a ja tam wcale nie uważam tego za herezje. Albo jest nas dwie heretyczki. Długiej wiązanej używałam intensywnie, ale krótko: potem odkryłyśmy podaegi i w zasadzie używałam na zmianę podaegi, poucha i kółkowej - zależnie od celu wycieczki, długości noszenia itd. Wiązankę (krótką, hi hi, długiej długiej nie miałam nigdy) miałam ze względu na uniwersalność, co przy wyjazdach dalszych pociągowych sprawiało, że brałam rzeczoną wiązankę oraz kółka i miałam wszystko w jednymZamieszczone przez pasja
Moja rada: zacznij powolutku wyprzedawać, poczynając od najmniej ukochanych. Ja zostawiłam kółkową hamalu - nasza pierwsza, ulubiona, znoszona do aksamitnej miękkości (tzw. "chusta Zosi"); wymarzone, wytęsknione, bardzo późno (jak młoda miała prawie 1,5 roku) kupione krótkie indio (tzw. "moja chusta") i jedno podaegi, ale waham się, czy go w świat już nie puścić. Poucha oddałam, bo w razie co uszyję nowego, w lepszych kolorach, a podziki też mogę sobie szyć w dowolnych ilościach i chwilach, co ma leżeć?
ps. ewentualne następne dziecię też dostanie "swoją" chustę, hi hi



Odpowiedz z cytatem