe 


Chyba poczekam aż się pogoda trochę ustabilizuje, bo z tych wątpliwości o ubieranie to tylko mam niepotzrebne stresy, kurde no...

kolezanke pod pache i na kawe smigajcie (chocby na wynos)
. Mogę powiedziec że było ok choć też wychodziłam nie pewna co do ubrania. Tyle że z małą nie miałam problemu, gorzej nie wiedziałam jak ja mam sie ubrać 
