Bo to jest tak jak... np. z chlebem, mała piekarenka się nie reklamuje, a chleb piecze najlepszy od zarania dziejów, wszyscy wiedzą, że jest dobry, a tylko polecenia sąsiadek i poczta pantoflowa przysyła klientów. Wielkie sieciówki płacą za reklamę, super chleb, lepszy od chleba, bla bla bla... I kupujemy gniota, ale dobry, bo drogi, bo renomowany, bo reklamowany.
Myślę, że podobnie jest w przypadku wszelkich pomocy do noszenia. przykładowo BB czy Womar reklamują się gdzie mogą, tłuką ulotki wciskane w gazety dla rodziców, w paczki rozdawane w szpitalach...
Pojawiaja się jak zawsze aspekt finansowy.
A przekonanie, że przecież dziecko też musi wszystko widzieć pozostawiam bez komentarza.
Inna sprawa - celebryci. W Polsce Reni Jusis nosi(ła?) i co? wpływu na innych rodziców-celebrytów chyba wielkiego nie było?
a jak już o celebrytach to jeszcze Shakirę dorzucę, a co
źródło http://afterparty.pl/newsy_artykul,10506.html
aaaa... jeszcze coś znalałam, być może było, a mi umknęło
http://www.plotek.pl/plotek/56,11148...&obxx=12539318
cyt: "Anna Mucha to nowoczesna mama. Na spacery z córeczką nie zabiera tradycyjnego nosidełka. Zdecydowała się na zakup hipseat. Takie cacko warte jest około 200 złotych."
i można sobie zadać pytanie: tradycyjne czyli?
a) tradycyjne=ogólnie przyjęte wisiadełko?
b) tradycyjne=wywodzące się z jakiejś tradycji (czyli jakieś ergo, szmata, koc...)?
c) jeszcze coś innego
podejrzewam, że autor miał na myśli wisiadło, a na ceny patrzył w marketach, bo i wisiadła potrafią ładnie kosztować
przeglądając sieć i celebrytów z dziećmi dla równowagi Natalie Portman miała ergohttp://www.fakt.pl/Portman-na-wyciec...,147374,1.html