W moim bloku mieszka małżeństwo, któremu urodziło się dziecko w podobnym czasie, co mój Wojtek (max +/- 2 tyg różnicy). Widziałam ich zainteresowane spojrzenia, gdy szłam gdzieś z maluchem w chuście, ale nigdy nie podeszli, nie zapytali. Oni wózkowi.
No i wczoraj zobaczyłam u nich wisiadełko. Dobrze, że choć przodem do rodzica to dziecko było, ale żal patrzeć na te dyndające nóżki...