Kolejny cudowny artykuł na temat cudownego bjorna... Szczerze mówiąc wściekłam się po przeczytaniu komentarzy. Najbardziej rozwalił mnie argument o Cygance (z moim zamiłowaniem do flamenco to zabrzmiało jak complement) I pana podiatry o karygodnym podpieraniu się autorytetami medycznymi tam gdzie nie mają one wcale zastosowania. Naskrobałam im odpowiednią notkę, ale skasowałam, bo to nie ma sensu. Jak grochem o ścianę. Ostatnio przynajmniej naocznie udowodniłam mężowi jakie to wspaniałe są wisiadełka: pod IKEA widzieliśmy mamusię z niemowlakiem w wisiadle. Dzieciak (o dziwo) był brzuszkiem do brzuszka, ale latał na wszystkie strony w maksymalnym wyproście I rozpaczliwie podciągał nóżki do żabki. Krzysiek nie mógł oczu oderwać I teraz sam wynajduje takie kwiatki, chyba się uczulił
Co do fotelików samochodowych, naszego nigdy nie montowalismy do wózka, bo był kupowany oddzielnie I nie pasowały adapter. Poza tym zanim jeszcze się pobralismy I nastąpił wysyp dzieci wozonych w krzesełkach, jakoś to nam nie pasowało. Za to moja koleżanka chusty oczywiscie skrytykowała, bo jej wszechwiedząca położna nagadała, że niezdrowe, krzywią kręgosłup, a dziecko 'wdycha nasz zapach' (to było najlepsze), ale w foteliku woziła dzieciaka po domu, bo tak jej usypiał. Na delikatna sugestię, że czytałam I moja położna mówiła że w foteliku to max 2 godziny, odparła, że jej połozna foteliki chwaliła I basta. Zero dociekliwości, slepa wiara w autorytet.







Odpowiedz z cytatem