Moim pierwszym wiązaniem jakiego się nauczyłam był kangurek (uczyłam sie z doradcą jak córka miała 3 tygodnie) - nawet nieźle mi wychodzi (obecnie corka ma 5 miesiecy). Za każdym razem jednak ten kangur wychodzi mi za wysoko, po dokladnym dociągnięciu chusty oraz skorygowaniu ułozenia nóżek mam główkę córki tuż pod brodą. Nie umiem sobie z tym poradzić. Niedawno samodzielnie nauczyłam się wiązać kieszonkę i z tym wiązaniem jest już wszystko ok. Poradźcie coś, może macie podobne doświadczenia?



Odpowiedz z cytatem






) oraz wtedy kiedy Mały był akurat współpracujący. Jeśli się awanturował, wyrywał, wiercił, kręcił - jakoś w trakcie go unosiłam za wysoko i kończyłam też za wysoko 


)
i niestety gdy ruszam rękami, podnoszę je, skrzydełka się destabilizują, obojętnie czy wywinę je pod spodem czy górą. 


