Przebrnelam przez 50 stron i stwierdziłam, ze jak urodzę to będe sie bała sama spróbować nosić w chuście... Straszą nosilam tylko w Tuli (po roku), a wczesniej bardzo duzo na rękach. Mysle, ze nie mogłam tu raczej nic zrobic zle. A w chustach da sie tyle błędów popełnić i potem trafić na taki wątek.
Mysle, ze żadna mama nie chce złe dla swojego dziecka. Większość mam nie ma pojęcia, że robi źle nosząc w wisiadlach. Kiedyś zwróciłam uwagę koleżance, że synowi chyba nie jest wygodnie tak wisieć na jajeczkach. Czy jej maz nie sugerował, ze to musi byc niewygodne. Stwierdziła, ze nigdy sie nad tym nie zastanawiała, a to cudowne nosidlo dostała od siostry ze stanów, a tam przecież robią badania naukowe i gdyby to było szkodliwe to by nikt tego nie używał... Po jakimś czasie jej dziecko skakało w cudownym skoczku uczepionym do futryny i śmigalo w chodziku.
Mam kolkowa i mam LF 4,6, ale juz dzis wiem, ze boje sie zamotac noworodka... Chyba będe musiała znaleźć jakiegoś doradcę, ktory pomoże, nauczy, pozwoli wystrzec sie błędów, albo chociaz motajacą mamę z okolicy.